Społeczna demokracja, czy partyjna autokracja

(fot. migielicz.pl)

Proszowice, 28-11-2014

     Chciałbym zacząć od deklaracji. Prywatnie do obu panów nie mam żadnych zastrzeżeń ;], a powiedziałbym nawet, że czuję do nich sympatię. Poniższe opinie nie dotyczą panów osobiście, lecz jako ewentualnych burmistrzów Proszowic. To tyle kurtuazji, spróbujmy przyjrzeć się Grzegorzowi Cichemu i Jackowi Tomasikowi jako potencjalnym włodarzom naszego pięknego proszowskiego grodu.

Kogo reprezentują?

     Oczywiście każdy z nich odpowie (i w ulotkach przekonuje), typowym nic nie mówiącym sloganem wyborczym, że reprezentuje wszystkich mieszkańców gminy i miasta Proszowice. Teoretycznie, z definicji tej funkcji tak to powinno wyglądać. Niestety te kilkadziesiąt lat, które przeżyłem, skutecznie uodporniło mnie na wiarę w takie banialuki.

Moim zdaniem przede wszystkim reprezentują oni środowiska, z których się wywodzą.

P.Grzegorz prywatny przedsiębiorca, który prowadząc swoją działalność gospodarczą nie zapomina o społeczeństwie, w którym żyje, w swoim życiu miał także epizod nauczycielski oraz był wybrany do Rady Miejskiej. Bierze czynny udział w różnych przedsięwzięciach kulturalnych, historycznych, sportowych organizowanych przez lokalne stowarzyszenia i nieformalne grupy społeczne. Są to działania nie przynoszące żadnych korzyści materialnych a zabierają mnóstwo prywatnego czasu i nierzadko trzeba zaangażować swoje środki finansowe. Po prostu społecznik. Jako człowiek bezpartyjny zainicjował powstanie komitetu wyborczego (KPR Razem) skupiającego podobnych mu ludzi.

"W drugim narożniku ringu" staje p.Jacek lider lokalnej struktury Platformy Obywatelskiej, urzędnik, także był nauczycielem. Na okres tych wyborów przedzierzgnął się w przywódcę KWW Wspólny Samorząd, dlaczego zmienił "barwy" nie wiem, może uznał, ze PO to nie najlepsza "trampolina" do odbicia się na kolejny szczebel kariery urzędniczej. Trudno mi coś powiedzieć o jego dokonaniach w działalności społecznej "pro publico bono" (dla dobra ogółu), prawdę powiedziawszy nawet nie znajduję konkretnych inicjatyw, które wprowadzałby jako urzędnik. Możliwe, że angażował się w działalność partyjną, która pochłonęła go całkowicie.

     Podsumowując, żaden z nich nie piastował dotychczas funkcji burmistrza, obaj będą się jej uczyli, który w dotychczasowej swojej działalności dał się poznać jako gwarant spraw, na których zależy WSZYSTKIM mieszkańcom GiM Proszowice, musisz sobie odpowiedzieć SAM...

     Wprawdzie p.Jacek jest od paru lat w strukturach samorządowych, niestety funkcję, którą piastuje (etatowy członek zarządu powiaty), stworzona została dla niego aby w Radzie Powiatu powstała koalicja większościowa PSL-PO (oczywiście jest to wiedza nieoficjalna ;] ) - więc może nie przesadzajmy z tą fachowością i działalnością samorządową, był to zwykły "geszeft".

     Wprawdzie w kampanii wyborczej ze ścian, płotów, słupów częściej uśmiechał się do nas p.Jacek, ale czy to wystarczy żeby przekonać do siebie wyborców? Czy wynik będzie zależał od ilości plakatów i bannerów, czy od tego co kandydaci do tej pory zrobili dla innych, nie dla siebie.

     Wybierzemy społeczeństwo, czy partię polityczną? Wybierzemy dotychczasowe działanie, czy obietnice działań - oczywiście "dla naszego dobra"?

Kto, kogo popiera?

     Przez ostatnie dni po gminie Proszowice krążą różne pogłoski mniej lub bardziej prawdziwe o poparciach, które uzyskują kandydaci. O dziwo, te poparcia zaczynają być ważniejsze, niż sami kandydaci. Zeszli oni na drugi plan, przestaliśmy zastanawiać się nad tymi, na których będziemy głosowali, a zaczęliśmy swoje wybory dostosowywać do tego kto, kogo popiera.

     Dla porządku przypomnę, p.Jacka oficjalnie poparło PSL (to nadmierna "usłużność" tych panów zniesmacza mnie), niby osobiście ale podpisał się wszelkimi funkcjami lider SLD, można więc domniemywać, że jest to poparcie oficjalne (p.Piotrze pisząc w swoim poparciu iż p.Jacek jest "przewidywalny" i ujmując to w cudzysłów, chodziło panu o sterowalność?). PO tez mocno wspiera swojego człowieka, mogą o tym świadczyć ostatnie pielgrzymki "funkcyjnych" przedstawicieli tej partii.

     Osobiste poparcie dla p.Grzegorza przez posła PiS prof. Bernackiego, który nie użył żadnej swojej funkcji, oznacza chyba, że PiS nie angażuje się w oficjalne popieranie kogokolwiek. Pozostałe osoby, które popierają pana Cichego także występują jako osoby prywatne i nie podpierają się instytucjami, organizacjami, firmami, w których działają.

     I znowu wygląda na to, że ludzie, którzy występują jako osoby fizyczne wybierają p.Grzegorza a partie p.Jacka. Czyżby znowu społeczeństwo kontra partie?

     Chciałby tylko przypomnieć Wszystkim, że o tym na kogo zagłosujecie zdecydujecie WY. Wiem, wygodniej jest zagłosować na kogoś, bo ktoś inny głosuje na niego, wygodnie jest powiedzieć bo partia każe. Ale to będzie WASZ burmistrz i ma załatwiać WASZE sprawy nie sprawy partii czy też kogoś innego, po prostu wybierz SAM!...

Mit zaplecza politycznego

     Politycy ustalili sobie, że do rządzenia potrzebne jest zaplecze polityczne, co to w ogóle jest za choroba? Czy to oznacza, że jeżeli ktoś chce wybudować parę kilometrów drogi, to instytucje państwa odmówią mu, bo jest bezpartyjny, albo z innej opcji? Palnijcie się w swoje partyjne ..., ważna jest droga a nie przynależność partyjna.

     O wydatkach decydują instytucje państwa, a nie partyjni aparatczycy, a jeżeli decydują, to są tryby odwoławcze, sądy w kraju i poza nim. Trzeba po prostu pisać sensowne projekty i walczyć o ich realizację.

Przecież poprzednik na stanowisku miał zaplecze polityczne, i co? Bumu inwestycyjnego nie było, powodzi środków również, coś z tym zapleczem licho.

     Drodzy partyjniacy (przepraszam, próbowałem znaleźć lepsze słowo, ale to było najdelikatniejsze ;] ), myślę, że do rządzenia w gminie (i nie tylko w gminie), nie potrzebne jest zaplecze polityczne, tylko zaplecze mądrych i fachowców!

     Usłyszałem niedawno (chyba w środę) od ważnego polityka zielonej koniczynki, że Platforma z PSL-em rządzi tak dobrze w kraju, że ten model trzeba wprowadzić do samorządów, powiem szczerze przeraziło mnie to. Jeżeli standardy z Sejmu i rządu mają zejść do gmin, to już nie wiem co uratuje ten kraj.

Demokracja u nas jest raczej lichawa, łatwo się łamie lub ugina. Lekiem na to, na pewno nie są partie polityczne, ŻADNE!!!

     Co wybierzemy, demokrację społeczną, czy partyjną autokrację? Musisz wybrać SAM...

koszałek-opałek   

PS.
     Miałem nadzieję, że ten chory system partyjny, gdzie przy decydowaniu o ważnych sprawach PAŃSTWA nie próbuje się znaleźć najlepszego rozwiązania, tylko "liczy się szable" zostanie wyparty od dołu normalnie funkcjonującymi samorządami. Niestety widzę, że kierunki zmian są dokładnie przeciwne, ludzie na dole uznali, że to co dzieje się w "Warszawie" jest dobre także u nas ;[.

     Nie zdziwcie się tylko, że jak wpuścicie lisa do kurnika to będziecie często jedli rosół ;]]. Chociaż tych kur u nas po dwunastu latach rządzenia partii już i tak sporo ubyło... ;[[.

PS. 2

Czwartkowa debata

     Spokojna, jałowa, hasłowa. Panowie czuli się w miarę komfortowo, żartowali "luzik". Drobne wpadki techniczne (poślizg w rozpoczęciu debaty, nieprzestrzeganie wyznaczonego czasu,..., ale to szczegóły). Organizatorzy na szczęście w porę się zreflektowali i dopuścili kilka pytań "na żywo". Generalnie byłą to, strata czasu!

     Nie było ognia, ani na scenie, ani na widowni (bardzo licznej). Na zadawane pytania praktycznie 90% osób na sali spokojnie mogłoby odpowiedzieć podobnie jak uczestnicy debaty. Lepiej byłoby dla istoty debaty, żeby obaj dyskutanci przygotowali się do niej solidniej, wprawdzie konwencja 1 minuty nie wymagała tego, ale nie zaszkodziłoby, jakby merytoryczne wypowiedzi zastąpiły wygłaszane komunały.

     Całe szczęście, styl i jakość wypowiedzi odbiegał od zasad przyjętych w komentarzach do artykułów w Dzienniku Polskim, przynajmniej nie najedliśmy się wstydu. Jedyna korzyść z tej drętwej debaty to, to, że potrafiliśmy zrobić w Proszowicach ciekawy projekt polityczno - społeczny i nie narobiliśmy sobie "obciachu".

     Niestety partyjniactwo znowu dało o sobie znać ;[, na koniec debaty p.Jacek wyciągną "ASA z rękawa" i na scenie pojawił się marszałek województwa małopolskiego Marek Sowa. Niestety, zaproszony "AS" stwierdzeniem (luźny cytat): ...będziemy współpracowali z każdym wybranym burmistrzem, jednak przyjechał tutaj po to, żeby pomóc Jackowi..., zamienił się w "niedźwiedzia", bo moim zdaniem taką właśnie zrobił przysługę kandydatowi PO.

     No cóż, zasadę "noblesse oblige" (szlachectwo zobowiązuje), wierchuszka polityczna, traktuje raczej po macoszemu ;[[.

Obejrzyjmy sobie tę "porywającą" debatę ;]]:

(film. TV Proszowice)

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/zrzeda/20141128sam/art.php