Roman Warso - opinie

policjanci z posterunku w Proszowicach, Roman Warso siedzi pierwszy z lewej (fot. dziennikpolski24.pl)

Proszowice, 15-03-2018

     We wspomnieniach Bernarda Trauba, w ocenie gen. Michała Nieczuja-Ostrowskiego ps. Tysiąc i Komisji Opiniodawczej miasta Proszowic z dnia 23 stycznia 1948 roku.

     W atmosferze rozpętanej przez Izrael i wrogich Polsce środowisk w świecie, w artykule "Ręce opadają...", z dnia 8.II.2018 r. publikowanego w Internetowym Kurierze Proszowskim, nawiązałem do świadectwa B.Trauba, który przeżył okupację w Proszowicach i po wojnie, już w Kanadzie, napisał "Wspomnienia...". To bardzo cenny dokument o czasach okupacji w Proszowicach i w skali Polski.

Autor, min. pięciokrotnie wspomniał, w pełni uznania, Romana Warso. Dziś, tylko część jego wspomnień o tym niezwykłym człowieku.

[...] Tu muszę przyznać sprawiedliwie, że proszowicka policja granatowa nie ubrudziła swych rąk krwią żydowską. Nie słyszałem o wypadku zastrzelenia Żyda przez policję granatową z posterunku proszowickiego [...] Znane były wypadki chronienia lub ostrzegania niektórych Żydów przed grożącym im ujęciem.

W szczególności jeden z granatowych policjantów nazwiskiem Warso w kilku znanych mi wypadkach starał się osobiście ostrzec nieszczęśliwych. Ten właśnie Warso [...], niczym nie splamił swego dobrego imienia. Powiedziałbym imienia dobrego Polaka. Świadczą o tym liczne przypadki, w których z narażeniem własnego życia starał się ratować drugich [...] powodującego i ułatwiającego ucieczkę ściganej ofierze [...].

[...] Warso, słysząc o co doprowadzony jest podejrzany, czym prędzej wymknął się z posterunku i pojechał na rowerze na Zagrody, wpadł do mieszkania [...] i zastawszy żonę jego, opowiedział, co spotkało jej męża. Radził jej, by spakowała najpilniejsze rzeczy, zabrała dziecko i natychmiast uchodziła z Proszowic, gdyż [...] komendant Eigler każe ją doprowadzić z dzieckiem na posterunek.

[...] W tym miejscu Warso żachnął się i chwyciwszy za głowę, począł powtarzać: cóż to za dziwni ludzie [...] dlaczego ta młoda kobieta nie chciała się ratować, przecież w ostateczności ja sam bym ją wraz z dzieckiem gdzieś ulokował. Nie pomogły moje tłumaczenia, a nawet prośby, uparła się, że pójdzie na stracenie wraz z mężem [...].

[...] W kilka miesięcy po tym wydarzeniu, było to wczesnym latem, przybyli do Proszowic ci sami z SS [...] Mieli z sobą listę 120 członków Narodowej Demokracji [...] Niemcy zjawili się niespodziewanie o świcie i zabrawszy dyżurującego na posterunku Warso, wręczyli mu listę z nazwiskami, polecając mu prowadzić ich pod wskazane adresy. Warso tu przeszedł samego siebie. Już nie po raz pierwszy wykazał, że dla ratowania ludzi, bez względu na ich pochodzenie czy wyznanie, nie wahał się narażać własną skórę, po prostu igrał z ogniem. W opisanym wypadku zachował się iście po bohatersku.

Najpierw zaprowadził Niemców do owego strażaka, sprawcy zamordowania dziewczyny żydowskiej, następnie skierował się z Niemcami, paradując z nimi przez całą długość owej ulicy, na przeciwny koniec miasta [...] Ten przemarsz trwał około pół godziny. Chodziło o to, aby w międzyczasie ludzie zorientowali się, że Niemcy aresztują mężczyzn. I znowu udał się w drogę powrotną, mimo że po drodze mijali domy ludzi, których nazwiska widniały na liście [...].
     Te i inne przykłady, to piękne świadectwo o Romanie Warso, żołnierzu AK. Jeszcze w randze podpułkownika Michał Nieczuja-Ostrowski "Bolko", "Grzmot", "Tysiąc", z datą 15 sierpnia 1977 roku w Elblągu, w stosunku do R.Warso wydał zaświadczenie. Jego fragmenty: [...] Stwierdzam, że Ob. Roman Warso ps. "Sęk" ur. 25 IV 1900 roku był żołnierzem ZWZ-AK w latach 1 II 1940-18 I 1945 r.

Nadto stwierdzam [...]

1. Zaprzysiężony przez oficera łącznikowego pchor. Bogusława Majewskiego ps. "Czajka", został skierowany, jako b. policjant państwowy, do policji granatowej, celem prowadzenia miejscowego wywiadu i kontrwywiadu na rzecz organizacji. 2. dostarczał cennych wiadomości z miejscowego posterunku żandarmerii i policji niemieckiej do znanych mu punktów kontaktowych, uprzedzał o mających nastąpić aresztowaniach, usuwał donosy, likwidował dokumenty [...] zagrażające konspiracji i poszczególnym obywatelom [...] wydostawał aresztowanych z rąk niemieckich, był "okiem i uchem" miejscowego sztabu konspiracyjnego [...].


Tekst zaświadczenia na fotokopii.

(fot. archiwum rodziny Warso)

Świadectwo o godnej postawi R.Warso, wyraziła również Komisja Opiniodawcza miasta Proszowice w dniu 23 I 1948 roku. Fragmenty:

[...] R.Warso, "policjant" określić (możemy) tylko wyrazem "Ojciec" tej wielkiej rodziny na którą składały się nie tylko [...] Proszowice, lecz także i przyległe do niego wioski. On [...] czuwał nad tym, czy młodzież w tą czy ową noc będzie spać w domu spokojnie czy ma się ukryć [...].

To tylko drobny fragment obszernej opinii, którą sporządzili powszechnie szanowani w tym okresie obywatele miasta.

     W rodzinnym archiwum R.Warso znajduje się jeszcze kilka innych dokumentów stanowiących o jego postawie w dramatycznych dniach okupacji.

Henryk Pomykalski   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/felietony/postacie/20180315warso/art.php