Wiktoria 1920 (25), 2-8 października
    Dzisiaj jest czwartek, 05 grudnia 2024 r.   (340 dzień roku) ; imieniny: Kryspiny, Norberta, Sabiny MD Wolontariusza    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   kultura-oświata   |   sport   |   społeczeństwo   |   mieszkańcy   |   natura   |   w szerszej perspektywie   |   foto - relacje   | 
 |   życie kulturalne   |   aktualności oświatowe   |   wiadomości z bibliotek   |   historia, pamięć   |   nuka/kultura szerzej   | 
 wiktoria 1920 
 |   Nieskończenie Niepodległa   | 

serwis IKP / kultura-oświata / wiktoria 1920 / Wiktoria 1920 (25), 2-8 października
O G Ł O S Z E N I A


Wiktoria 1920 (25), 2-8 października

generał Lucjan Żeligowski
(fot. Instytut Polski i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie / Ośrodek KARTA)

Proszowice, 3-10-2020

     Wódz Naczelny Józef Piłsudski od 2 października, odwiedza stanowiska dowodzenia w Lidzie, Grodnie i Słonimie, planując kolejne działania militarne. 7 października, w Suwałkach zostaje podpisana polsko-litewska umowa, potwierdzająca linię Focha jako tymczasową granicę na Suwalszczyźnie. Tego samego dnia oddziały pod dowództwem gen. Lucjana Żeligowskiego pozorują niesubordynację wobec rozkazów władz wojskowych i podejmują przygotowania do wymarszu na Wilno zajęte przez Litwinów.

     Akcja ta ma być próbą obejścia trudności dyplomatycznych, jakie mogłyby się pojawić ze strony mocarstw zachodnich. 8 października, po rozwiązaniu Generalnego Inspektoratu Armii Ochotniczej, zaciąg ochotniczy zostaje wstrzymany.

Mjr Stanisław Rostworowski (szef Oddziału Operacyjnego w Grupie Poleskiej) w liście do żony: Z Litwinami dzieją się dziwne koziołki. Zawierają się zawieszenia broni na jednym odcinku, a potyczki idą w najlepsze na innych. Garus [bałagan] taki, o jakim świat nie myślał.

Okolica tutejsza mogłaby się znowu po jednym roku wojny zamienić w pustynię, a plebiscyt byłby ułatwiony, bo chyba krzyże na grobach mogłyby głosować. Cała armia bolszewicka żyła z tych okolic, wyjadła i wywiozła zboże, wykopała ziemniaki i ludzie po wsiach już teraz zaczynają umierać z głodu.

Koleje poniszczone, mosty wysadzone, w Niemnie leży cały pociąg, który bolszewicy puścili na spalony most, żeby go Polakom nie zostawić. [...] Całe barbarzyństwo wojny widać tu jak na dłoni.

Grodno, 2 października 1920; [Stanisław Jan Rostworowski, Listy z wojny polsko-bolszewickiej 1918-1920, Warszawa-Kraków 2015]

Juliusz Zdanowski (ziemianin, polityk związany z Narodową Demokracją) w dzienniku: Był u nas wczoraj na kolacji [minister aprowizacji Stanisław] Śliwiński. Przed dwoma dniami wrócił z Paryża; przygnębiony do ostateczności. Biło go w Paryżu na każdym kroku wrażenie, że jesteśmy proletariuszem narodów. [...] Nam wszyscy każą po prostu robić pokój. Mimo całej nielogiczności tego życzenia, z nieuznawaniem przez Francję i Amerykę Sowietów, a uznaniem Wrangla. Nikt w zaprzyszły rok okiem nie sięga. "Nie chcemy myśleć o żadnej wojnie", "Róbcie pokój". Jesteśmy dla nich daleko. Jakoś to będzie, że się bolszewiki rozlecą może czy rozsypią, a my ani pomocy, ani kredytu nie damy. Nie zdają sobie dokładnie sprawy, że w niedługim czasie bolszewizm znowu się sprężyć może, że znowu sojuszu z Niemcami zechce poszukać, że owoce pokoju nietrwałe. A chcą je gwałtem spożywać. [...]

Tu jak zawsze z Rosją znowu bijemy w pierzynę, która się usuwa i ugina, i jesteśmy w wysiłku bezsilni. Znowu zabieramy Lidę, znowu Pińsk, znowu Zwiahel, jutro znowu coś więcej, zabieramy wozy, amunicję, ludzi i wszystko nic, bo się przed nami znowu ta bezbrzeżna kraina otwiera, z którą nie wiadomo co począć.

Wojować nie sposób, stać i czekać nie sposób. Bez wyjścia. Śliwiński przerażony raportami aprowizacyjnymi. Wojsko bezmyślnie niszczy, marnuje, pożera. Nastarczyć mu nie można. Już prawie widać dno przewidywanych na rok obecny zapasów. [...] Śliwiński przyszedł do nas wprost po posiedzeniu ministrów. Jeśli tam taki nastrój, to nic ci ludzie nie skrzesają.

Warszawa, 2 października 1920; [Dziennik Juliusza Zdanowskiego, t. 3: 4 VIII 1919 - 28 III 1921, Szczecin 2014]

Por. Władysław Broniewski (dowódca kompanii, 1 Pułk Piechoty Legionów WP, poeta): Lida-Nowogródek-Mir. Idziemy naprzód i naprzód. Zostają po drodze zabici i ranni. Nie ma czasu na odpoczynki, na postoje, nawet na ogarnięcie wszystkiego rzutem oka wstecz. Czasem gdzieś na pół przytomnie rzuca się człowiek na jakieś siano i śpi jak zwierzę kilka godzin - potem znów marsz dalej. Marsze, marsze. Idzie kolumna, zakurzona, brudna, szeroko - zajmuje całą drogę - oczy błędne i jakąś mgłą przesłonięte. [...] Przed kompaniami sylwetki oficerów kiwających się na zmęczonych koniach. Te idą z opuszczonymi łbami, zrezygnowane. [...]

Czasem coś zelektryzuje kolumnę - konny łącznik jedzie z rozkazem operacyjnym: "Atakujemy - przyczółek - ósma czołowa" - szwargocą po cichu oficerowie. Udziela się to całej kolumnie. Nie narzekają, zobojętnieli na wszystko - przyzwyczaili się nawet umierać. Jedna dominująca myśl w kolumnie: nie ma chleba. Czołówki nie mogą nadążyć, a czy się odkujemy? "Na tych tu bolszewikach nie da rady się odkuć" - mówią. Na kwaterach płaczą opasłe baby białoruskie, kłaniają się w pas brodate chłopy: "Panouhu, wsio sino zabrały, kartouchów posijał odin zagon, i to zabrały". [...]

Po tym przełamaniu bolszewicy, zdaje się, zrezygnowali już z oporu - uciekają na Mińsk i nie zatrzymali się nawet na Niemnie [...]. Przed zawarciem pokoju trzeba bolszewików złamać, rozbić, bo inaczej na wiosnę oni znów do nas przyjdą. Trzeba wytężyć ostatki sił, poświęcić resztki ludzi.

4 października 1920; [Władysław Broniewski, Pamiętnik, Warszawa 2013]

okolice Stołpców (Nowogródczyzna), październik 1920 - odpoczynek po bitwie niemeńskiej
(fot. Centralne Archiwum Wojskowe Wojskowego Biura Historycznego)

Z artykułu w piśmie "Ziemia Lubelska": Charakterystycznym, ale zarazem bezczelnym ustępem propozycji preliminaryjnego pokoju, złożonego delegacji polskiej przez [Adolfa] Joffego, z którego czuć się daje, że Rosja sowiecka pragnęłaby uzyskać tak zwaną pieriedyszkę, jest ustęp następujący z §14:

"Rosja zobowiązuje się zwrócić Polsce archiwa, biblioteki, dzieła sztuki, historyczne trofea wojenne, zabytki przeszłości itp. przedmioty wartości kulturalnej, wywiezione z Polski do Rosji od czasów rozbiorów Rzeczpospolitej Polskiej, o ile przedmioty te posiadają rzeczywiste dla Polski znaczenie, o ile nie czyni to rzeczywistego uszczerbku dla archiwów rosyjskich, galerii, muzeów, bibliotek, w których są one przechowywane". [...]

Rabuś i złodziej równie dobrze mógłby od obrabowanego wymagać, aby mu dowiódł, że zrabowane lub ukradzione jest mu niezbędnie potrzebne lub jest niepotrzebne dla złodzieja i rabusia.

Lublin, 5 października 1920; [Wartość rosyjskich pokojowych propozycji, "Ziemia Lubelska" nr 428/1920]

Z artykułu w "Gazecie Robotniczej": Tego roku mogą rolnicy z płodów polnych być zadowoleni. [...] Czy przez to ziemniaki będą tańsze? Mnie się zdaje, że nie, bo [...] uczciwych rolników coraz to mniej na świecie, a wojna i tych ludzi nauczyła hamstrować [gromadzić zapasy], po drugie handel ziemniakami jest wolny i przez to każdy będzie je trzymał aż do wiosny, aby potem drogo sprzedać. Tu muszą organizacje przez układy z Poznańskiem i Polską zrobić konkurencję. Chcesz węgla, daj tańszych ziemniaków. [...] Tak samo rok ten jest obfity w owoc, niestety ceny nie chcą jakoś spadać, gdyż tych paskarzy i różnych szyberów coraz to więcej.
Rybnik, 5 października 1920; ["Gazeta Robotnicza" nr 223/1920]

Mjr Stanisław Bobiatyński (dowódca 85 Pułku Strzelców Wileńskich WP): Wilnianie i kresowiacy stanowili zaledwie trzecią część pułku, lecz nastrój był bardzo dobry i wszyscy się cieszyli, że z każdym dniem zbliżamy się do swego Wilna. Już koło Lidy poczęły krążyć głuche wieści i pogłoski, że na Wilno nie pójdziemy, że jest jakaś umowa suwalska [podpisana 7 października] z Litwinami oddająca im Wilno... Ale nikt w to nie wierzył i żołnierze mówili: zdobywając Radzymin, obroniliśmy Warszawę Polakom, a teraz oni nam pomogą odebrać Wilno.

[...] Zostałem wezwany do Ejszyszek, gdzie zameldowałem się u gen. [Lucjana] Żeligowskiego, który mi powiedział, że jest plan zdobycia Wilna, ale trzeba "zbuntować się". Jak buntować się, to buntować - pomyślałem sobie. Obojętnie pod jakim pozorem wejdziemy do Wilna, a już wtedy go nie oddamy.

[...] Po ukończonej odprawie, na której był obecny gen. [Jan] Rządkowski, dowódca 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej, wracałem z nim razem samochodem do Woronowa. W drodze gen. Rządkowski cały czas narzekał na "bunt", mówiąc: "Trzydzieści lat służę, a teraz mam buntować się. Nic nie mam wspólnego z waszym Wilnem, ja pochodzę z Kongresówki", następnie zadał mi pytanie: "Czy pułk pana zgodzi się iść na Wilno?". Byłem bardzo zdziwiony, że generał zadaje mi takie pytanie. [...] Odpowiedziałem gen. Rządkowskiemu: "Czemu Pan Generał mnie nie pytał, czy chcę zdobywać Radzymin, a teraz proponuje mi urządzać plebiscyt. Jadę z Woronowa do pułku i nie mam zamiaru któregokolwiek z oficerów lub szeregowych pytać o ich zgodę. Jutro wydaję rozkaz operacyjny w myśl otrzymanych dziś na odprawie zarządzeń i chciałbym zobaczyć, kto z moich ośmieli się odmówić udziału w tej akcji".

Grodzieńszczyzna, 7 października 1920; [Relacje uczestników akcji zajęcia Wilna w październiku 1920 r., zebrane w lipcu, sierpniu i wrześniu 1930 r. na ankietę Wojskowego Biura Historycznego, CAW I.400.959]

Stefan Brzeszczyński (dowódca baterii w 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej): Bateria stała wyrównana "po ranżyru" [według wzrostu], generał [Żeligowski] przywitał ją słowami: "Czołem artilerysty". Odpowiedzieli jak jeden mąż. [...] Otoczyli go półkolem, a on zaczął mowę: "Nu ot, wojna się kończy, a Wilno nie nasze. A my kresowcy i wilniuki [...], a w Wilnie Matka Boska Ostrobramska, no i Wilno to rodzone miasto Naczelnego Wodza. Ot tak, my pójdziemy i weźmiemy to nasze miasto. Tylko tak bez szumu, bez gwałtów, po dobremu z narodem, bo oni to swojaki, nasi, tacy sami jak my".
Woronowo, 7 października 1920; [Stefan Brzeszczyński, Dzika Dywizja: wspomnienia z lat 1918-1922, Poznań 1996]

Wilno, 8 października 1920 - tłum przed Ostrą Bramą
(fot. z albumu Polska w pierścieniu prób i ognia: rok 1918-1926, Warszawa 1933)

Kazys Balutis (szef departamentu politycznego litewskiego MSZ, uczestnik polsko-litewskich negocjacji): Atrament nie zdążył jeszcze dobrze zaschnąć, gdy specjalny kurier przywiózł telegram z Wilna, w którym były wiadomości trudne do uwierzenia. Wojsko polskie miało już przekroczyć uzgodnioną linię demarkacyjną i maszerować na Wilno. [Petras] Klimas [minister spraw zagranicznych] kazał litewskiej delegacji w Suwałkach natychmiast wręczyć polskiej delegacji notę protestacyjną, on sam wysłał protesty do Ligi Narodów i aliantów. Gdy w końcu udało się go [Juliusza Łukasiewicza, pracownika polskiego MSZ-u] znaleźć, odpowiedział pisemnie, że rzeczywiście umowa została złamana, ale polski sztab jakoby dostał informację, iż za litewskimi strażami stoją bolszewicy i wojsko polskie otrzymało rozkaz sprawdzenia tego. Oczywiście informacja o ukrywaniu się bolszewików była kłamstwem.

Ostatniego dnia przed podpisaniem umowy Łukasiewicz wyjechał do Augustowa i telefonował do przebywającego w Białymstoku Piłsudskiego, uzyskując jego akceptację dla tekstu umowy. Ale w tym samym czasie wojsko polskie, z rozkazu tego samego Piłsudskiego, już łamało umowę! W Lidzie pojawił się korpus Żeligowskiego, by zająć Wilno. Dlaczego Polacy zachowali się tak podstępnie, trudno ustalić. Pewnie w swym wielkim "honorze" uznali, że małe państwo, niemające jeszcze uznania aliantów, nie jest warte uwagi.

Suwałki, 7 października 1920; [Mindaugas Sereičikas, Wrogie sąsiedztwo, "Karta" nr 74, 2013]

Z odezwy do narodu i Rządu RP, podpisanej przez żołnierzy 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej: Kraj nasz nie będzie terenem przetargów przekupniów politycznych, handlować sobą nie pozwolimy. Wara wszystkim od naszej ziemi! Wzniecimy naszą pożogę wojny na śmierć i życie. Przysięgamy na Ostrobramską, że dopóki jeden z nas broń w ręku udzierżyć potrafi, żaden Litwin, bolszewik ani Niemiec nie będzie władał grobami naszych przodków. Żaden Anglik nie będzie rozstrzygał o naszym losie, nie poszanujemy żadnego układu wbrew naszej woli. Tak nam dopomóż Bóg.
Miejsce postoju, 8 października 1920; [Bitwa niemeńska 29 VIII - 18 X 1920: dokumenty operacyjne, cz. 2: (20 IX - 18 X 1920), Warszawa 1999]

red.   


Cykl przygotowany przez Ośrodek KARTA na zlecenie Biura Programu "Niepodległa" w ramach obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i odbudowy polskiej państwowości. BPN jest pan?stwowa? instytucja? kultury powołana? do obsługi Programu Wieloletniego Niepodległa na lata 2017-2022. Dowiedz sie? wie?cej: www.niepodlegla.gov.pl.

Realizacja zespołu KARTY: Zbigniew Gluza - koncepcja, Michał Ceglarek - wprowadzenia, Agnieszka Dębska - koordynacja, Dominika Budkus, Michał Ceglarek, Agnieszka Dębska, Jeremi Galdamez, Agnieszka Knyt - zespół, Ewa Kwiecińska - ikonografia, Izabela Kotapska - organizacja (i.kotapska@karta.org.pl).



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Tańcz, zanim muzyka się skończy.
Żyj, zanim Twoje życie się skończy.
(cytaty bliskie sercu)
5  grudnia  czwartek
6  grudnia  piątek
7  grudnia  sobota
8  grudnia  niedziela
DŁUGOTERMINOWE:


PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ