VELO - żałosna bajka

(fot. Henryk Pomykalski)
Proszowice, 9-06-2018

     Przełom ustroju społeczno-gospodarczego w naszym kraju, stworzył dla gmin możliwości dynamicznego rozwoju jak też tkwienia w marazmie, często wynikającego z nieudolności i zaniedbania. Tak też działo się w naszym mieście za sprawą terenów po byłej kolei wąskotorowej oraz dworca autobusowego.

     Wykształcona po I i II wojnie światowej infrastruktura komunikacyjna, służąca dobru mieszkańców, wyjątkowo szybko i sprawnie uległa likwidacji. W miejscu dworca PKS, zaistniał kolejny market, skutecznie pomnażając trudności komunikacyjne, szczególnie w środy, dla pojazdów pogotowia ratunkowego oraz straży pożarnej. Miasto straciło ważny punkt komunikacyjny w skali regionu. Żałośnie prezentują się dziś Proszowice z przystankami busów na prywatnych terenach...

(fot. Henryk Pomykalski)

     Na obszarze torów kolejowych, dworca i budynku PKP oraz mostu kolejowego na Szreniawie, oraz terenów po zakładach tytoniowych, istniała możliwość wykształcenia pięknej i funkcjonalnej części Proszowic. Zaistniał bałagan budowlany i przestrzenny, którego ukoronowaniem była sprzedaż przez starostwo cennego architektonicznie i historycznie budynku dworca stacji kolejowej. Wydaje się, że na sprzedaż, jako setek ton żelaza czeka most kolejowy?...

    Zostało jeszcze torowisko które od wielu lat przeznaczone jest na mityczną ścieżkę rowerową, aktualnie pod tajemniczą nazwą VELO, a na obecnym etapie, dzikie wysypisko, o których ostatnio tak głośno za sprawą pożarów...

(fot. Henryk Pomykalski)

     Rozumiem, że Velo jest wysypiskiem nie sprzedanych warzyw, bo ulegną biodegradacji, ale boli, że wszelkich innych śmieci o charakterze trwałym, części samochodów, chemia, plastyki i czort wie jakich, na pewno szkodliwych dla środowiska i estetyki krajobrazu…

     A wykształciła się taka ładna bajka o tajemniczej nazwie Velo. Autorzy tego pojęcia, Urząd Marszałkowski, znali zapewne łacińskie znaczenie i "ładnie" sobie zakpili z mieszkańców miasta i regionu. Myślę tylko, o które brzmienie chodziło autorom: velo czy vello?
(fot. Henryk Pomykalski)

Bo ich łacińskie znaczenie to:

Velo: 1. osłaniać, okryć, zakryć, owinąć. 2. ukryć, zatracić, zachować w tajemnicy. 3. pozawieszać, ozdobić.

Vello: 1. skubać, obrywać, szczypać, wyrywać. 2. zdzierać, rozrzucać. 3. wyśmiewać.

     W 1990 roku, jako radny, reprezentowałem naszą gminę w ówczesnym Sejmiku województwa krakowskiego. Na pewnym etapie, połączone komisje rady z udziałem Janusza Sepioła, dyrektora Wydziału Polityki Regionalnej i Przestrzennej w Urzędzie województwa w Krakowie, podjęły uchwałę, aprobowaną przez Radę Krakowa. Jako szczególnie ważne zadanie komunikacyjne, wymieniono wykorzystanie torowiska kolei od Wzgórz Krzesławickich w kierunku Kocmyrzowa, Proszowic, Kazimierzy Wielkiej i dalej. I co?

     W tymże 1990 roku właściciele gruntów rolnych, od żydowskiego cmentarza do Białego Krzyża i dworca kolejowego, wyrazili pisemną zgodę na bezpłatne przekazanie części gruntu na potrzeby wykształcenia drogi, pod warunkiem możliwości budowy na tych terenach domów jednorodzinnych. Pismo takiej treści, z podpisami wszystkich ówczesnych właścicieli złożone zostało burmistrzowi. Szybko udzielono odpowiedzi, brzmiała NIE!, bo na tym terenie projektowana jest ścieżka rowerowa.

     Argumenty, że nie stałaby ona w sprzeczności z drogą, były zbywane... Podobnie reagowali kolejni burmistrzowie. W takiej sytuacji, o które znaczenie jest pełniejsze. Zatracić? Czy Wyśmiewać?

     Czy tory kolejowe, po poczciwej "ciuchci", która tyle dobra wyświadczyła lokalnej społeczności zasługują na kpinę i niszczenie pięknego krajobrazu?...

Henryk Pomykalski   

(fot. Henryk Pomykalski)
Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/redakcja/archiwum/2018/06/20180609velo/art.php