Równość obywateli po proszowicku - SPRZECIW!
 |
lipiec 2021 (fot. Anna Szopińska) |
Proszowice, 7-09-2021
Rozumiem wolność gospodarczą, konkurencyjność na rynku, ale gdzie w tym wszystkim zdrowy rozsądek. Wracam do pracy po wolnej niedzieli, podkreślam nie po wolnej sobocie i niedzieli i po raz n-ty na wejściu do pracy taki obrazek... jak na zdjęciach.
Zastanawiam się czy w niedzielę moje klientki koczowały pod sklepem czekając na mnie? Nie to po zamknięciu sklepu codziennie w tym miejscu biwakują klienci sklepu monopolowego czynnego 24 godziny na dobę a oddalonego o 5 metrów.
Jako najemca lokalu zobowiązana jestem do dbania o porządek w jego otoczeniu. ALE DLACZEGO MAM SPRZĄTAĆ PO KLIENTACH INNEGO SKLEPU?
Kim są bywalcy plenerowego lokalu gastronomicznego usytuowanego w okolicach mojego sklepu? To "szacowni, zapracowani" mieszkańcy Proszowic - żywieni przez proszowicki Caritas, dotowani przez proszowicki MOPS, wspomagani wyłudzonymi od przechodniów drobnymi. To oni rządzą w Proszowicach, są bezkarni, butni i agresywni.
fot. Anna Szopińska zdjęcia 6-09-2021 publikacja: 7-09-2021
Opisana na początku sytuacja jest znana od lat okolicznym mieszkańcom, władzom lokalnym i służbom porządkowym. Jakie są podjęte przez nich działania? Mieszkańcy interweniują dziesiątki razy informując władze gminne, policję. Gmina przedłuża koncesję na całodobową sprzedaż alkoholu. Policja po interwencji 1-2 dni, potem wszystko powraca do normy czyli patrol przejeżdżając odwraca głowy w drugą stronę, aby nie sprawić sobie kłopotu bo normę wypełnią mandatami za przejście przez jezdnię w niedozwolonym miejscu.
Straż Miejska o której istnieniu dowiedziałam się ostatnio po zakupieniu im za publiczne środki samochodu, którym przemknęli dwa razy przez główną ulicę (patrolu pieszego nie udało mi się zauważyć) - jest zajęta wypisywaniem mandatów na miejscach parkingowych i na miejskim targowisku.
To wszystko ma miejsce nie na obrzeżach ale w tak zwanym "Centrum Miasta" tworząc "piękną wizytówkę Proszowic", godną każdego przewodnika turystycznego.
Lata mimo wewnętrznego buntu, interwencji i próśb o pomoc - sprzątałam i dbałam o otoczenie sklepu. Jednak 5 lipca tego roku, po kolejnym wezwaniu policji z prośbą o interwencję doszedł do głosu wspomniany na wstępie zdrowy rozsądek. W tym dniu dowiedziałam się od interweniujących dzielnicowych, że oni tak naprawdę są bezradni wobec istniejącej sytuacji.
Jakie wnioski? Można bez żadnych konsekwencji siedzieć na schodach, które są drogą komunikacyjną i ewakuacyjną, nie ma problemu z spożywaniem alkoholu w miejscu publicznym, dewastować prywatną własność (złamany parapet - służy za siedzisko), zaśmiecać i używać jako toalety teren prywatnej posesji.
W tym dniu w oknie mojego sklepu pojawiła się kartka z informacją, że po pijakach nie sprzątam. Jestem i będę w tym konsekwentna. Zadaję tylko w zasadzie retoryczne pytania: 1 - dlaczego ja nie mogę spokojnie pracować i żyć w swoim rodzinnym mieście? 2 - dlaczego mam ponosić konsekwencje nieudolności lokalnych władz i służb?
Od szarego mieszkańca Proszowic egzekwuje się wszystkie jego obowiązki. A gdzie jego prawa? Gdzie spełnianie swoich OBOWIĄZKÓW przez wymienione w felietonie instytucje?
Anna Szopińska
PS A to zdjęcie z dzisiaj. Butelki zniknęły, pojawiła się toaleta na wolnym powietrzu... (o czym świadczą smugi na płytkach... - troszkę drastyczne zdjęcie, ale to niestety codzienność w tym miejscu).
 |
7 września 2021 (fot. Anna Szopińska) |
|
|
|