Granit i tablica ''1944''
Antoni Skąpski

obrońca Lwowa

Antoni Skąpski w mundurze legionisty rok 1919  (fot. archiwum rodzinne)

31-07-2010

     Ojciec mój, Antoni Skąpski, najstarszy z licznego rodzeństwa, syn Jana, najmłodszego syna studwuletniego Antoniego Skąpskiego (*1812 +1914) pamiętnikarza i Zofii z Odrowąż Pieniążków urodził się w Górze Ropczyckiej dnia 6 grudnia 1900. Jan Skąpski dzierżawił majątek Brzezna, na lewym brzegu Dunajca, w parafii Podegrodzie, uprawiając 20 odmian ziemniaka. Antoś chodził do szkoły powszechnej w Starym Sączu, a do gimnazjum w Nowym Sączu, gdzie w Towarzystwie Gimnastycznym "Sokół" należał do drużyny skautowej im. Stefana Czarneckiego z funkcjami zastępowego, instruktora i drużynowego.

     Do obrony Lwowa wyszła z placu w Nowym Sączu Kompania Sandecka, w niej szeregowy Antoni Skąpski z nr 15. legitymacji P.O.W. (Polskiej Organizacji Wojskowej, która była tajną). Forsownym marszem w ciągu dwu dni, gdy dotarli do Lwowa, spali jak zabici na klatkach schodowych kamienic.

     We Lwowie była to 8 kompania 2 Baon 5 Pułku Piechoty Wojsk Polskich. Najcięższy bój stoczyli w dzień Bożego Narodzenia, gdy w okopach kompania broniła wsi położonej na wschód od Lwowa, którą atakowały z trzech stron 3 bataliony ukraińskie. Szczęśliwie rozpoznali kolejność ataków, przenosząc się z bronią na stanowiska obrony, do odparcia sił dziewięciokrotnie większej jednostki. Ale byli tak zmęczeni, że gdy Antoś zasnął przy ognisku, spalił sobie przednią część podeszwy od jednego buta. Zanim nie dostał nowych butów, wydłubywał kształtki lodu z pomiędzy palców od nogi.

     W styczniu 1919 w nocy odpoczywał w baraczku, w którym była prycza ze słomą. Ta słoma ruszała się od wszy. Gdy żołnierze się kładli, podnosili kołnierz płaszcza, jak gdyby to miało coś pomóc. Odpoczywający Antoni dowiedział się, że na przedpolu wzywa pomocy ranny przyjaciel. Chwycił karabin i wybiegł - wówczas sam dostał i padł nieprzytomny.

     Ojciec opowiadał nam po latach: "Ukrainiec musiał mnie widzieć na tle nieba, bo bardzo celnie strzelił. Kula szła na komorę, ale w portfelu miałem gruby plik wizytówek".

Brzezina 26 czerwca 1912 (fot. archiwum rodzinne)
(Antoni Jelita Skąpski), kula szła samym brzegiem tych wizytówek, mogła minimalnie skręcić, przeszła przez osierdzie w momencie skurczu serca, wyszła między żebrami, przebiła lewą rękę w pobliżu łokcia i poleciała dalej. Gdy się ocknąłem, koledzy z za baraczku kiwali na mnie. W końcu sanitariusze zabrali mnie i ułożyli w szeregu rannych. Rozważali, kogo brać do pociągu sanitarnego. Gdy podeszli do mnie usłyszałem "z tego już nic nie będzie" wtedy skląłem ich "O jak klnie, to może jeszcze coś z niego będzie!" i wzięli mnie do pociągu, który w drodze do Tarnowa był artyleryjsko zbombardowany, dość poważnie". W Tarnowie w szpitalu rany się zagoiły, maturę zdawał z ręką na temblaku, lewej ręki już nigdy nie mógł całkowicie wyprostować.

     Przechowujemy czarny skórzany portfel osiemnastoletniego obrońcy Lwowa, z całą zawartością przebitą kula, jako najcenniejszą pamiątkę rodzinną - z wyjątkiem wizytówek. Wszystkie wizytówki naznaczone kulą Ojciec rozdał. Fotografie Paderewskiego, Józefa Hallera, Piłsudskiego, własnej Matki w stroju podegrodzkim pozującą we wnętrzu dworu w Brzeźnej oraz fotografie rodziny i przyjaciółek na dworze, książeczka żołdu, gazetka Kompani Sandeckiej, przepustki, list z domu od Matki i sióstr, świadectwo szczepienia, a nawet świadectwo szkolne brata Tadeusza, którego rodzice nie zgadzali się, aby taki młody chłopiec walczył.

     Antoni Skąpski rozpoczął studia rolnicze na U.J. mieszkając u Reformatów, potem w bronowickiej willi Skąpskich wśród pól. Gdy wybuchła wojna bolszewicka, student Antoni zgłosił się ochotniczo do 8.Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego przy ul. Rakowickiej w Krakowie. Sprawdzono jak się trzyma na koniu i przyjęto go do pułku, w którym wojował jako kapral, a w okolicach Czernichowa przekroczył Dniepr.

     Brał też udział w największej bitwie kawaleryjskiej XX. wieku pod KOMAROWEM na Roztoczu. Nasi matematycy rozszyfrowali bolszewickie szyfry, dziś to wiemy, nasze dowództwo wiedziało o marszu Konarmii Budionnego z południowego wschodu w kierunku Warszawy. Liczne polskie jednostki rozlokowano na Roztoczu.

     8. pułk ułanów wykrwawiony w bojach do 1/3 stanu, pod dowództwem rotmistrza Krzeczunowicza, wyjechał pięknego poranku w formacji marszowej po zielonych łąkach Roztocza. Rotmistrz miał kiepski wzrok, jego oczami był adiutant, młody, wysportowany chłopak, hrabia Tarnowski.

     Gdy pojawiła się na horyzoncie czarna kreska, nad nią szary obłoczek kurzu, i ta krecha robiła się coraz grubsza, Tarnowski podjechał do dowódcy oznajmiając - "panie pułkowniku, na horyzoncie armia Budionnego". Wtedy dowódca wydając spokojnie rozkazy, jak na manewrach, z szyku marszowego uformował frontalny, po czym powiedział - "panowie, szabla lanca w dłoń, kłus!".

     Gdy Konarami zbliżyła się na tyle, że spostrzegli niewielki oddział kawalerii naszej, oderwała się duża grupa kozaków, którzy kręcąc szablami nad głowami, równocześnie krzycząc piskliwymi głosami URAA, URAA, URAA, zbliżali się lecąc galopem bezładną kupą. Wówczas Antoni Skąpski pomyślał "Tak, to są ostatnie minuty mojego życia, ale zginiemy z honorem".

     Lecz ci na najszybszych koniach, gdy zbliżyli się pierwsi do zwartych dwu szeregów, zdali sobie sprawę, że musieliby niechybnie zginąć, bo jeśli nie prawy to lewy tnie go szablą, lub dźgnie lancą, więc wstrzymywali konie, podobnie następni kozacy, w rezultacie stracono impet, wszyscy kozacy w bezładnej kupie zatrzymali się jakieś 40 metrów od naszego pułku. Konie ich kręciły się w miejscu, a kozacy w charakterystycznych szpiczastych czapkach - budiennówkach.

     Więc my też stanęliśmy. Oficerowie kozaccy mieli czarne, karakułowe okrągłe czapki z czerwonym krzyżem na płaskim denku, krzyczeli ATAKUJ! ATAKUJ! i walili kozaków po głowach rękojeścią rewolweru. Lecz nikt się nie kwapił do ataku. Oficerom wstyd się zrobiło, poczęli strzelać do nas z tych rewolwerów.

     Krzeczunowicz usłyszawszy strzały, wdał komendę - PIERWSZY SZEREG SALWĄ OGNIA! (mieliśmy krótkie kawaleryjskie karabinki francuskie i również francuskie hełmy). DRUGI SZEREG SALWĄ OGNIA! Z takiej odległości, każdy strzał jest celny. Każda salwa to padający zabici Kozacy, padają konie, ranni drą się, kolejne salwy działają deprymująco, to jak kroki olbrzyma, robią wrażenie.

     Na odgłos walki nadjechały nasze taczanki, na powozikach, to wzięliśmy od bolszewików, zakręcały i natychmiast strzelały ogniem ciężkich karabinów maszynowych. Zaczęła się rzeź. Potem wstrzeliwała się nasza artyleria. Do wieczora postępowaliśmy za ustępującym nieprzyjacielem, ze stratą własną dwóch ułanów.

     Oczywiście w bitwie działały liczne nasze pułki i bitwa była zażarta. Lecz zaszczyt odkrycia Konarmii i zatrzymania przypadł 8. pułkowi ułanów, który jako całość, specjalnym rozkazem następnego dnia otrzymał Krzyż Virtuti Militari, a w rozkazie były słowa, iż złotymi zgłoskami będą zapisani w historii.

Według zapamiętanego przekazu słownego Ojca mojego Antoniego.

opracował: Arkadiusz Fularski   

P.S. Antoni Skąpski w 1921 był w Grudziądzu w Szkole Kawalerii Oficerów Rezerwy. Na Uniwersytecie Poznańskim ukończył studia rolnicze, w dniu 30 września 1924 bierze ślub z Heleną Dąbrowa Kostecką.

     Zamieszkał w Wielkim Łęcku, wówczas był ppor. w 18. Pułku Ułanów Pomorskich, gdy przeniósł się do Hebdowa, wrócił do 8. Pułku Ułanów, w którym jako porucznik odbył kampanię wrześniową w 1939, w szwadronie przydzielonym do osłony 6. Dywizji Piechoty generała Monda.

     Jako dowódca I plutonu (CKM na jukach konnych), a od 8 września dowódca szwadronu, aż do rozkazu generała zniszczenia broni. Zwolniony z niewoli, jako inż. rolnik prowadził nadal majątek Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego w Hebdowie, bezpośrednim przełożonym Ojca był pułkownik Bzowski.

     Jako żołnierz AK zatrudnił w stadninie koni w Hebdowie pana Józefa Jaworskiego, a faktycznie rotmistrza Józefa Bokotę (w AK pułkownik "Malina" dowódca Małopolskiego Okręgu, którego pamiętnik ukazał się w 2007r.).

Zmarł w 1973r., został pochowany na cmentarzu w Batowicach.

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/zwykli/s/skapski_antoni/art02.php