Podwójny wizerunek
Konrad Juszczyk ps. Pająk
(ur.: 20.08.1913 - zm.: 5.03.2000)

biogram

por. Konrad Juszczyk ps. Pająk (fot. Małopolski słownik biograficzny uczestników działań niepodległościowych: 1939-1956; tom 14)

3-12-2018

Ppor./por. rez. Juszczyk Konrad, ps. Pająk, Zwodny, używał nazwisk Konrad Jaworski, Radosław Zięcina, (1913?-2000), oficer Armii Krajowej, więzień polityczny.

     Jednym z olkuskich żołnierzy i partyzantów był Konrad Juszczyk - chłopak z Zagłębia, harcerz, konspirator "Orła Białego" i ZWZ ps. "Pająk", więzień Majdanka (1943), partyzancki dowódca i instruktor wojskowy (OP "Skrzetuski" w Lasach Sancygniowskich, Samodzielny Batalion Dywersyjnego "Suszarnia" 106 krakowskiej DP AK).

     Więzień polityczny PRL (1945-1950 i 1953), pracownik techniczny i biurowy dolnośląskich przedsiębiorstw, emeryt, kombatant. W jego biografii pełno jest przeróżnych odniesień, symboli. W sumie jest to postać wybitnie stereotypowa, odziana w brązy i marmury, a zarazem papierowa. Kontrowersyjna, a przy tym grubo ciosana - wręcz komiksowa. Już jego imię jest dość wymowne, sugeruje conradowską odyseję żeglarską, mickiewiczowską dwoistość (wallenrodyzm) oraz pewien - przepraszam za słowo - "dziadowski" romantyzm (oczywiście od postaci Konrada z trzeciej części "Dziadów"). I ten komiksowy pseudonim "Pająk" (Spiderman - ?). Zostały po nim wpisy do "Księgi pamiątkowej Liceum w Olkuszu 1916-56", na tablicę pamiątkową w holu tejże szkoły i na miejscowy pomnik ku czci ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Wszystkie sugerują jego śmierć ...za Polskę na polu walki, w obozach, w partyzantce 1939-1945 Jest wymieniany na pierwszym miejscu na liście śmierci KL Mauthausen - Gusen.

     O dziwo, zachowała się też obszerna dokumentacja IPN (śledcza, procesowa, operacyjna). Występuje w niej jako wojenny dowódca partyzancki i powojenny szef zbrojnego, antykomunistycznego podziemia, zgodnie z regułami propagandy PRL nazywanego "bandyckim". Jakże więc mógł zginąć w Mauthausen?

Chyba tylko symbolicznie, na skutek różnych polityczno propagandowych manipulacji.

     W domu, w którym kiedyś mieszkał (przed wojną: Szpitalna 38) mieści się obecnie - o ironio - Powiatowy Zarząd Związku Kombatantów i b. Więźniów Politycznych PRL. Zaś na piętrze tego domu ma swą siedzibę Klub AA (Anonimowych Alkoholików). W tych okolicznościach trudno uwierzyć, że Konrad Juszczyk to postać pozytywna, zasługująca na pamięć. Co więcej, niektórzy historycy do dziś utrzymują i głoszą, że było dwóch Konradów Juszczyków - jeden nieskazitelny polski bohater z "Orła Białego", a drugi - członek reakcyjnego podziemia - "herszt bandy rabunkowej". Tak jest po prostu wygodniej i bardziej poprawnie politycznie. Po co w ogóle rozmyślać o trudnej historii najnowszej. Warto dodać, że taki podwójny wizerunek ma dziś wielu AK-owców i partyzantów, choćby Józef Kuraś - "Ogień". Dla jednych bohater Podhala, dla innych bandyta i morderca. Ale nawet jego nie uśmiercono w ludzkiej pamięci tak jak bohatera niniejszego szkicu. Zawsze miał swoich przysięgłych zwolenników. A o powojennych losach Juszczyka ani słowa.

     Wg źródeł wojskowych i IPN-owskich (ubeckich) oraz niektórych relacji urodził się 20 sierpnia 1913 roku w Kruszynie Wielkiej, pow. Częstochowa, jako syn Jana i Anny z domu Grzybowskiej. U zarania niepodległej Polski rodzina przeniosła się do Sosnowca - Dąbrowy Górniczej, a Jan Juszczyk pracował na kolei (1917), od 1925 roku w PKP Dąbrowa Górnicza. Z kolei wg metryki chrztu, olkuskich akt ewidencji ludności i innych relacji ww. urodził się w 1915 roku w Sosnowcu jako Konrad Jan, syn Józefa i Janiny ze Stypulskich. Wg tych źródeł mieszkał on do 1941 roku w Olkuszu przy ul. Szpitalnej z Józefem Juszczykiem, s. Szymona, z jego synem Lucjuszem Antoniuszem.

     Był uczniem olkuskiego gimnazjum państwowego (1925-33). Po maturze - co wszystkie źródła i opracowania zgodnie potwierdzają - rozpoczął studia i aby opłacić czesne podejmował liczne zajęcia dodatkowe, odbywał kursy pomaturalne, pracował jako robotnik i pracownik biurowy. Mógł się więc przedstawiać stosownie do okoliczności jako technik, technolog, komiwojażer (akwizytor), urzędnik piszący podania dla ubogiej ludności itp.

     W wszystkich dokumentach i relacjach można też wyczytać, że odbył służbę wojskową i miał jakąś macierzystą jednostkę. Przedwojenny rocznik oficerski podaje, że ok. 1936/37 został promowany na podporucznika rezerwy w korpusie oficerów piechoty (starszeństwo wojskowe 01.01.1937), a z dokumentacji IPN wynika, że miał przydział oficerski do 27 pułku piechoty (7 DP Czestochowa). Poza podwójną metryką urodzenia wszystko się więc zgadza.

     Studiował prawo, w listopadzie 1938 roku złożył egzamin magisterski na Wydz. Prawa UJ. We wrześniu 1939 roku przedpole częstochowskie zostało niemal natychmiast odcięte od reszty kraju i nie zdążył na mobilizację. Dołączył do jakiejś kolumny PCK, z którą maszerował na Lubelszczyznę. A po ustaniu walk wrócił do Olkusza i wraz z Konstantym Szyszkowskim "Czaplicą", Zbyszkiem Makuszem, Lucjuszem Juszczykiem, Teresą Delektą (łączniczką do Elżbiety Zawackiej "Zo") i z miejscowymi księżmi (Stanisławem Misterkiem, Władysławem Lorkiem i Marianem Łuczykiem) tworzył zagłębiowską konspirację - związki żołnierzy rezerwy WP, Związek Orła Białego.

     Tereny te zostały włączone do Rzeszy (Ostgebiete, Gau Schlesien), więc jako prawnik z zawodu musiał mieć jakieś niemieckie koneksje i umocowania. Zwerbował do "Orła Białego" kilku volksdeutschów - m.in. lek. med. Mariana Kiciarskiego z olkuskiego szpitala miejskiego, późniejszego szefa służb medycznych zagłębiowskiej 23 DP AK.

     Ze źródeł i opracowań można wnosić, że to on - "Pająk" - tworzył zręby olkuskiej Gwardii Ludowej PPS WRN i ZWZ - AK. Z całą pewnością organizował pomoc materialną dla polskich jeńców i więźniów oraz ewakuację osób zagrożonych aresztowaniem do Generalnej Guberni (b. żołnierzy WP i ich rodzin). Należał do akcji socjalnej ZWZ/AK, a później do Sztabu Operacji Specjalnych AK (SOS - Save Our Souls).

     W początku 1941 r. podzielił los wielu przedstawicieli miejscowej inteligencji - został aresztowany przez hitlerowskie władze okupacyjne. Uciekł i wyjechał do Warszawy, mieszkał przy ul. Ursynowskiej 68, jeździł do Krakowa i Kazimierzy Wielkiej i handlował nielegalnie tytoniem. Nadal konspirował - przerzucał paczki z żywnością i tytoń przez mury więzień.

     25 listopada 1942. podczas łapanki na krakowskiej tandecie został zatrzymany i wraz z grupą "zbędnej ludności" zamknięty w areszcie przejściowym przy ul. Wąskiej. Następnie jako mieszkańca Warszawy przewieziono go na Pawiak. W lutym 1943 r. znalazł się w jednym z kilku transportów z Pawiaka i trafił do obozu koncentracyjnego w Majdanku. Warto dodać, że w transportach tych znajdowali się inni mieszkańcy Olkusza (m.in. Jan Stefan Kot, Mirosław Kowalski, Irena Grużewska).

     W początku 1944 r. w związku ze zbliżającym się frontem wschodnim obóz w Majdanku ewakuowano, część więźniów przewieziono do innych obozów (m.in. do KL Mauthausen w Austrii), część zwolniono, innym udało się uciec. "Pająk" zbiegł z transportu kolejowego i z rejonu Kraśnika na Lubelszczyźnie przedostał się w okolice Kazimierzy Wielkiej, gdzie miał kryjówki i meliny. W lutym 1944. dołączył do leśnych oddziałów BCh i NOW w Lasach Sancygniowskich w miechowskiem (Tunel, Charsznica, Książ Wielki, Sancygniów, Przybysławice).      Był instruktorem partyzanckim, pełnił obowiązki rotacyjnego dowódcy OP "Skrzetuski", stacjonował we dworze i w majątku Deskurów w Sancygniowie, prowadził kursy podchorążych AK. W sierpniu '44 w wyniku akcji scaleniowej został z-cą d-cy 2 kompanii "Sobieski" Samodzielnego Batalionu Dywersyjnego AK "Suszarnia". Wśród jego podwładnych byli m.in. Józef "Jotel" Lisowski (przedwojenny zawodowy sierżant WP) i Jan "Mohort" Pieńkowski (znany z relacji weteranów od "Hardego"). W jego kompanii służyli ponadto żołnierze z Olkusza, Wolbromia i Klucz - Zygmunt "Granat" Gardeła, Romuald "Przemsza" Bratek, Władysław "Cichy" Rola, Czesław "Lubor" Kośmider.

     Wykonywał dość głośne w swoim czasie zadania: 24.07.1944. pod wsią Cisie - Cisia Wola odbijał więźniów (zresztą w większości komunistów i sympatyków lewicy rewolucyjnej). 31 lipca wraz z wywiadowcą Alojzym Dziurą - Dziurskim, ps. "Kmita" uczestniczył w pertraktacjach z Niemcami, mającymi na celu uwolnienie d-cy krakowskiego Okręgu AK gen. Józefa Spychalskiego.

     16.08.1944. po niepotrzebnej śmierci d-cy por. Franciszka "Żbika" Jazdowskiego, wyprowadził oddział spod ataku zmotoryzowanej kolumny Wehrmachtu i przegrupował go do Lasów Sancygniowskich.

     Jesienią 1944, gdy osłabły walki w obronie Rzeczpospolitej Partyzanckiej (Republiki Pińczowskiej) stacjonował i mieszkał w Charsznicy, przy kolei dęblińskiej (druga stacja za Wolbromiem), dowodził plutonem żołnierzy, szkolił ich, patrolował z nimi szlak kolei dęblińskiej. Jego towarzyszami broni byli w tym czasie ppor. lek. weterynarii Zbigniew "Machaj" Machowski (kontroler mleczny z Charsznicy) i ppor. rez. Stanisław "Bem" Kowalski, ukrywający się u rodziny Włoszczowskich w Charsznicy (był to jego kolega z gimnazjum i ze studiów prawniczych na UJ, bardziej znany jako Mirosław Kowalski, wszystko na to wskazuje).

     W listopadzie 1944 r. na terenie inspektoratu AK "Maria"- w Janowicach k. Miechowa- pojawiła się Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych ze słynnym pułkownikiem Antonim "Bohunem" Dąbrowskim (Szackim) na czele. Doszło do sporu kompetencyjnego między AK i NSZ i "Pająk" został wysłany do "Bohuna" jako negocjator. Z relacji dowódcy "Suszarni" porucznika cichociemnego Antoniego "Ponara" Iglewskiego (1899-1979), wynika, że obaj oficerowie pokłócili się i o mało nie doszło do otwartej wojny. Pogodzili ich dopiero uchodźcy z Warszawy, powstańcy i harcerze Szarych Szeregów, od niedawna w składzie Brygady.

     W styczniu 1945.hitlerowcy wysadzili w powietrze część stacji w Tunelu, nadszedł znany rozkaz o gen. Okulickiego - "Niedźwiadka" o rozwiązaniu AK i przetoczył się front wschodni. W tych okolicznościach "Pająk" rozwiązał pododdział, a ludzi rozpuścił do domu. Miał najwyraźniej dość wojny, sympatyzował z ludową władzą i nie angażował się w działalność antykomunistyczną.

     Po przejściu frontu zaczęły się jednak represje wobec b. żołnierzy AK - nowopowstałe komunistyczne władze w Olkuszu i w Miechowie przejmowały partyzanckie meliny, a złapanych żołnierzy osadzano w więzieniach. Na Wielkanoc 1945. b. żołnierze "Suszarni" rozbili więzienie UBP w Miechowie i uwolnili ok. 60 więźniów, w tym wielu towarzyszy. W Charsznicy pojawił się kwatermistrz baonu "Suszarnia" kpr. pchor. AK Stanisław "Dzięcioł" Zynek (syn Franciszka, ur. 14 marca 1913. w Przysiece, pow. Miechów). Przedstawił się jako pełnomocnik organizacji "Nie" (Niepodległość), opowiedział o prześladowaniach AK-owców, o trudnościach aprowizacyjnych b. partyzantów, żołnierzy BCh i ich rodzin, o szabrownikach rabujących poniemieckie mienie na Śląsku. Powołał się na słowa gen. Okulickiego (...Daję wam ostatni rozkaz. Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości państwa polskiego i ochrony ludności polskiej przed zagładą...) i zwerbował Juszczyka.

     Przywiózł mu dokumenty na nazwisko funkcjonariusza UBP Zięciny Radosława, pieniądze, przydzielił mu ps. "Zwodny" i mianował szefem konspiracyjnej "piątki" oddelegowanej na Śląsko-Dąbrowski teren operacyjny. "Zwodny" miał się ze swymi ludźmi przemieszczać pociągiem do Katowic, atakować posterunki MO i placówki UBP, niszczyć akta, kartoteki osób przeznaczonych do aresztowania, konfiskować mienie szabrownicze, poniemieckie i pożydowskie. W sumie wykonał dwie akcje.

     Występował w mundurze partyzanckim, broni nie nosił. W końcu kwietnia 1945. został zatrzymany w Chorzowie pod zarzutem przewodzenia "bandzie zbrojnej", dokonującej napadów, z których "zysk rabónkowy [pisownia oryginalna] miał pójść na cele organizacji AK, która miała na celu obalenie Ustroju Państwa Polskiego". W śledztwie swoją działalność charakteryzował tak: "...Te [zdobyte] rzeczy spieniężałem i oddawałem "Dzięciołowi". Następnie sporządziłem listę swych żołnierzy z AK i ich rodzin i oddałem ją "Dzięciołowi", a on dopiero dawał pieniądze dla nich jako zapomogi w kwocie od 1 tys. do 5 tys. zł. i sam również wypłacał żołnierzom. którzy obecnie się ukrywali i rodzinom aresztowanych. Akcji rabunkowych zrobiłem tylko dwie, jedną na Wiechów w Chorzowie wspólnie z Machowskim i Stańczykiem Jerzym, a drugą na Tedów wspólnie ze Stańczykiem, Piechockim, Ruszniakiem... Pobierali [oni] sumę 1500 zł miesięcznie jako zapomogę i zwrot wszelkich kosztów służbowych. A ja otrzymywałem pensję miesięczną jako zapomogę w sumie 2000 zł i zwrot wszelkich kosztów (...) Wszyscy otrzymali jedną zapomogę jako pensję za miesiąc kwiecień" (zeznanie z 8 czerwca 1945).

     W grudniu 1945 został skazany na dziesięć lat więzienia przez Wojskowy Sąd Okręgowy w Katowicach (z Dekretu PKWN "O ochronie Państwa"). Z dokumentacji wynikają ciekawe rzeczy. Rozbicie jego grupy nastąpić miało w wyniku "...działań operacyjnych i przy udziale kontaktów poufnych". W innym miejscu można przeczytać, że była to bliżej nieznana "kombinacja operacyjna" "wymierzona w przywódcę".

     Podczas procesu zniknął cały materiał dowodowy - srebrne i złote monety, zegarki, biżuteria i inne wartościowe przedmioty. Zniknął również Stanisław Zynek. 25 kwietnia 1945. został aresztowany na krakowskiej tandecie z towarem i pieniędzmi (23 tys. zł). Przesłuchiwany, ujawnił okupacyjną działalność partyzancką w "Suszarni", wytłumaczył, że prowadzi handel obnośny, zbiera środki na studia prawnicze na UJ. W końcu zwolniono go z braku dowodów (20. września '45).

     Bezpieka usiłowała go później przesłuchać jako podejrzanego w sprawie miechowskiej partyzantki, ale go już nie znaleziono. Ustalono jedynie, że nie ma go w kraju. Zaginął, zgarnęło go NKWD i wywiozło na wschód, uciekł na Zachód? Nie wiadomo. Nie ma go w archiwalnych bazach danych i katalogach. Aktualnie krakowski IPN prowadzi postępowanie w tej sprawie na wniosek rodziny, ale ustalenia nie są upublicznianie dziennikarzom i historykom.

     W tych okolicznościach zapadł wspomniany wyrok. Współoskarżeni Jerzy "Czart" Piechocki i Tadeusz "Trzynastka" Ruszniak dostali po 8 lat. Jerzy "Bob" Stańczyk, uznany za b. konfidenta krakowskiego Gestapo został skazany na śmierć, ale wyroku nie wykonano i jego dalsze losy są nieznane. Ponadto skazano w tej sprawie dwie lub trzy kobiety - za pomocnictwo.

     W 1947 roku związku na podstawie amnestii Juszczykowi zmniejszono wyrok o połowę. W końcu 1948 roku wniósł do prezydenta PRL B. Bieruta o ułaskawienie, ale bez skutku. Równolegle o ułaskawienie syna wniósł kolejarz z Dąbrowy Górniczej Jan Juszczyk. Przedstawił rekomendacje z PPS i zaświadczenia z Majdanka. Obie sprawy rozpoznawał Sąd IV Okręgu Wojskowego we Wrocławiu, nie nadał im dalszego biegu i sprawa upadła. Jednocześnie "Pająk" był poszukiwany przez mjra Stanisława "Zdzicha" Wałacha z WUBP Kraków za działalność okupacyjną w Inspektoracie AK Miechów - jako wróg władzy ludowej, zwalczający lewicę komunistyczną. Sprawa ciągnęła się kilka lat, nie znano personaliów "Pająka" i jego aktualnego adresu. Dopiero w końcu 1949 roku został zidentyfikowany jako więzień PRL odsiadujący karę we Wronkach. Przewieziono go pod konwojem do Krakowa na Montelupich i poddano konfrontacji z innymi zatrzymanymi żołnierzami "Suszarni" (Tadeuszem Koterwą - "Zapałą" i Tadeuszem Pacyną - "Borowikiem").

(źródło: Ludzie Ziemi Olkuskiej)

     Został rozpoznany, przesłuchany (17 i 19 grudnia). Jakoś się wykręcił, odsiedział resztę wyroku w Krakowie i wiosną 1950 roku wyszedł na wolność. Wrócił do Sosnowca, ul. Barlickiego 21 i zamieszkał z ojcem Janem, który o niego walczył, a w 1945 roku chciał go nawet uwolnić siłą z katowickiego więzienia (tak przynajmniej zeznał "Borowik"). Wciąż miał jakieś problemy z władzą. Podczas wizyty w RKU Będzin, okazał się papierami z więzienia, przedwojenną książeczką wojskową i legitymacją oficerską i zażądał dokumentów kombatanckich. W tych czasach było to oczywiście nie do pomyślenia, doszło do jakiejś kłótni, korespondencji służbowej z MON, obliczono mu na nowo wymiar kary i stwierdzono, że właściwie wszystkiego nie odsiedział i można by go jeszcze przymknąć. Usiłował zejść władzy ludowej z oczu, wyjechał na polski Dziki Zachód (Dolny Śląsk), pracował jako technik budowlany, technolog produkcji i urzędnik w Szklarskiej Porębie i w Zakładach Papierniczych Krapkowicach. Mieszkał i był zameldowany w Jeleniej Górze (ul. Jagiełły 7).

     Ożenił się z lekarką Danutą Radkowską. Ale w 1953 roku, gdy w Krakowie zapadły wyroki na jego towarzyszy broni z miechowskiej partyzantki (proces grupy "Tysiąca" i 106 DP AK), służby PRL znów go dopadły. Przebywał pół roku w Ośrodku Pracy Więźniów w Wojcieszowie jako więzień śledczy Prokuratury Powiatowej - Jelenia Góra (pod pretekstem kradzieży sznurka na szkodę państwowego pracodawcy). Rozpracowywali go współwięźniowie - konfidenci, donosili, że ma przedwojenne wykształcenie prawnicze, że wysuwa zarzuty pod adresem władz, odgraża się itp. Usiłowano go zarejestrować jako TW, został zwolniony przed rejestracją i nie wiem jak ta sprawa się skończyła.

     Dwa lata później znów go oskarżono - o kradzież cegły z budowy - wkrótce jednak nadeszła odwilż polityczna i sprawę umorzono (1956). W następnych latach nadal mieszkał w Jeleniej Górze. Miał dwóch synów Andrzeja i Konrada - juniora. Dopiero w połowie lat 1980-ch przeprowadził się do Karpacza (do Andrzeja - przewodnika PTTK) i tam 5 marca 2000 roku zmarł i został pochowany.

     Po zapoznaniu się z dokumentacją IPN nie mam wątpliwości, że jest to maturzysta olkuskiego gimnazjum i współtwórca miejscowych struktur "Orła Białego", rzekomy więzień austriackiego obozu KL Mauthausen - Gusen, zamordowany jakoby przez hitlerowców w lipcu 1943. Świadczą o tym jego silne, wojenne i okupacyjne związki z regionem i jego mieszkańcami, zachowane rysopisy, przedwojenne fotografie, ten sam profil psychologiczny, trwałe kontakty ze środowiskiem lekarskim i prawniczym.

     Różnice metrykalne o niczym nie świadczą. Mamy sprzeczności i paradoksy w aktach chrztu i danych osobowych kilku innych absolwentów olkuskich gimnazjów (Józefa Lipy, Mirosława Kowalskiego, Zbigniewa Makusza). Skąd się wzięły? Są tu różne wzmianki w relacjach i pamiętnikach (pijany organista, zamierzone fałszerstwo w celu uniknięcia posądzenia o szpiegostwo na rzecz Rosji, czy też wcielenia do wojska - bo ojców małych dzieci Niemcy w 1917 roku nie brali). Można dyskutować. Decydujący jest moim zdaniem argument logiczny.

     Zakładając istnienie dwóch Konradów Juszczyków, należałoby się zgodzić, że obaj urodzili się mniej więcej w tym czasie (1913-1915), w tym samym regionie (Częstochowa - Sosnowiec) i mieli rodziców o podobnych imionach (Jan-Józef; Anna, Joanna-Janina). Co więcej wypadałoby też przyznać, że obaj mieli przedwojenne wyższe wykształcenie, obaj byli w "Orle Białym" i obaj nosili ten sam pseudonim - "Pająk".

     Jest to nieprawdopodobne, wręcz niemożliwe. O pokoleniu olkuskich romantyków i Kolumbów tak pisał wspominając czasy szkolne inny olkuski harcerz Zbyszek Makusz: "W maju [1937.] przystąpiliśmy do matury. Jeszcze przed tym terminem Kazio M[uszyński] przystąpił z grupą kolegów do przygotowania do matury... sali gimnastycznej, bo w niej to odbywała się matura pisemna. Trzeba było w ścianach sali tuż nad podłogą wyborować otwory, którymi z zewnątrz sali przesłać można było ściągi i gotowe wypracowania. O innych przygotowaniach nie mówię, bo następne pokolenia gimnazjalne dalej z nich korzystają. Mam na myśli sposoby wynoszenia tematów, które opracowują zebrani w tym celu starsi koledzy gimnazjalni.

     W naszym przypadku robili to studenci z Konradem J[uszczykiem], [przyszłym] magistrem prawa i księdzem L[orkiem] na czele. Przy tak zorganizowanej współpracy naukowego świata zewnętrznego z nami piszącymi maturę, musiała się ona w większości powieść (...) ". Strach pomyśleć, co z tych urwisów wyrosło. Jakie zagrożenie dla PRL, socjalistycznego ustroju i władzy ludowej. Czyżby Konrad Juszczyk był aż takim obrazoburcą, buntownikiem, anarchistą, że trzeba go było wymazać z pamięci potomnych?

     W sumie w IPN jest o nim pięć teczek (+ kopie). Z tych tajnych w swoim czasie akt niewiele jednak wynika. A może by go tak zrehabilitować? O ile wiem wyrok z 1945 roku nie został dotąd unieważniony. W jego dawnym mieszkaniu zbierają się dziś razem kombatanci, utrwalacze władzy ludowej, weterani AK i byli. więźniowie polityczni PRL. Pogodzeni ze sobą, nawet zaprzyjaźnieni. A jego nadal uważa się za bandytę. I coś tu najwyraźniej zgrzyta.

opracowanie: Krzysztof Goc   

Źródło: red. Jerzy Nagawiecki; Ludzie Ziemi Olkuskiej; Olkusz 2009

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/rp1944/j/juszczyk_konrad/art.php