Franciszek Kozłowski ps. Brzoza II
(ur.: 19.05.1918 - zm.: 5.08.1944)

Posłuszny przysiędze, złożył swoje życie w ofierze...

pomnik Martyrologii Mieszkańców Skalbmierza 5 sierpnia 1944 r.
(fot. twojahistoria.pl)

Kielce, 16-10-2021 (4-11-2008)

O jednym z bohaterów bitwy o Skalbmierz, Franciszku Kozłowskim pisze jego bratanek Adam Kozłowski. Warto sobie przypomnieć tę postać:

Redakcja IKP   

     Chciałby przybliżyć sylwetkę brata mojego ojca, kapitana Franciszka Kozłowskiego, pseudonim Brzoza II, Komendanta konspiracyjnych kursów podoficerskich i podchorążych w 120 pp AK. Dowódcy pierwszego oddziału szturmowego w obwodzie "Pelagia" (Pińczów). Uczestnika wrześniowej wojny obronnej 1939 oraz "Planu Burza", realizowanego na terenie Kazimiersko - Proszowickiej Rzeczpospolitej Partyzanckiej w lipcu i sierpniu 1944 roku.

     Wywodził się z rodziny kolejarskiej, był synem Władysława i Marianny z d. Izdebska. Urodził się 19 maja 1918 roku w Strzemieszycach, ale z uwagi na to, że jego ojca trzykrotnie przenoszono służbowo, wychowywał się w Olkuszu, a potem od 1933 r. jego dom rodzinny znajdawał się w Charsznicy. Miał siostrę Jadwigę i dwóch braci - Antoniego (oficera WP - promocja 1936 r.) i Andrzeja, mojego ojca.

     Franciszek Kozłowski po ukończeniu czterech klas gimnazjum w Olkuszu, wstąpił do Korpusu Kadetów w Chełmnie, a potem w Rawiczu. Edukację wojskową kontynuował w Szkole Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej, gdzie w 1939 roku został promowany na stopień podporucznika. Otrzymał przydział do 6. Pułku Strzelców Podhalańskich w Samborze.

     W szeregach tej jednostki walczył w wojnie obronnej we wrześniu 1939 roku, między innymi w rejonie Skalbmierza. Ranny w rękę, leczył się w szpitalu w Łucku, a następnie ukrywał się przed Niemcami i policją litewską w Wilnie. Tam został ujęty przez sowietów i został osadzony w więzieniu, w Brześciu nad Bugiem. 22 czerwca 1941 roku zbiegł z niego, i dotarł do rodzinnego domu w Charsznicy.

     Pod przybranym nazwiskiem jakiś czas pracował w Urzędzie Miejskim w Wolbromiu, gdzie nawiązał pierwsze kontakty z podziemiem. Po udanej ucieczce z założonego przez Niemców "kotła" został przerzucony na teren byłego powiatu pińczowskiega. Mieszkał w Działoszycach, Skalbmierzu, Kazimierzy Wielkiej i Proszowicach. Cały czas czynnie działał w podziemiu (ZWZ / AK).

     W lipcu 1944 roku organizował i współprowadził w lasach chroberskich konspiracyjne kursy podoficerów i podchorążych w 120 pp w 106 Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Wykładał naukę o broni, minerstwo i saperkę. Jednocześnie pełnił obowiązki z-cy dowódcy 2 batalionu 120 pp, dowodził także oddziałem szturmowym. W skład tego oddziału wchodzili absolwenci kursu podchorążych Podobwodu Działoszyce (Pelagia - Dusia) oraz podoficerowie i szeregowcy z pobliskich miejscowości. W przeddzień partyzanckiej bitwy w obronie Skalbmierzy Brzoza II kwaterował z oddziałem w Krępicach.

     Kilkanaście minut po godzinie 4 rano 5 sierpnia 1944 r. Skalbmierz zaczęła okrążać hitlerowska ekspedycja karna licząca około 1000 żołnierzy Wehrmachtu, własowców i żandarmów przybyłych na 35 samochodach ciężarowych, 7 motocyklach i furmankach od strony Miechowa. W tym czasie załogę miasta stanowił jedynie 22. osobowy oddział AK ppor. Franciszka Pudo ps. Sokół. Niemcom udało się rozbić i zepchnąć oddział Sokoła, a następnie zająć "Zamoście". Przystąpili do pacyfikacji Skalbmierza, paląc miasto i mordując ludność cywilną. Skalbmierz płonął.

     Pierwszym, który otrzymał rozkaz udzielenia pomocy Sokołowi był Brzoza II. Rankiem 5 sierpnia 1944r. przez Kobylniki dotarł na przedpola Skalbmierza i na czele 30-to osobowego oddziału z całym impetem uderzył na Niemców wzdłuż rzeki Nidzica, od strony północno-wschodniej w stronę stacji kolejowej. Wyparł ich z zabudowań stacji kolejowej i magazynów "Rolnika", a następnie naciskany przez Niemców przeprawił się z częścią oddziału przez rz. Nidzicę (pokonywał ją w czasie walki trzykrotnie) na łąki sieleckie.

     Związani walką i zaskoczeni niespodziewanym atakiem Niemcy, przerwali pacyfikację. Przewaga liczebna i ogniowa Niemców była ogromna (w tym okresie prawie trzydziestokrotna) Niemcy dysponowali także zwiadem lotniczym, zajęli dwór Sielec skąd otworzyli morderczy ogień z ckm-ów do partyzantów Brzozy II. Sytuacja atakujących stała się rozpaczliwa. Ciężko ranny Franciszek Kozłowski próbował odblokować zacięty, jedyny ckm. W tej beznadziejnej sytuacji, celowniczy wrzuca karabin do rzeki. Na przedpolu Skalbmierza i łąkach sieleckich ginie większość partyzantów Brzozy II (15-tu żołnierzy), pozostali są ranni i ciężko ranni - udaje im się ukryć w rzece, lub wycofać. Ppor. Franciszek Kozłowski ciężko ranny w ramię i pierś nie poddał się. Strzałem w serce, pozbawił się życia. Brawura i poświęcenie jego żołnierzy i jego osobiste było świadectwem olbrzymiej odwagi, spełnieniem żołnierskiego obowiązku i powinności wobec Ojczyzny i społeczeństwa, którego przysięgli bronić. Niemcy zostali zaangażowani w walkę. Przerwali mordy i pacyfikację miasta. Partyzanci otrzymali czas na koncentrację sił i zorganizowanie natarcia na miasto, które zostało w godz. wieczornych odbite.

     Skalbmierzanie w dużej mierze swoje życie zawdzięczają tej 30-ce straceńców i ich dowódcy. W okolicach Skalbmierza w pierwszych latach powojennych śpiewana była piosenka prawdopodobnie autorstwa żołnierza "Szturmówki" - Mariana Krawca ps. Lubicz z Bronowie:

Wspomnienie Szturmówki

Już dopala się ogień biwaku,
A nad polem unosi się mgła.
Ze "Szturmówki" ni śladu, ni znaku,
Tylko trąbka z oddali gdzieś gra.

Tylko słychać za rzeką daleko,
Jak szrapnele unoszą się wzwyż.
Pod Skalbmierzem, tam wije się rzeka,
A za tą rzeką mogiła i krzyż.

Pod tym krzyżem drewnianym, ciosanym,
Śnią szturmowcy ostatni swój sen.
Bodaj to, bodaj każdemu być szturmowcem,
By się przyśnił, podobnie jak ten.

     Po wojnie, ppor. Franciszek Kozłowski ps. Brzoza II pośmiertnie został zweryfikowany do stopnia kapitana (Londyn) i odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari (Londyn 1949), został tez odznaczony Krzyżem Walecznych. Jest też patronem jednej z ulic w Skalbmierzu. Na ścianie Liceum Ogólnokształcącego w Olkuszu umieszczona jest tablica poświęcona jego pamięci. Jego nazwisko figuruje na tablicach umieszczonych na murach świątyń w Kościelcu i Skalbmierzu, a także na Skalbmierskim Pomniku Męczeństwa. W dniu śmierci miał 26 lat i całe życie przed sobą...

Spoczywa na cmentarzu w Kościelcu w jednym grobie ze swym podwładnym por. Stanisławem Grudniem ps. Ramzes.

Myślę, że Franciszek swym krótkim życiem zasłużył aby pamiętać o nim zawsze!

5 - go sierpnia 1944 r. o godz. 5.00 w Krępicach, młody wiekiem, ale bogaty doświadczeniem oficer, nie wydał swym podwładnym suchego rozkazu, ale zadał pytanie: Kto idzie ze mną? Tam ginie miasto. I poszli wszyscy - cała 30-tka, w tym również paru miejscowych chłopów, woźniców z podwodami, Nędznie uzbrojeni: w jeden ckm, dwa rkaemy, piata i w broń osobistą. Bo tak nakazywała przysięga wojskowa i serce... Za ten kraj i jego obywateli, oddać zdrowie a nawet własne życie, choć ono zawsze jest tylko jedno i dla wszystkich jednakowo ważne... By inni mogli się tym życiem cieszyć. I uczynili to.

opacowanie: Adam Kozłowski   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/rp1944/k/kozlowski_franciszek/art02.php