Ksiądz legenda
Jan Duniec
(ur.: 25.07.1907 - zm.: 20.11.1968)

Działalność ks. Jana Duńca w Armii Krajowe w Radziemicach


15-11-2008

     W 1939 roku, do wybuchu II wojny światowej ks. Jan Duniec jest wykładowcą w Seminarium Salezjanów w Pogrzebieniu. Rozpoczęcie II wojny światowej przez Niemców zmusza zakonników do opuszczenia Pogrzebień. Pomieszczenia, które zamieszkiwali muszą opuścić dla potrzeb niemieckiej armii. Ksiądz Jan powraca do rodzinnych stron. Pomaga w pracy duszpasterskiej w Zielenicach i w Radziemicach. Ksiądz Jan nie zapomina o swoich współbraciach i często z narażeniem osobistej wolności, zdrowia i życia zdobywa żywność dla swoich współbraci, zwłaszcza w Łosiówce.

     W czasie okupacji współpracuje z oddziałami Armii Krajowej w rejonie Radziemic. Intensywnie pracuje z Radą Opiekuńczą, niosąc pomoc duchowną i materialną ludności wysiedlonej przez hitlerowców. Jego praca konspiracyjna polegała na łączności między poszczególnymi oddziałami AK w miejscowościach Radziemice, Łętkowice.

     W 1944 roku sztab Grupy Operacyjnej Kraków, którego dowódcą był Edward Godlewski najczęściej stacjonował w lasach Dziewięcioły, Klownowskich pomieszczeniach w Lasach Sancygniowskich.

Grupa Operacyjna posiadała łączność z oddziałami partyzanckimi dwu liniową przez:

1. Łączność radiową, które były na stanie wydzielonych oddziałów, zmieniając stale swoje miejsce postoju pomieszczeniach pracy radiowej.
2. Łączność przez pocztowców.

Najważniejszą łącznością poszczególnych oddziałów partyzanckich była łączność przez radiostację.

     W pomieszczeniach dworskich w Przemęczanych w okresie okupacji znajdowała się radiostacja. Radiostację obsługiwał przede wszystkim ksiądz salezjana Jan Doniec. Z radiostacji tej korzystali również partyzanci jak: Olkuśnik Stefan i Wawel (prawdopodobnie pseudonim). Obaj pochodzili z Miechowa i ukrywali się przed Niemcami. Mieszkali we dworze w Przemęczanach, w miejscu gdzie znajdowała się radiostacja.

     Niemcy byli na tropie radiostacji, ponieważ prawdopodobnie została ona namierzona przez samolot niemiecki, który kilkakrotnie patrolował przestrzeń powietrzną nad Przemęczanymi i okolicznymi miejscowościami, długo krążąc nad tymi miejscowości. Radiostacja ta była również przechowywana w drewnianej ubikacji na jej poddaszu.

Zdrada radiostacji

     W sierpniu 1944 roku do księdza Jana Duńca, przebywające w domu rodzinnym w Przemęczanach w odwiedziny przyjechał samochodem wraz z kierowcą jego uczeń o nazwisku Martyszewski. Był uczniem gimnazjum w Ostrzeszowie, gdzie również uczył się bratanek ks. Jan Duńca - Henryk Duniec - późniejszy światowej sławy naukowiec. Martyszwski przejechał do Przemęczan odwiedzić swojego profesora i kolegę Henryka, który był o dwa lata młodszy od niego.

     Koło dworu w Przemęczanach, gdzie znajdowała się radiostacja był duży sad. Ksiądz zaproponował Martyszewskiemu, aby pojechali do Przemęczan, gdzie zakupił dla nich jabłka. Kiedy przebywali w sadzie w pobliżu dworskich zabudowań Martyszewski zobaczył rozciągnięte miedzy drzewami anteny od radiostacji. Po kilku tygodniach w domu Duńców zjawiło się: trzech esesmanów, jeden cywil i Martyszewski, który ich przyprowadził. Przyszli prawdopodobnie z Łętkowice gdzie pozostawili samochód. Z esesmanami w ganku rozmawiał ks. Jan, który dobrze znał język niemiecki.. Do kuchni wszedł cywil i pilnował aby nikt nie opuścił domu. W tym czasie brat księdza Zygmunt przebywał na strychu. Esesmani zabrali księdza Jan i poszli do dworu w Przemęczan. Szli za drogą polną, przez Radziemice.

     W tym czasie w domu Duńców zrobiła się nerwowa i napięta sytuacja co robić? W pewnym momencie Henryk powiedział do Zygmunta: Jedz na rowerze do dworu i usuń to wszystko, bo mnie Martyszewski pozna. Tak też się stało. Zygmunt na rowerze polnymi ścieżkami udał się do Przemęczan do dworu, usunął anteny a radiostacje schował w dołach po piwnicach i przykrył liśćmi. Kiedy ks. Jan wraz z esesmanami dochodzili do zabudowań dworskich w Przemęczanach, rozpoznał na drodze ślady po rowerze, i jak wspominał był już spokojny o radiostację, domyślił się, że jest schowana. W pewnym momencie zobaczył również, jak do domu odjeżdża na rowerze Zygmunt. Od tej chwili był już pewny, że radiostacja została ukryta i rozmawiał już z Niemcami śmielej. Po przeprowadzonej rewizji, kiedy esesmani niczego nie znaleźli, a wspomnieć należy, że kilkakrotnie koło radiostacji przechodzili, ks. Jan został zwolniony do domu. Wracając do domu słyszał, jak Niemcy krzyczeli na Martyszewskiego, że wprowadził ich w błąd. Martyszewski pochodził ze Śląska i prawdopodobnie był pochodzenia niemiewckiego.

     Ksiądz Jan Duniec współpracował z miejscowymi oddziałami AK jako kapelan i łącznik. Do przenoszenia broni, amunicji i materiałów konspiracyjnych służyła sutanna i wiklinowy kosz o podwójnym dnie. Kosz ten specjalnie dla księdza zrobiony był w Kowarach. W koszu tym przenosił żywność dla wysiedleńców i ludności biednej, a pod drugim dnem materiały konspiracyjne.

     To duże zaangażowanie osobiste w okresie okupacji przepłacił chorobą nerek, która zakończyła się operacją w 1943 roku. Po zakończeniu wojny powraca do Ostrzeszowa, gdzie czynnie bierze udział w zorganizowaniu gimnazjum i internatu Salezjanów.

opracowanie: Zbigniew Pałetko   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/krajanie/duniec_jan/art02.php