Proszowice lat 50/60 XX wieku, moje wspomnienia. Przyczynek do historii proszowickich ulic
odc. 1 wstęp

(fot. ikp)
Proszowice, 6-07-2017

Wspomnienia te dedykuję moim nieżyjącym już rodzicom Wandzie i Piotrowi Paluchom, mojej żonie Danucie, która wykazała cierpliwość i wsparcie przy spisywaniu tych wspomnień oraz moim córkom Dorocie Kiecułka i Annie Paluch. Dziękuję również za zainteresowanie tematem Redaktorowi Naczelnemu Portalu 24ikp.pl Andrzejowi Solarzowi.

     Zdecydowałem się na spisanie wspomnień związanych z okresem mego zamieszkania w Proszowicach, a ponieważ jestem rdzennym proszowianinem, to od urodzenia. Prawdą jest, że przymierzałem się do tego od dawna.

     Naciskała na spisanie tych wspomnień moja córka Dorota, która próbuje zebrać wszystkie rodzinne historie w jeden dokument. Pewnie to jeszcze by chwilę trwało, gdyby, jak to w życiu bywa nie zdecydował przypadek. Trafiłem na portal internetowy 24ikp.pl (Internetowy Kurier Proszowski), gdzie znalazłem opracowania wojennych życiorysów braci ojca. Podjąłem ten temat. Byłem to winien mojemu ojcu i mojej rodzinie. Zebrałem dokumenty, opracowałem historię życia mego ojca i mej rodziny w okresie okupacji niemieckiej, także wcześniejszy udział ojca w odzyskiwaniu wolności przez Polskę w 1918 r. i w wojnie bolszewickiej, a następnie w wojnie obronnej 1939 r.

     Spotkałem się z bardzo przychylnym nastawieniem redakcji tego portalu w kwestii zamieszczenia tej historii w serwisie. Przyznam, że ciekawe artykuły, felietony, opracowania dostarczające informacji o przeszłości i bieżącym życiu w Proszowicach zainteresowały mnie na tyle, że stałem się użytkownikiem tego portalu. Wtedy też dotarła do mnie informacja o przygotowywanym przez proszowickiego historyka Pana Henryka Pomykalskiego przy współpracy z red. Andrzejem Solarzem z portalu i innymi, opracowaniu historii proszowickich ulic. To ambitne przedsięwzięcie, jeśli zostanie zrealizowane do końca zapisze nazwisko autora i jego współpracowników na stałe w annałach historii tego starego miasta.

(fot. ikp)
Wiadomość ta stała się przysłowiową "kroplą" decydującą o zmierzeniu się ze swoimi wspomnieniami z okresu ćwierćwiecza zamieszkania w tym nie największym miasteczku, ale przecież najmilej wspominanym miejscu.

     Tu, przynajmniej w części mieszkali moi pradziadowie, dziadkowie, tu z przerwami mieszkali moi rodzice, rodzeństwo, tu poznałem swoją żonę, tu przyszły na świat moje córki, tu wreszcie spędziłem swój ponad 25 letni okres życia, może nie najbogatszy materialnie, ale treściwy w zdarzenia i przeżycia. Tu moją fantazję swoimi ciepłymi opowieściami rozbudzała moja mama. Stąd wyniosłem zasady i wskazówki mojego ojca, z których moim zdaniem najważniejsza była ta, którą mi przekazał przy okazji jakiejś rozmowy. Wtedy powiedział tak; Staraj się iść w życiu prostą drogą, szanuj innego człowieka, a zmarłym okazuj szacunek.

     Trzeba przeżyć życie, aby zrozumieć, jak te proste wskazanie może być trudne do zrealizowania w praktyce, i jak mocny trzeba mieć charakter, by nie dać się zepchnąć na boczne ścieżki życia.

     To moja motywacja, a realizacja? No, cóż, to będą wspomnienia oparte o zapis mojej pamięci. Nie kieruję się w nich materiałami zapisanymi w dokumentach, przekazach, artykułach. Ta opowieść wspomnieniowa, w jakiś momentach może się różnić z relacjami innych osób, ale to jest to ryzyko wynikające z wewnętrznej potrzeby zachowania autentyczności.

Jeśli zdarzyłoby się, że ktoś z Państwa sięgających po te wspomnienia poczuje się nimi urażony, to z góry serdecznie przepraszam, bo takiego zamiaru nie miałem.

      Nie jest też moją ambicją opracowanie historii miasta w okresie 25 lecia mojego życia w Proszowicach. To zadanie historyków. Opisuję miasto, ludzi, zdarzenia, osobiste przeżycia, dostrzeżone problemy, różne aspekty ówczesnego życia tak, jak je widziałem w tamtym czasie, może czasami odnosząc ogólne porównania do czasów obecnych.

     Jeśli te moje, nie do końca uczesane wspomnienia (myśli) w jakiś sposób będą pomocne autorom wspomnianego opracowania, to będzie to moja wdzięczność dla miasta, z którego wyszedłem i gdzie są moje korzenie rodzinne.

     Mam też świadomość, że temat przeszłości ulic, nie ten historyczny, odległy w czasie, zapisany już w dokumentach, które historycy mogą odczytywać i w żmudnej pracy odkrywczej łączyć, tworząc ich ówczesny obraz, ale dotyczący bliższych i najbliższych przedziałów czasu może się wydawać pozornie łatwym. W istocie istnieje problem, jaką formułę przyjąć tworząc taki opis, by był on najbardziej wiernym odbiciem pamięci.

     Szczegóły dotyczące chodników, jezdni, czy może budynków, ich charakterystyka, a może ich jakiś indywidualny wygląd, szczególnie ważne dla funkcjonowania społeczności lokalnej elementy infrastruktury miejskiej, instytucje i urzędy, budynki publiczne, czy religijne? A jakie miejsce w tym opisie ulic powinien znaleźć mieszkaniec, jeszcze w tym momencie nie nazwany, ale w tamtym czasie realny bohater zamieszkujący to miasteczko?

Pewnie wszystkie te elementy, niekoniecznie uporządkowane, będą się przewijać w tych wspomnieniach.

Szanowni czytelnicy, te wspomnienia traktuję jako rodzinny dokument, i takim miały pierwotnie pozostać. Nie zakładałem ich publikacji. Przygotowałem je tylko w wersji tekstowej. Miał to być jeden z rozdziałów historii rodzinnej.

     Jednak po jednej z rozmów z panem Andrzejem zdecydowałem się na bezinteresowne udostępnienie tego opracowania szerszemu gronu szanownych użytkowników internetu.

     Pojawiła się również sugestia, że może byłoby dobrze wzbogacić tekst starymi zdjęciami pokazującymi ówczesne Proszowice, ludzi, zdarzenia. Podjąłem to wyzwanie. Wykorzystałem do wzbogacenia wersji tekstowej wspomnień zdjęcia z własnego zasobu archiwalnego, zdjęcia autorów i użytkowników eksponowanych na Facebooku, a także z różnych linków, których tematyka graficzna wpisywała się w moją relację.

     To prawda, że baza publiczna zdjęć dotyczących Proszowic nie jest jeszcze za duża, ale należy mieć nadzieję, że z czasem będzie rosła. Zauważam, że jednym z dużych eksponentów zdjęć dokumentujących Proszowice lat osiemdziesiątych jest pan Sebastian Rózga. Nie wiem, czy jest on ich autorem. Jeśli tak, to stworzył dokumentację fotograficzną Proszowic, co byłoby zasługą dla miasta. Jeśli nie, to również postawa pana Sebastiana wymaga szacunku za to, że posiadanymi zbiorami tak wspaniałych zdjęć dzieli się w internecie bezinteresownie z innymi zainteresowanymi tą tematyką użytkownikami.

     Przyznam, że skorzystałem z tej możliwości. Przekazuję też serdeczne za tą ucztę oglądania starych, często już nie istniejących budynków podziękowania. Miałem nadzieję, że wśród tych zdjęć odnajdę także dawny nasz dom przy ul. Krakowskiej 27, niestety dokumentacji fotograficznej akurat tego budynku nie odnalazłem. Trudno, czasami tak bywa. W sprawie tych zdjęć chciałem nawiązać kontakt osobisty z panem Rózgą. Nie udało mi się jednak pozyskać jego adresu internetowego, aby osobiście podziękować za te zdjęcia i uzyskać jego akceptację na wykorzystanie wspomnianych zdjęć do wzbogacenia graficznego wspomnień. Mogę jedynie zapewnić, że te reminiscencje lat młodości spędzonych w Proszowicach, jeśli się ukażą na portalu 24ikp.pl nie będą miały komercyjnego charakteru.

     I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż, jest taki fragment, bardzo osobisty w całości dotyczący moich wypraw z ojcem do młyna w Szreniawie. Szukałem zdjęć poglądowych do ilustracji tego fragmentu wspomnień. Rzecz niesamowita, znalazłem dokładnie zdjęcia młyna w Szreniawie (jego wygląd zewnętrzny, jak i wnętrza) autorstwa pana Piotra Skuchy.

     Kiedy zwróciłem się do niego z prośbą o możliwość skorzystania z nich w przygotowywanym opracowaniu, spotkałem się z ogromną życzliwością i zrozumieniem. panie Piotrze serdecznie jeszcze raz dziękuję, za zdjęcia i wzruszenia nimi wywołane.

     Kieruje tą drogą słowa podziękowania także do pana Ryszarda Bielawskiego autora zdjęć ilustrujących proszowicki Rynek Duży, także stację kolejki wąskotorowej z lat pięćdziesiątych ub. w. za przesłane przez niego zdjęcia oraz zgodę na ich wykorzystanie w moim opracowaniu.

Wszystkie te zdjęcia są obrazem mego dziecięcego i młodzieńczego widzenia Proszowic zamkniętego w obiektywie aparatu fotograficznego.

     Sumując, już ta dostępna obecnie w internecie baza zdjęć o tematyce związanej z Proszowicami przeszła moje oczekiwania. Zaskoczyło mnie, jak tematyka własnych zdjęć z tamtych lat, ale i tych pozyskanych z rożnych źródeł wpisuje się we wcześniejszą tekstową wersję wspomnień.

     Już w toku tej pracy związanej z graficzną stroną opracowania wspomnień pomyślałem o podjęciu próby pokazania tych samych miejsc widocznych na starych zdjęciach i aktualnych dla pokazania różnic wynikłych z minionego czasu. Oczywiście, nie w każdym przypadku jest to możliwe, ale takie narzędzie jak Google Earth stwarzają w tym względzie duże możliwości, często nawet tam, gdzie nie ma dokumentacji fotograficznej z przeszłości, ale istnieje opis tych miejsc, by w oparciu o aktualne zdjęcia wychwytywać zaszłe zmiany. Skorzystałem z takiej możliwości.

     Wspomnienia, jak szanowni czytelnicy zauważą dotyczą różnych aspektów życia naszego miasta, które niewątpliwie odcisnęły się w sposób wyraźny także na prywatnym charakterze przeżyć tamtego czasu autora. Stąd przy ogólnej projekcji obrazu miasta pojawiają się bardzo osobiste wspomnienia. Zastanawiałem się, czy jest to konieczne, ale myślę, że na tym powinien polegać autentyzm tego co się chce przekazać, że nie można uciekać przed tematami osobistymi, a przez to trudnymi.

Myślę też, że to nie jest ostateczny kształt tych wspomnień, bo gdzieś z zakamarków pamięci wyłaniają się kolejne wątki. Ale to jest sprawa przyszłości i tego, czy będzie na to dany czas.

cdn.

Stanisław Paluch   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/info/prossoviana/online/paluch_lata50_60/20170706wstep01/art.php