W cieniu innych
Romuald Cichy ps. Birski
(ur.: 7.02.1915 - zm.: 1990)

biogram

Romuald Cichy (z lewej) z bratem Janem, który omyłkowo spędził kilka miesięcy w areszcie
(fot. archiwum rodzinne)

27-10-2010 (28-07-2012)

     68 lat temu, przed południem, proszowianie wyszli na ulice. Ogarnęła ich euforia. Do miasta wkraczał, prowadzony przez Stanisława Gasa z Jakubowic, oddział żołnierzy Armii Krajowej. Niemców nie było w Proszowicach.

     Uciekli dzień wcześniej. Rozpoczynał się krótki okres wolności. Rzeczpospolita Partyzancka przetrwała tylko dwa tygodnie, ale dała nadzieję. Jednym z żołnierzy, którzy wchodzili wówczas w skład oddziałów AK był miejscowy stolarz Romuald Cichy.

Na drugim planie

     Nie należał do czołowych postaci konspiracji. Nie był w gronie dowódców, których nazwiska bez trudu można znaleźć w dostępnych opracowaniach historycznych.

     W "Rzeczpospolitej Partyzanckiej", monumentalnym dziele poświęconym wydarzeniom z przełomu lipca i sierpnia 1944 na ziemi proszowickiej i miechowskiej został wspomniany tylko raz i to... anonimowo. Autor przytacza fragment rozkazu wydanego 1 sierpnia przez sztab 106 Dywizji Piechoty AK z nominacjami na wyższe stopnie wojskowe. Jednym z awansowanych ze stopnia kaprala na plutonowego był żołnierz o pseudonimie "Birski". W załączonym na końcu książki indeksie nazwisk przy "Birskim" znajduje się adnotacja, że jego personalia są nieznane. Tymczasem "Birski" to właśnie Romuald Cichy. Taki pseudonim znajduje się na wydanej w 1971 roku legitymacji Krzyża Armii Krajowej, którym proszowianin został odznaczony przez polskie władze emigracyjne w Londynie.

    Jego pełne personalia i pseudonim zostały natomiast umieszczone w drugiej książce Nieczui-Ostrowskiego "Inspektorat AK Maria w walce". Znajduje się tam informacja, że Romuald Cichy należał do grupy osób, które jako pierwsze zajęły się organizowaniem antyniemieckiej konspiracji w rejonie Proszowic. Były to powstające już jesienią 1939 roku komórki Narodowej Organizacji Wojskowej, które w 1942 zostały włączone w skład Armii Krajowej.

Romuald, syn Romualda

     Urodził się w Proszowicach 7 lutego 1915 roku. Był najstarszym synem stolarza Romualda Cichego (po którym odziedziczył imię) oraz Antoniny z Florczykiewiczów. W wieku 9 lat zmarł mu ojciec. Po ukończeniu Szkoły Powszechnej zdobył zawód stolarza. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej prowadził w Sosnowcu (gdzie wyjechał do rodziny) własny zakład, specjalizujący się w wytwarzaniu mebli.

     W styczniu 1938 został przydzielony do 11. pułku piechoty stacjonującego w Tarnowskich Górach. Po ukończeniu szkoły podoficerskiej mianowany na stopień starszego strzelca (wrzesień 38), a następnie kaprala (grudzień 38) i dowódcy drużyny w I kompanii strzelców. We wrześniu 1939 11 pułk piechoty, dowodzony przez płk. Henryka Gorgonia, wchodził w skład 23 "Górnośląskiej" Dywizji Piechoty Armii Kraków. Do 4 września dywizja toczyła w Niemcami walki na terenie Górnego Śląska. Następnie otrzymała rozkaz wycofywania się w kierunku Nidy. 6 września dotarła do Nowego Brzeska. Według relacji Stanisława Głąbskiego, który dobrze znał i często rozmawiał z Romualdem Cichym, w nocy został on wysłany przez przełożonych na zwiad w rejon Proszowic. Wybór padł na niego z pewnością ze względu na znajomość terenu. Według relacji syna Henryka Cichego ojciec za zgodą swoich przełożonych zdążył spotkać się z bliskimi, ale w stoczonej wczesnym rankiem 7 września bitwie pod Proszowicami nie wziął udziału.

     Udział w wojnie obronnej zakończył się dla Romualda Cichego 14 września, gdy w rejonie wsi Wołoszyny - Wólka Tanewska został dwukrotnie ranny w walkach jakie Armia Kraków toczyła z Niemcami o Biłgoraj. Trafił do biłgorajskiego szpitala skąd po kilkunastu uciekł w obawie przed Niemcami.

     Do Proszowic wrócił 29 września. Założył wspomniane już pierwsze w okolicy komórki polskiej konspiracji antyniemieckiej oraz... rodzinę. W czerwcu 1940 roku ożenił się z Marią Kowalską, córką młynarza z Jazdowiczek. Wspólnie prowadzili restaurację w proszowickim Rynku. Cały czas był zaangażowany w działalność ruchu oporu pełniąc m. in. funkcję zastępcy szefa kompanii "Powój" oraz łącznika.

Trzeba było odwagi...

     Szczegóły partyzanckiej działalności Romualda Cichego w większości odeszły w zapomnienie wraz ze śmiercią jego i jego ówczesnych kolegów. - Spotykał się z nimi wiele razy i całymi godzinami wspominali wojenne czasy. Mogli o tym mówić bez końca. Pamiętam, że najczęściej przychodzili do naszego domu Roman Warso, w czasie wojny współpracujący z Armią Krajową granatowy policjant oraz Wincenty Paluch - wspomina córka Wanda Cicha. Przypomina, że to właśnie jej ojciec w styczniu 1945 roku przywiózł z Kościelca zamordowanej przez NKWD łączniczki AK Wandy Girtler (ps. Ewa). Ciało zastrzelonej dziewczyny przez kilka dni leżało na terenie posesji, bo nikt odważył się nim zająć.

- Był mróz, ciało zamarzło. Leżało na ziemi przykryte tylko półkoszkiem. Trzeba było odwagi, żeby je stamtąd zabrać. Zresztą ja do dzisiaj mam oświadczenie napisane wtedy przez Romualda Cichego, który stwierdził, że Wanda zginęła z ręki Rosjan, a nie Niemców. Aby pod czymś takim się podpisać, też trzeba było być odważnym człowiekiem - wspomina siostra Wandy Girtler, mieszkająca w Krakowie Dorota Franaszkowa. Przyznaje jednak, że choć znała Romualda Cichego, o jego konspiracyjnej działalności w czasie wojny nie wie zbyt wiele. - Ja byłam związana z krakowskim Kedywem, z batalionem Skała. On był w 106 Dywizji Piechoty więc nie mieliśmy ze sobą na co dzień kontaktu - tłumaczy. Uwięzili brata      Po zakończeniu wojny, jako były AK-owiec, Romuald Cichy znalazł się w kręgu zainteresowania Urzędu Bezpieczeństwa. Był bardzo bliski aresztowania, ale ostatecznie udało mu się go uniknąć. - Był akurat w Jazdowiczkach, gdy dostał cynk, że przyjechało po niego UB. Nie wrócił do domu tylko prosto stamtąd wyjechał. Znalazł się na terenie dawnych Prus Wschodnich, na Ziemiach Odzyskanych, do miejscowości Tolkmicko. W tej rejon trafiło zresztą więcej osób, z którymi współpracował w konspiracji m. in. generał Nieczuja-Ostrowski, z którym zdążył się spotkać przed jego aresztowaniem - przypomina Wanda Cicha.

     Co ciekawe, UB-ecy aresztowali wówczas Jana Cichego, młodszego brata Romualda. Ten z Armią Krajową nie miał nic wspólnego, ale UB-ekom zajęło kilka miesięcy, zanim sprawa się wyjaśniła. Aresztant nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytania, ani podać żadnych nazwisk konspiratorów. W końcu przedstawiono go osobie, na podstawie zeznań której został uwięziony. Dopiero ona potwierdziła, że trzymają w areszcie nie tego człowieka, co trzeba.

     Po powrocie do Proszowic Romuald Cichy pracował najpierw jako mistrz brygady ciesielsko-stolarskiej przy budowie Huty im. Lenina. Potem jeszcze kilka razy zmieniał zatrudnienie aż w połowie lat 70. przeszedł na emeryturę.

     Zmarł w 1990 roku i został pochowany na proszowickim cmentarzu. Na grobie (alejka od strony ulicy Krakowskiej) nie ma żadnej informacji o jego żołnierskiej przeszłości. Tymczasem za udział w wojnie obronnej 1939 roku oraz działalność partyzancką był wielokrotnie odznaczany. Posiadał Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari i Krzyż Walecznych. Polskie władze emigracyjne w Londynie uhonorowały go Krzyżem Armii Krajowej i Medalem Wojska. Posiadał poza tym Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami, Medal Zwycięstwa i Wolności (9 maja 1946), Odznakę Grunwaldzką (1959) i Krzyż Partyzancki (1987). We wrześniu 1957 został zweryfikowany do stopnia podporucznika.

Aleksander Gąciarz   


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Aleksander Gąciarz, O wojnie rozmawiali godzinami...; Dziennik Polski; 28.07.2012

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/rp1944/c/cichy_romuald/art.php