W roku 1618 dochodzi do wizytacji świątyni. Wizytator pisze, że kościół jest drewniany, brak plebani. To świadczy iż kościół w Koszycach jest filią kościoła w Witowie. W drewnianym budynku obok kościoła znajduje się szkołą parafialna. Funkcjonuje bractwo literackie Świętej Anny. W niedalekiej odległości znajduje się kaplica pod wezwaniem Św. Krzyża. Wydarzenia, które rozgrywają się w wieku XVII dla Koszyc maja fatalne skutki zaraza a po niej Potop Szwedki niszczą miasto. W wieku XVIII Koszyce z mozołem dźwigają się po ciężkich doświadczeniach. Cesarz Józef II dekretem ogłoszonym w sierpniu 1784 roku nakazał likwidacje przykościelnych cmentarzy ze względów higienicznych. Teraz miały się znajdować poza murami miejskimi. Mogiły były układane wzdłuż murów cmentarnych. Zmarli byli grzebani skromnie bez trumien w całunach, grób miał mieć 6stóp długości i 4 stopy szerokości. Natomiast polski chłop chcąc postawić swój dom musiał uzyskać od zaborcy pozwolenie, a dom który miał stanąć musiał być wyposażony w komin, który winien być wykonany z niepalnej cegły. Gdyż zakazywano budowy tak zwanych "kurnych chat". W roku 1769 zostaje wybudowany w Koszycach nowy drewniany kościół zapewne wcześniejszy spłonął. Mieszkańcom Koszyc nie będzie dane cieszyć się długo nowym nabytkiem gdyż pożar, który nawiedza miasto w roku 1790 niszczy też świątynie. Po wielkim pożarze mieszkańcy z uzbieranych pieniędzy budują prowizoryczną kaplicę. Nie poprzestają na tym dziele za uzbierane pieniądze (600 złotych polskich) zakupują drewniany kościół ze wsi Rudka. Kościół z Rudki jest wykonany z drewnianych bali. Przed transportem bale są znaczone a kościół rozebrany by można go było ponownie złożyć. Budowle zmontowano na miejscu starego cmentarza (dziś dziedziniec kościelny) do kościoła przybudowują dzwonnice, prezbiterium świątyni skierowanym jest na zachód. Dostawiono prostokątną zakrystie. W roku 1815 po powstaniu Królestwa Polskiego erygowano w Koszycach parafię dokonał tego dzieła biskup Wojciech Górski. Parafia Koszyce graniczyła z Parafią Witów, Przymyków, Rachwałowice a rzeka Wisła stanowiła naturalna granicę pomiędzy Królestwem Polskim a Cesarstwem Austriackim. W pierwszej połowie XIX wieku dokonano remontu drewnianego kościoła. W roku 1818 Austriacy dzielą diecezje krakowska na dwie części i obejmują one:
Sytuacja narodu polskiego w latach 1870-1880 nie była do pozazdroszczenia gdyż wielkie niegdyś szlaki handlowe tętniące handlem stały się opustoszałe i pozbawione innowacji. Zaborcy prowadzili akcje drenażu społeczeństwa polskiego poprzez osiedlanie rzemieślników, rolników, wojskowych, ludzi administracji pochodzących z państw zaborczych. Działania zaborców miały osłabić i zniszczyć polskość. Nauczyciele uczący w szkołach to ludzie administracji zaborczej ich nauczanie sprowadzało się do nauki na zasadzie "kija i marchewki". Na szczęście zaborcy nie rozumieli złożoności Polskiego Kościoła Katolickiego to właśnie przyczyniło się do tego, że proboszczowie w tych trudnych czasach przejmowali funkcje państwa, którego nie było na mapie świata, a więc Polski. Zaborcy nie byli skorzy do tego aby inwestować w szkoły i kształcić ludzi. Nauka sprowadzała się do nauki pisania, czytania w języku używanym przez zaborcę, uczono Religi. To też liczne grono duchownych galicyjskich wywodząca się z chłopstwa i mieszczaństwa jednoczy się w "Bractwach Trzeźwości". Historia zaborów pokazuje, że najczęściej polski proboszcz to człowiek słabo wykształcony ale mający wpojone wartości swoich ojców i dziadów to oni stali za spiskami przeciw zaborcy. Galicja należała do tych obszarów w których aż 75% społeczeństwa to zubożała szlachta. Miasta były tak biedne że nie było ich stać na zakup "sikawek przeciwpożarowych" i wybudowanie studni. Prawdziwą oznakom bogactwa w tych czasach był zakup pola (gruntu ornego) w jednej chałupie żyło kilka rodzin, a pomieszczenia dzielone były z trzodą. Kupcy i rzemieślnicy chrześcijańscy walczyli o utrzymanie się na rynku gdyż trwała wojna handlowa z konkurencją żydowską trudniąca się handlem i transportem. Galicyjscy Żydzi w tych czasach byli ludźmi konsekwentnymi i solidarnymi w swych działaniach. Ofiarność parafian Koszyckich jednak nie słabła gdyż: "...Z ofiar parafian wystawiony został w 1881 r. obecny kościół murowany, zwykłej konstrukcji o jednej nawie opatrzonej sufitem; prezbiterium jest oddzielone łukiem czyli arkadą od reszty kościoła. Mury kościelne wzmacniają szkarpy. Przy głównym wejściu wznosi się wieża, która począwszy od gzymsu ma kształt piramidalny, pokryta blachą pociętą w ośmiokąt, w karo...". Wewnątrz Kościoła po przeciwnej stronie Ewangelii znajduje się kaplica "...z ołtarzem Pana Jezusa na krzyżu..." - pisze ksiądz Jan. Na uwagę zasługują malowidła na suficie kościoła, w których można dostrzec zapisane w postaci obrazu sceny ze Starego i Nowego Testamentu. Inicjatorem powstania nowego murowanego kościoła w Koszycach był proboszcz Antoni Brudkiewicz. Konsekracji świątyni dokonał kielecki biskup Tomasz Teofil Kuliński w dniu 22 Maja 1887. Budowa kościoła i jego konsekracja nie byłaby możliwa gdyby zubożała szlachta koszycka nie wyrzekła się swojej szlacheckiej tożsamości, a parafianie dzieła Budkiewicza nie wsparli swą ofiarnością.
Zapewne upamiętniając w ten sposób stare cmentarzysko ksiądz Brudkiewicz musiał mieć dużą wiedzę historyczną, gdyż to on był duszą budowy koszyckiego kościoła i on najlepiej rozumiał jak ukryć patriotyzm w kamieniu by przetrwał wieki. Prawdopodobnie wiedział o dużo więcej o miejscu starego cmentarzyska niż my potomni. Ksiądz Antoni Brudkiewicz zmarł w roku 1900 został pochowany na Koszyckim Cmentarzu. Warto przypatrzeć się też otoczeniu dziedzińca kościelnego gdyż to w jego granicach rosną drzewa, które kiedyś zasadzone przez ludzi miały swój wkład w historie tej ziemi gdyż: "...Silny i dobry człowiek jest jak drzewo, dające cień spieczonej ziemi lub jak skała udzielająca schronienia w czasie burzy...". Akacja: Oznacza nieśmiertelność, a z jej drzewa zbudowano Arkę Przymierza, podobno i korona cierniowa włożona na skronie Chrystusa pochodziła z Akacji. Dąb: Znak siły, wytrzymałości, długowieczności i szlachetności. O którym Jan Paweł II powiedział: "...Mijają stulecia, a Polska rośnie wśród zmiennych losów Kolei, jak wielki dziejowy dąb, ze swoich korzeni zdrowych. To jest wielkie dziedzictwo, z którym idziemy w przyszłość. Niech za sprawa Wojciecha i wszystkich polskich Patronów zgromadzonych u Bogurodzicy, owoce odkupienia trwają i utrwalają sie wśród pokoleń, które idą...". Jarzębina: Drzewo radości i powodzenia. Lipa: Drzewo przyjaźni. Miejsce, na którym znajduje się murowany koszycki kościół skupiało i skupia pokolenia ludzi, którzy przychodzą na ten świat, podążają krętymi drogami życia, a potem odchodzą pozostawiając po sobie czyny i wyryte na cmentarzach w kamieniu litery. Niewątpliwie o czynach ludzi związanych z Ziemią Koszycką może zaświadczyć nadpalony u dołu obraz Matki Bożej Łaskawej zwanej dziś Koszycką. "...Zwraca też uwagę na starożytny (1.połowa XVII w.) obraz Madonny z Dzieciątkiem i na obraz: św. Stanisława, któremu podczas podniesienia Hostii zadaje cios Bolesław...". Nazwa Łaskawa zaczerpnięta jest z Berła gdyż berło po Hebrajsku to "Hannah"= wdzięk, łaska. W Polsce słowo "Hannah" zostało uproszczone i oznacza Annę (imię żeńskie). Obraz Matki Boskiej Koszyckiej przybył do Koszyc zapewne z Witowa. Początkowo został umieszczony w drewnianej kaplicy pod wezwaniem Św. Krzyża, do której raz w tygodniu w niedziele przychodził proboszcz witowski by odprawić mszę. Gdy kaplica drewniana płonęła obraz udało się uratować. Dokonał tego prawdopodobnie rabin żydowski, który wyrwał go z palącej się ramy (przekaz ustny). Dalsza historia obrazu jest do końca nie ustalona zapewne przechodził z rąk do rąk, z ojca na syna. Po wielu latach obraz Matki Boskiej Łaskawej (Koszyckiej) został odnaleziony przez jednego z proboszczów koszyckich w pewnym gospodarstwie w Koszycach. Wiadomo tyle dużą jego część udało się uratować i naprawić. Zamocowany w głównym ołtarzu kościoła przypomina o historii Polski gdyż zawarte są w nim symbole rodów polskich i herb biskupów krakowskich, a to czyni go świadectwem Ziemi Koszyckiej. Na koniec tego artykułu warto też przedstawić pokrótce życiorys biskupa kieleckiego TOMASZA TEOFILA KULIŃSKIGO (1823-1907). Biskup kielecki, sufragan krakowski. Urodził się 12 grudnia 1823 r. w Ćmielowie w powiecie opatowskim, w rodzinie ziemiańskiej, syn Michała i Elżbiety Petelewiczówny. Ukończywszy w r. 1843 gimnazjum kieleckie, wstąpił do Seminarium Duchownego w Kielcach. W 1845 r. został wysłany do Akademii Duchownej w Warszawie. 12 sierpnia 1849 r. przyjął w Sandomierzu święcenia kapłańskie i rozpoczął pracę w konsystorzu kieleckim. Po kilku miesiącach został mianowany kanonikiem katedralnym kieleckim. W 1852 r. objął funkcję profesora teologii dogmatycznej w seminarium kieleckim. Wykładał też przez pewien czas homiletykę i katechetykę. W latach 1861-62 uczył religii w szkole rzemieślniczej w Kielcach, w której - według policji - panował "duch rewolucyjny", przeto Komisja Spraw Wewnętrznych i Duchownych domagała się w r. 1865 usunięcia Kulińskiego ze stanowiska profesora seminarium duchownego. W r. 1867 został oficjałem generalnym, a w 1870 r. wikariuszem i apostolskim administratorem utworzonej przez rząd rosyjski diecezji kielecko-krakowskiej. 23 lutego 1872 r. papież Pius IX mianował go biskupem tytularnym satalieńskim. Po erygowaniu przez Leona XIII w r. 1882 diecezji kieleckiej Kuliński został mianowany jej pierwszym ordynariuszem. Ingres odbył się w czerwcu 1883 r. Przez 24 lata przewodniczył Kieleckiemu Towarzystwu Dobroczynności i hojnie je dotował. Za jego rządów odnowiono katedrę kielecką. Zdaniem ks. Mieczysława Żywczyńskiego Kuliński "był człowiekiem systematycznym i pracowitym, uprzejmym i łagodnym. Znanym z wielkiej ofiarności na cele dobroczynne, gorliwym biskupem". Biskup zmarł 8 stycznia 1907 r. w Kielcach. Opracował: Paweł Staniszewski ŹRÓDŁA:
| ||||||||
Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/redakcja/archiwum/2012_2013/2012_03_04/20120426kosciol/art.php | ||||||||