Miód Trzeciak - kuchnia Mieroszewskich i Kleszczyńskich z Czech

(fot. zbiory autora)

Proszowice, 25-09-2017

     W nauczaniu historii przywiązywałem dużą wagę do szacunku dla przeszłości Małej Ojczyzny, pamięci o rodzinnej tradycji i wszelkiego rodzaju pamiątek, świadków historii. Wyrazem tego jest min. imię patrona Zespołu Szkół w Piotrkowicach Małych, prof. Emila Godlewskiego, pomnik Kosynierów i Bartosza Głowackiego, dzieło prof. Bronisława Chromego i inne.

     Wśród wielu rozmów o pamiątkach rodzinnych, szczególne wrażenie na mnie uczyniła ta, podczas której uczeń zaprezentował oryginalny zeszyt, z twardą oprawą i złoconym grzbietem. Jego treść stanowi około 100 przepisów, pisanych trzema różnymi charakterami, prawdopodobnie przez kolejne panie, żony właścicieli dworu.

     Po dłuższej analizie tego cennego dokumentu, okazało się, że prababcia ucznia pracowała w kuchni dworu w Czechach i prawdopodobnie po przymusowym opuszczeniu go przez właścicieli, na szczęście dla dokumentu, przejęła go i zachowała go w bardzo dobrym stanie. Na dziś, zapewne zgodnie z moimi sugestiami, przejął go i również starannie przechowuje wzmiankowany prawnuk.

     Ostatnimi właścicielami Czech byli; Leonard Mieroszewski z żoną Marią z Lubienieckich i Edward Kleszczyński, który stał się właścicielem Czech za sprawą małżeństwa z Ireną Mieroszewską, krewną Leonarda.

     Przepisy te, w mojej ocenie, stanowią najstarszy tego typu dokument w regionie i jest unikalnym w skali kraju. W kontekście popularnych w ostatnich latach tzw. regionalnych potraw, często nie mających nic wspólnego z tradycją, w kolejnych odcinkach będę udostępniał te przepisy w formie czytelnej i kserokopii, bo uczeń wyraził zgodę na ich kserokopę, za co jestem mu serdecznie wdzięczny. W mojej ocenie, te przepisy z przełomu XI/XX wieku obejmują epokę około 100 lat.

Miód Trzeciak

Do 10 garncy "patoki" wody miękkiej, 20 garncy dolanej - rozrabia się wiosłem, to wiosło ustawia się prostopadle w środku kotła i karbuje się wiosło. Dolewa się potem jeszcze 10 garncy wody i gotuje się.

Po 3 (8?) godzinach dodaje się chmielu 33 dekagramów czyli 8 łutów w woreczku i gotuje jeszcze godzinę. Poczem, wygniata się chmiel, miesza i kocioł wiekiem nakrywa. Po wygniecieniu przepuszcza się go przez czystą płachtę do beczki nie zatykając Wronki (?). Beczkę trzeba starannie wyczyścić i wyparzyć. Najlepsze beczki na ten cel z wina.


Patoka, to zdaniem Kazimierza (mojego brata, technologa żywności), gęsto rozpuszczony miód w wodzie.

(fot. zbiory autora)


Henryk Pomykalski   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/lamy/archiwa/20170925przepisy_trzeciak/art.php