Rzeczpospolita Kazimiersko-Proszowicka lipiec-sierpień 1944

(fot. ikp)

Proszowice, 9-02-2019

     Latem 1944 roku stało się pewne, że szybkimi krokami zbliża się ostateczna klęska "tysiącletniej" Rzeszy Niemieckiej. Czerwiec 1944 roku był miesiącem przełomowym w walkach aliantów z wojskami niemieckimi. Czwartego czerwca padł Rzym, a dwa dni później, szóstego czerwca wojska zachodnich aliantów rozpoczęły lądowanie w Normandii, otwierając jeszcze jeden front.

     Duże postępy w bojach z niemieckim Wehrmachtem poczyniły na Wschodzie wojska sowieckie. Dotarły one do Prus Wschodnich, Wisły i Karpat. Postępy militarne aliantów i ich zwycięski marsz na wszystkich frontach nie pozostał bez echa na terenach lewobrzeżnej Wisły. Ludność miejscowa z niecierpliwością oczekiwała bliskiego już wyzwolenia spod niemieckiej okupacji.

     Utworzenie w lipcu 1944 roku przyczółku na Wiśle pod Baranowem nadzieje te spotęgowało. Wytworzona sytuacja militarna miała wpływ na postawy żołnierzy polskiego podziemia zbrojnego.

     Już wiosną 1944 roku nasiliły się znacznie na terenie działania Inspektoratu Rejonowego "Maria" Armii Krajowej, obejmującego swoim zasięgiem obszar byłych powiatów: Miechów - Olkusz - Pińczów, akcje sabotażowe oraz zbrojne wystąpienia oddziałów dywersyjno - partyzanckich.

     Placówki terenowe Armii Krajowej i scalonych z nią Batalionów Chłopskich oraz Narodowej Organizacji Wojskowej, wobec nadciągającej od wschodu "Burzy", prowadziły intensywne szkolenia wojskowe. Sposobiły się do mających wkrótce na terenie Inspektoratu "Maria" nastąpić powszechnych wystąpień zbrojnych.

     W lipcu 1944 roku szybkimi krokami zbliżał się do nas czas "Burzy". Nastąpiła częściowa mobilizacja sztabu Inspektoratu "Maria", dowodzonego przez wówczas majora, a obecnie generała Bolesława Nieczuja-Ostrowskiego "Bolko", "Tysiąca". W sztabie Inspektoratu oraz w podległych mu obwodach i podobwodach w pośpiechu uzupełniano plany działania na czas "Burzy". Rozpoczęto także przechodzenie z dotychczasowych form organizacyjnych na w pełni wojskowe struktury dowodzenia. Powstawały bataliony i pułki.

     W rozkazie szczególnym nr 6 z dnia 31 lipca 1944 roku Komendant Okręgu Krakowskiego Armii Krajowej gen. Stanisław Rostworowski "Brzask", "Odra" pisze między innymi: "Polecam zorganizować z oddziałów formujących się w terenie Inspektoratu następujące zgrupowania wielkich jednostek:

  1. Zgrupowanie 106 DP Ziemi Miechowskiej d-ca p.o. "Bolko", w składzie 112 pp miechowski, 116 pp olkuski, 120 pp pińczowski i kompania szturmowa z oddziałów partyzanckich,
  2. Zgrupowanie Zmotoryzowanej Brygady Kawalerii Krakowskiej, d-ca mjr Edward Kleszczyński "Dzik" w składzie: 8 P.Uł., 5 PSK i 3. Baon szturmowy "Skały".
Wyżej wymienione jednostki weszły w skład Grupy Operacyjnej Kraków Armii Krajowej, dowodzonej przez gen. "Gardę".

     Zmasowana ucieczka w lipcu funkcjonariuszy niemieckiej administracji policji i służb bezpieczeństwa zza Wisły oraz kierowanie na lewobrzeżne tereny nadwiślańskie rozbitych jednostek Wehrmachtu wywołały euforię miejscowej ludności oraz wydatne podniesienie chęci jak najszybszego rozprawienia się ze znienawidzonym niemieckim okupantem. Zarządzona przez Inspektora Rejonowego mjr "Tysiąca" akcja o kryptonimie "Kośba" przeciwko konfidentom i kolaborantom jeszcze bardziej zradykalizowała żołnierzy terenowych placówek. Ci, nie czekając na czas "Burzy", widząc paniczną ucieczkę Niemców oraz coraz wyraźniej uwidaczniający się niepokój wśród miejscowych komendantów posterunków policji i żandarmerii, przystąpili pod koniec trzeciej dekady lipca do ich likwidacji.

     Niemcy w niekorzystnej dla nich sytuacji w strefie przyfrontowej, spodziewając się w każdej chwili akcji zbrojnych ze strony podziemia, likwidują małe posterunki policyjne, tworząc w ich miejsce w miasteczkach liczebnie silne i bardzo dobrze uzbrojone Stitzpunkty.

     Oddziały terenowe AK, wobec takich zjawisk w zachowaniu się Niemców, przystępują do zbrojnych wystąpień. Asumptem do szybkiego działania stały się aresztowania pod koniec lipca wśród ludności gminy Czarnocin. Miejscowi dowódcy AK korzystając z pobytu na terenie gminy 204 pułku Narodowych Sił Zbrojnych nawiązują z jego dowódcą majorem Eugeniuszem Kernerem ps."Kazimierz" kontakt, prosząc o ochronę i pomoc zbrojną. Major "Kazimierz" wyraził zgodę na współdziałanie.

     Wspólne siły AK, PKB i NSZ zaatakowały 23 lipca pacyfikacyjną kolumnę niemiecko - ukraińską pod Czarnocinem oraz rozbrojono posterunek policji granatowej, pozostający pod dowództwem żandarma, w samym Czarnocinie. Podczas starcia zbrojnego zabito 30 żołnierzy ukraińskich, kilku Niemców wzięto do niewoli wraz z rannym dowódcą tej ekspedycji karnej majorem Waffen SS. Zdobyto sporo broni i amunicji.

     W dniu 24 lipca załoga policyjna, opuszczająca posterunek w Nowym Brzesku została wzięta w wyniku potyczki do niewoli i rozbrojona, a jej komendant żandarm Link poległ w walce.

     Po tych wydarzeniach lawinowo potoczyła się likwidacja posterunków policyjnych zgromadzonych w Stitzpunktach. Oddziały Armii Krajowej zlikwidowały posterunki w Koszycach, Kazimierzy Wielkiej, Proszowicach, Skalbmierzu, Działoszycach, Racławicach, Sancygniowie i Pińczowie.

     Niemcy wysyłają natychmiast na te tereny ekspedycje karne. Lotnicy niemieccy zrzucają bomby zapalające na Działoszyce i Nowe Brzesko oraz ostrzeliwują z broni maszynowej bezbronną ludność. 26 lipca została zlikwidowana w walce z miejscowymi żołnierzami AK ekspedycja karna w Sielcu oraz druga w Jaksicach. Oddziały niemieckie zostały rozbite i zmuszone do ucieczki, pozostawiając na polu walki zabitych i sporo tak potrzebnej nam broni.

     W dniu 29 lipca 1944 roku Niemcy przeprowadzili pacyfikację Opatowca. Zamordowali tam 29 mieszkańców tej miejscowości, spalono wiele domów. I tym razem żołnierze Armii Krajowej zmusili wroga do ucieczki.

     Żołnierze IV batalionu z Koszyc współuczestniczyli w walkach i rozbrojeniu policyjnego posterunku w Nowym Korczynie w powiecie buskim.

     Już 27 lipca, w Kazimierzy Wielkiej po wzięciu do niewoli tamtejszego plutonu policyjnego, rozpoczyna jawne urzędowanie Delegat Rządu na Powiat Pińczowski, działacz ruchu ludowego Józef Dąbkowski ps. "Dąb", rolnik z Kujawek Małych koło Działoszyc. Czynne są urzędy gminne, funkcjonuje poczta, działają telefony. Budynki publiczne, a także prywatne udekorowane zostały flagami państwowymi. Odbywają się tradycyjne jarmarki. Wszędzie widać radość i entuzjazm.

     Z tego czynu zbrojnego powstała nasza lokalna Rzeczpospolita Partyzancka, obejmująca swoim zasięgiem i władaniem 1000-1200 kilometrów kwadratowych.

     Zatrzymanie się ofensywy sowieckiej na linii Wisły i wejście obszaru rzeczpospolitej kazimiersko - Proszowickiej do bezpośredniej strefy przyfrontowej nie rokowały jej długiego żywota. Nasza mała wolna Rzeczpospolita trwała niestety tylko do połowy sierpnia 1944 roku.

     Jej upadek nastąpił w wyniku bestialskiej i krwawej pacyfikacji mieszkańców Skalbmierza. 5 sierpnia uderzyła na Skalbmierz karna ekspedycja licząca około 900 uzbrojonych po zęby i dobrze wyszkolonych żołnierzy i żandarmów.

     W pierwszej fazie walki czoło karnej ekspedycji stawił oddział skalbmierskiej "Dominiki", liczący około 50 ludzi pod dowództwem ppor. "Sokoła" (Franciszek Pudo). Na pomoc garstce walczących żołnierzy ppor. "Sokoła" przybywa z Krępic 20 - osobowy oddział ppor. Franciszka Kozłowskiego ps."Brzoza II". Niemcy łamią opór żołnierzy AK i wypierają ich poza teren miasta. Sami natomiast rabują, mordują mieszkańców, nawet maleńkie dzieci i palą miasto.

     W wyniku alarmu na pomoc obrońcom Skalbmierza podążają żołnierze I. i II. batalionu 120 pp. Przez cały dzień walczy z Niemcami około 550 słabo uzbrojonych żołnierzy. Wyczerpują się siły bojowe obrońców. Dopiero przybycie z pomocą z okolic Wiślicy 2 radzieckich czołgów przechyla szalę zwycięstwa na stronę obrońców Skalbmierza. Włączenie się ogniowe do bitwy tych czołgów zmusza Niemców do przerwania mordów i szybkiego odwrotu.

     Zamordowanych zostało 79 mieszkańców Skalbmierza, Szarbi i Rosiejowa. Podczas walk o miasto zginęło 24 żołnierzy AK, w tym bohaterscy dowódcy pierwszych oddziałów ppor. Franciszek Pudo "Sokół" i ppor. Franciszek Kozłowski "Brzoza I". Obaj dowódcy zostali pośmiertnie odznaczeni Orderami Wojennymi Virtuti Militari V-ej klasy oraz awansowani do stopnia kapitanów.

     Zmobilizowane oddziały Armii Krajowej na czas "Burzy" zostały rozformowane, ukryto broń a żołnierze powrócili do podziemia. Żołnierze szczególnie zagrożeni zostali wcieleni do Samodzielnego Batalionu Szturmowego "Suszarnia", stacjonującego do późnej jesieni 1944 roku w Lasach Sancygniowskich.

ps. Ansiel, Wir - Antoni Sielecki   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/rp44/art/20190209rp44sielecki/art.php