Symboliczna mogiła w cieniu kasztanów
Kazimierz Basiura ps. Jeleń
(ur.: 1922 - zm.: 16.01.1945)

biogram

Kazimierz Basiura ps. Jeleń
(fot. Wolność krzyżami...)

Proszowice, 28-05-2020

Kapral podchorąży Kazimierz Basiura ps. Jeleń, Kazek, Kazik; Urodził się w 1922 roku w Krakowie, syn Mateusza i Jadwigi z d. Sowa. Mieszkał w małej kamieniczce przy ul. Polnej na Dębnikach. Był harcerzem 6 Krakowskiej Drużyny Harcerskiej, ministrantem w starym kościele na Dębnikach, gdzie przyjaźnił się z księdzem Mieczysławem Malińskim, wówczas również ministrantem.

    Kazimierz Basiura wraz z dwoma kolegami: Józefem Czekajem i Józefem Szczerbą przybył z Krakowa do Kazimierzy Wielkiej w połowie 1941 roku. Byli to harcerze, członkowie ZWZ / AK "spaleni" na swoim terenie, którzy szybko musieli zmienić miejsce pobytu. Zostali zatrudnieni w majątku ziemskim w pobliskim Broniszowie Jana Stanisława Slaskiego w doświadczalnej szkółce ogrodniczej. Podczas sezonu pracowali też w cukrowni "Łubna". Mieszkali w Kazimierzy Wielkiej, gdzie zostali wcieleni do miejscowej Placówki o kryptonimie "Kasztan", do oddziału dywersyjno-sabotażowego. Uczestniczył w kursie podchorążych, który ukończył w stopniu kaprala.

     "Dominika - Kasia", dowódcą ich był Marian Miklaszewski ps. Odwet. "Jeleń" wykonywał również wyroki na zdrajcach ojczyzny, znany jest fakt ukarania kolaboranta z Bełzowa, czy też kobiety, która wdała się romans z niemieckim żołnierzem, za co została ogolona na "0". Oddział Basiury zajmował się także ochroną mieszkańców tego rejonu (w tym okolicznych dworków) przed grasującymi, uzbrojonymi bandami. Podczas walk o Skalbmierz 5 sierpnia 1944 r. walczył w ODP Mariana Pierzchały ps. Krzywda (1. kompania, I batalionu 120 Pułku Piechoty w 106 Dywizji Piechoty Armii Krajowej).

od lewej Józef Czekaj ps. Murzyn, Józef Szczerba ps. Szach oraz Kazimierza Basiura ps. Jeleń
(fot. Kazimiersko - Proszowicka Rzeczpospolita Partyzancka)

     Zginął 16 (14?) stycznia 1945 r. w Słonowicach. Pochowany na skraju wsi Słonowice, pośród wysokich kasztanów w pobliżu figury Chrystusa Frasobliwego. W latach osiemdziesiątych XX. wieku ciało Kazimierza zostało ekshumowane i przeniesione na Cmentarz Rakowicki w Krakowie. Moment śmierci Kazimierza Basiury tak opisuje w swojej pracy Kamila Koziara w dwóch wersjach, które już nierozstrzygnięte zostaną:

[...] Styczeń, mroźna zima 1945 roku. Czas wkraczania wojsk radzieckich. Wydaje się, że to koniec gehenny. Wszyscy odzyskują nadzieję. żołnierze niemieccy, czując niebezpieczeństwo ze strony Sowietów, zaczynają powoli opuszczać Polskę. W słonowickim dworze dwójka piechurów Wehrmachtu rozkazuje tamtejszej służbie osiodłać dwa konie - wiadomo - w celu ucieczki.

Świadkiem tych wydarzeń jest dziesięcioletni wówczas Stefan Sierakowski, mój kolejny rozmówca. Dziecięca ciekawość dyktuje mu nie spuszczanie z oka zaistniałej sytuacji. W pamięci p. S. Sierakowskiego ówczesne wydarzenia jawią się w następujący sposób: Niedługo po opuszczeniu dworu przez Niemców, zjawia się Kazimierz "Jeleń" Basiura. Na wieść o kradzieży koni, mimo próśb, wołań, napomnień, by "odpuścił", rusza za wrogiem w pościg. Ma przy sobie jednego kolegę - pomocnika. W dwójkę udaje im się dogonić wroga na skraju słonowickiego lasu. Kazimierz, zachęcony pomyślnym rozbrojeniem jednego z żołnierzy, pragnie dać pełen wyraz swojemu bohaterstwu i wymierza w drugiego piechura. Niestety, jego pistolet się zacina. Możemy się domyśleć, jaki wpływ na dalszy rozwój sytuacji miał ten niefortunny incydent. Reakcja Niemca była natychmiastowa zadał on śmiertelną ranę młodzieńcowi przestrzelił Basiurze plecy. Szczegółem, który wrył się w pamięć dziesięcioletniego świadka, jest duża ilość krwi, nieustannie brocząca z ciała "Kazka". Zaraz po strzale zbiegł się tłum gapiów. Rannego przeniesiono do dworku w Słonowicach, gdzie po kilku godzinach wykrwawił się...

symboliczny grób pchor. "Jelenia"
(fot. Wolność krzyżami...)
Ludzie zbili trumnę z topolowych desek i pochowali dzielnego partyzanta tam, gdzie odebrano mu życie. Pogrzeb zorganizowała nauczycielka tajnych kompletów - wychowawczyni Stefana Sierakowskiego, z pochodzenia Litwinka, Helena Zrazik. Grób obsadzono czterema kasztanami.

Czy istotnie taki był przebieg tych tragicznych wydarzeń? Szukając informacji o wspomnianej Marii Czekaj, w nadziei, że dorzuci garść wspomnień o znanym jej żołnierzu, nieoczekiwanie natrafiam na małżeństwo pp. Jadwigę i Andrzeja Ciesielskich, którzy posiadają istotne i wiarygodne informacje o okolicznościach śmierci Kazimierza Basiury.

W czasie wojny, w domu rodziców p. J. Ciesielskiej z d. Pierzchała, mieściła się kryjówka partyzantów AK. Wśród nich był również K.Basiura. Po jego śmierci matka p. J. Ciesielskiej opiekowała się mogiłą w Słonowicach. P. Andrzej Ciesielski osobiście znał Krzysztofa Niedźwiedzkiego ps. Warszawiak, który był obecny przy śmierci "Kazka".

Poniżej relacja p. A. Ciesielskiego (na podstawie rozmowy odbytej dn. 7 marca 2010 r.)

Pamiętnego 16 stycznia 1945 roku oddział Basiury patrolował teren w rejonie drogi Kazimierza Wielka - Słonowice. Na drodze stała furmanka zaprzężona w dwa konie, prawdopodobnie porzucona przez gospodarza, który się oddalił w obawie przed uciekającymi Niemcami. Właśnie tacy uciekinierzy niemieccy zbliżyli się do drogi. Widząc partyzantów, schowali się w rowie po jednej stronie drogi, Polacy zaś po drugiej. Wywiązała się strzelanina. Wkrótce strzały umilkły. Poległo dwóch, czy trzech Niemców. Polacy, pewni, że wszyscy zostali zabici, wyszli na środek drogi, wtedy wyskoczył z rowu Niemiec z pistoletem w dłoni. Dwaj towarzysze K.Basiury (w tym K. Niedźwiedzki) schronili się za wozem, Kazimierz Basiura natomiast stanął za koniem. Niemiec zatrzymał się na wprost, za drugim koniem. Mierzyli się wzrokiem przez chwilę. "Kazek" nie chciał go zabijać, krzyknął do towarzyszy, żeby "wziąć języka" - będą wówczas wiedzieli, gdzie jeszcze są Niemcy. I wtedy padł strzał. Niemiec zabił "Kazka" ostatnim nabojem. [...]


     Inną wersję wydarzenia opisał Józef Belski w książce "Ostatnie dni": [...] Tam właśnie 14 stycznia 1945 roku, blisko drogi do Słonowic, kpr. pchor. "Jeleń" ze swym kolegą z kompanii "Kasztan", pchor. "Zagłobą" - Marianem Nowackim postanowili rozbroić jadących na koniach dwu Niemców. Na wezwanie "hande hoh!" Niemcy otworzyli ogień - akowcy również, padły strzały i jeden Niemiec. Niestety, padł również "Jeleń", Kazimierz Basiura. Drugi Niemiec na koniu, uciekł. [...]

opracowanie: Andrzej Solarz   


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Kamila Koziara; Wolność krzyżami się znaczy (Historia i legenda Kazimierza Basiury); [online:] biuletyn.kuratorium.krakow.pl
  2. Stanisław M. Przybyszewski (red.); Bohaterowie obrony miasta Skalbmierza 5 sierpnia 1944; Wydawnictwo Nowa Nidzica; Kazimierza Wielka 2014
  3. Józef Belski; Do Niepodległej. Kazimierzanie - Ojczyźnie; Kazimierza Wielka 2019
  4. Józef Belski; Kazimiersko - Proszowicka Rzeczpospolita Partyzancka 22 lipca - 12 sierpnia 1944; Kazimierza Wielka 2014
  5. Stanisław M. Przybyszewski; Rzeczpospolita Partyzancka Lipiec - Sierpień 1944; Wydawnictwo "Nowa Nidzica"; Kazimierza Wielka 2004
  6. Józef Belski; Ostatnie dni; Kraków 2018

  7. archiwum kpt. Antoniego Sieleckiego ps. Ansiel, Wir

  8. mpn.kielce.uw.gov.pl
  9. ogrodywspomnien.pl

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/rp1944/b/basiura_kazimierz/art.php