Pochowani nadal nie mają krzyża
    Dzisiaj jest wtorek, 07 maja 2024 r.   (128 dzień roku) ; imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   kontakt
z Redakcją 
 |   regulamin
serwisu 
 |   zespół red.   |   przyjaciele
Kuriera 
 |   logotypy   |   REKLAMA   |   patronaty   |   dziennikarstwo
w IKP 
 |   mapa
serwisu 
 |   wiadomości
redakcyjne
 
 |   archiwum   | 
 |   2001-2003   |   2004-2006   |   2007-2009   |   2010-2011   | 
 2012-2013 
 |   2014   |   2015   |   2016   |   2017   |   2018   |   2019   |   2020   |   2021   |   2022   |   2023   | 
 |   01-02
  2012 
 |   03-04
  2012 
 |   05-06
  2012 
 |   07-08
  2012 
 |   09-10
  2012 
 |   11-12
  2012 
 |   01-02
  2013 
 |   03-04
  2013 
 |   05-06
  2013 
 | 
 07-08
  2013 
 |   09-10
  2013 
 |   11-12
  2013 
 | 

serwis IKP / redakcja / archiwum IKP / lata 2012-2013 / lipiec - sierpień 2013 / Pochowani nadal nie mają krzyża
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl


Pochowani nadal nie mają krzyża
70. rocznica rzezi wołyńskiej

Huta Pieniacka 2006 (fot. Jan Bereza)
11-07-2013

     Dzień 11 lipca 1943 roku, zwany często "krwawą niedzielą" na polskich Kresach, jest dniem symbolicznym, w którym datuje się największy atak ukraińskich banderowców na polskie wsie na Wołyniu. Ludobójstwo dokonane na naszych Rodakach nadal nie zostało dokładnie zbadane ani rozliczone, a większość miejsc pochówku zgładzonych ofiar nie jest znaczonych nawet krzyżem. Mimo upływu ponad 20 lat od uzyskania niepodległości przez Ukrainę i upadku systemu komunistycznego zbrodnia wołyńska nadal kładzie się cieniem nad stosunkami polsko - ukraińskimi.

     Dzień ataku na polskie miejscowości na Wołyniu wybrany został przez dowódców OUN/UPA nieprzypadkowo. Niedziela była dniem, gdy Polacy, żyjący na Wołyniu głównie z uprawy roli i rzemiosła, wybierali się do kościołów, a nie do pracy. Ataki banderowców rozpoczęły się około godziny 3 nad ranem, gdy Polacy jeszcze spali w swoich domach. Pod hasłem "Śmierć Lachom" oddziały ukraińskie dokonywały systemowej rzezi całych rodzin i wiosek. Metoda działania była na ogół jednakowa - okrążyć miejscowość, tak, aby nie dać nikomu szans ucieczki, zaatakować w najmniej spodziewanym momencie, najlepiej jeszcze we śnie, zgładzić jak najwięcej istnień ludzkich, tak aby "wyczyścić" ziemię wołyńską z jakiegokolwiek elementu polskiego.

     Liczba ofiar i bestialstwo banderowców była tak wielkie, że nawet hitlerowcy nie byli w stanie uwierzyć w zezwierzęcenie morderców. Badający przebieg rzezi wołyńskiej naukowcy jako sposoby zabijania wymieniali takie, o których do tej pory nie słyszano. W wywiadzie udzielonym dwumiesięcznikowi "Polonia Christiania" dr Joanna Wieliczka - Szarkowa wymienia m.in. że powszechne było stosowanie takich metod jak "rąbanie siekierami, kłucie nożami i widłami, wyrywanie części ciała, wydłubywanie oczu, obcinanie języków, rozpruwanie brzuchów, przerzynanie piłami, rozrywanie i wleczenie końmi, wrzucanie rannych do studni, czy do ognia. Nacjonaliści wymyślali śmierć połączoną z zadawaniem nieludzkich cierpień - wieszanie na drucie kolczastym, zakopywanie żywcem do ziemi i ścinanie kosą głowy, wbijanie na pal lub na sztachety w płocie, topienie w rzece, wrzucanie niemowląt na widły itp.".

Huta Pieniacka 2006
(fot. Jan Bereza)
     W wielu publikacjach do listy tych przerażających metod unicestwiania Polaków dołącza się jeszcze zaszywanie w brzuchach kobiet zabitych zwierząt, wsypywanie - po rozcięciu - do brzucha ciężarnych kobiet tłuczonego szkła czy krzyżowanie nawet kilkuletnich maluchów na drzwiach stodół lub domów za pomocą wielkich gwoździ. W swoim okrucieństwie banderowcy posuwali się dodatkowo do znęcań psychicznych - najczęściej mordowanie zaczynali od dzieci, a rodzicom nakazywali przyglądać się, jak ich dzieci cierpią. Dość często zamykano też ludzi w stodołach lub kościołach, a następnie je podpalano. Strach i przerażenie zapanować miały nad umysłami Polaków, których chciano się pozbyć z Kresów. Szacuje się, że tymi metodami zgładzono co najmniej 60 tysięcy Polaków na Wołyniu.

     Decyzja o likwidacji polskości na Kresach przypisywana jest trzem dowódcom organizacji ukraińskich, walczących o powstanie niepodległej Ukrainy. Według historyków byli to: Dmytro Kliaczkiwski, kierujący wołyńską OUN-B, Wasyl Iwachow, referent wojskowy OUN-B oraz Iwan Łytwynczuk, dowodzący oddziałami UPA na północno-wschodnim Wołyniu. Ich osobista odpowiedzialność za ludobójstwo dokonane na Polakach wiąże się z politycznymi decyzjami innych dowódców szowinistycznych organizacji ukraińskich, którzy dzisiaj są często patronami ulic czy honorowymi obywatelami gmin ukraińskich, w zachodniej części tego państwa.

     Czystka etniczna, skierowana głównie przeciw Polakom, ale także innym narodom mieszkającym na Wołyniu (m.in. Czechom) miała doprowadzić do realizacji wizji powstania niepodległej Ukrainy dopiero wtedy, gdy nie będzie na ziemiach planowanych jako trzon państwa ukraińskiego żadnego innego narodu. Sprzyjający tej koncepcji duchowni kościoła grekokatolickiego nie tylko uznawali, że "Zabicie Lacha i komunisty nie jest grzechem", ale nawet święcili kosy, noże i siekiery, którymi banderowcy później dokonywali morderstw.

     Na Wołyniu, gdzie przez wieki w zgodzie żyli przedstawiciele kilku narodów, na skutek działań politycznych, ambicji szowinistów z OUN/UPA i podsycania przez Niemców nienawiści Ukraińców do Polaków, Czechów i Żydów doszło do bestialstw, które nawet w okrutnej II wojnie światowej stanowiły najczarniejsze karty.

     Na Wołyniu, gdzie Polacy stanowili około 15 proc. populacji i zamieszkiwali około 2 tys. miejscowości dzisiaj pozostało już niewielu naszych Rodaków. Część z nich zginęła z rąk sąsiadów - Ukraińców, część uciekła z przerażenia i obawy przed powtórzeniem się dramatu z lat 1943 - 44, wielu do dzisiaj boi się szukać swoich korzeni. Banderowcy z czasów II wojny światowej skutecznie zatarli także materialne ślady polskości - kościoły niszczono i rabowano, dwory i domy burzono do fundamentów, a drzewa rosnące przy domach wycinano, aby zlikwidować jakiekolwiek oznaki osadnictwa polskiego.

     Dramat Wołynia podzieliły także inne województwa wschodniej części II Rzeczpospolitej. Przykładem może być chociażby Huta Pieniacka w dawnym województwie tarnopolskim, gdzie 28 lutego 1944 roku zamordowano - są to szacunki, ponieważ poza stałymi mieszkańcami ukrywali się tam również uciekinierzy z okolicznych wsi - nawet do 1500 osób, bez względu na wiek i płeć.

Huta Pieniacka 2006 (fot. Jan Bereza)

Do dzisiaj ustalono, że na samym Wołyniu, bez innych województw przedwojennej wschodniej Polski, na około 1150 wiosek banderowcy sami lub z pomocą Niemców zniszczyli 1048 polskich osad i blisko połowę katolickich kościołów i kaplic.

     Historia tragedii Wołynia, Małopolski Wschodniej czy Lubelszczyzny do dzisiaj odbija się na świadomości zarówno Polaków tam mieszkających, jak i stamtąd pochodzących. Przywracanie pamięci o tych, którzy zginęli za to, że mówili i myśleli po polsku, oraz domaganie się godnego upamiętnienia ich miejsc wiecznego spoczynku jest obowiązkiem całego narodu.

Jan Bereza   



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Tańcz, zanim muzyka się skończy.
Żyj, zanim Twoje życie się skończy.
(cytaty bliskie sercu)
maj  7  wtorek
maj  8  środa
[19.00]   (Proszowice)
Paweł Chałupka w programie Widzę to inaczej
maj  9  czwartek
maj  10  piątek
DŁUGOTERMINOWE:


PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ