Ofiarował swoje życie, aby ocalić bliskich i znajomych
Zygmunt Mogiła ps. Kula
(ur.: 11.11.1911 - zm.: 1.01.1945)

biogram

Zygmunt Mogiła ps. Kula, zdjęcie z 1943 roku
(fot. archiwum rodzinne / kielce.wyborcza.pl)

Proszowice, 23-08-2019

Podporucznik Zygmunt Mogiła ps. Kula; urodził się 11 listopada 1911 roku w Dąbrowie Górniczej. W okresie wielkiego kryzysu i bezrobocia rodzina Mogiłów przeniosła się w rodzinne strony i zamieszkała we wsi Cieszkowy w gminie Czarnocin.

     W Dąbrowie Górniczej Zygmunt ukończył szkołę powszechną. Po przybyciu na wieś zorganizował koło "Wici", organizował spotkania rolnicze i przedstawienia. Był założycielem i członkiem drużyny Ochotniczej Straży Pożarnej.

     Służbę wojskową odbył w latach 1933-1935 w pułku piechoty legionowej w Sandomierzu gdzie ukończył szkołę podoficerską uzyskując stopień kaprala. W roku 1937 przeszedł ćwiczenia brygady w Kowalu. W roku 1939 został zmobilizowany, brał udział w wojnie obronnej na Kresach Wschodnich. Wykorzystał trwające zamieszanie podczas przemieszczania się wojsk niemieckich i rosyjskich uciekając do domu rodziców.

     W 1940 wstąpił do konspiracji (Polska Organizacja Zbrojna - POZ), w styczniu 1941 roku został zaprzysiężony, przyjął konspiracyjny pseudonim Kula. Latem 1942 roku wraz z całym plutonem ppor. rez. Antoniego Mietniowskiego ps. Kurek wstąpił do Armii Krajowej. W okresie 1943 - czerwiec 1944 był dowódcą 4. drużyny w plutonie dywersyjnym kpr. Władysława Smaczyńskiego ps. Podstawek.

     W czasie Rzeczpospolitej Partyzanckiej 1944 został zastępcą dowódcy. Świetnie wyszkolony w zakresie obsługi broni, został wkrótce szkoleniowcem. Z racji zajmowanego stanowiska w oddziale dywersyjnym Dominika - Kasia (Koszyce) utrzymywał ścisłe kontakty z Mieczysławem Jańcem ps. Lot", dowódcą oddziałów dywersyjnych Podobwodu Koszyce.

     Zygmunt Mogiła ze swoją drużyną brał udział w rozbiciu posterunku niemieckiego w Nowym Korczynie 25-26 lipca 1944 roku, gdzie zginął jego dowódca "Podstawek", pluton przejął kpr. Tadeusz Mroziński ps. Bęc. Po akcji był instruktorem wyszkolenia w Chrobrzu (powiat pińczowski). Z Chrobrza 5 sierpnia 1944 roku razem z całym kursem brał udział w obronie Skalbmierza.

     Już od lipca 1944 roku chodził w mundurze wojskowym z bronią krótką za pasem. We wrześniu i październiku 1944 roku był na zgrupowaniu (najprawdopodobniej w lasach sancygniowskich lub chroberskich). Oddział partyzancki czekał na rozkaz marszu na pomoc walczącej Warszawie. Kazimiersko - Proszowicka Rzeczpospolita Partyzancka upadła, Powstanie Warszawskie upadło, część żołnierzy z AL. i BCh przedostała się poza linię frontu pod Stopnicę. Żołnierze Armii Krajowej wrócili do rodzinnych domów.

     Zygmunt Mogiła mieszkał ze swoją żoną, synem Kazimierzem i córką Aliną w Krzyżu. Krzyż i Cieszkowy stanowiły jedno sołectwo, aż do 15 kwietnia 1958 roku. W listopadzie i grudniu 1944 roku dom Zygmunta i jego żony Genowefy, zaczęli odwiedzać żołnierze Armii Czerwonej przerzucani przez linię frontu, by dokładnie rozeznać ruchy wojsk niemieckich. Dom Mogiłów stał około 70 metrów od skrzyżowania ważnych dróg komunikacyjnych z Buska przez Wiślicę, Kazimierzę Wielką. Proszowice do Krakowa. Druga droga komunikacyjna to Opatowice, Krzyż, Działoszyce-Miechów-Wolbrom i na Śląsk. Rosjanie mieli już dobre rozeznanie o położeniu domu Mogiłów i dużo wiedzieli o partyzanckiej działalności jego właściciela. Tych informacji udzielali im Polacy, którzy wcześniej przekroczyli linię frontu i doskonale znali teren i doskonale wiedzieli jaką funkcję pełni Zygmunt Mogiła.

     Rankiem 14 grudnia 1944 roku Rosjan w domu Mogiłów zaskoczyli Ukraińcy, będący na usługach niemieckich. Było dwóch Rosjan i dwóch Ukraińców. Walka trwała kilka minut bez użycia broni. Rosjanie szybko opuścili zabudowania. Ukraińcy pojechali do Kociny gm. Opatowice, gdzie stacjonował pluton ukraiński. Po tym zajściu blady strach ogarnął mieszkańców Krzyża, Dębian i Cieszków. Ale spokojnie minął tydzień i nic się nie działo. Widocznie pobici Ukraińcy nie złożyli raportu o całym zajściu.

     Jednak tragedia wydarzyła się, nikt do dzisiaj nie wie, dlaczego dopiero w wigilię Bożego Narodzenia Niemcy i Ukraińcy otoczyli wsie Dębiany, Krzyż i Cieszkowy. Na obrzeżach wiosek ustawili karabiny maszynowe, a patrole żołnierskie chodziły od domu do domu, poszukując zbiegłych Rosjan.

     Oczywiście po nich już śladu nie było. W Dębianach zabrali cztery osoby. Byli to: Jan Pikulski, Piotr Skiba, Edward Lis, Jan Błaszczyk. W Krzyżu w domu Mogiłów zastali tylko żonę Genowefę i 6-letnią córkę Alinę. Zabrali obie, dodatkowo z domów zabrali jeszcze 12 osób. Wszystkich ustawili na poboczu drogi. Wycelowali w nich karabin maszynowy i czekali na rozkaz, do strzału. Ukraińcy poprzez Kazimierza Bochnię - byłego wójta gminy Czarnocin, ogłosili, że jeżeli zgłosi się gospodarz domu, w którym byli Rosjanie, wszyscy zostaną zwolnieni. Taką wiadomość dostali partyzanci zgromadzeni w kuźni dworskiej w Cieszkowach.

     Zygmunt Mogiła oświadczył kolegom, że jeżeli przez niego mają zginąć niewinni ludzie, w tym jego żona i córeczka, to on idzie do Krzyża i oddaje się w ręce Niemców. Pożegnał się ze wszystkimi, każdego uściskał i oddał się w ręce Niemców. Inni aresztowani zostali zwolnieni, zaś Zygmunt Mogiła i zatrzymani w Dębianach czterej mężczyźni zostali zabrani do Kociny. Tu spędzili Wigilię i pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, a już 26 grudnia zostali przewiezieni do Michałowa koło Pińczowa. Tam na plebanii stało gestapo. Aresztowanych wtrącono do piwnicy. Pojedynczo brali ich na przesłuchania, bili tylko Mogiłę.

     Józef Grzybczak, wówczas sołtys wsi Michałów, z urzędu mógł aresztowanym przynosić jedzenie. Widział pobitego Zygmunta Mogiłę. Z ojcem do aresztu na plebanię chodziła jego córka Stanisława Grzybczak, która do dziś ma przed oczami posiniaczoną twarz jednego z aresztowanych. Tych czterech z Dębian wykupiła hrabina Ponińska, właścicielka majątku w Dębianach. Niemcom - gestapowcom chodziło jedynie o Zygmunta Mogiłę.

     Jak relacjonuje sołtys Grzybczak, Zygmunta trzymali do 1 stycznia 1945 r., na torturach nie wydał nikogo, w tym dniu sołtys swoimi końmi pojechał z dwoma Niemcami do lasu na Dąbrówkę. Zygmunt Mogiła, zmaltretowany, nie miał siły iść, jechał na wozie. Niemcy z bronią gotową do strzału szli obok.

     W lesie na Dąbrówce Zygmunt Mogiła 1 stycznia 1945 roku został zastrzelony, na dwa tygodnie przed wkroczeniem Armii Czerwonej, oddał swoje życie za 14 innych (Stanisław M. Przybyszewski podaje, że Mogiła został zamordowany 27 grudnia 1944 w Michałowie).

     3 stycznia żona przyjechała z trumną i 4 żołnierzami AK, zabrali zwłoki i przechowali je w grobowcu na parafialnym cmentarzu. Pogrzeb Zygmunta Mogiły odbył się już po wyzwoleniu, 31 stycznia 1945 r. W ostatniej drodze rodzinie towarzyszyli żołnierze - koledzy z AK-BCh. Zmarłego pożegnał proboszcz parafii Probolowice ks. Jan Śliwa i pierwszy dowódca plutonu Antoni Mietniowski.

     Dowódca 106 Dywizji Piechoty AK gen. brygady Bolesław Nieczuja-Ostrowski ps. Tysiąc, awansował pośmiertnie Zygmunta Mogiłę do stopnia podporucznika czasu wojny i odznaczył go Krzyżem Walecznych.

     Lucjan Łach wspomnienie o bohaterskim życiu i śmierci Zygmunta Mogiły napisał na podstawie zbiorów prywatnych Feliksa Pikulskiego z Krzyża oraz relacji córki Zygmunta Mogiły Aliny Zagrodnik, zamieszkałej w Krzyżu, i Stanisławy - córki sołtysa z Michałowa w okresie wojny.

     W swojej książce "Ostatnie dni" Józef Belski zamieszcza wspomnienia Edwarda Kabata, oto krótki fragment gdzie wspomina on Zygmunta Mogiłę tak: [...] Było nas dwóch braci, starszy Bolesław należał do Batalionów Chłopskich, ja do Armii i Krajowej. Spaliśmy obaj na jednym łóżku, byliśmy synami jednego ojca, a każdy z nas miał swoje tajemnice, swoich kolegów, swoje dowództwo i swoje plany. W roku 1942 złożyłem przysięgę na wierność Armii Krajowej przed Zygmuntem Mogiłą, starszym moim kolegą. Zygmunt był już po wojsku, uczył mnie sztuki wojennej, obsługi broni, rzutu granatem, uczył mnie odwagi i posłuszeństwa. Był dla nie jak brat, po prostu opiekował się mną, wiedział, że zabrał mnie moim rodzicom i czuł się za to odpowiedzialnym. Razem chodziliśmy na patrole, razem na ćwiczenia i do akcji. W Nowym Korczynie w dniu 25/26 lipca 1944 r. nie odstępował ode mnie ani na jeden krok.

W Skalbmierzu, 5 sierpnia 1944 r. walczyliśmy ramię przy ramieniu od godz. 15.00 do 20.00. Wieczorem Komendant Powiatowy BCh Jan Pszczoła wyznaczył nasz pluton na służbę wartowniczą. Ja z Zygmuntem stałem na polach od strony Zakrzowa do południa 6 sierpnia bez jedzenia i bez zmiany. Rozkaz był jeden-przepuszczać tylko wozy konne ze strażakami do płonącego miasta [...]
.

opracowanie: red.   


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Lucjan Łach; Wciąż pamiętają o tamtej Wigilii. Wspomnienie Zygmunta Mogiły, żołnierza Armii Krajowej; [w:] Informator SŻAK w Krakowie, nr 104
  2. Bolesław Michał Nieczuja-Ostrowski; Inspektorat AK "Maria" w walce t. II Kryptonim "Michał"-"Maria" (1943-VI.1944) Część II; Fundacja Inspektoratu Światowego Związku Żołnierzy AK i Sekcji Obrony Życia Dziecka im. Inspektoratu; Elbląg 2007
  3. Stanisław M. Przybyszewski; Rzeczpospolita Partyzancka Lipiec - Sierpień 1944; Wydawnictwo "Nowa Nidzica"; Kazimierza Wielka 2004
  4. Stanisław M. Przybyszewski (red.); Bohaterowie obrony miasta Skalbmierza 5 sierpnia 1944; Wydawnictwo Nowa Nidzica; Kazimierza Wielka 2014
  5. Józef Belski; Ostatnie dni; Kraków 2018
  6. Janusz Kędracki; Niezwykła opowieść o wojennej Wigilii. Pożegnał się i poszedł. Na śmierć, która uratowała życie 14 ludzi; [w:] Gazeta Wyborcza, 24 grudnia 2012

  7. zbiory IKP

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/rp1944/m/mogila_zygmunt/art.php