Rzeczpospolita Partyzancka - opowiada Bogusław Kotyza
    Dzisiaj jest wtorek, 26 września 2023 r.   (269 dzień roku) ; imieniny: Cypriana, Justyny, Łucji MD Głuchego    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   ludzie ZP   |   miejsca, obiekty itp.   |   felietony, opracowania   |   kącik twórców   |   miejscowości ZP   |   ulice Proszowic   |   pożółkłe łamy...   |   RP 1944   | 
 |   wstęp   |   aktualności   |   artykuły, opracowania   | 
 wspomnienia 
 |   ludzie RP 1944   |   filmoteka   |   kalendarium   |   RP 44 w sztuce   | 

serwis IKP / Skarby Ziemi Proszowskiej / RP 1944 / wspomnienia / Rzeczpospolita Partyzancka - opowiada Bogusław Kotyza
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl


Rzeczpospolita Partyzancka - opowiada Bogusław Kotyza

Bogusław Kotyza (fot. Zbigniew Jeleń)

Szczytniki, 5-06-2014

     W Szczytnikach, na pograniczu wsi Szczytniki i Klimontów mieszka Bogusław Kotyza urodzony w styczniu 1931r., który opowiedział mi swoje przeżycia z okresu II wojny światowej oraz czasów powojennych. Rodzina autora wspomnień posiada własne gospodarstwo rolne o powierzchni około 6 ha z murowanym domem i chlewnią pokrytą dachówką. Uczęszczał do szkoły powszechnej w Klimontowie wraz ze swoją starszą siostrą Aleksandrą, która po wojnie była nauczycielką.

     Powstanie Rzeczpospolitej Partyzanckiej w lipcu 1944r. pan Bogusław dobrze zapamiętał. Pod koniec miesiąca lipca 1944r. w godzinach południowych wraz z ojcem Stanisławem udał się do kościoła na msze w Proszowicach. Po drodze na wysokości dworu w Klimontowie spotkali innych mieszkańców wsi którzy stali na drodze i zastanawiali się czy udać się do kościoła, gdyż od Proszowic było słychać strzały karabinowe.

W tym czasie od strony Skalbmierza - Kazimierzy Wielkiej drogą przejechała ciężarówka z około 20-ma partyzantami ubranymi w mundury wojskowe z karabinami a na ciężarówce zamontowane były dwie flagi biało - czerwone. Partyzanci jechali powoli i krzyczeli "...koniec wojny, Niemcy uciekają!...". Na niebie nad Proszowicami krążył samolot więc zabrani zdecydowali, że nie pójdą do kościoła.

     W tym samym dniu miał miejsce wypadek. W miejscu gdzie obecnie znajduje się Stacja Kontroli Pojazdów była plantacja kukurydzy, w której przy drodze miejscowi partyzanci pod dowództwem Edwarda Błauta zorganizowali zasadzkę na Niemców gdyby się pojawili. W czasie tej zasadzki Tadeusz Wołek (mający pod opieką w worku granaty) doznał uszkodzenia obu nóg. Jeden z granatów wybuchł, pierwszej pomocy udzielił mu w punkcie sanitarnym mieszczącym się w szkole pan Władysław Folga (szwagier kierownika szkoły Pawła Kołodzieja).

     Pan Kołodziej był przywódcą miejscowej placówki AK, wysłał on swoją córkę Halinę (15 lat) rowerem na zwiady do Proszowic. Informacja o tym ze Proszowice są wolne od Niemców szybko się rozniosła i ludzie byli zadowoleni a najbardziej rolnicy, gdyż przestali odstawiać do mleczarni mleko i inne zobowiązania w naturze.

Niestety, w tym czasie zdarzyły się przypadki grabieży i pospolitego złodziejstwa, które zwalczali miejscowi partyzanci. Po około 2 tygodniach Niemcy ponownie powrócili do Proszowic, największe straty ponieśli mieszkańcy Skalbmierza, o czym nieraz dyskutował ojciec z sąsiadami.

Późną jesienią 1944r. wieczorem pod naszą bramą zatrzymała się podwoda z czterema uzbrojonymi Niemcami, jeden z nich mówiący słabo po polsku zapytał ojca o nocleg, na co ojciec wyraził zgodę, w tej sytuacji Niemcy zwolnili podwodę (była ona z Pałecznicy). Niemcy mieli ze sobą zabitą kaczkę, którą polecili mojej matce ugotować, co też uczyniła a ojciec w mieszkaniu przygotował im ze słomy posłanie. W następnym dniu, rano polecili zawieść się do Proszowic na co wystawili kartkę do sołtysa (podwody były płatne przez Gminę)
.

     Bogusław Kotyza był związany z Klimontowem, chodził tam do szkoły i miał tam wielu kolegów. W czasie wojny i po jej zakończeniu w samym Klimontowie jak ustaliłem, miały miejsce okrutne zdarzenia. Np. samobójstwo w pomieszczeniu gminy powiesił się Żyd Klajner, rozstrzelanie rodziny żydowskiej Grymbałów (mieli oni sklepik) oraz aresztowanie przez NKWD kilku mieszkańców wsi i wywiezienie ich w "nieznane miejsce".

     Działająca w czasie wojny placówka AK była bardzo aktywna, przejęła zrzut broni i skoczków na polach w Makocicach, brali czynny udział w zasadzce na Niemców w miejscowości Czechy, maszerowali wraz z innymi oddziałami partyzanckimi ulicami Proszowic gdy była Rzeczpospolita Partyzancka.

 (fot. Zbigniew Jeleń)
     Po zakończeni wojny Pan Bogusław Kotyza zdobył tzw. małą maturę i przez dwa miesiące pracował w 5-tej Brygadzie Służba Polsce przy odbudowie Warszawy a następnie po pół roku został powołany do służby wojskowej w Lubieńcu na Śląsku skąd został skierowany do Szkoły Oficerów Rezerwy w Zambrowie uzyskując na odchodne z wojska stopień chorążego. Rozkazem personalnym z dnia 30.12.1998r. został mianowany na stopień porucznika.

     Na koniec naszego spotkania poprosiłam Pana Bogusława aby uzupełnił moje wcześniejsze ustalenia dotyczące zdarzenia z dnia 29 marca 1946 r. jakie miało miejsce w czworakach w Klimontowie. W tym to dniu (celowo pomijam nazwiska i szczegóły) mieszkańcy wsi Szczytniki (1 osoba), Pieczonogi (1) oraz paru z Przemęczan przybyło do czworaków w Klimontowie, celem wymierzenia kary chłosty aktywiście PPR, który to wcześniej wraz z innymi pobił kilku mieszkańców wsi Szczytniki należących do PSL.

     W wyniku tego zdarzenia od wybuchu granatu ciężko ranny został jeden z mieszkańców Przemęczan. Ciężko rannego przenieśli w nocy do zabudowań Stanisława Kotyzy ojca Bogusława Kotyzy, chcieli podwody konnej lecz ten przez drzwi powiedział, że wozu w gospodarstwie nie ma gdyż remontuje go kowal w Klimontowie (co było prawdą - w dniu następnym sprawdzali to funkcjonariusze UB z Miechowa).

     Osobnicy Ci zdjęci drewnianą furtkę ogrodzeniową na której ułożyli rannego i udali się w kierunku wsi Szczytniki załatwiając po drodze podwodę, która zawiozła ciężko rannego do Przemęczan. Według moich ustaleń rany okazały się śmiertelne, młody 23 letni mieszkaniec wsi Przemęczany zmarł i został pochowany na cmentarzu w Radziemicach (w czasie wojny był partyzantem oddziału "Fundamenta").

     Uroczystość pogrzebowa na cmentarzu byłą skromna, koledzy ofiary z "partyzantki" obserwowali je z krzaków obawiając się aresztowania. Chciałem dodać, że na miejsce pogrzebu został wysłany specjalnie jako obserwator sympatyk PPR, który zdał relacje.

     Po tym zajściu Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Miechowie prowadził śledztwo w tej sprawie stosując brutalne metody przesłuchani. Uczestnicy zdarzenia z Klimontowa zostali ustaleni i skazani z dekretu na kilkuletnie więzienie (10 i 15 lat), mieli także zarzuty o inne zdarzenia, w których rzekomo mieli brać udział.

opracowanie: Zbigniew Jeleń   



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Zawsze jest dobry dzień, kiedy otwierasz szczęśliwe oczy.
(ks. Jan Twardowski)
wrzesień  26  wtorek
wrzesień  27  środa
wrzesień  28  czwartek
wrzesień  29  piątek
DŁUGOTERMINOWE:


PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ