Kazimiersko - proszowicka rzeczpospolita partyzancka (4) - OSTATNIE BITWY


Proszowice, 2-04-2014

     (red.) Poniżej drukujemy trzeci odcinek opracowania poświęconego dziejom tzw. "kazimiersko-proszowickiej rzeczpospolitej partyzanckiej". Autorem opracowania jest ppłk. Bolesław Nieczuja-Ostrowski (ps. "Bolko", "Tysiac") b. d-ca miechowskiego Inspektoratu AK, d-ca 106 Dywizji Piechoty AK Ziemi Miechowskiej.


     Początek sierpnia, na skutek rozkazów inspektora ograniczających walkę do koniecznej obrony oddziałów i ludności cywilnej oraz do wyjątkowych wypadków, zaznaczył się względnym spokojem. Tu i ówdzie miały miejsce jedynie nieznaczne akcje i utarczki, jak np. w centralnej Olkuskiego, gdzie oddziały 116 pp wykonały udaną i bezkrwawą akcję na magazyn butów w Wolbromiu, a osłona sztabu pułku, zaskoczona nagłym pojawieniem się Niemców przed mp dowództwa pułku, mieszczącego się w leśniczówce Trzyciąż koło m. Zagórowa, otwarła na nich ogień, zabijając 9 z nich i zmuszając pozostałych do ucieczki. Na drugi dzień Niemcy zamordowali rodzinę leśniczego, która mimo rozkazu d-cy pułku nie opuściła leśniczówki.

     3 sierpnia na drodze Działoszyce-Rosiejów, a więc na terenie "Rzeczypospolitej", oddział ppor. "Brzozy II" - Franciszka Kozłowskiego wsparty sekcją 1 szwadronu kaw. Dyw. i in. z terenówki, przepędził tabor Wehrmachtu, zdobywając 4 wozy, zabijając i raniąc kilku Niemców.

     Niezależnie od toczących się walk oraz atmosfery niepewności, jaka wytworzyła się w oczekiwaniu dalszych wypadków na terenie całego Inspektoratu "Maria" trwały gorączkowe przygotowania, związane ze stanem "Czujności". Przygotowania te na terenie "Rzeczypospolitej" miały już prawie całkowicie charakter jawny. Główne siły wojsk zakonspirowanych w zasadzie trwały jeszcze ciągle w konspiracji, ale oddziały dywersyjno-partyzanckie, sztaby i poczty prawie zupełnie są już zdekonspirowane, cały teren jest ustawicznie patrolowany, czujki i punkty obserwacyjno-alarmowe wystawione.

     Oddziały reperują broń, przestrzeliwują, trwa ustawiczne szkolenie, buduje się schrony i bunkry (zaleca się ich budowę i ludności cywilnej), a na terenach wyzwolonych ustawia się barykady na drogach, przeprowadza ćwiczenia obrony przeciwlotniczej, zaciąga i zmienia regularne placówki bojowe i ich ubezpieczenia, PKB i LSB czuwają nad porządkiem, strzegą mienia społecznego i współdziałają ofiarnie z wojskiem.

     Działa znakomicie łączność telefoniczna, dozorowana przez pocztowców i żołnierzy łączności, wszelkie rekwizycje - zresztą w całym inspektoracie - odbywają się jedynie na podstawie rozliczenia specjalnymi kwitami sporządzonymi na numerowanych drukach zaopatrzonych pieczęcią danej jednostki wojskowej, funkcjonuje również Powiatowa Delegatura Rządu pod przewodnictwem starosty pińczowskiego ps. "Dąb" ("Tęgi") - Józefa Dąbrowskiego, działają poczty (w Koszycach wypuszczona nawet kilka znaczków okupacyjnych z odręcznym nadrukiem "Rzeczypospolitej") itd.
* * *
     Po krótkiej i względnej ciszy, następuje w dniu 5 sierpnia dwustronne uderzenie na "Rzeczpospolitą".

     Najpierw, skoro świt, uderzają Niemcy i Ukraińcy poprzez wieś Szarbię na uśpione miasteczko w Pińczowskiem - Skalbmierz, w sile około 900 ludzi, świetnie uzbrojonych i wspieranych samolotami. W dwie godziny później uderza z kierunku Krakowa po osi Nowe Brzesko - Jaksice - Kazimierza Wielka zgrupowanie Wehrmachtu "Feldjagerkorps" w sile dwóch kompani.

Oddział dyspozycyjny ppor. Franciszka Kozłowskiego (ps. "Brzozy II").
     Północnemu zgrupowaniu niemiecko-ukraińskiemu przeciwstawia się najpierw stojący w Skalbmierzu na ubezpieczeniu dwudziestokilkuosobowy oddział pod dowództwem ppor. "Sokoła" Franciszka Pudo, ale pod naciskiem przewagi wroga stopniowo wycofuje się, opóźniając i alramując oddziały na tyłach.

     Zaalarmowany walką ppor. "Sokoła" d-ca baonu II-120 pp jako odpowiedzialny za bezpieczeństwo tego rejonu por. "Wojniłowicz" - Roman Moskwa, alarmuje natychmiast swoje oddziały dyspozycyjne i melduje telefonicznie o zaistniałej sytuacji swemu d-cy pułku w Kazimierzy Wielkiej.

     D-ca 120 pp "Sewer" - Roman Zawarczyński, alarmuje z kolei Samodzielną Kompanię Kazimierską, a d-ca tej kompanii chor. "Bałtycki" - Franciszek Palus, otrzymuje rozkaz jak najszybszego zajęcia stanowisk bojowych w rejonie wzgórza 248, przy drodze Topola-Skalbmierz oraz zagrodzenia nplowi drogi na Kazimierzę Wielką.

     Pierwszy na alarm stawia się oddział dyspozycyjny d-cy II/120 pp pod d-twem ppor. "Brzozy II" - Franciszka Kozłowskiego, w sile dwóch drużyn, liczący w tym czasie 25 ludzi.

     D-ca baonu bezzwłocznie skierowuje go na pomoc "Sokołowi" i dla rozpoznania niejasnej sytuacji po dotychczasowej walce.

     Oddziały "Sokoła" i "Brzozy II" przyjmują na siebie pierwsze uderzenia przeważających sił npla. W nierównej walce ginie ppor. "Brzoza II", pada ciężko ranny ppor. "Sokół" i dostaje się w ręce gestapo, a kilka godzin później, w czasie straszliwego przesłuchania, ginie zamordowany bagnetami oprawców. Ginie większość żołnierzy.

     Niemcy i Ukraińcy w międzyczasie spalili dzielnicę miasta Zamoście, wymordowali część ludzkości w okrutny sposób, a resztę trzymają na rynku, aby rozstrzelać, w czym przeszkadza im walka "Sokoła", a szczególnie heroiczne, choć nieszczęśliwe natarcie na odcinku północnym "Brzozy II", oraz rozgrywający się dalszy bój.

     Groźną sytuacją, jaka wytworzyła się wówczas po bohaterskiej walce oddziałów "Sokoła" i "Brzozy II", zmienia w jakimś stopniu pojawiający się nagle przy szosie Topola - Skalbmierz, podwieziony autem i wozami pierwszy rzut kompani chor. "Bałtyckiego" a mianowicie I pluton pod d-twem ppor. "Szpaka" - Mariana Prokopa i drużyna "Dominika-Kasia" pod d-twem sierż. "Krzywdy" - Mariana Pierzchały. Żołnierze ci w chodzą do walki na odcinku południowym.

     Po nich wkracza do walki na tym kierunku reszta kompanii pod d-twem chor. "Bałtyckiego".

     Walka na tym odcinku toczy się aż do około godziny 14-ej ze zmiennym szczęściem, ale lokalizuje działalność npla na linii Skalbmierza.

     Także na tym odcinku północnym do walki wchodzi oddział naprędce zorganizowany przez ppor. "Orlika" - Mieczysława Książka, który ze względu na swoje słabe siły i druzgoczącą przewagę npla wspieranego samolotami, nie jest w stanie pokonać go, ale hamuje jego natarcie i dozoruje skutecznie lewe skrzydło przeciwnika, dając czas d-cy baonu na ściągnięcie dalszych sił oraz na zmontowanie przeciwnatarcia.

     Nadchodzą także inne oddziały ze składu baonu, dywersji obwodu "Pelagii", dywizjonu kaw. Dywizyjnej 3 p. uł., a około godziny 14-ej przybywa na odsiecz oddział AL pod d-twem kpt. "Adama" - Zygmunta Bieszczanina. Oddział AL wzmacnia odcinek kompanii chór. "Bałtyckiego", zajmując stanowiska na lewym jego skrzydle i skutecznie zwalcza npla. Pozostałe oddziały przedłużają prawe skrzydło i wypełniają lukę w środkowej części baonu.

     D-ca baonu ppor. "Wojniłowicz" przy pomocy swego adiutanta pchor. "Brzozy" - Stanisława Wójcika oraz posiadanego pocztu, przygotowuje przeciwnatarcie na n-pla umocnionego w Skalbmierzu.

     Z rozkazu d-cy pułku, kego z-ca ppor. "Janczar" - Jan Pszczoła nawiązuje łączność z d-cą grupy czołgów radzieckich, które w tym czasie przedarły się przez linię frontu i dotarły do Wiślicy. Za zgodą d-twa radzieckiego "Janczar" organizuje z BCh-owców osłonę czołgów i pośpiesznie przyprowadza je pod Skalbmierz.

     Po uzgodnieniu działania z d-cą baonu ppor. "Wojniłowicz", na znak wystrzelonej rakiety rusza natarcie partyzantów i czołgów radzieckich.

     O godzinie 20:00 miasto było opanowane całkowicie przez partyzantów wspartych celnym i skutecznym ogniem czołgów. Niemcy zdołali jednak uniknąć okrążenia. Uratowano od śmierci czekających na egzekucję mieszkańców Skalbmierza.

     W bitwie o Skalbmierz zginęło 22 żołnierzy AK, a zamordowanych zostało w czasie pacyfikacji pobliskiej Szarbii i Skalbmierza 75 osób cywilnych.
* * *
     W tym samym dniu, dwie godziny później, zjawiła się od Krakowa kolumna Wehrmachtu, składająca się z 2 kompanii "Feldjagerkorps" z kierunkiem działania Nowe Brzesko-Kazimierza Wielka, a z zadaniem z likwidowania "Rzeczypospolitej" od południa, we współdziałaniu z północną kolumną pacyfikacyjną uderzającą poprzez Skalbmierz.

Przerzut plutonu dyspozycyjnego 2 kompanii IV baonu w Sokołowie do Jaksic. Zdjęcie wykonane we wsi Wrochów przez p. Mirosława Figlarowicza w sierpniu 1944 roku.
     Dzięki trafnemu przewidywaniu d-cy batalionu IV/120 pp ppor. "Niebory" - Stanisława Padło, odpowiedzialnego za obronę tego kierunku - npl natrafił na drodze swego marszu korzystnie usytuowaną w dogodnym terenie obronę partyzantów. Wybrany przez d-ce batalionu teren na północnym skraju m. Jaksice, ze swoją daleką widocznością na głęboką nieckę terenową i blisko położony zakręt szosy, stwarzał dogodne warunki do zasadzki ogniowej.

     W pierwszej fazie walki działał oddział "Boruty 22" w sile 1 drużyny, wzmocnionej kilkoma żołnierzami PKB z Koszyc. Oddział uzbrojony był w 1 ckm, 1 rkm, w piata, steny, kb, pistolety i granaty. W ogniu zasadzki tego oddziału - kolumna niemiecka została zatrzymana, rozproszona i zmuszona do wycofania się do środka wsi. Przy pomocy plutonu dyspozycyjnego 2/IV/120 pp w sile 27 ludzi pod d-twem pchor. "Enrilla" - Bolesława Czarneckiego, który nadszedł w tym czasie z odsieczą, na rozkaz "Boruty 22" wykonano natarcie na n-pla, który wycofał się w kierunku folwarku Jaksice, a oddziały powróciły na pozycje wyjściowe.

     W walce tej zdobyto 1 rkm, kilka pistoletów maszynowych i ręcznych, granaty, amunicję, 2 samochody ciężarowe i jeden osobowy, mapy oraz dokumenty, z których wynikało, że przeciwnik został świeżo przerzucony z frontu włoskiego. Zabito i raniono wielu Niemców, wśród rannych było 4 oficerów wziętych do niewoli.

     D-ca batalionu, który brał udział w ostatniej fazie natarcia, mógł swoim meldunkiem uspokoić d-cę pułku 120, stroskanego całą sytuacją. (Łączność telefoniczna między d-cami istniała przez cały czas trwania "Rzeczypospolitej").

     W godzinach popołudniowych przybył na wzmocnienie obrony oddział dyspozycyjny 3/IV/120 pp. pod d-twem ppor. "Skiby".

     Spodziewając się dalszego natarcia npla, oddziały przegrupowały się. Dowództwo objął pchor. "Enrillo" w miejsce "Boruty 22", który musiał nagle wyjechać w sprawach służbowych.

     Przez cały dzień niemieckie samoloty penetrowały teren "Rzeczypospolitej", ostrzeliwując miejsca podejrzane.

     Przed wieczorem Niemcy natarli przy wsparciu samochodów, zmuszając partyzantów swoją przewagą sił do odskoku w rejon wsi Książnice Wielkie. W czasie tej walki zginął celowniczy 1km st. strz. "Czarny" - Janusz Włoch, a został ranny st. strz. "Ścibor" - Czesław Zagrodnik.

     Dzięki tej obronie Niemcy nie mogli skoncentrować swoich sił i zostali pobici oddzielnie, a cele, jakie zaplanowało gestapo nie zostały osiągnięte. Niemcy w obawie przed samoobroną ludności zorganizowaną przez ruch oporu, pamiętając dotkliwe własne straty, zaniechali na razie dalszych pacyfikacji.
* * *
     Bój o Skalbmierz i bitwa pod Jaksicami, zapisały się w historii Inspektoratu "Maria" oraz tego regionu Polski Walczącej, złotymi zgłoskami. Niestety, były to już jednak ostatnie walki w ramach "Rzeczypospolitej Partyzanckiej Kazimiersko - Proszowickiej".

     Niemcy dla załatania łamiącego się ciągle frontu rzucają na te tereny dywizje zmotoryzowane i pancerne IV Armii Pancernej Wehrmachtu, które już 6 sierpnia opanowują Kazimierzę Wielką i prą dalej na wschód, spychając oddziały partyzanckie.

     D-ca 120 pułku AK i oddziały zmobilizowane do walki w dniu 5 sierpnia, chronią się w lasy. 8 sierpnia dochodzi do starcia II/120 pp. "Wojniłowicza" z Niemcami pod Budzieszowicami, a kompanii ppor. "Bałtyckiego" w rejonie Turnawca. W jednym i drugim wypadku npla odparto, oddziałom jednak groziło okrążenie, brakowało także amunicji i dalsza walka w takich warunkach, przy olbrzymiej przewadze wroga nie miała sensu.

     Po nawiązaniu łączności, a następnie w dniu 8 sierpnia osobistego kontaktu d-cy pułku z d-cą czołówki radzieckiej w sprawie współdziałania w dalszej walce, postanowiono, że oddziały AK za wszelką cenę utrzymają drogę Koszyce - Kazimierza Wielka - Skalbmierz - Działoszyce. Nie mogło to być jednak zrealizowane z braku amunicji. D-ca radziecki obiecał dostarczyć amunicję za kilka dni, ale do tego nie doszło, gdyż wejście większych sił niemieckich zmusiło obydwa oddziały do dalszego odskoku 1 ukrycia się.

     Wreszcie 10 sierpnia, gdy sytuacja partyzantów na tym terenie była coraz groźniejsza, a oddziały znalazły się w Lasach Stradowskich, d-ca po sprawdzeniu, że wkraczające oddziały niemieckie nie stosują represji wobec mieszkańców "Rzeczypospolitej" - nakazuje wypłacić żołnierzom żołd i strawne za kilka dni i zarządza demobilizację oddziałów. Zgodnie z rozkazem d-cy dywizji część żołnierzy, najbardziej spalonych, miała przejść na koncentrację do tworzącego się Batalionu Szturmowego Dywizji w Miechowskiem, w którego skład miały wejść oddziały dywersyjne Inspektoratu. Ze względu jednak na wyjątkową sytuację na terenie "Pelagii", d-ca dywizji decyduje się pozostawić oddziały dywersyjne Obwodu Pińczów w dalszym ciągu w dyspozycji d-cy 120 pp i komendanta Obwodu.

     Odziały dyw.-part. Inspektoratutu przenoszą się w rejon lasów sancygniowskich i dalej na zachód od bezpośredniego zaplecza przyfrontowego, oczekując ciągle na ogłoszenie "Pg" i godz. "W". Wybuch powstania w Warszawie budzi nadzieje, że wreszcie dojdzie do ostatecznej rozprawy z wrogiem.

     Także I Brygada AL Ziemi Krakowskiej im. Bartosza Głowackiego w tej sytuacji zmuszona była do przebicia się przez front do Armii Radzieckiej, co po ciężkich kilkudniowych walkach zostało dokonane w dniu 15 sierpnia 1944 r.
* * *
     W okresie "Rzeczypospolitej" stosunki wzajemne pomiędzy poszczególnymi organizacjami układały się zawsze pomyślnie, wzajemnie pomagano sobie. Istniało prawdziwe koleżeństwo i braterstwo broni. Względy polityczne szły na drugi plan, górowała miłość do Ojczyzny, chęć bicia wroga oraz zrozumienie potrzeby jedności i konsolidacji narodowej.

     Oceniając rolę i znaczenie walk, jakie miały miejsce w okresie powstawania i istnienia "Rzeczypospolitej", oczami d-cy z roku 1944, że bezsprzecznie największym sukcesem tych walk było:

  • zniszczenia dość znacznych sił żywych npla, straty bowiem jego w zabitych i rannych wynoszą co najmniej 500 ludzi, w tym najmniej 60% z oddziałów bezpieczeństwa, a więc szczególnie cennych dla władzy hitlerowskiej;
  • zamknięcie i wyłączenie na dłuższy czas dróg komunikacyjnych, niezbędnych dla zaopatrzenia i swobodnego ruchu oddziałów wojsk walczących na froncie. (Dezorganizacja na przyfrontowym zapleczu);
  • wiązanie dość znacznych sił npla i utrzymywanie stałej atmosfery niepokoju i niepewności wśród Niemców;
  • dozbrojenie własnych oddziałów, zdobyto bowiem około 600 szt. broni palnej i kilkaset tysięcy szt. amunicji;
  • zaprawienie w walce d-ców i żołnierzy oraz wzmożenie wiary we własne siły i zwycięstwo wśród żołnierzy i cywilnej ludności.

         Wszystko to razem rzutowało w jakiś sposób realny na postępy ofensywy radzieckiej, a w szczególności miało swój wpływ na walki o przyczółki na Wiśle.

         "Rzeczpospolita Partyzancka Kazimiersko-Proszowicka" przestała wprawdzie istnieć, trwała jednak dalej w sercach jej obywateli, łaknących wolności już trwałej, żyła dalej w konspiracji i w czynach zbrojnych dokonywanych w dalszym ciągu na terenie całego Inspektoratu "Maria".
    * * *
         Przekazując ten bardzo zresztą skrócony opis walk o utworzenie i w obronie "Rzeczypospolitej" czytelnikom naszego poczytnego zasłużonego dla historii ostatniej wojny pisma - pragnę zwrócić uwagę na bliską już 25 rocznicę tych wydarzeń i Jako b. d-ca Inspektoratu "Maria" oraz Dywizji "Domu", składam w ten sposób swój hołd wszystkim żołnierzom mojego Inspektoratu oraz innych jednostek, walczących na tym terenie konspiracyjnym, chyląc nisko czoło przed tymi, którzy oddali w tym czasie swoje życie Ojczyźnie.

         SPROSTOWANIE. W I odcinku niniejszego pracowania ("Inspektorat "Maria" w walce", WTK nr 40 z 6.X. br.) wkradł się błąd, który prostujemy: wchodzący w skład 106 DP AK Dywizjon Kawalerii Dywizyjnej stanowił kontynuację nie 6-go, jak mylnie podano, lecz 3-go pułku ułanów.


    Bolesław Nieczuja-Ostrowski   

    W 1968 we Wrocławskim Tygodniku Katolików (WTK) rozpoczął się druk opracowania dziejów "Kazimiersko-Proszowickiej Rzeczpospolitej Partyzanckiej". W czterech odcinkach gen. Bolesław Nieczuja-Ostrowski ps. "Bolko", "Tysiąc" (wówczas ppłk) opisał wypadki, które doprowadziły do jej utworzenia i walki w jej obronie.

    Redakcja Internetowego Kuriera Proszowickiego Pragnie Podziękować Dyrekcji Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana", która umożliwiła nam przedruk tak ważnego dla mieszkańców naszego regionu artykułu. Chcielibyśmy podziękować szczególnie p. Krzysztofowi Sterkowiec za wykonanie fotokopii artykułu oraz Pawłowi Kuleszy, który "zdigitalizował" materiał. Zapraszamy do lektury.

  • Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
    Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/rp44/wspomnienia/20140402wtk04kp_rp/art.php