Piątkowe, historyczne popołudnie w Proszowicach... odc. 3

(źródło: UGiM Proszowice)

Proszowice, 22-03-2023

     W piątek, 3 marca w sali widowiskowej proszowickiego Centrum Kultury i Wypoczynku odbyła się Sesja historyczna poświęcona niektórym ważnym wydarzeniom w naszym regionie. Historycy i pasjonaci historii zaprezentowali licznie zebranej publiczności wiele ciekawych informacji.

Ciekawy wykład wygłosił Marcin Florek, dyrektor Muzeum Ziemi Miechowskiej. Poniżej skrót jego wystapienia:

Andrzej Solarz   

Jędrzej Brydak ok. 1863 r., Atak powstańców na Miechów 17 lutego 1863
(źródło: Biblioteka Narodowa, Polona)

Kilka uwag z historii ojcowskiego oddziału powstańczego i jego wyprawy na Miechów 17 lutego 1863
Marcin Florek

     Miechów i Proszowice to dwa powiatowe miasteczka położone na północ od Krakowa. Zarówno Proszowice jak i Miechów swoimi korzeniami sięgają czasów średniowiecza, lokowane w XIII i XIV wieku, położone na żyznych ziemiach oraz w pobliżu szlaków handlowych stanowiły swoiste centra życia gospodarczego i kulturalnego otaczających ich ziem. Dzieje Ziemi Miechowskiej i Ziemi Proszowskiej w swej długiej historii wielokrotnie się splatały i przenikały oraz oddziaływały wzajemnie na siebie.

     Również w trudnych czasach zoborów można odnaleźć wiele wydarzeń wspólnych. W czasie Powstania Styczniowego wielu synów z terenów Ziemi Proszowskiej uczestniczyło w bitwach i potyczkach z wojskami carskimi w okolicach Miechowa.

Oddział ojcowski i bitwa miechowska 17 lutego 1863 roku

     W ostatnich dniach stycznia 1863 r., w położonym w dolinie Prądnika Ojcowie założono obóz powstańczy, którego organizatorem został pułkownik Apolinary Kurowski. Pełnił on również funkcję naczelnika cywilnego i wojskowego województwa krakowskiego w strukturach konspiracyjnych powstania. Na początku drugiej dekady lutego liczba chętnych do walki z Rosjanami w obozie ojcowskim liczyła blisko 2000 osób. Lokalizacja obozu powstańczego położonego kilkanaście kilometrów od granicy z austriacką Galicją i w niedalekej odległość od granicy pruskiego Śląska przyciągała młodych Polaków, pełnych zapału i animuszu do walki o wolność Polski.

     W ciągu pierwszych kilku dni lutego Kurowski wraz ze swoimi oddziałami opanował i oczyścił z wojsk rosyjskich tzw. trójkąt graniczny. Zdawał sobie równocześnie sprawę z tego, że władze carskie podejmą w niedługim czasie działania w celu likwidacji obozu. Dlatego w dniu 16 lutego oddział powstańczy w godzinach popołudniowych opuścił Ojców i udał się w kierunku północnowschodnim celem połączenia się z oddziałem Mariana Langiewicza, operującym w Górach Świętokrzyskich. Po drodze zapadła decyzja o ataku na Miechów.

     Wczesnym rankiem 17 lutego doszło do krwawej bitwy na ulicach Miechowa. W ciągu niespełna dwóch godzin walki, przestał istnieć budowany z tak wielkim wysiłkiem oddział powstańczy, z którym wiązano wielkie nadzieje na dalszą walkę. Zginęło ok. 200 powstańców, a przeszło 200 zostało rannych. Wielu z zabitych spoczeło w dołach po wapnie na cmentarzu miechowskim, ciała innych wrzucono do studni na rynku miejskim.

Synowie Ziemi Proszowskiej i z nią związani - uczestnicy Bitwy Miechowskiej 17 lutego 1863 roku

     Wśród walczących na ulicach Miechowa powstańców oddziału Kurowskiego z regularnymi oddziałami rosyjskimi byli pochodzący z okolic Proszowic młodzi patrioci. Jednym z nich był urodzony w 1838 r. w Jazdowiczkach Zygmunt Samborski. Z tego co udało się ustalić mieszkał on później z rodziną w Mszanie Dolnej. Przed powstaniem prowadził własne gospodarstwo, natomiast w czasie powstania był oficjalistą prywatnym w dobrach Poremba Wielka. Później wykupił folwarczek w Węglówku w powiecie wielickim. Po bitwie miechowskiej zaciągnął się do oddziału Chmielińskiego i walczył pod Przedborzem oraz pod Bąkową Górą. Następnie dołączył do oddziału Iskry i walczył pod Małogoszczem. Informacje te zapisano w oświadczenie przystąpienia do Towarzystwa wzajemnej pomocy uczestników powstania polskiego z roku 1863/4, które Zygmunt podpisał w Mszanie Dolnej 7.03.1895 r. (na podstawie https://genealogia.okiem.pl/powstaniec-styczniowy/73386/zygmunt-samborski).

     Innym powstańcem związanym z Ziemią Proszowską jest Leopold Pieprzak, którego mogiła znajduje się na cmentarzu w Proszowicach. Urodził się ok. 1843 roku w Gręboszowie w obecnym powiecie dąbrowskim. Jego ojciec Sebastian Pieprzak był powstańcem listopadowym, zaś matka Emilia Teodorowicz wywodziła się z ormiańskiej szlachty. Młody Leopold udał się do obozu ojcowskiego wraz z karabinem i trafił do oddziału żuawów śmierci dowodzonego przez Francuza Francoisa Rochebruna. Walczył na ulicach Miechowa.

     Po zakończeniu powstania styczniowego Leopold Pieprzak osiadł w Szczekocinach. W 1882 r. zawarł związek małżeński z Joanną Wędrychowską, córką Józefa zarządcy majątku w Jakubowicach. Małżeństwo Pieprzaków zamieszkało w majątku w Jakubowicach, gdzie zarządcą dóbr został Leopold. Tam gospodarował do momentu swojej śmierci. Niespełna 45 letni Leopold Pieprzak zmarł 2 lutego 1887 roku w Jakubowicach i spoczął na cmentarzu w Proszowicach (na podstawie: https://schronyproszowice.pl/biogram-leopold-pieprzak/).

     W bitwie na uliach Miechowa 17 lutego walczyło dwóch braci Straszewskich: Kazimierz i Tadeusz. Pochodzili ze znanej i szanowanej rodziny ziemiańskiej Straszewskich. Dziad Władysława i Kazimierza Florian był członkiem Komitetu Ekonomicznego zajmującego się finansami podczas budowy Plant krakowskich, osobiście kierował robotami. Ojciec Ludwik był właścicielem majątku w Rzędowicach koło Proszowic, zaś matka Antonina z Sadowskich - jak zauważyła Maria Bruchnalska w książce "Ciche bohaterki: udział kobiet w powstaniu styczniowym" brała czynny udział w pracach Komitetu Niewiast.

     Bardzo ciekawą opowieść zostawiła Paulina ze Stamirowskich Konarzewska, licząca w 1863 r. dwanaście lat. Cytowany fragment pochodzi z książki Stanisława Wasylewskiego, Opowieści dziewczęce, rozdział Styczniowe dziewczątko. Pod datą 20 stycznia 1863 r. Paulina zapisała:

Nie śmiem dziś spojrzeć na tatusia, bo się czegoś boję, zdaje mi się, że się gniewa. I taki smutny. Ja okropnie ojczunia kocham, ale nigdy nie pieszczę się z nim, ojczuś tylko rękę daje do pocałowania, ale wiem, że dziś to się zgniewał i zmartwił bardzo.

Przyjechali dzisiaj młodzie S. [Straszewscy - MF] z sąsiedztwa [niedaleko Kocmyrzowa - MF], Kazio i Władzio. Ojczuś bardzo się przyjaźni z ich ojcem, a Kazia ogromnie lubi. Wysoki bardzo i dosyć tęgi, blondyn. Władzio szczuplejszy i podobno gorzej się uczy. Przyjechali dziś i tylko z ojczusiem przy zamkniętych drzwiach rozmawiali. Przyłożyłam ucho do klamki i słyszałam jak ojczuś wołał, ale takim głosem, jakby naprawdę płakał:

- Dzieci, na miłość Boską, co wy robicie, porywacie się z motyką na słońce. A Kazio Straszewski, mówił też jakimś dziwnym głosem. - Panie kochany, my zwyciężymy - pójdziemy wszyscy, Polska, Litwa, Ruś, a Francja i Anglia nam pomogą. (...)

Zrobił się ruch w przedpokoju, podbiegłyśmy i przez troszkę uchylone drzwi, widziałyśmy jak mama błogosławiła Kazia i Władzia, i ojczuś ich ściskał i wszyscy zdaje mi się płakali, choć później obydwa i Kazio i Władzio wesoło wykrzyknęli: Niech żyje Polska! Ale ojczuś powiedział - cicho, cicho - żeby służba nie słyszała, bo przecież wszędzie pełno Moskali i mogli by tych powstańców złapać. (...)


Pod datą 28 lutego widnieje taka zapiska:

Podobno Kazio Straszewski zginął - co za szkoda, taki dobry i mądry chłopiec.

     Zygmunt Kolumna zbierał informacje o powstańcach styczniowych. Dotarł również do wiadomości o tych, którzy zginęli w Bitwie Miechowskiej. O Kazimierzu Straszewskim tak pisał:

[...] wieku lat 22, syn Ludwika, obywatela ziemskiego z Rzędowic w Proszowskiem, wnuk założyciela plantacyi Krakowskich, uczeń uniwersytetu Jagiellońskiego, ulubiony kolega, wzorowy syn i obywatel, służył jako oficer kosynierów w oddziale Kurowskiego, poległ w bitwie pod Miechowem dnia 17 Lutego 1863 r. Już ciężko ranny na ulicy w Miechowie, konającym głosem jeszcze zaklinał towarzyszów do walki z Moskwą. Był to młodzieniec wielkich nadziei i zdolności.

     Ciało Kazimierza Straszewskiego, widzieli bracia Józef i Łukasz Dobrzańscy, którzy byli w Miechowie, by zobaczyć ciało swojego brata. Oto fragment wspomnień Jerzego Moszyńskiego zatytułowanych Słowo Prawdy:

Poszli na cmentarz, gdzie zastali dwa duże doły, jeszcze nie zasypane, w których złożono 180 ciał poległych naszych braci obdartych do naga. Z jednego dołu sterczało spośród trupów skostniałe ciało Kazimierza Straszewskiego zupełnie w pozycji stojącej.

     Młodszy o rok brat Kazimierza Władysław służył w oddziale Kurowskiego w I Pułku Kawalerii. Przeżył Bitwę Miechowską. Później walczył jeszcze w oddziale Taniewskiego, m.in. pod Ogołomią i Wąsowem. Po powstaniu został pracownikiem naftowym. Miał żonę Michalinę. Zmarł przed 1919 r.

     Udało się ustalić nazwiska jeszcze dwóch powstańców urodzonych w Proszowicach, którzy znaleźli się w obozie ojcowskim. Jednym z nich jest Knapiński Wojciech urodzony w 1841 r. w Proszowicach. Syn Filipa i Marianny z Bednarskich. Jego imię i nazwisko widnieje na liście ojcowskiej pod numerem 170, gdzie zapisano: lat 23 krawiec, Proszowian - konnica. Drugim jest Jan Skalski wpisany na liście pod numerem 171: lat 23 gospodarz. Potrzebne są jeszcze głębsze badania genealogiczne, by ustalić więcej informacji dotyczacych mieszkańców Proszowic, uczestników powstania styczniowego i bitwy miechowskiej.

Słowem podsumowania

     Historycy badający znaczenie bitwy miechowskiej dla dalszych losów powstania styczniowego zgadzają się co do tego, iż pomimo tego, że w ciągu zaledwie dwógodzinnej batalii, rozbity został oddział powstańczy, budowany z wielkim zapałem i entuzjazmem przez patriotyczną młodzież krakowska, to ten niedoświadczony żołnierz z parti Kurowskiego marnie uzbrojony, bił się dzielnie, dając przykład najwyższego męstwa i umiłowania ojczyzny. Testament jaki zostawili walczący na ulicach Miechowa powstańcy ojcowskiego oddziału - również Ci pochodzący z Ziemi Proszowskiej - jest stale aktualny, by pamięć o ich czynach nigdy nie wygasła, gdyż oni w czasach spowitych niewolą odrzucili tzw. "strefę komfortu", zaryzykowali i wielu wypadkach stracili życie - jak Kazimierz Straszewski - lecz zyskali historyczną pamięć i wielki szacunek.

opracowanie: Marcin Florek   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/felietony/opracowania/20230322sesja03_marcin_f/art.php