Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia w Proszowicach w latach 1928-2004 - odcinek 5

widok na dom sióstr w Proszowicach od ul. Ojca Rafał, październik 2009
(fot. zbiory IKP)

Proszowice, 21-01-2020

odcinek 5

     Powojenna działalność Sióstr przypadała na okres systemu komunistycznego w Polsce. Polityka rządu komunistycznego zmierzała do eliminacji Kościoła z życia społecznego narodu. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku stopniowo usuwano osoby zakonne ze szkół i szpitali, odbierano łub likwidowano dzieła charytatywne prowadzone przez Zakony.

     Z niewyjaśnionych przyczyn 31 października 1961 r. została spisana umowa pomiędzy Prezydium Powiatowej Rady Narodowej Inspektoratem Oświaty w Proszowicach a Zgromadzeniem Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego w Krakowie, na wynajem pomieszczeń: dwóch sal o powierzchni 70 m2, szatni: 15,9 m2 i 18,55 m2, korytarza 12 m2 oraz ogródka i piwnicy o powierzchni 24 m2 dla Państwowego Przedszkola Nr 2 w Proszowicach.

     Umowa gwarantowała ponoszenie wszelkich kosztów i napraw bieżących oraz wszelkich wydatków związanych z użytkowaniem przez najemcę. Od roku 1963 do Sióstr w Proszowicach docierały informacje o zamiarach odebrania domu. W celu uproszenia potrzebnych łask u Boga Siostry odprawiały nowennę do Matki Bożej Wspomożenia Wiernych i świątobliwego papieża Jana XXIII.

     To było już drugie niebezpieczeństwo związane z utratą domu. Pierwsze miało miejsce w styczniu 1945 r. Po zdobyciu Proszowic przez armię radziecką zjawili się w tutejszym domu wojskowi radzieccy i kazali Siostrom opuścić dom. Ówczesna przełożona Siostra Mieczysława Polakowska kategorycznie odmówiła twierdząc, że nie mają dokąd iść. I tak Siostry zostały u siebie. W 1963 r. Siostry również nie utraciły domu, ale utraciły najlepsze sale dla prowadzenia swego dzieła. Nie mogąc prowadzić przedszkola zorganizowały żłobek w sali na piętrze.

     Nasi lokatorzy - pracownicy Państwowego Przedszkola w Proszowicach okazali się ludźmi nieodpowiedzialnymi, co było przyczyną pożaru. W nocy, z wtorku na środę popielcową, tj. z 7/8 lutego 1967 r., wybuchł pożar w naszym domu. W przedszkolu zostawiono nie wyłączoną kuchenkę, od której zapaliły się sprzęty i sufit w jednej z sal. Pożar zauważyli ludzie wracający po północy z zabawy karnawałowej. Obudzone Siostry, sąsiedzi i ludzie z pobliskich ulic gasili ogień nosząc wodę ze studni. Gdy przyjechała straż pożarna z Nowej Huty zagaszone było to co najgorsze. Pod jednym dachem z Siostrami mieszkał Pan Jezus. Pamiętała o tym siostra Stanisława Westfalewicz i wyniosła z kaplicy Najświętszy Sakrament.

     W wyniku pożaru zniszczone zostało tylko przedszkole, które w ciągu miesiąca odremontował Inspektorat Szkolny i dzieci znowu rozpoczęły zajęcia. Mieszkania Sióstr były nie naruszone. To był cud i opieka Matki Najświętszej Nieustającej Pomocy, która ocaliła Siostry i zostawiła im dach nad głową - tak zapisano w Kronice domu zakonnego.

     Po kilku dniach, w tutejszej kaplicy odprawiona została Msza święta dziękczynna za opiekę Matki Najświętszej i cudowne ocalenie domu i Sióstr od śmierci w płomieniach. Natomiast w drugą niedzielę Wielkiego Postu, w kościele o godz. 10 odprawiona została Msza święta w intencji tych, którzy uczestniczyli w gaszeniu pożaru. Życie Sióstr powoli wracało do normy a praca apostolska była kontynuowana.

     Trudno jest dzisiaj odtworzyć dokładniejszy obraz wspólnoty zakonnej w Proszowicach gdyż od roku 1967 do 1973 nie prowadzono kroniki. Sprawa domu została poruszona 16 września 1973 r. podczas pobytu w Proszowicach Matki Generalnej Redempty Śledzińskiej i sekretarki siostry Scholastyki Ciźli. Potrzebę remontu domu zakonnego i przebudowy pralni wraz z doprowadzeniem wody przedstawiły Siostry także na spotkaniu z księdzem proboszczem Janem Kurczabem. W miesiącu lutym 1974 r. do Wydziału Architektury w Powiatowej Radzie wpłynęło pismo z prośbą o pozwolenie nadbudowy niedokończonej części budynku. W załatwieniu tej sprawy pomocy udzielał Siostrom proboszcz parafii ks. Jan Kurczab. Jego życzliwość i wypowiedzi pozwalały także liczyć na materialne wsparcie.

     Pisemna informacja Wydziału Architektury z dnia 23 kwietnia 1974 r. o możliwości nadbudowy po uprzednim dostarczeniu wymaganej dokumentacji przynagliła Siostry do szybkiego jej przygotowania. O zrobienie planów ksiądz kanonik poprosił inż. Witolda Golca, kierownika Wydziału Architektury w Proszowicach. Ekspertyzę budynku zlecono profesorowi Politechniki Krakowskiej panu doc. Różyckiemu, który w przeciągu miesiąca dostarczył pozytywną opinię o nadbudowie. Koszty związane z opracowaniem opłacił ks. kanonik. Siostry, chcąc zaoszczędzić na planowany remont okien, drzwi i nadbudowę piętra uzgodniły, że w czasie wakacji wypoczywać będą w tutejszym domu aby nie opłacać pobytu w innym.

     Po długich staraniach, dopiero 29 kwietnia 1975 r. Siostry uzyskały pozwolenie na nadbudowę domu i przeprowadzenie kapitalnego remontu. Ze względu na to, że budynek był drewniany, nadbudowa piętra musiała być wykonana z elementów drewnianych. W czerwcu zaczęto gromadzić potrzebne materiały. Sprowadzeniem desek i drewnianych belek z Kłaja zajął się ks. kanonik Jan Kurczab, tutejszy proboszcz. On też zwrócił się do parafian z prośbą o finansowe wsparcie Sióstr.

rzeźba Matki Bożej w ogrodzie sióstr
(źródło: Kroniki domów zakonnych Zgromadzenia / praca s. Żaczek)
     W lipcu pojawiły się nieprzewidziane trudności, które wstrzymały rozpoczęcie prac remontowo budowlanych. Na przeszkodzie stanęła kierowniczka państwowego przedszkola. Odmówiła oddania kluczy żądając pisemnego zagwarantowania wykończenia robót w bardzo krótkim czasie. Sprzeciw ten zainteresował tutejszym domem władze miejskie ale mimo pism prawomocnych zatwierdzających plany, nie dopuszczono Sióstr do ich realizacji. Po odwołaniu się Zgromadzenia do władz wojewódzkich w Krakowie, komisja rozpatrzyła wniesioną sprawę i odroczyła prace remontowe na 1976 rok.

     Mieszkańcy Proszowic byli tym oburzeni. Uważali również, że nadszedł czas by państwowe przedszkole opuściło pomieszczenia Sióstr. Okazją ku temu była likwidacja powiatu i w związku z tym istniała możliwość uzyskania pomieszczeń w opuszczonych budynkach państwowych. Nikt jednak, oprócz księdza proboszcza nie wystąpił otwarcie w tej sprawie wobec władz z obawy przed represjami. Choć planowane prace nie doszły do skutku to Siostry nie traciły nadziei.

     Dnia 31 stycznia 1976 r. Zgromadzenie zawarło umowę z panem Jagłą Rudolfem z Dobranowic na wykonanie nadbudowy domu. Zaczęto również gromadzić styropian na ocieplenie projektowanej nadbudowy. Zakup 150 m2 tego materiału zawdzięczają Siostry panu inż. Golingerowi z Krakowa. Piętrzące się trudności były okazją by z większą wiarą szukać pomocy u świętych Orędowników. W uroczystość św. Józefa wszystkie sprawy domu zakonnego w Proszowicach zostały powierzone szczególnej opiece tego świętego Patrona.

     Już 8 czerwca 1976 r. Komisja w składzie: dyr. Przedszkola Filipowska Jadwiga, inspektor ds. remontu Jan Stopiński i księgowa Leokadia Gołdyn, przekazała Siostrze Przełożonej Cecylii Piękosz dwie opróżnione sale przedszkolne łącznie z korytarzami umożliwiając w ten sposób remont budynku, który rok wcześniej powinien być rozpoczęty. Oddano również jeden klucz do drzwi frontowych natomiast kuchnię i szatnie jako magazyny Komisja opieczętowała. Wykonawcy, którzy w tym dniu przybyli do pracy nie mogli jej jednak rozpocząć z powodu przedłużenia się formalności związanych z oddaniem pomieszczeń.

     Następnego dnia, pod zerwaną podłogą pokazał się "grzyb", wiele zgnilizny i próchnicy. W związku z tym plan remontu musiał ulec zmianie a termin ukończenia robót, narzucony przez władze państwowe, przedłużeniu. Kierownik budowy Jan Kucharczyk z Proszowic w porozumieniu z Siostrą Przełożoną wstrzymał dalsze prace celem powołania Komisji Prezydium Miejskiej Rady dla pokazania zniszczeń budynku spowodowanych przez państwowe przedszkole. Z polecenia Naczelnika Miasta Kazimierza Kołodzieja na budowę przybył inż. Antoni Heine.

     Propozycja Zgromadzenia dotycząca rozebrania zagrzybionej części budynku i na starych, dobrych fundamentach postawienia murowanej części nie została przez władze przyjęta. Aktualne pozostały wcześniejsze uzgodnienia z tym, że istniejący stan wielką winą obciążył władze państwowe a Siostrom dał prawo obrony i przedłużenia remontu według potrzeb oraz podstawę do wypowiedzenia używalności. Przez kilka kolejnych dni praca była skoncentrowana na odgrzybianiu i konserwacji środkami chemicznymi. Brak doświadczenia robotników w wykorzystaniu ciągnika do natrysków nie tylko zniszczył roślinność wokół domu ale utrudnił też Siostrom przebywanie w nim.

     Kolejny etap prac związany był z wykonaniem metalowych wzmocnień i rozbiórką dachu. Więźba dachowa okazała się zdrowa prawie w 100% i do ponownego wykorzystania. Prace posuwały się naprzód, robotnicy codziennie dojeżdżający kilkanaście kilometrów z Dobranowic byli bardzo gorliwi. Dnia 15 lipca 1976 r. wzniesiona nadbudowa była już pokryta dachem. Ponieważ w gospodarce państwowej panował kryzys i robotnicy strajkowali, pojawiły się nowe trudności związane z podwyżką cen i brakiem materiałów budowlanych. W zdobyciu ich pomagał życzliwy Siostrom dyrektor PZGS-u.

     Zgromadzenie tymczasem podejmowało starania mające na celu odzyskanie pozostałych pomieszczeń, zajętych jeszcze przez przedszkole. Wniesione 30 czerwca 1976 r. pismo do Wydziału Oświaty w Proszowicach było żądaniem oddania ich celem przeprowadzenia wszystkich prac związanych z remontem szczególnie odgrzybienia. Życzliwych rad w kierowaniu sprawą udzielała Siostrom p. Helena Wojtaszkiewicz z Proszowic. Prawie po trzech miesiącach, tj. 27 września 1976 r. zabrano resztę rzeczy przedszkolnych składowanych w kuchni i kancelarii, dzięki czemu można było przystąpić do remontu pozostałych pomieszczeń.

     Kolejna sprawa związana była z odzyskaniem części piwnicy znajdującej się w ogrodzie a zajmowanej przez przedszkole. I znowu po wielu staraniach, protokołem z dnia 16 października 1976 r. oddano je Siostrom do użytku. Władze państwowe nadal chciałyby korzystać z tych pomieszczeń oddając je tylko na czas remontu. Zgromadzenie natomiast podejmowało starania, by je odzyskać dla potrzeb apostolskich i dobroczynnych prowadzonych przez tutejszą wspólnotę zakonną. Tę trudną sprawę i ciągle narastające trudności Siostry każdego dnia w modlitwie powierzały troskliwej opiece św. Józefa kontynuując prace wewnątrz budynku. A była to instalacja centralnego ogrzewania, której wykonania podjęła się prywatna firma pana Stanisława Stopińskiego z Proszowic według projektu inż. Jarosia. Dom zakonny coraz bardziej nadawał się do użytku i pracy apostolskiej.

cdn.

Barbara Żaczek   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/info/prossoviana/online/zaczek_siostry/20200121odc05/art.php