Republiki nadbałtyckie: tragedia demograficzna na 100-lecie niepodległości

(fot. pixabay.com)

27-02-2018

     W ciągu 27 lat niepodległości trzy republiki nadbałtyckie zmniejszyły swoją populację o 1,85 mln. Dyskusje o wyludnianiu się tych państw przesłaniają radość z obchodzonego przez nie stulecia ogłoszenia niepodległości w 1918 roku.

     Powstanie nowych państw nad Morzem Bałtyckim w 1918 roku jest powszechnie wspominane w Estonii, na Litwie i Łotwie, przypominane są trudne początki państwowości nierzadko w odniesieniu do obecnego napięcia między nimi a Rosją.

     Mniej chętnie natomiast wspomina się tam okres II wojny światowej, kiedy to w każdym z krajów "udało się" utworzyć regularne oddziały walczące po stronie hitlerowskich Niemiec. Legion Estoński Waffen SS, Łotysze w ramach Waffen SS czy litewska kolaborancka formacja policyjna Ypatingasis b?rys, czerpiąca kadry ze Związku Strzelców Litewskich (Szaulisów) do dzisiaj są kością niezgody w relacjach międzynarodowych republik nadbałtyckich i ocenie przeszłości.

     W tym roku jednak w czasie obchodów rocznicowych na Litwie, Łotwie i Estonii, jako jeden z problemów zagrażających stabilności tych państw, wymienia się nie sytuację polityczną, lecz wyludnianie się i tak niedużych organizmów politycznych.

Wielki minus

Od upadku Związku Sowieckiego i reaktywacji trzech suwerennych państw na wschodnim wybrzeżu Bałtyku mija dwadzieścia siedem lat, w trakcie których rządy w Wilnie, Rydze i Tallinie przeprowadzały reformy, wskazywane jako wzorcowe rozwiązania prorynkowe, ale też notowały wiele porażek. Jedne z nich wynikały z czynników zewnętrznych, jak kryzys finansowy w pierwszej dekadzie XXI wieku, inne swe źródło miały w kruchości systemu gospodarczego i płytkości własnych rynków, uzależnionych od koniunktury w otoczeniu.

     Pojawienie się możliwości znalezienia lepiej płatnej pracy na Zachodzie spowodowało, że z republik nadbałtyckich ruszyła fala emigrantów, a na lokalnym gruncie zmieniła się struktura społeczeństwa. W krajach pozostali ludzie starsi, mniej mobilni zawodowo, młodzież zaś masowo opuszczała i nadal opuszcza rodzinne strony. Przykładem pustoszejącego miasta może być łotewski Dyneburg (Daugavpils), który - według białoruskiego portalu "UDF.by" - liczy obecnie mniej mieszkańców niż na początku XX wieku. Ludność Dyneburga, gdzie Polacy stanowią ok. 15 proc. mieszkańców, spadła w okresie niepodległości z 130 tys. do 85 tys., a więc o 35 proc. W podobnej proporcji ubyło mieszkańców stolicy Łotwy - ludność Rygi spadła z 915 tys. do 640 tys. osób.

Coraz większa pustka

     O skali katastrofy demograficznej, jaką przeżywają kraje nadbałtyckie świadczą spadające liczby obywateli. W roku odzyskania niepodległości przed 27 latami Litwa miała 3,7 mln mieszkańców, dzisiaj 2,8 mln. Łotwę zamieszkiwało 2,7 mln osób a obecnie ok. 2 mln. Obydwa te kraje w ciągu kilkunastu lat straciły jedną czwartą mieszkańców. Niedużo lepiej jest w Estonii, która straciła ok. 18 proc. obywateli - z 1,6 mln do 1,3 mln.

     Dzisiaj wszystkie trzy państwa nadbałtyckie mają nieco mniej mieszkańców niż liczą w sumie dwa nasze województwa - największe Mazowsze i najmniejsza Opolszczyzna.

     Opuszczone domy, puste mieszkania lub duże lokale zamieszkane przez jedną albo dwie osoby to nie tylko problem społeczny, ale też ekonomiczny. Koszty utrzymania (media, ogrzewanie) nie spadły, raczej w tym czasie ceny nośników energii w nowych krajach członkowskich systematycznie rosły. Dzisiaj mieszkanie, w którym kiedyś żyła cała rodzina, muszą samodzielnie utrzymywać emeryci, często już samotni. Dla nich życie staje się trudniejsze.

     Nic dziwnego, że właśnie w tej grupie wiekowej w badaniach przeprowadzonych na Litwie w grudniu ubiegłego roku najwięcej było wypowiedzi o odczuwalnym pogorszenia się warunków życia. Jak podaje "The Baltic Course", 32 proc. pytanych stwierdziło, że ich położenie w roku 2017 w porównaniu do 2016 roku się pogorszyło, a 53 proc. stwierdziło, że poziom życia się nie zmienił. Deklarowaną przez władze republik nadbałtyckich dobrą koniunkturę gospodarczą, odczuło na Litwie zaledwie 11 proc. badanych.

     W "głosowaniu nogami" kraje nadbałtyckie także przegrywają. Ich obywatele wciąż chętniej wyjeżdżają za granicę, niż wracają do domów. W ciągu 2017 roku Litwę opuściło 55 tys. osób, bijąc rekord emigracyjny. Z Łotwy wyjechało w ciągu ubiegłego roku 19 tys. osób, czyli w ciągu jednego roku liczba ludności kraju spadła o 1 proc. Najlepiej z zahamowaniem emigracji zarobkowej radzi sobie Estonia, w której od 2012 roku znacznie wzrosły płace.

     We wszystkich krajach nadbałtyckich, gdzie deficyt rąk do pracy jest najbardziej odczuwalny, w miejsce Łotyszy, Estończyków i Litwinów wchodzą imigranci z sąsiednich państw. Tylko na Litwie w 2017 roku wizy z zezwoleniami na pracę dostało 34,5 tys. osób z czego 20 tys. stanowili obywatele Ukrainy - podaje "RUBALTIC.ru".

Jan Bereza   

Źródło:

http://www.pch24.pl/republiki-nadbaltyckie--tragedia-demograficzna-na-100-lecie-niepodleglosci,58515,i.html



Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/widze/20180227demografia/art.php