Xiądz pleban i wikary w Proszowicach - odc. 9


Proszowice, 12-01-2019

odcinek 9


     Wodę skądkolwiek na oziminie stoiącą spuścić, rowy popoprawiać, parye, doły wodą wymelone zakopać, a iżeli duże wałki tarasy z chrostu lub kamieni porobić, pozarzucać, i po każdey ulewie, czyli gdzie niema szkody, albo wyrwy obeyść pole, i rozporządzenie zrobić do naprawienia, paszenia pydła raz na zawsze zakazać, i drogi iżeliby porobionye były pozakopywać.


     W żniwie, niema nic szczególnego, robotę w kraiu dobrze odbywaią. X. Pleban, iako przykład Parafianów, ludziom naiemnym [najemnym], gotowemi pieniądzami [pieniędzmi] zaraz płaci, potrącania za długi nierobi [nie robi], i cenę dnia nie podług dawnego zwyczaiu, ani sąsiadów, lecz w stosunku drogości coroczney zboża, ustanawia. Południa zawsze dwie godziny pozwala, służącemu bicia, wszelkiego łaiania [łajania] broni, i napoiu [napoju] w upały do wody octu trochę dawszy, albo serwatki, piwa nie żałuie, przez tę ludzkość, zawsze do naymu ma ludzi dostatkiem, prędko żniwo kończy, i na różne psoty albo przypadki intraty coroczney niewystawia.

     Umie on oszczędność rozsądną od brudnego skąpstwa i łakomstwa rozróżnić, i zawsze tę maxymę na sprawiedliwości zasadzoną powtarza, że bogatszy uboższego, nieprzeciwnie wspomagać winien. W prywatnym posiedzeniu nieraz płacenia w inwentarzach od 50 lat i więcey wzmiankowane, a przez dziedziców dotąd święcie utrzymywane naganiał, i z słusznością niezgadzaiące się dowodził, gdy ta w czasie niebytych podatków, bardzo małey ceny materyałów do chodzenia, żywienia, utrzymywania rolnictwa miała stosunek, co wszystko teraz ustało, tak że porachowawszy iedzenie dzienne i pieniądze, Panowie ieszcze naymuiąc wieśniaków z nich korzystaią, a pot wieśniakowi w żniwie wyciśniony, zamiast zysku, stratę przynosi, i Pan za żniwo w takiey dnia cenie nie płaci, i owszem na wieśniaku zyskuie.


     Parobcy raz na zawsze są ostrzeżeni, aby w polu kładąc snopki na wóz, kłósków o litry nienabijali, niemłócili zawczasu w polu ziarna, osobliwie z jęczmieniem, pszenicą ostrożnie poczynali, bo nieostrożnym, nieporządnym postępowaniem, bardzo się wiele ziarna marnuie, i dla tego cudzoziemcy płachty na wozach kładą, żeby nic ziarna nie stracić. Jak kłaść w stodole snopki, że się pospieszać należy po wsi niewstępować, niemitrężyć, [nie zwlekać] wozy drabiny, widły mieć w pogotowiu, to rzeczy wiadome.


     Doświadczył X. Pleban, że prawie zawsze wieśniacy, wysadzone snopki nazad w zapole [część stodoły] wyrzucali, chcąc temu zapobieżeć [zapobiec], w proporcyi zbiorów miał młócarnię, i szkody w Pańszczyźnie uniknął. Dozór młocki zawsze naystarszemu młockowi oddawał i od tego porządku i wierności żądał. Ziarno kazał pięknie wywiewać, młynkować, trzyny, plewy, słomę gdzie należy porządnie ssypywać [zsypywać] i chować.

     Rolnikom z gumien powracaiącym nic z sobą brać niepozwolił [nie pozwolił] aby ochydny [ohydny] zwyczay z czasem wykorzenić. Dla zrobienia dokładnego obrachowania, czyli słomą wszystko bydło wyzimuie [przezimuje], zawsze sobie wiązane mierzwy i kłóciaty zapisywał i to sąsiadom robić zalecał.


     Spiechlerz miał na podmurowaniu wystawiony, okna w nim naprzeciwko siebie kratami i siatką drotową [drutową] opatrzone, sąsieki aż do wysokości okien i przegrody porobione, podłoga, powała z tarcic suchych zrobiona na górze dymnik i przegrody, szufle, strychy, ćwierci garniec, 1/2 garca, kwarta, kreda, tablica czarna zawsze w gotowości były.

     Zamek o dwóch kluczach od siebie różnych, słomą poszyty, bo mimo gontów zeszłych szparami śniegu nienadymie, ani nawieie, w podmurowaniu tak małe strzelnice, że człowiek, ani kura wleść [wejść] niemoże, z paięczyny zawsze omieciony, zamieciony, i każda rzecz zawsze na mieyscu ułożona. Ani obroków ani ordynaryi w spiechlerzu niechowano, klucze zawsze w pokoiu były.


     Każdy gospodarz powinien koniecznie wydatek roczny tak w ziarnie, iak i w pieniądzach obrachować, i mieć oddzielną nato sporządzoną Xiążkę, inaczey, czyli na gospodarstwie zyskuie, albo traci, wiedzieć nie może. Wiernie sobie w tym X. Pleban postępował, a chcąc cały plon wiedzieć zboża, kazał gatunku każdego kopę omłocić, tego wiernemu polecił słudze wykonanie, z tego, całkowitego zbioru doszedł, i wyrachował, iednę [jedną] tedy część na wysiew, drugą żywienie, a trzecią na przedaż zostawił, z ogolney [ogólnej] kwoty zawsze pewną ilość do Magazynu wspólnego, na fundusz wieczny oddawał. Co do przedaży tę zachował regułę, że aż do nowego roku zawsze połowę wyprzedał, a drugą aż do przednówku zachował, a tak nigdy na targach nietracił, bo iedne, drugie nadgradzały. A że miał zawsze wybor ziarna, miarę sprawiedliwą i rzetelność w przedaży więcey iak kupiecką zachowywał, prawie zawsze w domu sprzedawał, a przeto fór [furmanek], ludzi i koni oszczędził.


     Już w §. 80. powiedzieliśmy, że X. Pleban słomę kłocistą i mierzwę nie tylko zapisywał, lecz osobno pod zamknięciem chować kazał. Ta część gospodarstwa pospolicie zaniedbana iest. I tak cała słoma z wymłóconego na siew zboża ginie, czeladź rozwłoczy, a w Kwietniu bydłu niema co dawać, w lecie, słomy do podesłania brakuie. Nie ma tu mowy gdzie grunta nawozu ni potrzebuią, lecz gdzie gnoiem poprawione bydź powinny, albo ugory zgnoione i zasiane, a przecię wiadomo, że w lecie gnoiu dwa razy więcey, i lepszego, maiąc co podścielać zebrać można.

     X. Pleban iak we wszystkim, tak i co do słomy, raz ustanowiony zachował porządek, i słoma przez służącego z Magazynu wydawana była. Miał zapas na poszycie, i każdego roku pewny budynek na nowo poszywać kazał, a staremi [starymi] snopkami porościnanemi bydłu podścielano, stąd w budynkach nigdzie niezaciekało, i w naylepszym były stanie: "stare snopki w gnoy obrócone, urodzaiów dodawały." Chociaż roztropność gospodarska radzi naydroższe ziarno to iest pszenicę w naywiększey ilości zasiewać, przecię dla samego budynków poszycia pewną ilość żyta obsiewać taż sama radzi gospodarność, która materyału do poszycia nic prawie kosztuiącego dodaie. O tym niewspominam, [nie wspominam] że w zimie zawsze służący słomę i inną paszą wydawał, iako i to, że siano zawsze na porcye 10 funtów wywiązane i dawane bywało.


     Cokolwiek robił rozporządzał X. Pleban zawsze miał za cel, okazać się Pasterzem, Nauczycielem i Obywatelem. Jeżeli postrzegał iaki użyteczny wynalazek w innym kraiu, a tego w swoim niebyło, zaraz go u siebie chciał wprowadzić, sam wprzód doświadczał, a gdy się udało, Parafianom ogłaszał, nauczał, bo mu się niezdawało lud ubogi a przesądny do czynienia doświadczeń bezskutecznie namawiać, tym planem wiele dobrych a pożytecznych kraiowi zwyczaiów wprowadził.

     Słyszał od lat tylu, że w Podgórzu, koło Tarnowa, Jasła, Biecza bardzo wiele lnu sieią, płócien wyrabiaią, i dosyć znaczny handel utrzymuią, dlaczegożby w Proszowskim kiedy nie lnu to przynaymniey [przynajmniej] konopi niemiano [nie miano] zasiewać? Wszak bielizny od urodzenia aż do śmierci każdy potrzebuie człowiek, przędzenie łatwo w zimie, nocach długich uskutecznić można! Do tego tedy zaprowadzenia artykułu Parafianów swoich, sąsiadów zachęcał, a że niektórzy obywatele mieli w górach dobra i w Proszowskim wyperswadował, że z tamtych po 10 tkaczów różney nauki sprowadził, pobudował domki na dwóch razem, dał na ważywo [warzywa] ogrodek i dwa morgi gruntu, z którego się mógł wyżywić, a ludzie roboty potrzebuiący, tak mały kawałek obrobili.

     Lat trzy nic od nich niebrał [nie brał], aż czwartego, czynsz bardzo mały ustanowił, żadney Pańszczyzny niedodaiąc. Ażeby zaś Fabryka kraiowa tak łatwa do utrzymania, doskonaliła się i pomnażała, każdemu Maystrowi dziewczynę do nauki dodał, któraby się i tkać płótno, i dobrze regularnie prząść wyuczyła. Miał sobie ten obywatel za niesłuszność tkaczom robotę płótna dla siebie narzucać, lecz im tak, iak obcy zawsze płacił. Żeby zaś ieszcze sobie i kraiowi więcey pożytku przyczynić, kilka chłopców do Andrychowa sławnego drelichami miasteczka i obrusami, po naukę wysłał, swoim kosztem utrzymywał, a wyzwolonym dał mieszkanie, ogród, grunt i cały warsztat nic niewymagaiąc sprawił.

     Obywatel ten zewszech [ze wszech] miar szanowany nigdy swego dobra od publicznego nieoddzielał [nie oddzielał], nieutrzymywał [nie utrzymywał], iakoby Naywyższy Rząd Fabryki sam wprowadzać był obowiązkiem, gdyż to tysiączne ma niedogodności, a Urzędnicy iuż bardzo wiele kosztuią, prywatni ludzie, maiętni Panowie, naywięcey z kraiu i Rządu korzystaiąc, wszystko dla kraiu oyczyzny robić powinni, a dopiero tych Rząd protegować, sprzedaż manufaktur ułatwiać, surowe materyały tanio sprzedawać, dodawać z dóbr narodowych, podatków, bardzo mało wymagać, maystrów, czeladników, chłopców od kosztów uwalniać, i nowych maystrów po dobrach narodowych osadzać.

     Pódźmy [Przejdźmy] do Saxonii [Saksonii], Francyi [Francji], Anglii, Niderlandów, Niemiec, rzadko tam Rząd fabrykami się zatrudnia, partykularni w miarę fabryki zgromadzeni rękodzielnie utrzymuią, a Rząd Naywyższy o nayłatwieyszą przedaż stara się, wszak teraz o cóż woyna iżeli nie o handel morski dla wszystkich Narodów wolny? W kraiu naszym tylo rzek, a mało fabryk skorowych, przewóz zaś towarów nieznośnie drogi, gdy w całym kraiu drogi publiczne krzywe, niepoprawione, wąskie, pełne wąwozów ciasnych, każdego od przeiazdu odłączaią.

     Łaskawy Czytelniku! niemiey za złe wyboczenia, zapomniałem się, rozumieiąd, że w Kościele do ludu gadam, zawsze mi wzrost kraiu mego tkwi wmyśli [w myśli] i iego pomyślność, a kiedy sam mało co przyczynić się mogę, przynaymni y dobrych obywateli, i o dobro publiczne gorliwych czyny, aby do podobnych zachęcić wspominam, bo żyć w kraiu, zebrać maiątek, a nie bydź czynnym dla kraiu, oyczyzny, za życie niepoczytam obywatelskie!

Wracamy się do konopi.


     Grunt pod len, konopie powinien bydź kruchy, sypki, nie mokry, przecie nie suchy, lecz trochę wilgotny, nie kamienisty, bardziey w dolinie iak na górze położony, naylepsza nowizna, ale dobra.


     Już to podział gruntów w rolnictwie bydź powinien, a między tymi i na iarzyny, w roli tedy do tego usposobioney kołowanie będzie.

     1. roku kapusta. 2. konopie, len. 3. jęczmień, kukurydza, marchew, iak pod kapustę uprawiamy wiadomo. W jesieni tedy po wyrąbaney kapuście, trzeba kaczany wyzbierać, a potym ią zawlec, popokładać, zradlić, i tak na zimę zostawić. Na wiosnę iak wyschnie zawlec, i tak zostanie, gdy czas przyidzie zorawszy zasiać konopie, albo len. Jeżeli nie mam takiego porządku wprowadzonego, a chcę grunt usposobić, to przed Ś. Janem grunt popokładam, radlę, włoczę, i odwracam, w jesieni gnoy dobrze ugniły wywożę, i wcześnie przyoruię, w kilku tygodniach, iak gnoy lepiey ziemią przyryty ugniie, i przed zimą radlę, aby się gnoy lepiey z ziemią pomieszał.

     Na wiosnę robota zwyczayna. Wiadomo, że uprawa pod ziemniaki zachwaszczony grunt oczyszcza, pulchni, kruszy, lecz że znowu wiele gnoiu trawią, chcąc mieć dobry len i konopie trzeba letko ugniłym nawozem w jesieni grunt powieść i przyorać, po nieiakim czasie zradlić i zawlec. Kto ma dobrą nowiznę, to iest tłustą, na którey dobra trawa rosła, tę trzeba przed Ś. Janem w drobne skiby popokładac, a iak się rola odleży zradlić, zawlec, i przed jesienią odwrócić, zradlić, lecz niewłocząc. Tak nowina uprawiona lnem lub konopiami zasiana piękny wyda urodzay, gdyby zaś iałowa była, trzeba w jesieni letko pognoić, przyorać i zradlić.


     Sieiąc albo chcemy mieć bardzo piękne włókno. Cienkie, albo też nasienie doskonałe. Gospodarz chcąc mieć oboie, powinien trzecią część zagonów, lnem, konopiami zasianych rzadziey dla na nagienia zasiać, i ten dłużey w polu ma zostać, przeciwnie 2/3 części krócey, a tak obydwa gatunki mieć będzie. Że trzeba przed sianiem rolą powlec, urównać [zrównać], posianą, wyorać brózdy [bruzdy], letko zawlec, roboty zwyczayne i każdemu wiadomo.


     Niderlandczykowie [Niderlandczycy], Anglicy, którzy z morgu pola, setne pożytki maią, i iednego roku z tegóż samego gruntu dwa razy pożytkuią, po lnie zeszłym, konicz, a posiawszy len, przed zawleczeniem marchew zasiewaią [sieją]. A że len pleć trzeba, po zebranym lnie, tak konicz, iak i marchew piękną bardzo zbieraią, doświadczyć niezawadzi, a lepiey mieć z gruntu podwóyny [podwójny], iak ieden zbiór, kto ma duże ogrody, ten to wykonać powinien.


     Konopie mamy dwoiste, płoskonki [kwiaty męskie] i maciorki. Pierwsze męskie bez nasienia, drugie nasienne. Jak płoskonki okwitną, i pyłem swoim maciory użyżniaią [użyźniają], w ten czas potrzeba kazać wyrywać, ani z wyrywaniem nie czekać, gdy iżeli długo w gruncie zostawione będą; bardzo zgrubieią [zgrubieją], i miaciorkom wiele soków pożywnych zabiorą, przez co wiele się włókna umnieyszy i ścieńczeie. Wybrane płoskonki wyschłe, w wodzie stawowey miętkiey, nie zostawie, boby ryby wysnęły zamoczyć należy, iak sobie daley postępować wiadomo. Maciorki dostałe wyrywaią, należycie w polu suszą, do gumna zwożą, a potym młócą, na końcu moczą.


[ugniatanie]

     Gospodarze zamożni, konopie i len z roku na rok chowaią, a dopiero w lecie suszą i obrabiaią, a tak przypadków ognia z suszenia przędziwa corocznie trafiaiącego się unikaią, dzień w lecie dłuższy; ciepło, więcey sposobności do wysuszenia i obrobienia podaie. Lecz ubogi gospodarz, nie tak iakoby należało, lecz iak może robi, często suszyć konopie i len w piecu, albo przy piecu znaglony, na niebezpieczeństwo z płonienia ogniem naraża się.

     W takim przypadku, naylepiey sobie każdy postąpi, kiedy koło pieca szeregi, o ćwierć łokcia od pieca odległe podaie, każe w piecu wprzód napalić i koło wypalonego pieca, nie zaś na piecu przędziwo, na szeregach nie zaś na piecu opieraiąc pokładzie, prędko bardzo, i wygodnie i bez niebezpieczeństwa uschnie.


     Przypomniymy sobie, że tu X. Plebana, iak Obywatela wystawiamy, ten zawsze o dobru powszechnym i prywatnym rozmyśla, iżeli niepomnażać, to przynaymniey iak unikać szkody łoży staranie. Ogień wielkie czyni spustoszenia, i nieostrożność iednego człowieka, albo złość, w iedney godzinie, miasta, wsie w perzynę, pustki, a ludzi w ostatnią wpędza nędzę. Wiedział X. Pleban, bo żył zawsze z ludźmi, iak to trudna iest przesądy od naddziadów [pradziad, przodek] zastarzałe wykorzeniać, iak ludziom pożytki z nowego porządku wprowadzić się maiącego okazać.

     Powoli nachylaiąc drzewo, każdą figurę przyimie, nagle złamie się. Toż samo X. Pleban zachował szkody z ognia pochodzące, nędzę niewinnych ludzi, maiątek cały zniszczony, żywemi malował ludowi kolorami, iżeli się gdzie trafił nieszczęśliwy przypadek ognia zaraz go opowiadał, i z przykładu drugich, iak się lud ma chronić nauczał, a gdy iuż kilka miesięcy natym strawił, i lud oświecił, na ten czas daley swóy proiekt posunął, i wystawienie wspólney suszarni na przyędziwo, w mieyscu od zabudowań odległym, daiąc na nię rysunek, Parafianom w każdey wsi opowiedział, z Panami wprzód na ten proiekt zezwolaiącemi umówiwszy się, a tak lud wieyski wspólną pracę, dwor materyał, X. Pleban obieraiąc się Architektem, suszarnią w każdey wsi wystawili, dozor iey naybliższemu rolnikowi oddaiąc, żeby zaś i oszczędność iaka tylko bydź może zachować w tey samey budowli powszechną piekarnię wystawili, go gdzie, iak w Proszowskim lasu nie ma, piekarni stawianie jest konieczne, w którey cokolwiek opału dorzuciwszy chleb pięknie upiec można, a takie wspolne pieczywo bardzo znacznie drzewa oszczędzi.


     Wybrany len w snopki wiążą, suszą, iak w górach na zębach żelaznych rachwią, główki na strychu suszą, potym młócą, i do beczek zatkawszy od myszy, i rok napisawszy, chowaią, konopie przeciwnie w polu wysychaią, wyschłe młócą, niewieią, nasienie na górze cienko rozścielaią, a iak wyschnie w beczki ssypuią [zsypując], nakrywaią, od myszy strzegąc.


     Jak wielka płótna potrzeba, każdy przekonany, a przecie znaczne summy za kray, na skupienie płócien, obrusów, serwet wychodzą. Tutay iuż powinność obywatelska X. Plebana opuściła. Niemiał do Plebanii wsi, ani osady, rzemieślników zatym sprowadzić, albo do nauczania, dać nie mógł. Na opowiadaniu tedy potrzeb, wyiaśnieniu pożytków z wielości płócien, i handlu, łatwości tego artykułu kraiowego wydoskonalenia, wystawienia blechów cudzoziemskich koło rzeki Szreniawy, a których w kraiu niema, nasze płótna wyrobione i surowe do Szląska sprzedane, a wybielone, znowu sowicie płacąc odkupuiemy, dziedziców znacznieyszych nie tylko zachęcał. Ale sposoby podawał.

     Zawsze bowiem był tego zdania, że do fabryki założenia oprócz Architekta, mularza, pomagacza, wożenia piasku, gliny, mieszanie wapna koniecznie potrzeba, a kto od małego nie zaczyna, na wielkim nie skończy. Ażeby zaś sam to widział oczami, co przez rozum bydź dobrym dla całego kraiu poznawał, do Szląska [Śląska] końcem widzenia blechów i sposobów bielenia, wyiachał [wyjechał], maystra do wystawienia blechu zamówił, sprowadził i blech założył. Nadto sprowadził kołowrotki, machiny do motania, i z modelu, więcey do domu narobić kazał.


     Jeszczeby mam o zasiewaniu paszy, zbieraniu, suszeniu siana, i nasienia zbiorze, iarzynach, mówić należało, lecz obszerniey [obszerniej] o tym w rolnictwie Polskim, Ekonomice, Gospodarzu Krakowskim mówiliśmy, dlatego niepowtarzamy.

cdn.

Franciszek Borgiasz Piekarski   


P.S.
Chciałbym bardzo podziękować Halinie Kuleszy za to, że wzięła główny ciężar redagowania tekstu oraz naszemu proboszczowi ks. dr Janowi Zwierzchowskiemu za pomoc przy tłumaczeniu niektórych zwrotów z łaciny.

Andrzej Solarz

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/info/prossoviana/online/piekarski_xiadz/20190112odc09/art.php