Józef Janczyk i ciężary...

z lewej Witold Lewald, ze sztangą Włodzimierz Motłoch (fot. zbiory Zygmunta Millera)
w środku Kazimierz Kozerski, na "czubku" Józef Janczyk, z lewej Adam Furtak z Żywca, z prawej Marian Sandok z Żywca, "mostek" robi Zygmunt Miller; obóz kondycyjny w Niepołomicach 1956 rok
(fot. zbiory Zygmunta Millera)

Proszowice, 7-04-2016

     W dniu 2 kwietnia 2016 r. pożegnaliśmy na proszowskim cmentarzu, Józefa Janczyka, który zmarł w wieku 82 lat. Jak zawsze w takich wypadkach osoba zmarłego przywołuje wspomnienia. Dla mnie związane są one z moim dzieciństwem. J.Janczyk, niepozorny sylwetką, był nadzwyczaj sprawny fizycznie. Pamiętam jak z wysokiej na kilkanaście metrów wierzby nad Szreniawą, nurkował między gałęziami, w niezbyt głębokiej w tym miejscu rzece.

     Posiadał dar (podobnie jak jego brat Edward), talent malowania na szkle. W tamtym i późniejszym okresie był lubiany i szanowany przez lokalne społeczeństwo.

     Wspomnienia związane z jego osobą, kojarzę ze znaczącym wydarzeniem sportowym w naszym mieście, w latach 1956 i 1957. Nie wiem z czyjej inicjatywy, zaistniał wówczas klub ciężarowców pod nazwą LZS Proszowice. Zespół ten tworzyli: Józef Bratek z Jazdowiczek, Jan Jędras z Opatkowic, Władysław Motłoch z Gniazdowic, a z Proszowic: Kazimierz Kozerski (brat piłkarza Mariana), Witold Lewald, Zygmunt Miller i najlżejszy wagą, Józef Janczyk. Trenerem ich był Emil Gross z Krakowa (dwukrotny wicemistrz Polski w zapasach 1931 - waga 67 kg i 1947 - waga 73 kg).

zapaśnicy Władysław Bajorek i Emil Gross (późniejszy trener proszowickich sztangistów) podczas walki, Kraków kwiecień 1934 (fot. audiovis.nac.gov.pl)

     Trenowali w ówczesnym kinie "Czajka", znajdującym się u zbiegu ulic T.Kościuszki i Kosynierów. Jako klub funkcjonowali w strukturach LZS. W 1956 roku zajęli I miejsce w ówczesnym województwie krakowskim. W parę tygodni po wydarzeniach Czerwcowych w Poznaniu, uczestnicząc w spartakiadzie zespołów LZS, zajęli III miejsce w Polsce. Wydaje się, że indywidualnie największy sukces odniósł, ważący 83 kg, w podnoszeniu ciężarka o wadze 25 kg Józef Bratek. Podnosząc go 100 razy (56 prawą i 44 lewą ręką). Zdobył I miejsce w kategorii siłaczy LZS w Polsce. Podobne sukcesy odnosił J.Janczyk.

     Byli amatorami, brak środków finansowych na utrzymanie klubu i konieczność podjęcia pracy zarobkowej, spowodowały, że klub zaprzestał działalności.

ze sztangą Jan Jędras (fot. zbiory Zygmunta Millera)

     Józef Janczyk podjął pracę w Nowej Hucie, Witold Lewald, podobnie jak ojciec był malarzem pokojowym, ale też artystą. To oni z końcem lat 50-tych odnowili portrety świętych w prezbiterium (nad stallami) w naszym kościele. Józef Bratek prowadził na wysokim poziomie gospodarstwo rolne, a teraz pomaga synowi. Zygmunt Miller bodaj jedyny, który zachował cząstkę dokumentów z tego okresu, z wykształcenia szewc, w naszym mieście i regionie znany jest jako znakomity akordeonista. Wraz z siostrą Kazimierą Domagałą stanowili przez wiele lat o wysokim poziomie artystycznym zespołu "Proszowiacy". Jest też utalentowanym rzeźbiarzem. Jego drewniane figurki były wielokrotnie wyróżniane w różnego rodzaju konkursach.

Dźwiganie ciężarów, to sport silnych i sprawnych fizycznie młodych ludzi. Takimi było pokolenie Proszowian z końcem lat 50-tych XX wieku...

Moją skromną wiedzę o klubie uzupełniałem w rozmowie z Zygmuntem Millerem i Józefem Bratkiem.

jeden z dyplomów zdobytych przez Zygmunta Millera w czasach gdy istniała sekcja podnoszenia ciężarów w LZS Proszowice (fot. zbiory Zygmunta Millera)


Henryk Pomykalski   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/felietony/postacie/20160407janczyk/art.php