Na ten spływ wybraliśmy się w piękną słoneczną niedzielę 7 czerwca. Dość liczna grupa w dwuosobowych kajakach (była jedna jedynka) wypłynęła Czarną Nidą z Tokarni przez Brzegi - tam już rzeka Nida - następnie Sobków, Mokrska do Starych Kotlisk. Trasę która liczyła 22 kilometry pokonaliśmy w ciągu sześciu godzin. Naprawdę było warto dać się przekonać na ten spływ, choć wśród nas byli przeważnie tacy, którzy z wodą i kajakiem razem wzięte mieli mało do czynienia, lub wcale.
(fot. TTRP)
(fot. TTRP)
Nikt nie żałował, że przybył na ten spływ, a raczej byliśmy zdziwieni, że jesteśmy tacy dzielni, że potrafimy płynąć kajakiem. Wrażeń moc do zapamiętania na długi czas, bo naprawdę warto było przeżyć coś takiego.
Nida jest rzeką leniwą, spokojną, bardzo ciepła w lecie, temperatura wody dochodzi do dwudziestu siedmiu stopni Celzjusza, płynie przez malownicze tereny jednych z najstarszych w Europie Gór Świętokrzyskich.
Owszem, czuliśmy smak przyrody, widzieliśmy otaczające nas piękno, ale nie mieliśmy pojęcia czy pod mostem (próg wodny) przepłyniemy kajakiem przodem, czy tyłem, nie wiedzieliśmy również tego, czy nie będzie w kajaku nadmiaru wody, a wiosło czy butelka z wodą mineralną nie popłynie wcześniej przed nami. A tak się wydarzyło, było mokro, bardzo mokro wszędzie.
Przy grillu w Umianowicach (stacja kolejki wąskotorowej) osuszyliśmy wszystkie ubrania, apetyty nam dopisywały, a było czym się częstować - dla tych wrażeń, dla takiego spływu przy tak pięknej pogodzie, wspaniałym towarzystwie warto było pojechać.
Będziemy długo wspominać ten wyjazd. Do zobaczenia na następnej wyprawie.
