Skoczkowie na medal, jedyny taki Fanklub
    Dzisiaj jest poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.   (120 dzień roku) ; imieniny: Hugona, Piotra, Roberty    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   kontakt
z Redakcją 
 |   regulamin
serwisu 
 |   zespół red.   |   przyjaciele
Kuriera 
 |   logotypy   |   REKLAMA   |   patronaty   |   dziennikarstwo
w IKP 
 |   mapa
serwisu 
 |   wiadomości
redakcyjne
 
 |   archiwum   | 
 |   2001-2003   |   2004-2006   |   2007-2009   |   2010-2011   |   2012-2013   |   2014   | 
 2015 
 |   2016   |   2017   |   2018   |   2019   |   2020   |   2021   |   2022   |   2023   | 
 |   styczeń   |   luty   | 
 marzec 
 |   kwiecień   |   maj   |   czerwiec   |   lipiec   |   sierpień   |   wrzesień   |   październik   |   listopad   |   grudzień   | 

serwis IKP / redakcja / archiwum IKP / rok 2015 / marzec / Skoczkowie na medal, jedyny taki Fanklub
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl


Skoczkowie na medal, jedyny taki Fanklub

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

11-03-2015

Organizacja, której można się uczyć

     Falun, niewielka miejscowość zamieszkała przez niecałe 40 tysięcy osób, położona w urokliwym rejonie Dalarna była miejscem, w którym skoczkowie, biegacze i kombinatorzy norwescy rywalizowali o medale podczas najważniejszej imprezy sezonu 2014/15 - Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym.

     Atmosferę emocji sportowych można było poczuć już na kilkadziesiąt kilometrów przed samym Falun. Nie tylko powiewające banery i flagi informujące o wielkiej sportowej imprezie, ale przede wszystkim jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Szwecji na świecie - Koń z Dalarny, stopniowo odkrywały tajniki Mistrzostw.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     Falun, zazwyczaj spokojne miejsce, jak mówili tamtejsi mieszkańcy, na niemal dwa tygodnie zamieniło się w wielki festiwal - kolorów, śpiewu, radości, zabawy oraz tak wspaniałych sportowych emocji. Wszechobecne były flagi - szwedzkie, norweskie, polskie, fińskie, austriackie i wiele innych. Do tego tłumy, wręcz hordy kibiców podążających na areny zmagań za swoimi idolami, tworzyły niezwykłą atmosferę - niepowtarzalną i niezapomnianą. To miejsce po prostu tętniło życiem do granic!

     Nie można nie wspomnieć też o wyjątkowym miejscu, którym była norweska wioska złożona z dziesiątek namiotów - zwanych tipi. Obecne na każdych Mistrzostwach Świata, będące już tradycją - przyciągały tłumy ciekawskich w ciągu dnia. Wieczorami zaś stamtąd dobiegały najgłośniejsze odgłosy wspólnej zabawy, co oznaczało nie mniej, nie więcej jak to, że reprezentanci kraju Wikingów dołożyli do swojego dorobku kolejny medal, najczęściej z najcenniejszego kruszcu oraz wieściło kolejne norweskie złote medale.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     Obraz Wioski Mistrzowskiej - Lugnet, dopełniały zapewnione przez organizatorów dziesiątki namiotów, w których hulaj dusza piekła nie ma, właściwie można było robić wszystko. Od malowania, grania, śpiewania, poprzez zagłębianie tajników szwedzkiej kultury, zapoznanie się z wnętrzem odrzutowca, posilenie ciepłym posiłkiem po zrobienie zakupów - oficjalnych pamiątek Mistrzostw Świata. W tle też raz po raz usłyszeć można było rytmiczną i jak się teraz, po powrocie ze Szwecji okazuje - wywołującą wiele wspaniałych wspomnień - oficjalną piosenkę Mistrzostw "Love last forever".

Szwecja oczami Fan Klubu

     W Szwecji podczas Mistrzostw Świata nie mogło zabraknąć najbardziej niezawodnego Fan Klubu - z Proszowic. Wszyscy, którzy zdecydowali się na wyprawę do Skandynawii - jednoznacznie stwierdzili, że była to ze wszech miar udana przygoda. Nie tylko mowa o emocjach sportowych dostarczonych przez Kamila Stocha w konkursie indywidualnym oraz świetnej postawie Biało-Czerwonych w "drużynówce", w której zaprezentowali się również Piotr Żyła, Jan Ziobro i Klemens Murańka.

     Pokaźna grupa przedstawicieli FK w dniu wolnym od zawodów udała się na zorganizowaną wycieczkę fakultatywną - do stolicy Szwecji, Sztokholmu. W towarzystwie fantastycznego przewodnika - Pani Beaty Brody, zwiedzili stare miasto, ratusz, Salę Błękitną (to tam odbywają się przyjęcia po wręczeniu nagród Nobla, które liczą nawet 1500 osób).

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     Kolejnym punktem zwiedzania było Muzeum okrętu wojennego Waza. Wiąże się z tym ciekawa historia. Historia statku była dosyć tragiczna. Najpierw z wielkim wysiłkiem budowany go przez 3 lata, po to by już podczas dziewiczego rejsu zatonął na skutek przechylenia wywołanego podmuchem wiatru - jak widać nie tylko w skokach wiatr może pokrzyżować szyki.

     Wracając do MŚ i samej organizacji, wszyscy razem i każdy z osobna bł zachwycony organizacją tej sportowej imprezy. Atrakcji było co niemiara, zatem każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Wielu jednak pomimo konieczności długiego wyczekiwania w kolejce zachwycało się myśliwcem bojowym Gripen. Każdy choćby na chwilę mógł zostać jego pilotem.

     Wyjazd do Szwecji był możliwy dzięki finansowemu wsparciu naszych hojnych sponsorów. Listę firm można zobaczyć na naszej stronie internetowej. Z przekazanych kwot dofinansowaliśmy wyjazd w kwocie 3000,00 złotych.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     Szczególne podziękowania należą się także firmie AVANTI KONIECZKO za ufundowanie dla każdego uczestnika wyjazdu tak pięknego zestawu czapki i rękawiczek. Przez nie byliśmy charakterystyczną grupą kibiców wzbudzający ogólny zachwyt.

     Szwecja to kraj, który w Polsce jest mało znany. Być może wynika to z niewiedzy podróżniczej Polaków, a być może z błędnego przekonania, że kraje skandynawskie to tylko chłód i wieczna zmarzlina.

     Najcieplej tam nie jest, ale niewątpliwie Szwecja charakteryzuje się wieloma malowniczymi miejscami. Małe miejscowości, charakterystyczne dla Skandynawii drewniane domki i piękne naturalne otoczenie i dzika przyroda sprawiają, że klimat tego miejsca jest niesamowity.

     Szwecja jest miejscem odmiennym, oryginalnym i zaskakującym. Dużo jezior oraz unikalne wybrzeże szkierowe z tysiącami wysp to tylko niektóre atuty tego kraju i o tym wszystkim mieliśmy okazję przekonać się już w kabinie samolotu zerkając przez okno podczas lotu z krakowskich Balic.

Pasja, która nas łączy - czyli skoki narciarskie

     Kilka słów o skokach, w końcu z tego powodu zawitaliśmy w Szwecji. W konkursach indywidualnych polscy skoczkowie medalu nie wywalczyli. Na normalnej skoczni najlepiej spisał się Jan Ziobro, który był ósmy. Z kolei na dużym obiekcie bardzo dobrze zaprezentował się Piotr Żyła - 9. lokata.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     Dwukrotny Mistrz Olimpijski oraz zdobywca Kryształowej Kuli - Kamil Stoch, dla którego obecny sezon rozpoczął się pechowo (kontuzja stawu skokowego) podczas treningów przed inauguracyjnymi konkursami w Klingenthal, a następnie niemal dwumiesięczna przerwa w startach spowodowana zabiegiem i późniejszą rehabilitacją - był na skoczni HS-100 siedemnasty, z kolei w konkursie na skoczni dużej otarł się o czołową "dziesiątkę" kończąc z dwunastym rezultatem. Zatem Mistrz Świata z dużej skoczni z Val di Fiemme nie zdołał obronić tytułu. Mam jednak wrażenie, że "Rakieta z Zębu" nie musiał już nikomu, niczego udowadniać. Skoczkiem klasy światowej jest i basta. Oczywiście, znajdzie się pewnie wielu malkontentów, jak to w Polsce często bywa, którzy stwierdzą, że klapa, porażka na całej linii, że tyle szumu o nic. Wielu przewidywało już wielki upadek polskich skoków, spisywało na straty nie tylko Kamila Stocha, jego reprezentacyjnych kolegów, ale może właśnie przede wszystkim trenera kadry - Łukasza Kruczka. Na szczęście to, co najpiękniejsze - "Grande Finale", miało dopiero nastąpić.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     I tak na ostatni ogień poszedł konkurs drużynowy. Po wyśmienitych startach Rune Velty, który w świetnym stylu został Mistrzem Świata na normalnej skoczni, następnie w drużynie mieszanej wywalczył srebro z Andersem Bardalem i dwiema reprezentacyjnymi koleżankami aż w końcu został brązowym medalistą indywidualnej rywalizacji na dużym obiekcie, przy równych i dalekich skokach pozostałych Norwegów - było niemal pewne, że to właśnie reprezentacja Kraju Wikingów będzie murowanym faworytem do złota.

     Wielu stawiało też na czwórkę niemiecką. Co prawda nasi zachodni sąsiedzi nie byli tak równi jak Norwegowie, mieli jednak w składzie perfekcyjnie przygotowanego do imprezy w Falun - Severina Freunda, który podobnie jak Velta w każdym z trzech wcześniejszych startów zdobywał medal. Zdobył srebro i został Mistrzem Świata w konkursie drużyn mieszanych na skoczni normalnej. Do indywidualnego srebra, na dużej skoczni dołożył złoto.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

W nieco szerszym gronie do brązowego medalu pozostawali Japończycy, Austriacy czy Słoweńcy.

     Oczywiście nie można było zapominać o Biało-Czerwonych. Niezależnie od wcześniejszych startów indywidualnych, w Pucharze Świata, czy już w Falun - nasi skoczkowie bronili w końcu brązowego krążka wywalczonego przed dwoma laty. Łukasz Kruczek powołał do składu Piotra Żyłę, Klemensa Murańkę, Jana Ziobro oraz Kamila Stocha. Co można było stwierdzić na pewno - mieliśmy wyrównaną czwórkę, która miała jasny cel. A jak wiadomo, w skokach wyniki indywidualne niekoniecznie muszą przekładać się na zmagania w drużynach.

     Jedyne, co mogło przeszkodzić w rozegraniu sprawiedliwej rywalizacji, to tradycyjnie już silny wiatr. Ten zmieniał siłę i niemiłosiernie kręcił. Na półmetku zmagań liderami ze sporą przewagą nad resztą stawki byli Norwegowie. Polacy plasowali się na czwartej pozycji, a przy coraz mocniej wiejącym wietrze - wielu uznało już, że drugiej serii nie będzie, a nadzieja na medal przepadła.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     Organizatorzy zdecydowali się jednak na przeprowadzenie finałowej serii. W pierwszym skoku świetnie spisał się Kamil Stoch, bardzo dobrze Piotr Żyła i nieźle Klemens Murańka. Słabiej zaprezentował się Jan Ziobro.

     W finałowej próbie nie zawiódł Piotr Żyła, który powtórzył swój rezultat z pierwszej kolejki. Było więc pewne, że wszystko leżało w nogach, a właściwie w głowie Klemensa Murańki i Jana Ziobro.

     Te oczekiwania oczywiście potwierdziły się. Murańka spisał się znakomicie i medal był już na wyciągnięcie ręki, już o krok. tuż tuż. Do końca konkursu w wykonania Polaków pozostały dwa skoki - Ziobro oraz Stocha. Muszę przyznać, pewnie zresztą nie tylko ja, że przed skokiem tego pierwszego serce waliło mi, jakby chciało z nerwów rozerwać klatkę piersiową.

     Niespełna 24-latek urodzony w Rabce Zdroju nie zawiódł, podrażniony słabszą pierwszą próbą, zdawał sobie sprawę, że na jego barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność. Zaliczył bardzo dobry skok na 125.5m, który świadomie uważam, za najważniejszy podczas tego konkursu.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     Przed skokiem ostatniej grupy, w której reprezentować nas miał Kamil Stoch, reprezentacja Polski była wiceliderem za Norwegią, która znacznie już odskoczyła. Po piętach deptali nam jednak Austriacy. Z kolei duża przewaga nad czwartą Japonią dawała przekonanie, że musiałoby stać się coś nieprzewidywalnego abyśmy stracili medal, którego smak już czuliśmy. Jedyną niewiadomą pozostawał kruszec, z którego krążki miały zawisnąć na szyjach Polaków. Zawodnik z Zębu, który bezpośrednio rywalizował z Gregorem Schlierenzauerem - lądował nieco bliżej od Austriaka. Fiesta na trybunach w wykonaniu najbardziej niezawodnego Fanklubu - z Proszowic, trwała w najlepsze, bo że medal mieliśmy było już pewne.

     Polska uplasowała się za Austrią, a Norwegia z wielką przewagą triumfowała! Co jednak najważniejsze, Biało-Czerwoni w pięknym stylu zakończyli Mistrzostwa, zamykając usta wszystkim niedowiarkom i malkontentom, którzy zdążyli już zawiesić na nich psy.

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)

     Polska Husaria odżyła! To był wspaniały wieczór w szwedzkim Falun! Niesamowity jest fakt, że po zakończeniu kariery przez legendę skoków narciarskich - Adama Małysza, polska ekipa dwa razy z rzędu wywalczyła brąz. Ba.nie mam wątpliwości, ze ta kadra ma wielki potencjał i apetyty na więcej..może srebro, a może.ale nie wybiegajmy na razie w przyszłość. Cieszmy się chwilą i pozwólmy jej trwać, a z pożałowaniem spoglądajmy na wszystkich, którzy stracili wiarę w skoczków, którzy wlewają w serca narodu niezmierzone pokłady radości i dumy z bycia Polakami!

(fot. Przemysław Wardęga i Stanisław Bernacki)


Przemysław Wardęga - FKKS   

Źródło: Fan Klub Kamila Stocha Proszowice (GZP)



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Nie da się zobaczyć mózgu człowieka, ale widać kiedy go brakuje.
(internet)
kwiecień  29  poniedziałek
kwiecień  30  wtorek
maj  1  środa
maj  2  czwartek
[14.00-18.00]   (Proszowice)
KOSMOSiR świętuje 1. rocznicę działalności
DŁUGOTERMINOWE:


PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ