Wiekowy budynek dawnej gminy Łętkowice, a "życie" w nim trwa...

2013, budynek gminy Łętkowice od strony drogi
(fot. Marcin Szwaja)
boczne wejście do budynku
(fot. Marcin Szwaja)

Łętkowice, 14-08-2020

     Wieś Łętkowice, w gminie Radziemice ma imponującą historię społeczności. To jej przedstawiciele aktywnie działali i walczyli o swoje prawa od czasów zaboru carskiego do władzy komunistycznej. Biografie tych osób zasługują na szczegółowe opracowanie, jak i wydarzenia, strajki, bunty które w tym okresie tutaj się wydarzyły. Sukcesywnie, już wkrótce się to stanie. Póki co pozwolę sobie zaprezentować, jeden z milczących świadków okresu. Powstał gdy Polska zmagała się z bolszewickim najeźdźcą ze wschodu.

     Budynek dawnej gminy Łętkowice został wybudowany około 1920 roku, i był lokalną siedzibą władz. A te zaczęły swoją działalność od 1919 r., jako jednostka administracyjna nowo utworzonego województwa kieleckiego. Warto wspomnieć, że pierwszy budynek drewniany gminy od 1859 roku, stał w niedalekiej odległości - na "Kolonii". Prawdopodobnie na terenie byłej bazy gminnej spółdzielni, w tym miejscu gdzie znajdował się dwór z zabudowaniami zwany "Majoratem". Był to początek funkcjonowania gminy Łętkowice, należącej do Sądu Gminnego III Okręgu w Słomnikach i stacji pocztowej w Miechowie. Obszar gminy wynosił 8699 mórg i 2653 mieszkańców. Jednym z ważnych czynów urzędu w tych czasach było upowszechnianie języka polskiego i wypieranie rosyjskiego w czasie nauczania szkolnego (lata 1900-1908).

     Wracając do opisu ceglanego budynku, to tutaj załatwiano wiele spraw urzędowych, zawierano małżeństwa cywilne, ale były też momenty dramatyczne w jego historii. W 1933 gmina Łętkowice składała się z 12 gromad: Błogocice, Dalewice, Dodów, Łętkowice, Łętkowice Kolonia, Obrażejowice, Przemęczanki, Przemęczany, Radziemice, Smoniowice, Wierzbica i Zielenice. Sołtysi z każdej wsi, na zebraniach, reprezentowali interesy swoich mieszkańców i zabiegali o fundusze, które mały poprawić stan materialny gospodarstw.

2013, I piętro (dobudowane) na dawny murach gminy Łętkowice
(fot. Marcin Szwaja)
przychodnia lekarska na piętrze budynku
(fot. Marcin Szwaja)
stare okno z kratami na zapleczu budynku
(fot. Marcin Szwaja)
     Szczególnie, można było to zauważyć podczas ustalania szkód i odszkodowań w 1945 roku. Jedną z zasadniczych uchwał było sporządzenie dokumentu z dnia 30 stycznia pt: "Kwestionariusz dotyczący rejestracji szkód wojennych 1939-1945", po szturmie Armii Czerwonej na Kraków zajęty przez Niemców. A trzeba zaznaczyć że ten rejon był w centrum ich zaciekłej walki. Udało się to wszystko załatwić pomyślnie, choć przy ogromnym szczęściu. Gdyż pod koniec II wojny światowej, lokal gminy uniknął zniszczenia od bomby która trafiła sąsiedni budynek, niszcząc go doszczętnie.

     Tu w 1957 mieszkańcy próbowali szturmem odbić aresztowanych chłopów za próbę odebrania Spółdzielni Produkcyjnej ziemi parafialnej.

     W latach 60-tych XX wieku, pod rządami Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej został gruntownie przebudowany. Dodano piętro nad parterem, a całość elewacji otynkowano. Bez dodania koloru, typowy szary trend PRL-u, wtedy "wizytówka" polskiej wsi.

     Można sobie wyobrazić, iż chyba lepiej się prezentował bez tego cementowego okrycia jako figura z szachownicy czerwonej cegły "odonowskiej". A tak misternie układanej z pietyzmem przez majstrów murarskich w okresie międzywojennym. Bo przecież ten wypalany, gliniany produkt z cegielni koło Kazimierzy Wielkiej, był sławny, znany i wykorzystywany nie tylko w wiejskim budownictwie...

     Gmina funkcjonowała do 1973 roku, a jej zadania i status przejęły Radziemice. Można by tutaj postawić "kropkę", że coś się skończyło. Jednak samorządowa budowla dostała "drugie życie". Zaczął funkcjonować sklep spożywczo- przemysłowy, przychodnia lekarska, filialna biblioteka publiczna, filia banku spółdzielczego ze Słomnik, firma ubezpieczeniowa HDI oraz sklep z zaopatrzeniem dla zagrody o słusznej nazwie "Rolnik". Nad bezpieczeństwem czuwają kamery rozmieszczone na czterech krawędziach ścian.

Dla sentymentalnych osób i pasjonatów historii też się coś tu znajdzie

stare okna z kratami na zapleczu budynku
(fot. Marcin Szwaja)
widok na budynek od strony łąk
(fot. Marcin Szwaja)

     Bo mimo wielkich architektonicznych przeobrażeń zachował się dawny klimat i czar minionych lat. Wchodząc do środka, gdzie jeszcze w 2013 roku za naciśnięciem przyrdzewiałej klamki, kowalskiej roboty, oryginalne drewniane drzwi wejściowe, udostępniały swe sekrety. Dzisiaj, niestety już zastąpione plastikowo- szklaną galanterią. Nie ma też i zabytkowych ram okiennych zabezpieczonych kratką ze stalowych prętów.

     Będąc w środku, czuć powiew chłodu z lekką wonią "zapachu piwnicy" - bo takie pomieszczenia się tu pod parterem znajdują. Przy każdym następnym kroku, podeszwa buta, wydaje lekko słyszalny odgłos tarcia po zetknięciu ze szklaną, biało-bordową mozaiką płytek, podzieloną na większe kwadraty. Tuż na prawo znajduje się sklep spożywczo-przemysłowy z tym układem rozmieszenia produktów na półkach które pamięta się z dzieciństwa. Asortyment co jakiś czas się zmienia. Ale jeszcze można tu kupić oranżadę lub kryniczankę z butelki 0,33 l, otwieraną "na miejscu". Trzeba przyznać, że taka płynna ochłoda w te panujące upały to ulga dla ciała i duszy. Po lewej znajduje się dobrze wyposażony sklep, od nasion, do kos mało już używanych - która jest!

     Na wprost, długim korytarzem, idąc po dwóch segmentach schodów, ręka pobiera energię z zimnej barierki, stabilizacyjnej i zabezpieczającej naszą podróż ku górze. Piętro to już współczesna bajka, bo za tymi drzwiami można pobrać pieniądze, ubezpieczyć auto, pożyczyć książkę czy skorzystać z internetu. A za stalową kratą można uzyskać poradę lekarską. I to cała, realna wycieczka po tychże wnętrzach.

    Lecz najciekawsze jest na zapleczu budynku, często pomijanym i nie odwiedzanym. To tam zachowały się oryginalne okna i stolarka. I drzwi, choć zasłonięte bujno wijącą się na zielono winoroślą, po wy spawanej kracie metalowej. I fragmentami jak przy bocznym wejściu - ganku z fundamentu zerkają zlasowane cegiełki. Tajemnicze są pomieszczenia piwniczne pod całością i ciekawe: czy ten podziemny segment nie skrywa jakieś sekrety jeszcze nie odkryte?

2013, zabytkowa, poręcz z lat 60-tych XX wieku
(fot. Marcin Szwaja)

     W 2015 r., w ramach programu funduszy unijnych, planowano rewitalizację by ten 100- letni budynek był ładną wizytówką gminy. Patrząc dzisiaj, w okresie żniwnym 2020 roku, nie jest z nim źle. Przetrwał, ma się dobrze i długo pewnie będzie jeszcze służył ludziom. Bo to funkcjonalny ośrodek, nieodłącznie związany z codziennym życiem i rolniczą działalnością człowieka. Takich "zabytków" mało zachowało się już na proszowskiej ziemi. A śledząc jego historię, jest przecież kontynuatorem tradycji i świadkiem dawnych dziejów, tej wsi w gminie Radziemice.

opracowanie: Marcin Szwaja   

pieczątka sołtysa gminy Łętkowice
(fot. Marcin Szwaja)
pieczątka zarządu gminnego w Łętkowicach, powiat miechowski
(fot. Marcin Szwaja)
pieczątka zarządu gminnego w Łętkowicach, powiatu miechowskiego, poczta Łętkowice
(fot. Marcin Szwaja)


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Tadeusz Antos; Kwartalnik Radziemicki - luty 2015

  2. zbory własne, zdjęcia z 20 stycznia 2013 i z 29 lipca 2020
  3. Biblioteka Publiczna w Radziemicach
  4. Archiwum Akt Nowych; Kraków ul. Orzeszkowa 9

  5. pl.wikipedia.org; Gmina Łętkowice

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/miejsca/arch/rozne_letkowice_gmina/art.php