Ostał ci się ino... KOMIN

komina byłej cukrowni w Kazimierzy Wielkiej (fot. Henryk Pomykalski)
Proszowice, 6-06-2023

     Ogromnym trudem, na peryferiach carskiej Rosji, w proszowskim czarnoziemie, nad urokliwą Nidzicą, kiedyś wschodnią granicą powiatu proszowskiego, wielce zasłużona w kulturze naszego narodu, rodzina Łubieńskich zbudowała w 1845 roku fabrykę cukru w Kazimierzy Wielkiej. Miała ona ogromne znaczenie dla Kazimierzy Wielkiej, która stawała się ważnym ośrodkiem życia gospodarczego w regionie i była, w skali czasu jej istnienia, miejscem pracy dla tysięcy rodzin. Produkcja była opłacalna dla właścicieli, chłopskich gospodarstw i ziemian. Miała też istotny wpływ na intensyfikację produkcji zwierzęcej.

     W 1875 roku, jak piszą Zdzisław Kuliś i Andrzej Solarz w artykule: Cukrownia "Szreniawa" w Szreniawie k/ Proszowic (IKP z dnia 8 VIII 2019 roku), Łubieńscy zakupili od barona Józefa Gostkowskiego 12 mórg 279 prętów ziemi, celem budowy cukrowni. Jej koszty wynosiły 315 tysięcy rubli. W pierwszym okresie, największym plantatorem współpracującym z cukrownia był Kamocki, właściciel Kościelca, Klimontowa, Ostrowa, Piekar, Posiłowa, Janowa i Teresina. Budowa fabryki, przy ówczesnych bezdrożach naszego regionu, budzi moje ogromne uznanie, a także wysoki poziom produkcji, czego pośrednim dowodem jest załączona deska z wypalonymi nagrodami na targach w Wiedniu i Paryżu. Jej funkcjonowanie było dobrodziejstwem dla regionu.

świadectwo świetności cukrownictwa na Ziemi Proszowskiej (deska z opakowania do transportu cukru)
(fot. Henryk Pomykalski)

     Kres bardzo dobrze funkcjonującemu zakładowi położyły pociski artylerii, rosyjskiej i austriackiej w 1914 roku. Trwałym śladem po jej istnieniu, w tej części Klimontowa, jest urokliwe sołectwo Szreniawa. Do lat 60-tych XX wieku (?) nad okolicą dominował komin, bliźniaczo podobny do tego stojącego dziś w Kazimierzy Wielkiej. Z tego tez okresu pochodzą domy dla pracowników fabryki i dziś las-gaj, który został założony przez właścicieli jako park dla pracowników. Ileś lat temu, mogłem w nim dostrzec aleje drzew.

grobowiec generała Teodora Ballabana
(fot. Henryk Pomykalski)
     Na naszym cmentarzu wykształciła się aleja grobowców urzędników cukrowni, w jednym z nich, rodziny Antoniego Tomczynskiego spoczywa generał Teodor Bałłaban i symbolicznie - syn Karol, doktor medycyny, zamordowany przez Rosjan, co upamiętnił "katyńskim" odlewem Marek Kaczmarczyk. W bliskim sąsiedztwie, jest grobowiec (w ostatnich latach przebudowany) mojego krewnego Mariana Pomykalskiego, popularnego w swoim czasie "Marianka".

     Zatraciła się pamięć o straszliwych zniszczeniach naszego regionu w 1914 roku. Ruinie uległy kościoły, w tym nasz proszowski, wykreślone z mapy zostały Damienice z folwarkiem Władysława Potockiego z Piotrkowic Małych, podobnie zabudowania, ongiś klucza dóbr Wielkorządowych na Zagrodach. Ślady ostrzałów artyleryjskich dostrzeżemy też, niezależnie od wyrobisk po kopalni siarki, w lesie w Koniuszy i na tzw. "Klatce".

     Tamte czasy zaciera czas, ale budzi przykre refleksje. Tę nasza Małą Ojczyznę zniszczyli okupanci, zostawiając liczne cmentarze ich żołnierz, w ty niestety odzianych w ich mundury Polaków.

symboliczna tablica poświęcona zamordowanemu w Katyniu synowi generała
(fot. Henryk Pomykalski)

     A kto zniszczył do "fundamentów" cukrownię "Łubna" w Kazimierzy Wielkiej...? Funkcjonowała w okresie międzywojennym, przetrwała okres okupacji, miała się dobrze w PRL...

     Na skutek porażającej głupoty polskich polityków, w odradzającej się Polsce po upadku komunizmu, w dobrym stanie sprzedano ją w 2006 roku niemieckiej firmie, a ta wkrótce, bez możliwości odbudowy, zniszczyła ją. Został po niej przykry widok, dominującego nad okolicą komina. To takie memento mori dla dzisiejszego dnia...

Henryk Pomykalski   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/serwis/spoleczenstwo/zdanie/20230606hp_lubna/art.php