Łyszkowice - 70. rocznica pacyfikacji (cz.I)

25-01-2014

     Rok 2014 został w naszym regionie przez wiele samorządów i organizacji ogłoszony Rokiem Kazimiersko - Proszowickiej Rzeczpospolitej Partyzanckiej, minęło już 70 lat od tych wydarzeń. Masakra w Łyszkowicach kilka miesięcy przed powstaniem Rzeczpospolitej Partyzanckiej była jednym z wielu epizodów, które nieuchronnie przybliżały mieszkańców Ziemi Proszowickiej do wybuchu WOLNOŚCI na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku.

     Dzięki uprzejmości Autora książki "Pacyfikacja Łyszkowic" Zbigniewa Pałetki, przez najbliższych kilka dni będziemy mogli zapoznać się z obszernymi fragmentami publikacji. Pozwoli nam to lepiej zrozumieć dlaczego wielu młodych ludzi, nobliwych mieszkańców, kobiet, mężczyzn, regionu Pińczowa, Działoszyc, Skalbmierza, Kazimierzy Wielkiej, Opatowca, Koszyc, Nowego Brzeska i oczywiście Proszowic zaryzykowało swoje życie aby przez kilka dni poczuć się WOLNYM.

Zapraszamy do lektury części pierwszej: ROZMOWA Z PARTYZANTEM - INCOGNITO poprzedzonej wstępem p. Zbigniewa.

Redakcja IKP   

Pomnik poświęcony Ofiarom terroru hitlerowskiego, masowo rozstrzelanych w dniu 28 stycznia 1944 r. 28 niewinnych, młodych mężczyzn.
(fot. Zbigniew Pałetko)

     Zbliża się 70. rocznica niemieckiej zbrodni w dniu 28 stycznia 1944 r., w miejscowości Łyszkowice. Dwudziestu ośmiu niewinnych, młodych mężczyzn zostało zamordowanych przez niemieckie oddziały wojskowe. Była to największa zbrodnia na Ziemi Proszowickiej. Dziś nie można zapomnieć o tej tragedii, o tej niemieckiej zbrodni. Przypominają o niej postawione pomniki - w myśl tego jak powiedział Prymas 1000-lecia ks. Kardynał Stefan Wyszyński: "Nie będzie nas kamienie będą mówić".

     Inspiracją napisania pracy pt. Pacyfikacja Łyszkowic, były artykuły prasowe, wypowiedzi, informacje w książkach, nie zawsze opisujące wydarzenia w Łyszkowicach zgodnie z prawdą. Narosło duża ilość wersji, przekłamań, z którymi jako publicysta zgodzić się nie mogłem.

     Pragnąłem utrwalić wydarzenia, jakie miały miejsce w Łyszkowicach, w dniach 25 - 28 stycznia 1944 roku, które to wydarzenia są w zasadzie białą plamą. Napisana przeze mnie praca niech będzie tym małym wkładem do najwyższej miary człowieczej, jakim jest wymiar śmierci i życia. Ze śmierci życie się rodzi a wolność z ludzkiej kropli krwi wyrasta.

     Dzięki wspaniałej życzliwości prokuratora Antoniego Kury, miałem nieograniczony dostęp do wszystkich dokumentów i Akt sądowych znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowe i Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Uważam, nie występują materiały, związane z tą zbrodnią, których bym nie czytał i nie analizował. Z tej to przyczyny wydarzenia te opracowałem, jako studium. Również nie powinny wystąpić spory, co do autentyczności opisanych przeze mnie wydarzeń

     Przeprowadziłem dożo rozmów z partyzantami, szukając odpowiedzi na pytanie: kto dokonał napadu na pociąg i dlaczego?

     Na to podstawowe pytanie udzielona została odpowiedz w wywiadzie, jaki przeprowadzono z partyzantem, który w całości został opublikowany w pracy pt. Pacyfikacja Łyszkowic, rozd. "Rozmowa z partyzantem - incognito".

ROZMOWA Z PARTYZANTEM - INCOGNITO

okładka książki z 2003 roku (fot. Zbigniew Pałetko)
Autor: Istnieje wersja, że pociąg zatrzymano w miejscowości Zielona w lesie, gdzie dokonano kradzieży alkoholu. Wydaje mi się, że jest to mało prawdopodobne. Jest dużo informacji, że kradzieży alkoholu dokonano w Kocmyrzowie. Która informacja jest właściwa?

Partyzant: Gdyby alkohol był ukradziony w lesie na Zielonej, to nie byłoby pacyfikacji Łyszkowic. W dniu 18 grudnia 1944 roku na Zielonej przeprowadzona była akcja przez pluton dywersyjny Zygmunta Sokoła. Zatrzymano kolej i zabrano 50 skrzyń papierosów, cukier, wódkę. Represji niemieckiej nie była. Wiele akcji wykonywano i nie było odwetu ze strony hitlerowców.

Napad na pociąg w Łyszkowicach przeprowadził oddział z Kocmyrzowa.


A: Jaki był to oddział? BCh czy AK?

P: Był to oddział AK.

A: Dlaczego napad na pociąg przeprowadzono w Łyszkowicach a nie w miejscowości Zielona, czy też w innym miejscu? Dlaczego nie dokonano napadu w Kocmyrzowie?

P: Dlatego dokonano napad w Łyszkowicach, ponieważ jest tam wzniesienie, gdzie pociągi jechały bardzo wolno.

W Kocmyrzowie znajdowały się magazyny z wódką i z innymi artykułami. Były to duże magazyny przeładunkowe z pociągu szerokotorowego: Kraków - Kocmyrzów na pociąg wąskotorowy: Kocmyrzów - Kazimierza Wielka. Z magazynów wódka była zabierana przez partyzantów i pracowników - personel tych magazynów. Wódkę wybierali, wybierali, wreszcie, co tu dalej robić? Co tu robić jak przyjdzie do przeprowadzenia remanentu? Jak tu się wyliczyć?

W Kocmyrzowie załadowano na spód wagonów puste skrzynki a na wierz skrzynki z wódką. Tak załadowany pociąg wyjechał z Kocmyrzowa. Tam, w Łyszkowicach pociąg został zatrzymany. Tam też wódkę ukradli.


A: Jeżeli wódka była ukradziona również w Łyszkowicach to wydaje mi się, że w małej ilości. Zabrali tylko tyle, ile mogli unieść. Czy mogło być inaczej?

P: Dlaczego wiem, że ukradli też wódkę w Łyszkowicach? Bo... (podaje nazwiska i miejscowości).

A: Wracam do faktu kradzieży wódki w Kocmyrzowie. To się potwierdza w zeznaniach świadków. Stanisław Solarz, s.Jana, który w dniu 27 stycznia uczestniczył jako sołtys Łyszkowic w oględzinach miejsca napadu, wraz żandarmerią niemiecką, opisuje następująco [32,S/52]: "Brałem udział w oględzinach tego miejsca i stwierdzam, że szkieł po rozbitych butelkach, w których znajdował się spirytus nie było dużo a tym samym nie zniszczono większej ilości alkoholu. (...) Oglądając miejsce napadu wraz z żandarmerią nie odnalazłem tego rodzaju kawałków drzewa(...)".

Z wypowiedzi tej można wnioskować, że na miejscu napadu na pociąg znajdowało się nie wiele potłuczonych, pustych butelek po wódce, bez jak to określa Stanisław Solarz "kawałków drzewa". Naoczni świadkowie [118], potwierdzają również rozbite butelki bez skrzynek drewnianych. Przeprowadzono rekonstrukcję wielkości kupki szkła z potłuczonych butelek.

Wnioski są zaskakujące.

Teraz jest wiadomo, że do Łyszkowic przywieziono z Kocmyrzowa puste butelki, które rozbito, aby pozorować kradzież. Puste skrzynki pozostały nadal w wagonach. Opisałem to szczegółowo na stronie 30 - 31.

Rycina 4, przedstawia fotografię z rekonstrukcji wielkości kupki. Rekonstrukcje przeprowadzono po licznych konsultacjach z żyjącymi, naocznymi świadkami. Wnioski wynikające z rekonstrukcji były dla nas wszystkich zaskakujący!

Na stronie 32 wyprowadziłem już wcześniej, przed naszą rozmową następujący reizm: alkohol został zamieniony pustymi butelkami w Kocmyrzowie.

Po dzisiejszej rozmowie jestem pewny tego, co napisałem już wcześniej. Alkohol był ukradziony w Kocmyrzowie! Przed nasza rozmową otrzymałem anonimowy telefon. Rozmówca powiedział stanowczym głosem: "(...) wódka skradziona została w Kocmyrzowie". Powracam do faktu napadu na pociąg. Czy partyzanci, którzy przeprowadzili akcję zacierania śladów kradzieży alkoholu z magazynów w Kocmyrzowie jechali tym pociągiem?


P: Nie wiem tego dokładnie czy jechali pociągiem. Nie wiem jak oni dostali się do Łyszkowic. Dużo na ten temat może powiedzieć (...), (podaje nazwiska, miejscowości).

A: Należy rozumieć, że załadunek pustych skrzynek w Kocmyrzowie, czyli zatajenie kradzieży wódki odbywało się pod namową personelu magazynów.

P: Nie pod namową personelu. Oni sami zorganizowali się w obawie przed Niemcami. Co by to była, jak o kradzieży wódki dowiedzieliby się Niemcy. Wystarczyło, że jednego złapią a on wydałby wszystkich. Bali się, że zostaną ukarani. Brak wódki w magazynie źle może się dla nich skończyć.

A: Czy była to organizacja AK, czy też zbieranina? Ilu ich mogło brać udział w tej akcji załadunku pustych skrzynek i w pozorowanym napadzie na pociąg w Łyszkowicach?

P: To byli akowcy. To nie była zbieranina. Mogło być ich od 9 do 12 osób.

A: Ta ilość potwierdza się. Kiedy zapoznawałem się z aktami sądowymi dotyczącymi pacyfikacji Łyszkowic oraz likwidacji zbrodniarza niemieckiego Wilhelma Baumgartena, spotkałem informację, która mówiła o 12 uczestnikach napadu na pociąg. Z jakiego oddziału oni byli?

P: Tego dokonał oddział "Żuwały". Jestem pewny, że załadunku pustych skrzynek do wąskotorówki dokonano w Kocmyrzowie na stacji kolejowej.

A: Skąd ta pewność, o załadunku na spód wagonów pustych skrzynek?

P: To wiem, bo mówili mi pracownicy, którzy tam w magazynach pracowali. Na sto procent jestem pewny. Puste skrzynki ładowali do podstawionych wagonów. Na spód ładowali puste skrzynki a na wierzch z wódką.

A: Teraz rozumiem tę pewność kradzieży alkoholu w Kocmyrzowie i wysypanie pustych butelek po wódce w Łyszkowicach.

P: Tak, tak było.

     Tak przedstawia się relacja o kradzieży wódki w Kocmyrzowie i pozorowanym rabunku w Łyszkowicach dla zatarcia śladów kradzieży.

Opracował: Zbigniew Pałetko   


Opracowano na podstawie ksiązki: Autor: Zbigniew Pałetko; ISBN 978-83-916634-4-2, Wydanie I, Radziemice 2003r. stron 137; format: 20 x 14,5 cm; okładka miękka, której mott były słowa:

Prawda jest morzem trawy schylającej się pod naporem wiatru:
odczuwa się ja jak oddech (...)
Prawda powinna być jak burza, która oczyszcza powietrze,
a potem przemija,
Prawda powinna uderzać jak grom, w przeciwnym bowiem razie
nie jest w stanie dokonać niczego. (...)
Prawdzie trzeba dać rosnąć w jej przerażającym spokoju.

Elias Canetti

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/info/prossoviana/online/paletko_pacyfikacja/20140125lyszkowice01/art.php