Dzisiaj jest poniedziałek, 20 maja 2024 r.   (141 dzień roku) ; imieniny: Bazylego, Bernardyna, Krystyny    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   ludzie ZP   |   miejsca, obiekty itp.   |   felietony, opracowania   |   kącik twórców   |   miejscowości ZP   |   ulice Proszowic   |   pożółkłe łamy...   |   RP 1944   | 
 |   lista postaci   | 
 przyjaciele regionu 
 |   stąd pochodzili   |   "zwykli - niezwykli"   |   ludzie Rzeczpospolitej Partyzanckiej 1944   |   "katyńczycy"   | 

serwis IKP / Skarby Ziemi Proszowskiej / ludzie ZP / przyjaciele regionu / Biogram
 pomóżcie!!! ;)  
Jeżeli posiadacie informacje, materiały dotyczące prezentowanych w Serwisie postaci,
macie propozycję innych osób związanych z Ziemią Proszowską,
albo zauważyliście błędy w naszym artykule;
prosimy o kontakt!

skarby@24ikp.pl.

Inne kontakty z nami: TUTAJ!
Redakcja IKP
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl



| biogram | rozmowa o sztuce | na czym stoi malarstwo MM | twórczość artysty | galeria zdjęć |

Biogram
Marian Makarski
(ur.: 16.02.1928 - zm.: 27.05.2020)

Rozmowa z profesorem Marianem Makarskim; architektem, wykładowcą na Politechnice w Lublinie, artystą malarzem, krytykiem sztuki, poetą i pisarzem...

Zbigniew Kresowaty, artysta - autor książki
(fot. ptmet.org.pl)
okładka książki "Między mythos a sacrum", z której pochodzi rozmowa artystów
(fot. kresowaty.com.pl)
Marian Makarski
(fot. marian-makarski.pl)

2-04-2010

Zbigniew Kresowaty: "postać tyle barwna co oryginalna. Z wykształcenia architekt, z zamiłowania i przekonania pisarz, krytyk Sztuki i naukowiec (autor rozprawy doktorskiej, poświęconej rozwojowi przestrzennemu Kazimierza Dolnego) wykładowca Politechniki Lubelskiej i profesor Wyższej Szkoły Społeczno - Przyrodniczej w Lublinie, a do tego jakby na przekór młodzieńczym marzeniem o pisarstwie - artysta malarz. Przede wszystkim twórca specyficznych obrazów plastycznych i natur kwiatowych, artysta - twórca jedyny i po prostu niepowtarzalny: Marian Makarski" - Oczywiście przytoczyłem na początku tutaj słowa krytyczne o Pańskiej osobowości profesora Lechosława Lameńskiego - kierownika Katedry Sztuki Współczesnej KUL w Lublinie. Taką kwintesencję o Panu zawarto jako wstęp do katalogu retrospektywnego wydanego w 1999 roku pt. "Zatrzymane w kadrze" z podtytułem - "samotność malarstwa Mariana Makarskiego" - To przepięknie i bardzo solidnie wydany katalog Pana prac malarskich (Format A - 4, twarda oprawa, s.62, kolor-kreda...) Pomyślałem sobie Panie Profesorze, że niech te słowa będą dobrą pożywką do naszej "artystycznej rozmowy" ku szukaniu klucza do Pańskiej osobowości bardzo oryginalnej zresztą, powiedziałbym pięknie plastycznej i z wielkim doświadczeniem nie tylko twórczym ale i doświadczeniem przede wszystkim życiowym... Jest pan artystą znanym, cenionym nie tylko w środowisku lubelskim ale w całej Polsce i poza granicami - Uzbierało się bardzo wiele już na Pana koncie, a są to: wystawy, projekty architektoniczne, książki, prace naukowe... Jest pan dziś swego rodzaju instytucją artystyczno - twórczą i pedagogiczną i już jakby dopełnioną, a jednocześnie działającą w środowisku lubelskim... Urodził się Pan w 1928 roku w Kolosach na ziemi kieleckiej obok Wiślicy nad Nidą. W 1935 roku rodzina Pana przeprowadziła się do Proszowic w krakowskim, a po powodzi która nawiedziła ten region w 1937 roku, ojciec nie czekając wyjeżdża do Lublina, przejmując zarząd nad majątkiem w Dzbeninie... Czyli i Pan wtedy jako młody człowiek, również ocalony z Potopu, powiem metaforycznie - przez Noego, przeszedł bardzo wiele - Są to jakby najczulsze rewiry Pańskiej wrażliwości, i rejony wciąż poznawcze: krajobrazowo, estetyczne ku kształtowaniu się pojęciowości artystycznej co nie jest bez znaczenia i bez wpływu na całą Pańską twórczość, o której wspomniałem przytaczając profesora Lameńskiego z Lublina - To jest oczywiście jasne. Ale zacznijmy od samego Kazimierza Dolnego, od samego rynku, gdzie właśnie jak się domyślić można zaczęło wiele: zauroczenie rejonem malarsko i twórczo, gdzie wpisał się Pan w klimaty i nastroje, którym towarzyszyła mocna wiara i wielka nadzieja a wyobraźnia ukształtowała swoje ujście, co zresztą być może promieniowało już od dzieciństwa, a są to: zaśpiewy krajobrazami, semantyka snu, ale i są też pewne rozterki, co opisał Pan jak wiem w książce "Dom Mojego Ojca" o czym będziemy mówić w dalszej części. Miło i serdecznie wspomina Pan tę stronę Wisły region południowo - wschodni i tak naprawdę nie rozjechały się miejsca dzieciństwa, jedynie powiększyły obszar dla wypowiedzi... I tu wracając do Kazimierza Dolnego do jego klimatów - domyślam się, że z ogromnym sentymentem wprost darzy Pan to miejsce, gdyż tutaj zaczęły się: przyjaźnie z wieloma wybitnymi malarzami i twórcami co promieniowało wieloma aktami twórczymi. Przyjaźnił się Pan z wtedy już z wybitnymi jak: Jerzy Nowosielskim zwąc go wprost: "Jurek", z innymi, o których powiemy później. I co ważne chcę tutaj powiedzieć, że nie bez kozery w pracę doktorską włożył Pan swoje serce i tak przepełnione ofiarował także rozprawie poświęconej rozwojowi przestrzennemu Kazimierza Dolnego. - Panie Profesorze - może zechce się Pan pokusić ku tej mojej dygresji i nakreślić początki swego tworzenia, gdyż było tego wiele, w tym duchowego zaangażowania, czyli: kontakty i zauroczenie, którego ledwo musnąłem. A było przecież ono wiodące ku dalszym ewolucjom i aspiracjom twórczym: spotkania z miejscami i ludźmi oraz towarzyszące temu refleksy. Może przebiegało to bardziej relatywnie do abstrakcji, z których też przecież trzeba umieć korzystać, ale i są w Pana malarstwie: tęsknoty wydobyte z potrzeby serca, zobaczone w marzeniach dziecinnych ciągle świeże, gdzieś przemycone w podświadomości po zmysłach poetyckich - Są takie akty nastroju: nostalgii, tęsknoty, poetyckiego snu i swego rodzaju uroku samotności. Wreszcie są całe "Miasta" ponumerowane i określone przymiotnikami oraz "martwe natury" jedne i drugie ogrodzone specjalną malarsko wyodrębnioną ramą jakby lustra, okna z ikonami - To jest "zobaczone" na wskroś wydobywane w kolejnych fazach (życia), na światło dzienne "non-stop". Są te obiekty światłem odbitym, które bardzo oryginalnie tworzy labirynt, z którego tylko Pan zna wyjście jako medium i klucznik. Celowo pytam, jakby od razu o malarstwo, gdyż jest w nim głównie to całe odbicie Pańskiej osobowości i jakby najważniejsza taka wizytówka mówiąca metaforycznie o Pańskich metamorfozach. Może dokonać zechce Pan na wstępie takiej odsłony śladów od początkom i ku ich semantykom de ja vou, jakby w inne rejony artystyczno - twórcze a myślę tu również o pisarstwie - Jak to jest po tylu trudnych przeprowadzkach, przejściach estetycznych a jednocześnie dramatów wzrasta iloraz twórczej wrażliwości... Czego tak naprawdę trzeba, żeby zdobywać się na takie właśnie demonstracje twórcze jak u Pana niezwykle energetyczne - Były przecież i wojny co nie jest bez wpływu na późniejsze działania ku odrębnej wypowiedzi... Zaryzykuję, żeby sprowokować Pana - powiem: Twórczość Pana jest takim dziennikiem pisanym z podświadomości...

Marian Makarski: Na pewno te pytania i nakreślenie w nich mej sylwetki prowokują do spojrzenia w głąb własnego życia, sennych powrotów ku dzieciństwu i wszystkiemu co od niego się zaczęło. Bo wie pan sztuka, twórczość jest naszym życiem i jego zapisem, jest nami... To podkrakowskie Proszowice, które pan wymienia, to miasto nad Szreniawą stało się dla mnie miejscem odniesień, do których wciąż wracam, potęguję w sobie, smakuję te dobre "powidoki" dziecięcą nostalgię, nadaję temu nowe wartości pełne przeobrażeń i to jest najważniejsze. Tak dzieje się z twórczością, inspirowaną przede wszystkim własnym życiem, które u mnie miało dość specyficzne uwarunkowania i losy. Trzeba powiedzieć wprost ,że każda pisana dużą literą Sztuka jest na autopsji a moja wręcz zaborcza, i nic nie jest tutaj za darmo, a za cenę talentu płaci się całym bytem, o ile twórczość traktujemy serio. Sztuka jest w każdym z nas i dla nas domaga się objawiania, dla kogoż więcej? - Zatem wracając do pana pytań, a głównie do tego - "jak to się zaczęło?!" - Wie pan to długa droga, od takiego zwykłego dzieciństwa, do pierwszych prób twórczych, to coś co się czuje i myśli już oczami dziecka, czyli jest się w takim marzeniu... Najpierw może nieco biografii, a więc wyjazd z Proszowic do Lublina, lata szkolne biedne i lepsze, okupacja hitlerowska pełna grozy i trwogi, a później "wyzwolenie", które przyszło do mnie także w podlubelskim Dzbeninie, i jakby zaczęło się wszystko na nowo - na czymś wolnym, w wolnym kraju jakby prowizorycznie wolnym, któremu towarzyszył entuzjazm - ja to widziałem ! - A później trzeba było robić swoje: nauka w Liceum i pierwsze zaskoczenie: Gazeta "Młoda Rzeczpospolita" ogłasza Konkurs Literacki na powieść, opowiadanie... Co mnie podkusiło - tego do dziś nie wiem, że wysłałem na ten konkurs krótkie opowiadanie, i o dziwo! - otrzymałem nagrodę! - Moje nazwisko ukazało się w gazecie w gronie laureatów... Ale wtedy spadła na mnie jakaś groza, lęk obawa - tak odebrałem ten akt wyróżnienia. Nosiłem tę gazetę z sobą, lecz jakbym się wstydził tego wyróżnienia eksponować, i nie pokazałem tego nawet w szkole. Czułem, że jest to COŚ w rodzaju uśmiechu losu, lecz także jakaś tu odezwała się we mnie odpowiedzialność ale i dziwne wezwanie ... Pragnąłem, i byłem w takiej potrzebie odnalezienia się w świecie - Ale jak? i gdzie? - Nie wiedziałem do końca czy sztuka i jej twórczość jest właśnie takim miejscem? - Ale o tym dowiedziałem się znacznie później, jakby dojrzewając do takiej refleksji po czasie. Wpierw zdany na zwykłe zrządzenie losu, bo tutaj o wszystkim decydował przypadek, kontakty... Kiedy znalazłem się w Krakowie na studiach architektury - z jednej strony był to początek socrealizmu, lecz tu w Krakowie panował jeszcze nieustannie i tradycyjnie duch młodopolski, i wszędzie można było te tradycje odnajdywać wręcz w różnych miejscach kultury, np. w "Jamie Michalika" na Floriańskiej, poza tym nie było jeszcze Nowej Huty wielkiej przemysłowej aglomeracji krakowskiej... Ale wróćmy jeszcze na chwilę do podkrakowskich Proszowic - Dziwne! - bo nie chciałem tam wracać, bojąc się, że zniknie mi klimat, tamten obraz, przechowywany w pamięci, jakbym przeczuwał, że coś stracę i powinienem tylko dotykać tych pamiątek i czerpać jakby z zatrzymanego pozytywu pod powiekami, wiedząc już dużo o swoim malarstwie - Ono było, czekało tak jak literatura. Ale wpierw pomyślałem o architekturze, która była celem i pragnieniem młodego człowieka idącemu jakby w odbudowę powojennych zgliszcz ... I tak też się stało, że owszem malarstwo - czy literatura, choć w pewnym czasie zaczęło dominować, to jednak architektura upomniała się o swoje miejsce i ma we mnie swój oddzielny rozdział. Od architektury wszystko się zaczęło! - Należy dodać, że jeżeli malarstwo czy literatura mają jakąś zbieżność zmysłową, to architektura różni się na pewno diametralnie w tym względzie i wymaga wyobraźni konkretu przestrzennego, takiego jakby fundamentalnego myślenia. Dlatego u mnie uprawa tych dodatkowych dyscyplin twórczych wymagała czasu, i dzielił je czas na pewno dobrze i jak się okazało nawet skutecznie...

Z.K.: Jak sięgnąć w głąb Pańskiej Sylwetki - od początku lat sześćdziesiątych toczy się Pańska ODYSEJA - A może zaryzykuję tu temat z Pańskiego cyklu obrazów; Don Kichot'e? - Gdzie w tym wędrowaniu twórczym, nie odzyskane są jeszcze wszystkie "miasta z przestrzeni"... Odnajdywane są: place, w tym i "Czerwony" w Kazimierzu i inne, a właściwie są to miejsca takie "białe plamy" zamalowywane po czasie stopniowo twórczo ekspresyjnie odzyskiwanym. To jest chyba tym co Pan mówił - o "zatrzymaniu pod powiekami". Jednak na takim dotyku buduje Pan własny świat, ożywia Pan jego moce witalne, żeby trochę przebarwić i nie brudzić koloru tego z dzieciństwa, choć były i grozy: czernie i brązy... Może tutaj wielką rolę odgrywa właśnie Kazimierz Dolny, gdyż tam kulminuje ekspresja Pańska. Są też na pewno zamalowywane wycinki innych miejsc, których klimaty witalne przeplatają się nawet z życiem naukowym - To inne błyski, bliki, ślady... Tworzy się na pewno tutaj pewna chronologia myślowa - takie ciągłe: rejestrowanie, spis, prawie katalogowy - Chcę powiedzieć, że na pewno ten zmysł poetycki, który Pan posiada w nadmiarze, a wibracje przestrzeni mają swoje odzwierciedlenie w zawodzie podstawowym czyli architekta - Czy może Pan jakoś ustosunkować się do takiej sugestii: budowanie w przestrzeni... Przecież zaprojektował Pan wiele wspaniałych obiektów, w tym pięknych dobytków kościelnych, innych cennych, choćby tych z profesorem Zinem, który był promotorem Pańskiej pracy doktorskiej. I jak przyglądać się Pańskim cyklom malarskim są one takimi multiplami z tymi pięknymi rekwizytami postarzałymi z przeszłości, ale tutaj naocznie merytorycznie pięknie podniesionym jakby do chwały i wzniesionymi ku górze i niebu wydostającymi się z ziemi pomnikami bryłami poetyckimi, z otwartymi oknami w których to oknach od czasu - do czasu czeka ikona kobiety, lub jakiś duch, być może los, czekają krzesła na małych placykach, jakieś duchy sylwetek ludzkich rozwibrowane teatralnie, sceny teatralne czasem nawinie się skrzypek, albo kataryniarz, a innym czasem są to place: opuszczone, samotne jakby pożegnane na nowo i znów na nowo odnalezione...Widzę "Trzy krzesła"- to czekający na mnie dialog - A jedno, to na pewno monolog z sobą - Może Pan się ustosunkować do tak poetycko nakreślonych metaforami sugestii przeze mnie jako odbiorcy przychodzącego z daleka? - Jest Pan poetą obrazów z marzenia sennego z dalekiego a jednocześnie bliskiego Panu czasu jedynego czasu...

M.M.: Na pewno już odpowiedziałem na część pytań, dodam jeszcze, że obraz jako obiekt jest na pewno zapisem, jak pan powiada - głównie stanów emocjonalnych, ich rekwizytów dzieciństwa - napięć... Sama twórczość to złożony proces przedsiębiorący nasze uczucia z głębi metafizycznej i wolnej. Ja juz próbowałem łączyć malarstwo z własnym tekstem literackim, w przekonaniu, że mają wspólny mianownik, rodowód. Organizowałem wystawy pt. "Obraz i Słowo" - I zastanawiało mnie, czym jest czekanie? - Napisałem, że zabrać nam czekanie to tak jakby pozbawić nas nadziei, to tak jakby zabrać nam wszystko, jakąś pamięć, którą odziedziczamy na później. Kobieta w oknie, puste krzesła na obrazach, jeździec brnący ku sacrum - to przecież symbole do zastanawiania nad chwilą czekania - metafora... Don Kichot to wprost enigmatyczność naszych marzeń, tęsknot i pragnień... Malarstwo może zawierać pewne literackie podteksty i odwrotnie, ta czy inna, literatura może bywać, a i bywa! - malarską przestrzenią dla słowa. Tuwim wyszperał taki prosty wiersz nieznanego autora: Przez okno spojrzy się czasem W szlak dróg żelaznych daleki I czoło się dłonią podeprze I łzami zajdą powieki. Przecież to jest symbol czekania i samotności, niespełnionych nadziei, jest to refleksja nad czasem osobnym i dla każdego inaczej trwającym... Ale to o czym tu mówimy do mnie przyszło znacznie później. I myślę wtedy, gdy każdy z nas coraz częściej ogląda się za swoim dzieciństwem... Poza tym ja żyłem w czasie, w którym się działo wiele, było szczęście i dramat była wrzawa i pokój... Pamiętam okres dominującego w malarstwie koloryzmu okres narzuconego socrealizmu, a potem powrót do całej "awangardy", czerpanie z tego dorobku sztuki i przyswajanie sobie tych osiągnięć, teorii, nowinek, tej zachodniej sztuki jako wiedzy - Był Jazz i inne imaginacje, jako prawo i protest tajny... Działo się - i nadziało się z różnym skutkiem.

Z.K.: Tak iście było! - Ale może tylko nawiasem dodam, że właśnie ta "Awangarda" była protestem przeciw socrealizmowi i cenzurze, przeciw zamodryzmowi lat 68-tych. To i tamto było przemycaniem pewnych rzeczy z tego ukrytego krzyku na zewnątrz przeciw tępej gomułkowszczyźnie, przeciw kacykom i stupajkom, którzy deptali wszędzie... Sztuka zawsze była buntem i reakcją, protestem inteligencji i jej wiedzy... A Polska Sztuka, ta z dużej litery jakby mało uczestniczyła w kulturze światowej i środkowoeuropejskiej, gdyż naprawdę - co tu mówić! - "Polonia" nie była wcale reprezentatywna w sprawie Sztuki jako całej Sztuki Polski w świecie! - A to, że się nadziało wiele - to skutki, bo nawlokło się do Nas postmodernizmu i konceptualizmu, który się nie przyjmuje latami choć ciekawił - śmiem twierdzić, że to na naszym gruncie naszej (nad-romantycznej) tradycji jest osobną sprawą, bo przerodziło się to mizerstwo w potworki i straszy Główne Galerie Miast i odstrasza widza, nawołując jedynie na snobów! - Dużo jeszcze by o tym, ale zostawmy to na inny czas Panie Profesorze - Nie wiem tylko czy Pan się choć trochę z tym zgadza? - Czy czasem się Pan nie obrazi na takie stawianie kwestii - Ale pogłębiając świadomość jaka mi towarzyszy w stosunku do Pańskiego malarstwa, a czego nie można ukryć, tak jak i mojego entuzjazmu - dostrzegam więcej, i proszę o wybaczenie za tę prowokację, że Pański przyjaciel artysta "Jurek" Nowosielski - profesor, ale i taki niepisany profesor wraz ze swoim malarstwem na pewno miał wpływ na Pańską: estetykę, może i formę, chociaż myślę, że nie wprost. Nowosielski, uważam: "męczył długo kąt prosty", wytaczał linie i wektory uliczne, bo przecież malował cykle zaułki miast także, zanim przyszły ku niemu "akty kobiece", z których prawdopodobnie wyłoniły się ikony - i całe proikonostasy... Proszę, broń Boże! tutaj nie pomyśleć, że to jakiś zarzut ale są i u Pana też czasem ostre kolory, zniwelowane linie skrzywione brył domów, ale są i kolory dla ikon dla przestrzeni metafizycznych bardzo odważne, choćby czerń, które w nas samych drzemią chcąc się wyrwać ku furiatywności... Są u Pana piękne: mocne ugry, czerwienie pomieszane z żółciami. Często wydobywa Pan swoje miasta z szarego tła z błękitu - aż po kolory mistyczne, zmieszane po gór horyzontalność nałożoną metaforycznie, jak np. na płótnie "Złudzenie świata" z 1980 roku. Domy pną się w tutaj w niebo - a to niebo ślad pozostawiony trwale pod powieką dziecka. Są też obrazy "Ziemia I" - z 1985 roku, "Ziemia II" - (także z tego roku), takie z czernią , wprost z Jawy z zawirowaniem... Gdzieś TAM stoi namalowany znak "zakazu ruchu" wszelkich innych pojazdów... Weźmy "Miasto z oknem" - z 1986 roku, to również o ziemi, tyle że nakłada Pan prawem nowego spojrzenia warstwy krajobrazu na siebie i tutaj trzeba przebyć to spojrzenie patrząc jakby z drugiej strony tego obrazu. Przytaczam to w taki sposób, gdyż chce drążyć tematy w cyklach, być może sprowokować, które są niczym innym jak poezją. Pan jest poetą plastycznym! Te zamierzone wyoblenia, które idą dołem i w nagle zrywem w jakby na przekór architekturze są: poezją samą w sobie - Widzę tu nawet Chagalla, który na pewno miał również wpływ na Pańskie malarstwo - dużo u Pana lewitacji i ruchu, choć to skrzętnie schowane, a przede wszystkim przestrzeń jako ciąg zdarzeń odtwarzający się na nowo, dadaistycznym ruchem z przekorą ku pasji...

M.M.: Wydaje mi się, że wpływy innych twórców nie są zakazane, są wiedzą i historią sztuki a sama historia malarstwa, jak i w literaturze czy innych profesjach twórczych musi mieć swoje miejsce, czasem mimo woli. Weźmy G.Brague i Picasso w pewnym okresie malarstwa w jednej pracowni z sobą bytowali i często sami nie odróżniali swoich obiektów, nie tylko na obrazie ale i samych obrazów! I na pewno w moim malarstwie można dostrzec jakieś wpływy to jest zawsze zdrowe... Nie obce jest mi malarstwo Jerzego Nowosielskiego czy Chagalla, którego Pan przytacza i lubi, ale interesuje mnie głównie świat, który tworzą ci artyści, i ich wyobrażenia nadając im nowy byt, życie. Sposób komponowania obrazu Jerzy Nowosielski tłumaczył mi tak: że w obrazie tak jak w ikonie, może być kilka obrazów, to temat główny i uboczny. Ale ten problem i ocenę mojej twórczości zostawiam zawsze krytyce, odbiorcom...


Z.K.: ...

rozmawiał Zbigniew Kresowaty - (wiosna 2006 r.)   


Cały wywiad z Marianem Makarskim, który jest zamieszczony w książce Zbigniewa Kresowatego "Między mythos a sacrum" do pobrania (kliknij na ikonę)



Redakcja Internetowego Kuriera Proszowickiego, dziękuje Panu Zbigniewowi Kresowatemu za wyrażenie zgody na publikację tego wywiadu na łamach IKP. Dziękujemy także za udostępnienie innych materiałów pomocnych w redagowaniu biogramu Mariana Makaskiego.

Andrzej Solarz - Redaktor Naczelny Internetowego Kuriera Proszowickiego

| biogram | rozmowa o sztuce | na czym stoi malarstwo MM | twórczość artysty | galeria zdjęć |



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Tańcz, zanim muzyka się skończy.
Żyj, zanim Twoje życie się skończy.
(cytaty bliskie sercu)
maj  20  poniedziałek
maj  21  wtorek
maj  22  środa
maj  23  czwartek
DŁUGOTERMINOWE:


PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ