Nadwiślanka Nowe Brzesko - Proszowianka Proszowice 0:1 (0:0)

 (fot. ikp)
Nowe Brzesko, 2-11-2010

Każdy to powie, Proszowianka rządzi w regionie !!!

     Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gospodarzy, którzy stworzyli sobie sporo okazji do zdobycia bramki. Jednak byli nieskuteczni, gdyż z bliskiej odległości uderzali wysoko ponad bramką, albo dobrze spisywała się defensywa Proszowianki. Pierwszy strzał na bramkę podopieczni Wojciecha Sochy oddali dopiero w końcówce pierwszej części meczu. Najlepszą okazję do objęcia prowadzenia mieli tuż przed jej końcem, gdy gospodarze musieli wybijać piłkę z linii bramkowej.

     Na drugie 45 minut, goście wyszli bardzo odmienieni. Grali bardziej agresywnie, coraz częściej dochodzili do sytuacji strzeleckich. Mimo to, groźniejsza była Nadwiślanka, ale jej zawodnicy nie byli w stanie pokonać broniącego w sobotę Dominika Zawartki, (notabene, były piłkarz klubu z Nowego Brzeska). Na bramkę kibicom przyszło czekać aż do 75 minuty. M. Przeniosło dośrodkował z rzutu rożnego. Odbita piłka wróciła do niego i jeszcze raz, na dalszy róg posłał ją do Jarzmika, który sprytnym "szczurem" tuż przy słupku leciutko po ziemi pokonał Kisiela. Kilka minut później powinno być 2:0, ale M. Przeniosło nie wykorzystał sytuacji sam na sam, ponieważ zbiegł za bardzo do boku i rywale zdążyli przeszkodzić zawodnikowi z Proszowic, mimo to zdołał jeszcze oddać strzał, który zatrzymał Kisiel.

     Ogólnie był to typowy mecz walki, gdzie liczyła się każda piłka. Zobaczyliśmy sporo ostrych, brzydkich fauli. Patrząc ze sportowego punktu widzenia najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis. Pierwsza połowa była dla Nadwiślanki, druga należała już do gości. Przyznał to nawet prezes nowobrzeskiego klubu, Jacek Zawartka, który powiedział, że Proszowianka grała bardziej dojrzale i lepiej technicznie i zespołowo.

     Niestety w trakcie spotkania dochodziło do kilku incydentów poza sportowych. Najpierw trzeba było przerywać mecz, bo grupa kibiców Nadwiślanki rzucała na murawę petardy; następnie co jakiś czas ktoś z nich wbiegał na boisko. Na koniec doszło do bójki, ale na szczęście obyło się bez poważnych szkód.

Marcin   
Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/redakcja/archiwum/2010_2011/2010_11_12/20101102nadw_pros/art.php