Bitwa pod Gabułtowem

obelisk na miejscu walki w Gabułtowie (fot. Zdzisław Kuliś)
(źródło: "Gdzie kula śmiertelna zwaliła bohatera")

Gabułtów, 8-09-2016

     W nocy z szóstego na siódmego września 1939 roku Wojsko Polskie stoczyło ciężką bitwę z hitlerowskim najeźdźcą pod Proszowicami. Niestety Wojsko Polskie - oddziały Armii "Kraków" (55. Dywizja Piechoty) poniosły klęskę. Zginęło ponad 100 żołnierzy.

     Po nocnych walkach Dywizja maszerowała dalej w kierunku Kazimierzy Wielkiej, a poprzez nią za rzekę Nidzicę, do rejonu Gabułtowa, Zięblic, Sokoliny, w kierunku na Wiślicę. Dywizja maszerowała w trzech kolumnach. Południowa, którą stanowił 204. pp rez., wzmocniony I dywizjonem 65. pal. Rez. przez cały czas nękana przez czołgi wroga.

     Uporczywe walki dywizjonu pozwoliły w rezultacie na przejście 204 pp rez. przez Kazimierzę Wielką. Dotarł on do Zięblic jako pierwszy. Razem z nim przybył tu również sztab 55. DP rez. Kolumnę północną stanowił 201. pp rez. Bez batalionu "Zawiercie" z drugim dywizjonem 65. pal rez. Osłaniał on Dywizję od północy. Pułk ten w miejscowości Słonowice odrzucił natarcie czołgów i odszedł na Kazimierzę Wielką, gdzie wziął udział w toczącej się tam od południa walce 203. pp rez. Wzmocniony baonem ON "Zawiercie" oraz dyonem artyleryjskim, wchodził w skład kolumny główniej prowadzonej przez pułkownika Gizę.

     Został on zaatakowany w czasie przeprawy przez Nidzicę, przez czołgi i piechotę zmotoryzowaną, ale wroga udało się przepędzić. Odparł natarcie niemieckie pod Jakuszowicami i odszedł na Gabułtów. O zmierzchu w tej podpalonej przez niemieckie czołgi miejscowości stoczył jeszcze jedną pomyślną walkę.

     201. pp rez. w Kazimierzy Wielkiej został zaatakowany na moście na Nidzicy. Niemcy byli już w Kazimierzy Małej, Wojciechowie i Jakuszowicach. Czołgi niemieckie ruszyły od strony Wojciechowa- kilka rozbito, reszta się wycofała wraz ze zmotoryzowaną piechotą. Straty pułku to 21 zabitych i 26 rannych, padło 5 koni. Drugą walkę pułk ten stoczył pod Jakuszowicami w osłonie maszerującego w tylnej straży opóźnionego batalionu "Sosnowiec".

     Oba pułki mogły kontynuować marsz nad Nidę dopiero w późnych godzinach nocnych. Rejony wyznaczone im na siódmego września osiągnęły niemal o północy, wyczerpane wielokilometrowym marszem i walką. Za nimi posuwała się wielka niemiecka jednostka pancerno-motorowa.

W czasie jednej z tych walk na polach wsi Gabułtów, przy drodze do Zagórzyc, poległ Roman Strojny.

fotografia ślubna Romana Strojnego i rewers z dedykacją (źródło: "Gdzie kula śmiertelna zwaliła bohatera")

    Karta powołania z dnia 6.VII 1939 roku nakazywała mu natychmiastowe stawiennictwo (ALARM) w 2 kompanii Sosnowieckiego Batalionu ON. Batalion ten zgodnie z podanymi wcześniej informacjami, wszedł potem w skład 201. pp rez. Natomiast przy informacjach o Strojnym podawany jest 203. pp rez. Nie ma możliwości jednoznacznego wyjaśnienia dlaczego tak właśnie jest. Przyczyną mogła być zarówno komasacja żołnierzy po poniesionych stratach, czy przemieszanie oddziałów, jak również indywidualne przesunięcie samego R. Strojnego.

     Urodzony w Nowym Sączu, mieszkający przez wiele lat w Nadwornej, znalazł pracę w Sosnowcu. Tu poznał swą żonę, tu przez nieco ponad rok mieszkali (ostatnie niecałe 3 miesiące z urodzoną w maju 1939 roku córką). Stąd w sierpniu 1939 roku został zmobilizowany. Przydzielony wcześniej do Sosnowieckiego Batalionu Obrony Narodowej, walczył w Śląsko - zagłębiowskiej 55. DP rez. Poległ na polu chwały siódmego września 1939 roku mając zaledwie 28 lat.

kwatera wojskowa na cmentarzu parafialnym w Kazimierzy Małej, widok obecny (fot. Zdzisław Kuliś)

     Oddajmy teraz głos księdzu Leonowi Królowi, proboszczowi parafii Kazimierza Mała, który w parafialnej Kronice - zapewne z perspektywy kilku dni czy tygodni - tak opisał tamte wydarzenia: Tymczasem 5 i 6 września już i wojska nasze wycofują się w kierunku Wiślicy. Artyleria gra coraz bardziej- samoloty bez przerwy po 10- 12 (bombowce) krążą nad Kazimierzą Małą i okolicą. Bomby na cofające się wojska spadają raz po raz. Ludzie tracą głowę. Nikt nie myśli ani o jedzeniu ani o inwentarzu. Miejscowa ludność dzieli się tem co ma z naszymi żołnierzami i pytają co robić. Nie ma odpowiedzi (...) Dnia 7 września o godzinie 11 ej przed południem ostatnie nasze oddziały zatrzymały się koło figury MB pod kościołem, by wytchnąć. Częstujemy ostatnim kęsem chleba, wtem strzały na łąkach za ogrodem. Patrzymy, a tu czołgi niemieckie prą w stronę cmentarza. Wojsko nasze w popłochu ucieka - zostawiając tabory we wsi - wywiązuje się krótka walka na polach gabułtowskich - pierwsze trupy naszych żołnierzy - nie wszyscy zdążyli uciec. Pozamykaliśmy się na plebanii wraz z ludźmi ze wsi i tymi uciekinierami, którzy pozostali. Cisza - do godziny 12 1/2 w południe. Naraz od Wojciechowa pierwsze patrole nieprzyjacielskie. Motocykle, samochody pancerne, tanki gonią nasze wojska. Po polach konie chodzą samopas Wojska Polskiego, rozbite wozy- pokaleczone i zabite konie widać niemal wszędzie. Ludzie w ogóle nie patrzą na nie - tylko rabują pozostawione tabory- ku uciesze Niemców. Jest teraz ich więcej. Wszystko pięknie ubrane, w wygodnych samochodach z butą tryumfatorów wjeżdża na ziemię Polską. Dzień był przepiękny- pogoda wymarzona, gorąco. Świat zdawał się uśmiechać wrogom- a Polska skończona? [nieczyt.], upokorzona - poczęła konać na oczach butnego nie ma. Do nas wojska niemieckie w całej pełni weszły 7 września 939 r. o godz. 5 po południu. Zdawało się, że wszystko przepadło. Przygnębienie widać było na twarzach niemal wszystkich... [zostały poprawione drobne błędy językowe "literówki"]

tablica z napisem na jednym z grobów (fot. Zdzisław Kuliś)

     55. DP rez. walczyła do 20. IX, tocząc nieustanne walki z najeźdźcą, z których najcięższe pod Stopnicą, Osiekiem, Góreckiem Starym, Tomaszowem Lubelskim i Ulowem. Dywizja nie skapitulowała, nie złożyła broni, 20. września rozwiązała się w rejonie Rawy Ruskiej. Po bitwie pod Tomaszowem Lubelskim liczyła ledwie około 300 ludzi. Walcząc od pierwszych godzin wrześniowej kampanii wyczerpała wszystkie ludzkie i materiałowe możliwości dalszego prowadzenia walki.

Zdzisław Kuliś   

Źródło: Wiktoria Knapik- Czosnek; Gdzie kula śmiertelna zwaliła bohatera

Dla upamiętnienia tej walki napisałem wiersz pt. "I tylko hełm dziurawy", który prezentuję poniżej:

(fot. Zdzisław Kuliś)

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/felietony/wydarzenia/20160908gabultow1939/art.php