Okiem Tubylca - wrzesień 1993 (Wyborcze resume)
|
(fot. Gazeta Lokalna) |
Proszowice, 29-11-2016 [wrzesień 1993 (nr 29)]
Wyborcze resume
Miałem się później w ciągu mego życia nauczyć, że na ogół skłonni jesteśmy sobie radzić z nową sytuacją poprzez reorganizację, a jest to wspaniała metoda stwarzania pozorów postępu, gdy naprawdę rodzi się zamęt, marnotrawstwo i demoralizacja.
Petroniusz Arbiter ok. 60 r.
W sierpniu 199lr., kiedy w kraju szykowano się do pierwszych w pełni niezależnych wyborów i gloryfikowano proporcjonalny system wyborczy, w małym podkrakowskim miasteczku, w małej lokalnej gazecie ukazał się felieton zachwalający system większościowy.
Oczywiście nie był on brany pod uwagę w dyskusji poselskiej, której wynikiem jest obowiązująca ordynacja. Nie zwrócił, wydaje się, uwagi czytelników. Pozwolą jednak Państwo, że przypomnę kilka, wydaje się nadal aktualnych zdań: Wydawać więc by się mogło, że Proszowice właśnie teraz wybiją się na własną reprezentację w Sejmie Rzeczypospolitej (...) Może najwyższy już czas, aby byli to przedstawiciele umiejący zadbać o interesy lokalnych społeczności, a w szerszym wymiarze o interes kraju (...) nie dano nam możliwości podjęcia odpowiedzialności za naszą wspólną przyszłość i wybrania właściwej osoby, naszego posła, który mógłby w Sejmie z podniesioną głową oznajmić: "Jestem posłem z Proszowic", mając pełną świadomość, że jest tej ziemi godnym obrońcą i reprezentantem. A my po naszemu moglibyśmy mu obiecać: spróbuj być posłem malowanym, to nie tylko posłem tym być przestaniesz, ale zobaczysz co znaczą prawdziwe, proszowskie gulony.
Minęły dwa lata. Mamy ordynację, uchwaloną przez będących na wychodźstwie parlamentariuszy, niestety, w kształcie przybliżającym kolejne kryzysy. Nie należy się temu dziwić, skoro ubiegła kadencja to pasmo zaczętych, odłożonych i wreszcie uchwalonych, często w formie obrażającej niekoniecznie znawców prawa, niezwykle ważkich dla kraju i gospodarki ustaw.
Jednym z głównych grzechów obecnej kampanii, obok fatalnej ordynacji, jest brak programu, jest brak programu, który mógłby skupić grupę wyborców w siłę zdolną powołać większość parlamentarną. Może to nie tylko kwestia programu, ale przede wszystkim zaufania i ludzi go budzących, posiadających autorytet i charyzmę. Nie mając na kogo głosować, wielu po prostu na wybory nie pójdzie!
Daleki jestem od dezawuacji jednego z podstawowych praw obywatelskich i wolnościowych. Udział w wyborach to nie tylko powinność, ale zaszczyt i honor. Tego ostatniego jakby co niektórym kandydatom na (wyłącznie ich zdaniem) ciepłe, poselskie stołki, zabrakło.
Wybory według ordynacji większościowej mogłyby być zaczątkiem niezbędnej w parlamencie Izby Samorządowej, Uruchomionych procesów, obudzonych ambicji lokalnych działaczy, polityków i mieszkańców nie byłoby łatwo zatrzymać czy rozbić kolejną "wojną na dole". I dobrze - bo przecież to właśnie one są motorem wielu przemian.
AD 1993 tracimy zapał, energię, czas, pieniądze i podobno potrzebne każdej władzy zaufanie. Wpaja nam się koncepcję mniejszego zła. A może mniejszego dobra - nie wiem...
Edward Wypych
PS. - IKP
Niestety na tym numerze (29) zakończyła swój krótki żywot "Gazeta Lokalna Proszowice", tym samym ciekawe felietony "tubylca" także przestały się pojawiać...
|
|
|