Paweł z Przemankowa [Przemykowa], mity i fakty
Paweł z Przemankowa
(ur.: ??? - zm.: 29.11.1292)

Rozpustnik na biskupim tronie?


Paweł z Przemankowa rysunek Jana Matejki (fot. "Kłosy czasopismo ilustrowane tygodniowe")

21-08-2009

artykuł z "Dziennika Polskiego" z 7 lutego 2009 roku


atalną opinię, która ciągnęła się za nim przez kilka wieków, zawdzięcza Paweł z Przemankowa Janowi Długoszowi

o historii i masowej świadomości wszedł jako Paweł z Przemankowa, choć dzisiaj należałoby o nim powiedzieć Paweł z Przemykowa. Wieś położona nad Wisłą, w dzisiejszej gminie Koszyce, w swoich dziejach kilka razy zmieniała miano. Dlatego być może wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że przyszły biskup krakowski właśnie w okolicy Proszowic przyszedł na świat gdzieś na początku XIII stulecia. w tysiącletnich dziejach biskupstwa krakowskiego chyba tylko jego następca - Jan Muskata - cieszył się gorszą sławą.

Pisarze nie zostawili na nim suchej nitki. A przecież ich dzieła zwykle silniej oddziałują na historyczną świadomość niż dokumenty źródłowe. Paweł z Przemankowa był głównym bohaterem powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego "Syn Jazdona". Jest też jedną z kluczowych postaci "Powrotnej drogi" Karola Bunscha. Człowiek, jaki wyłania się z tych książek, jest odrażający. Obaj literaci nie oszczędzili mu praktycznie niczego.

Biskup z haremem?

o pierwsze - miał być rozpustnikiem, który "utrzymywał cały harem". w dodatku obiektem jego lubieżności miała być mniszka, którą rzekomo uprowadził z klasztoru w Skale i uczynił swoją nałożnicą. Po drugie - był mordercą, dla którego "nic nie znaczyło przebić człowieka rohatyną". Do łowów miał mieć o wiele większe upodobanie niż do mszy i modlitwy. Kraszewski pisze, że częściej można go było spotkać z mieczem u boku i w rycerskim przebraniu niż w liturgicznych szatach. Dodaje też, że w domu biskupa zawsze łatwiej można było znaleźć wino niż krucyfiks. Duchowny był poza tym mściwy, chciwy, żądny władzy i ślepego posłuszeństwa.

Powyższe zarzuty mają charakter obyczajowy. Inne są jeszcze poważniejsze. Zdaniem Kraszewskiego Paweł z Przemankowa był zdrajcą, który nie wahał się dla własnych celów i korzyści dążyć do obalenia legalnego władcy (miał przygotowywać rokosz dla usunięcia z tronu Bolesława Wstydliwego i zastąpienia go Władysławem Opolskim) i - co gorsza - sprowadzać na kraj wrogów, w dodatku pogan. Chodziło konkretnie o najazdy Litwinów i Jaćwingów. Paweł miał ich do tego zachęcać, w czym widział sposób na osłabienie władzy książęcej. Przy tych kalumniach zarzuty mówiące, że więził księży, którzy odważyli się wytykać mu niegodne życie czy że doszedł do godności biskupa w drodze podstępu to już nieomal drobnostki.

Ofiara dziejopisa

kąd tak fatalna opinia u cenionych pisarzy, jakimi niewątpliwie są Kraszewski i Bunsch? Jak się okazuje, w największej mierze "winny" temu jest Jan Długosz. To on w swoich "Rocznikach" wydał fatalny sąd na temat biskupa. Oto kilka fragmentów jego dzieła: Zdrożnych ze stanem i powagą biskupa niegodnych dopuszczający się uczynków i poniewierający swoją godność pasterską (...) oddany był nade wszystko swawoli i rozpuście. i dalej: - Gwałtownik, nieznośny dla swych poddanych i sąsiadów, monarsze swemu (...) okazywał się zuchwałym i opornym. Wreszcie: - Zajęty ustawicznie w lasach myślistwem, rzadko widziany w urzędzie i kościele, wywoływał przeciw sobie pomstę bożą i ludzką. To Długosz wspomina również o uprowadzeniu mniszki i o zabiciu na łowach człowieka, który spłoszył zwierzę.

Skoro zatem taki autorytet złe świadectwo wystawił duchownemu, trudno się dziwić, że pisarze, którzy swoją wiedzę historyczną czerpali głównie z jego dzieła, poszli jego tropem. A przy tym, korzystając ze swojej literackiej wyobraźni, to i owo dodali. O ile bowiem o uprowadzonej zakonnicy Długosz tylko wspomina, Kraszewski rozbudowuje ten epizod do jednego z najważniejszych wątków swojej powieści. Biskupa Pawła przeciwstawiano też często osobie jego poprzednika na krakowskim tronie biskupim, Jana Prandoty, który był człowiekiem wybitnym, a przez współczesnych uważanym niemal za świętego.

Rehabilitacja po wiekach

atalna opinia ciągnęła się za Pawłem z Przemankowa (Przemykowa) aż do ubiegłego stulecia. Jeszcze Paweł Jasienica w "Polsce Piastów" kopiuje głosy swoich wielkich poprzedników, pisząc m.in. "biskup ten słynął z rozpusty". Dopiero badania historyków, specjalizujących się w okresie średniowiecza, zrehabilitowały tę postać i obaliły znaczną część stawianych mu zarzutów. Okazało się przy tym, że wiele z rzekomych wad i niecnych postępków przypisano jemu, tymczasem w rzeczywistości winny był jego następca Jan Muskata (Długosz pisał swoją Kronikę 200 lat po śmierci Pawła i pewne fakty mogły ulec przemieszaniu). Przy szczegółowych badaniach zarzuty Długosza upadały jeden po drugim i sylwetka biskupa Pawła nabierała coraz nowego wyrazu, przede wszystkim w swoich szczegółach biograficznych - pisze we wstępie do wydania "Syna Jazdona" z roku 1978 Stanisław Helsztyński.

Historycy dowodzą, że trudno uwierzyć w opowieści o rozpuście i rozwiązłym życiu biskupa, skoro ten cieszył się dobrą opinią nie tylko innych dostojników kościelnych (w tym papieża), ale też słynącej z pobożności księżnej Kingi. To właśnie jemu papież powierzył obronę praw Kingi i zakonu klarysek. Prawdą natomiast wydaje się to, że wstępując na tron biskupi, Paweł nie miał nawet... święceń kapłańskich. Wszystko ponoć udało się załatwić w ciągu ośmiu dni.

Obrońca praw Kościoła

iskup, owszem, spierał się zarówno z Bolesławem Wstydliwym, jak i jego następcą Leszkiem Czarnym, ale były to raczej typowe wówczas różnice, dotyczące granicy zakresu władzy duchownej i świeckiej. Często chodziło o sprawy majątkowe. Biskup bronił pozycji Kościoła, co nie zawsze podobało się książętom. Należy przy tym jednak wątpić, by biskup Paweł zainicjował - co mu przypisywano - bunt możnowładztwa wobec Wstydliwego. Powodem zaś jego uwięzienia nie była chęć dania nauczki rozwiązłemu biskupowi (jak chce Kraszewski), lecz fakt, że ten stanął po stronie Kingi w sporze z Leszkiem Czarnym. Chodziło o to, że Bolesław Wstydliwy nadał swojej żonie wielkie dobra w okolicy Starego Sącza, z czym jego następca, znany z wojowniczości i porywczego charakteru, nie chciał się pogodzić. Biskup został zwolniony z więzienia dopiero po tym, gdy wstawił się za nim ówczesny papież Marcin IV. Ten nałożył na księcia ekskomunikę, a na jego państwo interdykt. Nie było to zresztą pierwsze uwięzienie biskupa Pawła. Podobny los spotkał go za sprawą Henryka Probusa, gdy w sporze o tron krakowski duchowny stanął po stronie Władysława Łokietka.

Reasumując, wydaje się, że postać Pawła z Przemankowa najlepiej ocenił Władysław Karasiewicz, który napisał: Nie miał on wprawdzie szerokich horyzontów arcybiskupa Jakuba Świnki, jednak rozumiał konieczność obrony granic Polski na powierzonym sobie odcinku. Nie umniejsza to jego zasługi, że kierował się w swojej walce także korzyściami materialnymi dla siebie i dla swego rodu. Postępowanie jego bowiem odpowiadało duchowi czasów i było zharmonizowane z postępowaniem reszty episkopatu.

Mieszkańcy dzisiejszego Przemykowa nie mają być może podstaw do tego, by twierdzić, że z ich miejscowości wywodził się wybitny biskup i mąż stanu (na miarę Prandoty), ale też - jak się okazuje - nie muszą się za niego wstydzić. Przypisywanie mu wielu złych cech było bowiem efektem tego, że zarówno Długosz, jak i czerpiący z jego opracowania pisarze nie mieli dostępu do źródeł, które stawiają postać biskupa krakowskiego w o wiele korzystniejszym świetle.

Aleksander Gąciarz   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/krajanie/pawel_z_przemykowa/art09.php