W Hebdowie 'gonili lisa'

 (fot. Jadwiga Fularska)
Hebdów, 23-10-2012

     W sobotę 20 października 2012r. w Hebdowie odbył się "Hubertus", jedno z większych świąt jeźdźców i myśliwych, zorganizowany przez Ośrodek Rehabilitacji Koni "Hebdów". Nie zabrakło wyścigów i gonitwy za lisem. Gonitwa odbyła się na nadwiślańskich błoniach zlokalizowanych blisko Ośrodka.

- Takie tereny są idealne do jazdy konnej. Widowisko można było podziwiać z wałów wiślanych, z których wszystko widać było jak na dłoni. Urocze krajobrazy i słoneczna pogoda sprawiły, że impreza dopięta została na ostatni guzik - mówi Halina Szopińska kierująca hebdowskim ośrodkiem.

     Podczas gonitwy jeźdźcy musieli wykazać się niebanalną zręcznością oraz umiejętnością panowania nad koniem. Liczne zmiany kierunków oraz ostre zakręty są wpisane w tą zabawę. Dodatkowej atrakcji widzom dostarczyły stroje, w których startowali jeźdźcy. Hasłem przewodnim imprezy było "Najciekawsze przebranie". Zaprezentowały się piękne damy, możny hrabia z XIX wieku, jednak najbardziej kontrowersyjny okazał się diabeł, w którego rolę wcieliła się Gabriela Piotrowska.

 (fot. Jadwiga Fularska)
     Po zaciętej rywalizacji zwycięzcą "w pogoni za lisem" (tradycyjnej konkurencji Hubertusa) okazał się Jakub Róg z Hebdowa. Startowało w sumie 10 koni, w tym jeden jeździec odgrywający rolę gonionego lisa, którym była Aleksandra Piotrowska.

     Po zakończonym wyścigu nastąpiło dekorowanie koni oraz odbycie rundy honorowej poprowadzonej przez zwycięzcę. Spośród najciekawiej przebranych jeźdźców pierwsze miejsce za oryginalność i pomysłowość otrzymała Julia Rojek z Michałowic przebrana za "człowieka mąkę".

- Mąkę miałam wszędzie, w ustach, uszach i we włosach. Ale warto było - mówi.

     Dziewczynka wykonała strój samodzielnie z olbrzymiego kartonu, który odzwierciedlić miał opakowanie mąki krupczatki. Po powrocie do stajni i odprowadzeniu koni do boksów, uczestnicy imprezy usiedli wspólnie przy ognisku wspominając ubiegły jeździecki sezon. Stoły pełne były jabłek, zakąsek i napitku.

     Atmosfera była magiczna, a spotkanie trwało do późnego wieczora. Hubertus to nie tylko szalone galopy po bezkresnych terenach, ale również wspaniała okazja do wspólnej zabawy i podziwiania czworonożnych olbrzymów. Jest to niejako zakończenie sezonu, a powitanie jesieni.

- Dla mnie sezon w jesieni się nie kończy, jeżdżę przez cały rok, dając dowód na to, że jazda konna to dyscyplina nie tylko na lato - mówi właścicielka jednego z koni.

Dominika Fularska   

fot. Jadwiga Fularska
zdjęcia 20-10-2012   publikacja: 23-10-2012

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/redakcja/archiwum/2012_2013/2012_09_10/20121023gonili/art.php