O problemach rolników z Proszowic i Słomnik w 1916 roku

(fot. źródło)

21-02-2017, (13-05-1916)

Zapraszamy do lektury artykułu:

opracowanie: Agnieszka Głowicka-Polkowska   

Źródło: Ziemia Kielecka; nr 19 i 20; Kielce, 13 maja 1916 r.; Z ziemi kieleckiej; s. 9.

Z ziemi kieleckiej

 (fot. źródło)

Z Proszowic

Zeszłoroczna wiosna zastała okolicę Proszowic i Słomnik smutnem pobojowiskiem, pełnem zgliszcz, grobów i wszelkiego zniszczenia. Pola stratowane, poryte rowami strzeleckimi, wołały o uprawę, a ta dla wielu rolników była zadaniem nad siły, bo brakowało im koni do orki i ziarna do ziemi; na domiar głuche grzmoty dział z nad Nidy przypominały ciągle, że wojna może znów przewalić się pod Kraków i zniszczyć nam wszystko do reszty. To też niektórzy, szczęściem bardzo nieliczni rolnicy uznali, że w tak ciężkiej i niebezpiecznej sytuacji należy nic nie robić - i trzymali się ściśle tej zasady; inni jęli borykać się z trudnościami i zdobywać co najpotrzebniejsze. Jęczmień i owiec płacono po 12 rb. korzec, koniczynę 80 rb., wykę, bobik i łubin 13 rb., konie 200 - 400 rb., krowę 100 - 200 rb. Z pomocą użyczonych nam koni wojskowych i drogo najmowanych koni prywatnych uskuteczniliśmy jakie takie zasiewy. Włościanie z nielicznymi wyjątkami obsiali sobie wszystko więksi właściciele często nie mogli tego dokonać i część naszych pól porosła niewidzianym dawno chwastem ugoru.

Mimo stratowania ozimin, mimo lichej uprawy wiosennej i posuchy w maju, mieliśmy urodzaje na ogół dość dobre wysokie ceny zboża kompensują nam cząstkę poniesionych strat. Doprowadziliśmy do tego, że posiadamy na ogół blisko dawnej ilości bydła, a uprawiamy wszystkie już nasze pola. Odcierpią one, oczywiście, zaniedbania w uprawie i na wożeniu, trzeba nakładów i czasu, by je przywrócić do poprzedniej kultury; obornika jest mało, brakuje również sztucznych nawozów i obsiewu na zielone. Jęczmień i owies do siewu płacono tej wiosny 12 rb., koniczynę 170 rb., wykę 24 rb, łubin 16 rb.; krowa kosztuje już 300 - 500 rb., koń 400 - 700 rb. Robotnika na razie jest dość, pomimo konkurencji, jaką nam czynią publiczne roboty drogowe. Bardzo nieśmiało rozpoczęte zeszłego roku dźwiganie z gruzów najniezbędniejszych budynków postępuje nieco raźniej. Wszystko razem biorąc, spodziewamy się przetrwać do czasu, gdy likwidacja powojenna przyniesie nam zasiłek proporcjonalny naszym szkodom.

Najgorzej wyszli ci ostrożni, którzy zeszłego roku nie robili nic, nic nie posiadali i nic nie zebrali. Obecnie jeszcze trudniej im zrobić cokolwiek. Zarząd wojskowy wziął ich w opiekę, dostarcza im ziarna i podwód, lecz nędzne są to siewy i dźwignięcie tych gospodarstw bardzo wątpliwe. Polityczna zasada wyczekiwania i bezczynności, zastosowana do gospodarstwa rolnego, w naszym tu zakątku okazała się szkodliwą.

Audax   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/lamy/gazety/20170221ziemia_kielecka_problemy/art.php