Zapiski myśliwego - zimny, deszczowy lipiec cz.I

lipcowy zachód słońca w Bobinie (fot. Jan Gorczyca)

Proszowice, 26-07-2011

     Lipiec to czas wakacji i urlopów. Lipiec uważany jest za środek lata, oraz za najcieplejszy miesiąc, chociaż z tym bywa różnie. W tym roku początek lipca był deszczowy i zimny, maksymalna temperatura wynosiła tylko od +14 do + 16 stopni. Od pierwszego lipca występowały codziennie przelotne opady, a chwilami lało jak z cebra! Trzeciego lipca w górach nawet spadł śnieg! Koniec czerwca i początek lipca bardziej przypominały jesień niż środek lata! Wiele roślin już przekwitło i zawiązało owoce, ale nadal jeszcze kwitną liczne rośliny zielne.

     W tym bezmiarze zieleni letniej, kwitnące rośliny, choć jest ich bardzo dużo, nie są już tak widoczne jak na początku wiosny. Trawy i rośliny zielne rosnące na miedzach, na skarpach, nad brzegami rzek i rowów, zaczynają więdnąć, żółknąć i szarzeć. Rolnicy od poranka do późnego wieczora pracują na polach. Nadal wykonywane są chemiczne zabiegi ochronne przeciwko szkodnikom i chorobom grzybowym. Zbierany jest bób, kalafiory, kapusta biała, włoska i pekińska, marchewka, pietruszka i wczesne ziemniaki. Na skoszonych w czerwcu łąkach ponownie pojawiają się szafirowe kwiaty goryczki, różowe rdestu, kremowe ostrożnia, różowe firletki. Na miedzach i skarpach biało kwitnie barszcz zwyczajny, czerwonawo dzięgiel, a żółto przytulia. Na brzegach stawów i rowów kwitnie pałka wodna, a pod koniec lipca zaczyna kwitnąć trzcina pospolita.

lipiec - środek lata (fot. Jan Gorczyca)
     Wśród zwierzyny - nadal toczy się bujne życie rodzinne. Większość ptaków kończy okres lęgowy, chociaż część wyprowadza pisklęta po raz drugi. Ciągle słyszy się śpiew ptaków, ale głównie o świcie i pod wieczór. Jednak nasilenie śpiewu zmniejszyło się. Ucichł już słowik, ucichły również niektóre inne gatunki. W ciepłe wieczory i noce często rozlega się piskliwy głos pójdźki.

     Charakterystycznym zjawiskiem ciepłych wieczorów letnich, już od czerwca, są loty nietoperzy, obserwować możemy również przeloty ogromnych stad szpaków. Dla myśliwych lipiec to czas letnich polowań na kozły, dziki i szkodniki łowieckie. Najlepszą porą dnia do polowania jest wczesny ranek i wieczór. Wielką plagą w czasie nocnych polowań na dziki są ślepce, komary i meszki. Jedynym środkiem zapobiegawczym jest stosowanie odstraszających owady preparatów chemicznych lub ekologicznych, np. naturalnego olejku migdałowego lub goździkowego. Zapach ten, którego owady nie znoszą, utrzymuje się przez kilka godzin, chroniąc myśliwego od rojów dokuczliwych napastników.

myśliwi z Wojskowego Koła Łowieckiego "Batalion" zakupili i wpuścili na stawy pławowickie tytułem eksperymentu 100 młodych, lecz wyrośniętych już kaczek krzyżówek pochodzących z hodowli, kaczki te zachowują się całkowicie odmiennie od kaczek urodzonych w naturalnym środowisku i wychowywanych przez matkę, w sytuacji zagrożenia zamiast rozproszyć się i chować się w szuwarach jak to czynią dzikie, te zbijają się w stado stając się łatwym łupem drapieżników skrzydlatych (fot. Jan Gorczyca)
7 lipca. Drabina nad Wisłą w Hebdowie. Nareszcie przestało padać, od rana słonecznie i cieplej. Jednak prognozy nadal przewidują pogodę burzową, ale ma być zdecydowanie cieplej, a nawet upalnie, powyżej 30 st.! Teraz (godz.19,00) jest 27 stopni, bezwietrznie i parno, wilgotne powietrze cuchnie zgnilizną. A jeszcze do wczoraj było tylko +14 stopni i całą noc i dzień padał deszcz. Po zimnych i deszczowych dniach, dzisiejsze słońce i ciepłe powietrze spowodowały, że znów odezwały się ptaki. Już w czasie podchodzenia do drabiny słyszę dwa skowronki wydzwaniające chyba jeden z ostatnich koncertów tego lata. Przed drabiną rozciąga się duży łan użytkowanej kośnie łąki. Trawy drugiego pokosu wyrośnięte już prawie do kolan, widoczne są w nich ponownie odrosłe i kwitnące rośliny łąkowe.

     Z tyłu wzdłuż Wisły ciągnie się pas nieużytków szerokości do pięćdziesięciu metrów porośnięty kępami wikliny i wysokim zielskiem. Przez chwilę słyszę za plecami szelest, powoli odwracam się i widzę przez lornetkę kozę, która przedzierała się przez to zielsko, a teraz przygląda się mojej drabinie. Po chwili wahania, decyduje się na ucieczkę, wielkimi skokami przedziera się w kierunku brzegu Wisły. W letnim słońcu widoczne dziś jest wiele gatunków dorosłych owadów, charakterystycznych dla tej pory roku, różnokolorowe motyle, wiele gatunków muchówek, a także roje komarów.

okolice pławowickich stawów. Latem i wczesną jesienią butuje tutaj tysiące szpaków stanowiąc trwały element tego krajobrazu (fot. Jan Gorczyca)
     Z lewej strony dochodzi głos rzekotki drzewnej. To niewielka zielona żabka, która dzięki temu, że palce jej nóg zakończone są okrągłymi, lepkimi przylgami, potrafi łazić po drzewach, dość pospolita, lecz trudna do zauważenia w tym bezmiarze zieleni, częściej ją słychać niż widać.

     Po krzakach wikliny uwijają się skrzeczące młode sroki. Z oddali łąk słychać derkacza, a wszędobylskie szpaki chmarami przelatują w różnych kierunkach. Na drabinie przewiezionej i ustawionej trzy dni temu przez myśliwych Nowickiego, Kokosińskiego, Gorczycę, Łękasa i Mroza, do pilnowania dzików żerujących na polu pszenicy zasiadł kolega Zbyszek. Po chwili okazuje się, że dziś nad Wisłą w Hebdowie nie jesteśmy sami.

     Po ostatnich opadach woda w Wiśle podniosła się zalewając zatoczki i wyrwy w brzegach. Już trzecia para wędkarzy opuszcza swoje stanowiska udając się do domu. Ci ostatni niosą wielkie urządzenie do połowu ryb zwane "podrywką". Z tej odległości nie mogę dojrzeć efektów ich łowów, obaj niosą torby foliowe, lecz może tam jest tylko termos i jakieś jedzenie, trudno zgadnąć. Nadal jest parno i bezwietrznie. Za Wisłą ktoś rozpalił dwa ogniska. Biały dym unosi się na kilka metrów i opada snując się przy ziemi, co może zwiastować zbliżający się deszcz. Jakieś pół godziny po zachodzie słońca zaczynają loty nietoperze. Nadal odzywa się derkacz, a z nadwiślańskich zarośli słychać śpiewy makolągwy i sikor. Na tle zieleni złocą się wierzchołki nie skoszonych traw. Ich dojrzałe ziarniaki częściowo już osypały nasiona. Dziś do zmroku na soczyste zielone trawy nie wyszedł żaden kozioł.

cdn.

Jan Gorczyca   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/zapiski/20110726zapiski07_1/art.php