"Przygody Franka Karierowicza" odc. 11 - matura i Kasia
    Dzisiaj jest piątek, 26 kwietnia 2024 r.   (117 dzień roku) ; imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   M.Fatyga   |   zrzęda p.   |   A.Powidzki   |   H.Pomykalski   |   Z.Grzyb   |   W.Nowiński - wrześniowe...   |   Magda K.-G. - prawo dla...   | 

serwis IKP / działy autorskie / przygody franka karierowicza (Z.Kuliś) / "Przygody Franka Karierowicza" odc. 11 - matura i Kasia
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl


"Przygody Franka Karierowicza" odc. 11 - matura i Kasia

(fot. ikp)

Donosy, 3-10-2017

odcinek 11 - matura i Kasia

     Była szczupła, ruchliwa i wesoła, można by rzec, że była zawsze uśmiechnięta. Jak dotąd nie miała stałego zajęcia, mieszkała z rodzicami też w niewielkim gospodarstwie. Skończyła Zasadniczą Szkołę Krawiecką i w ten sposób przyuczona do zawodu od czasu do czasu coś uszyła, szczególnie swoim koleżankom i bliskim. A zapoznali się na pewnej zabawie strażackiej, która była na wolnym powietrzu na podłodze zbitej z desek.

     W tym czasie prawie w każdej wiosce taka podłoga była i w razie potrzeby jej używali. Otóż w tym pogodnym ciepłym dniu Franek z kolegami poszedł na zabawę, muzyka grała różne kawałki jakie były modne w tych latach, a on i koledzy spacerowali to tu, to tam wokół tej podłogi nie wiedząc do końca co ze sobą zrobić. W pewnej chwili zauważyli stojące nieopodal podłogi cztery panienki w kwiecistych sukienkach. Może podejdziemy i poprosimy do tańca powiedział Franek, bo co tak będziemy łazić bez celu. Jeszcze widno usłyszał od któregoś z nich, pójdziemy jak się przyciemni. Jak się przyciemni, to ich tu może nie być. Jak nie chcecie to nie, ja idę powiedział Franek i udał się sam w kierunku stojących dziewcząt. Pozostali stali i patrzyli, czy aby nie da mu kosza jedna z nich, którą poprosi, ale nic takiego się nie stało.

eleganckie tango (fot. internet)
     Franek podszedł, stanął przed dziewczyną, z którą miał zamiar zatańczyć, grzecznie się ukłonił i poprosił o taniec. Nie spotkał z jej strony żadnego oporu i po chwili już szli oboje w kierunku podłogi pod obstrzałem wielu oczu na nich patrzących. Franek nie zrażał się takim widokiem, był otwarty, nie krępowały go ludzkie spojrzenia w przeciwieństwie do swoich kolegów. Zresztą w szkole brał udział w różnych przedstawieniach, wystąpieniach publicznych, wygłaszał nie raz różne mowy powitalne, pożegnalne lub podziękowania w zależności jakie były potrzebne.

     Weszli na podłogę, pocałował swoją wybrankę w rękę jak na dżentelmena przystało i ruszyli w tany. I tak naprawdę to tańczyli niemal bez przerwy do zmroku. Zrobili sobie tylko przerwę, aby się coś napić, a drugą, aby zjeść loda. W przerwach, a nawet i w tańcu trochę rozmawiali o sobie, żeby się bliżej poznać, albowiem nie znali się przecież w ogóle. Gdy zrobił się wieczór i nadszedł czas wracać do domu zapytał ją gdzie mieszka i czy może odprowadzić. Powiedziała twierdząco i że mieszka w sąsiedniej wiosce.

     Po koleżankach z którymi przyszła nie było śladu, więc była zadowolona, że ma towarzysza z którym będzie szła do domu. Szli wolno krok za krokiem i nie wiadomo kiedy przemierzyli ponad dwa kilometry drogi jaka dzieliła ich od domu. Było około północy, oni nie spieszyli się jednak i usiedli na ławeczce, która stała przed domem. Siedzieli i rozmawiali co porabiają na co dzień, ale w większości były to żarty jakieś opowiadanka i dowcipy. Na koniec rozmawiali, czy będą się spotykać, a z ich rozmowy wynikało, że nawzajem przypadli sobie do gustu. Nawet na pożegnanie pocałowali się, tak spontanicznie, szybko on ją pocałował w policzek. Pa, do zobaczenia i poszli każde w swoją stronę. Jak się zapoznali to się zaczęli spotykać, początkowo bardzo rzadko, a później częściej, aż wreszcie bardzo często, niekiedy nawet codziennie. Z czasem tak się do siebie przyzwyczaili, ze nie mogli się bez siebie obejść. Nie będzie Basia, to będzie Kasia mawiał Franek, bo tak było nowo zapoznanej dziewczynie na imię. Po prostu Katarzyna.

     Tymczasem zbliżała się matura, czas szybko płynął, trzeba się było Frankowi bardziej przyłożyć do nauki. Nie obawiał się o to, żeby nie zdał, ale lepsze stopnie by się przydały. Chociaż w dotychczasowych planach nie miał zamiaru iść na wyższe studia, to jednak świtało mu w głowie, że jak by miał wyższe wykształcenie to nie musiałby tu na wsi siedzieć, bo co on tu właściwie będzie robił? Ale to były tylko takie jego zamysły. Tak naprawdę, to sam nie wiedział, gdzie się ma umieścić i jego rodzice też.

     Na razie z wytężoną siłą przygotowywał się do matury. Trzeba stwierdzić, ze lepiej mu wychodziły zajęcie praktyczne jak teoria. Do mechaniki to miał nie tylko zamiłowanie, ale i smykałkę, dlatego przez nauczycieli, którzy go uczyli był doceniany, a nawet świecił przykładem. Przy tym jego oszczędnym trybie życia mógłby nawet jakiś mały zakład otworzyć, ale tu na wsi jaki? Najlepszy byłby z usługami dla rolnictwa. W tym to czasie państwo polskie zaczęło kłaść nacisk na rolnictwo, do gmin wprowadzono agronomów, aby rolników szkolili i doradzali. Ciągle mówiło się o zwiększeniu wydajności plonów z jednego hektara, zwiększenie hodowli trzody chlewnej i bydła. Na wsi mówiło się o zakupie maszyn rolniczych i traktorów.

     Jak się Franek tego wszystkiego nasłuchał, tak postanowił kupić traktor. No ale przecież nie miał pieniędzy. Zaczął rodzicom głowy suszyć, żeby wygospodarowali trochę pieniędzy, to by kupili jakiś nie koniecznie nowy traktor, za małe pieniądze, a on by go wyremontował i ojciec nie musiałby za pługiem chodzić, a i innych wiele prac by się nim wykonywało. Rodzice nawet nabrali ochoty, bo gdy sprzedadzą tytoń, to trochę można by grosza odłożyć i kupić ten traktor. Stary traktor, to nie kosztowałby wiele. I zaczęli się po cichu za takim traktorem rozglądać, może gdzieś w Pegeerze znalazłby się, albo w Kółku Rolniczym, bo tam traktory psuły się dość często. Brało się to z niewłaściwego użytkowania maszyny, a i z przekonania tkwiącego wtedy jeszcze u ich użytkowników, że nie moje, to nie muszę szanować. A maszyna jak maszyna, tyle wytrzyma ile może, nie może być przeciążona ponad swoje możliwości.

egzamin maturalny (fot. internet)

     Nadszedł miesiąc maj, wszędzie pachniało wiosną, nadszedł czas matur, wszyscy zainteresowani tylko o tym mówili. Z Frankowej wioski czworo uczniów miało tę maturę zdawać. Aż wreszcie nadszedł dzień matur. Franek ubrany w czarny garnitur, takież same buty, białą koszulę i krawat poszedł do swojej szkoły składać egzamin pisemny. Na czas matur zawiesili swoje spotkania z Kasią. Spotkają się dopiero w przerwie pomiędzy egzaminem pisemnym i ustnym. I tak też zrobili. Po złożeniu egzaminów i zdaniu matury przez Franka, będą mieli dużo czasu, to będą się częściej spotykać, postanowili.

     Franek po pisemnym przyszedł zadowolony do domu, co świadczyło że poszło mu dobrze. Pewności nie miał, ale jak znał tematy, to przecież wyczuwał, że powinno być dobrze. I tak zdał następny pisemny, a potem ustny i tym samym ukończył Technikum Mechaniczne i dostał tytuł Technika Mechanika.

ROZDZIAŁ V

     Po zakończeniu szkoły czasu miał dużo, aż nie wiedział co ma ze sobą robić i z tym wolnym czasem. W tym małym gospodarstwie rodziców zawsze było coś do zrobienia, ale nie aż tyle, żeby musiał harować od rana do wieczora. Więc naciskał rodziców, żeby kupili ten traktor, to będzie miał przy nim zajęcie. Wypytywali tu i ówdzie, czy gdzieś nie ma starego traktora do remontu, ale nigdzie nie mogli znaleźć. Aż wreszcie Franek dowiedział się od kolegów, że w Pegeerze w wiosce odległej o około dziesięć kilometrów chcą sprzedać traktor do remontu.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Wiejska zabawa i Kasia

Czas mijał nieubłagalnie
I nie wiadomo kiedy zakwitły kasztany.
Zbliżały się egzaminy maturalne
I chyba przez to Franek był zakłopotany.

Aby sobie humor poprawić
Poszedł na wiejską zabawę.
Chciał się z jakąś panienką zabawić
I liczył na szczęście, że będzie mu łaskawe.

Tam poprosił dziewczynę do tańca,
Która z radością z nim zatańczyła.
Gdy weszli na podłogę muzyka grała walca
Więc młoda para świetnie się bawiła.

Tak szybko przemijał czas,
Ze wkrótce północ nastała.
Spojrzawszy w Niebo westchnęli wraz
Już świta? Czemu ta noc jest taka mała?

I poszli wkrótce w kierunku Kasi domu,
Bo takie imię ta dziewczyna miała.
Rozchodząc się skradł jej całusa po kryjomu
I tylko im tęsknota po sobie pozostała.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 10 września 2017



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Nie da się zobaczyć mózgu człowieka, ale widać kiedy go brakuje.
(internet)
kwiecień  26  piątek
[9.30-13.30]   (Skalbmierz)
8. Akcja Honorowego Krwiodawstwa "Krew darem życia 2024"
[12.00]   (Piotrkowice Małe)
Dzień Integracji Pokoleń w Zesple Szkół im. E. Godlewskiego
kwiecień  27  sobota
kwiecień  28  niedziela
[17.00]   (Proszowice)
spektakl komediowy Żona do adopcji
[17.00]   (Kraków)
koncert orkiestry dętej "Sygnał" z Biórkowa Wielkiego "na Szklanych Domach"
kwiecień  29  poniedziałek
DŁUGOTERMINOWE:
PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ