Świętość Dnia Wszystkich Świętych kończyła się za murami proszowickiej nekropolii

(fot. mbfatimska.pl)

Proszowice, 9-11-2013

     Dzień Wszystkich Świętych (1 listopada) w Proszowicach, jak w "całej" Polsce ma charakter refleksyjny. Tłumy ludzi stoją w zamyśleniu przy grobach swoich bliskich i znajomych. Modlitewna cisza, przerywana tylko stłumionymi słowami powitania osób, które niejednokrotnie tylko przy okazji tego Święta mogą zamienić kilka zdań (oczywiście okazji do rodzinnych spotkań nie brakuje - brakuje tylko na nie czasu [a może chęci?]).

     Po zapaleniu mniejszej lub większej ilości zniczy na grobach i zmówieniu kilku krótkich modlitw za naszych zmarłych, wracamy do domu lub pędzimy na kolejny cmentarz. Przekraczamy jedną z kilku bram i nagle jesteśmy w INNYM świecie. Nastrój zadumy i refleksji, mimo, że jest to Dzień Wszystkich Świętych "biorą diabli".

     Wzdłuż ulicy Krakowskiej mamy "regularny bazar" (z ograniczonym asortymentem, ale...) z "zapachem mamony". Nie jest tutaj przesadnie cicho, gdyż zakupy bazarowe mają swoją charakterystyczną atmosferę (negocjacje cenowe, zachwalanie towaru...). Od strony zachodniej (w okolicach "nowego" cmentarza) znajduje się parking, który oczywiście nie jest w stanie pomieścić wszystkich samochodów. Na "każde" wolne miejsce parkingowe jest "zawsze" chętnych więcej. Jeżeli kierowcy potrafią poskromić swoje emocje, to nie ma żadnych kłopotów, niestety gorzej jest gdy trafią na siebie bardziej krewcy szoferzy. "Świętości" w wymianie zdań i gestów raczej nie doświadczymy.

(fot. horrorsandscaryshits.blox.pl)
     "Wisienką na torcie" jest obszar okołocmentarny od strony pól (ul. Armii Kraków). Niestety ja zazwyczaj (z przyczyn logistycznych - umiejscowienie odwiedzanych grobów), właśnie od tej strony nawiedzam parafialną nekropolię. Duża ilość samochodów, jako taka nie jest wielkim problemem - trzeba po prostu uważać na zapakowane po obu stronach ulicy pojazdy. Na pieszych idący jezdnią trzeba również mieć baczenie (niestety muszą oni iść drogą ponieważ na poboczach stoją samochody - jak znam życie i tak chodziliby drogą ponieważ pobocza są nie równe i często zamieniają się "bagienko").

     Apokalipsa zaczyna się wtedy gdy, na drodze spotykają się dwa "konwoje" (kilka aut jadących "zderzak w zderzak") poruszające się w przeciwnych kierunkach. I zaczyna się, ilość krążących w powietrzu wówczas niecenzuralnych słów, zaczynających się najczęściej na różne litery naszego alfabetu np. (b, c, h, k... itp.) znacznie przekracza "ustawowe regulacje". Po ochłonięciu włącza się kierującym myślenie i po trwających kilkadziesiąt minut "mikro - ruchach" sytuacja zostaje rozwikłana. Oczywiście za kilka minut tworzy się następny zator w innym "składzie osobowy", i tak przez cały dzień.

     O ile rozwiązanie problemu "targowiska" i małego parkingu raczej w prosty sposób nie da się rozwiązać, to "dantejskie" sceny na ulicy Armii Kraków moim zdaniem można rozwikłać dość prosto i co najważniejsze prawie bezkosztowo. W każdym razie, można przynajmniej spróbować coś z tym zrobić!

     Może na przykład, NA OKRES 2-3 dni wprowadzić "rozsądny" RUCH JEDNOKIERUNKOWY na odcinkach ulicy Armii Kraków od strony ul. Kosynierów i Krakowskiej do parkingu. Moim zdaniem powinno to upłynnić ruch i pieszym zapewni większe bezpieczeństwo.

     Wprowadzenie w tym rejonie na stałe ruchu jednokierunkowego jest raczej bezzasadne. Nie ma tam normalnie wielkiego ruchu, a mieszkającym tam niepotrzebnie komplikowałoby to życie.

(fot. zpopk.blox.pl)
     Wiem, że zarządzającym naszym miastem dobro innych obywateli (no może z wyjątkiem najbliższych) nie spędza snu z oczu, ale "JAKBY" osoba (osoby), która odpowiada za organizację ruchu w Proszowicach pochyliła się nad powyższą propozycją. Nawet wtedy, gdy ona sama nie musi w tym świątecznym okresie odwiedzać naszego cmentarza. BYŁOBY SUPER! Ja i kilkaset osób grzeszących werbalnie w tym Świętym dniu bylibyśmy BARDZO wdzięczni.

     Mam nadzieję że jak KTOŚ nad problemem (bo taki problem jest) ruchu na ulicy Armii Kraków w dniach 1-2 listopada pochyli się, a może nawet zastanowi, to mając odpowiednie doświadczenie i wykształcenie bez trudu rozwiąże go. Jeszcze może drobna, smutna dygresja do wzmiankowanej wyżej nadziei. Umiera ona ostatnia, ale niestety w Proszowicach nie mogłaby być pochowana, bo jak dojechać i zapalić na jej grobie "świeczkę" 1 listopada?

Na Boga, niech się ktoś tym zajmie!!!

proszowski zrzęda   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/zrzeda/20131109zrzeda_1listopada/art.php