O losie czegoś mnie pokarał...

(fot. 2.s.dziennik.pl)

Donosy, 12-09-2014

     W dniu 5 sierpnia br. na uroczystości z okazji 70. Rocznicy Pacyfikacji Skalbmierza spotkałem się (o czym donosił Internetowy Kurier proszowicki w dniu 8 sierpnia br.) po ponad 50 latach z Józefą Miszczyk z domu Pajączek córką Józefa Pajączka ps. Lemis, który zginął podczas pacyfikacji Skalbmierza w dniu 5.08.1944 roku walcząc o wyzwolenie tego miasta.

     Józef Pajączek świeżo żonaty partyzant mieszkał w tym czasie we wsi Chruszczyna Mała w ówczesnym powiecie pińczowskim, obecnie kazimierskim. Gdy został powiadomiony o walkach ruszył do Skalbmierza. Kiedy zginął, córki Józefy nie było jeszcze na świecie. W tym czasie jej matka była w ciąży, a córka urodziła się dopiero na początku 1945 roku.

     Nie znała ojca, on nie znał jej. Wszystko co wie o ojcu, to z opowiadań jej matki i opisów historycznych. Już wtedy w Skalbmierzu zrodziła się myśl abym napisał wiersz na ten temat. I napisałem. Wiersz prezentuję poniżej:

Zdzisław Kuliś   

O losie czegoś mnie pokarał

O losie okrutny czegoś mnie pokarał?
Jeszcze w łonie matki zostałam sierotą.
I chociażby człowiek najbardziej się starał
Zwykłego kamienia nie zamieni w złoto.

I za co niebiosa tak mnie ukarały?
Od pierwszego dnia życia, oddechu pierwszego.
Ojcowskiego ciepła poczuć mi nie dały,
Nie dały rączkami dotknąć ciała jego.

Nie dały potargać za jego czuprynę
Swymi rączętami jak to dzieci czynią.
Na kogóż mam zrzucać za to wszystko winę?
Na kogóż? Czy Boga mam obciążać winą?

Że mój ojciec nigdy nie chodził na wywiadówki.
Nie poprowadził do pierwszej Komunii Świętej.
Nie pogładził rękami mojej małej główki
Za dobre cenzurki córki dość pojętnej.

Że zawsze brak mi było ojcowskiego męstwa,
Bo przecież drogi usłanej różami nie miałam.
Nie udzielił także ojcowskiego błogosławieństwa,
Kiedy w związek małżeński wstępowałam.

Czy mam obwiniać miasteczko czarnym dymem spowite,
Gdzie paliły się domy i dobytek mieszkańców?
A krzyki ludności i wrzaski dzieci niesamowite
Nie wzruszały niemieckich oprawców.

Gdzie huki wystrzałów karabinowych
Zagłuszały ludzi błagalne wołanie.
Gdzie w odwecie wielu chłopców do walki gotowych
W obronie miasteczka do bitwy powstanie.
A wśród nich odważny mężczyzna,
Dzielny i nieprzeciętnej urody,
Któremu bliskie było słowo "Ojczyzna",
A przecież był bardzo młody.

Zginął w wieku dwudziestu dwu lat,
Zostawiając smutek żonie niedawno poślubionej.
Nawet nie widział żegnając ten Świat
Córki dopiero za kilka miesięcy urodzonej.

Piątego sierpnia 1944 roku
Poległ w bitwie o wyzwolenie Skalbmierza,
Gdzie wojska hitlerowskie mordowały wokół
Ludność cywilną i Polskiego żołnierza.

Zginął, lecz pamięć po Nim pozostała.
Józef Pajączek. "Lemis" pseudonim jego.
Imię po ojcu córka otrzymała,
A historia już oceniła tej tragedii winnego.

Zdzisław Kuliś - Donosy, 5 sierpnia 2014 roku

     Wiersz ten dedykuję Józefie Miszczyk zd. Pajączek, mojej koleżance ze szkolnych młodzieńczych lat, z którą przemierzaliśmy ten sam korytarz, te same sale lekcyjne, to samo boisko sportowe, z którego codziennie maszerowaliśmy gęsiego do klas po rannym apelu w Szkole Podstawowej w Wielgusie, której kierownikiem był niezapomniany przeze mnie Jan Maniak. (ZK)
Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/rp44/news/20140912olosie/art.php