Okiem Tubylca - listopad 1992
|
(fot. Gazeta Lokalna) |
Proszowice, 26-08-2016 [21-11-1992 (nr 23)]
MALKONTENTOM...
Dzisiaj, kiedy ze zdumieniem przecieramy oczy, w zdziwieniu obserwując poczynania naszych parlamentariuszy. Gdy oglądamy posunięcia tych kameleonów wchodzących buciorami w najbardziej delikatne, intymne sfery życia, depczące przy okazji najważniejsze z praw obywatelskich, ogarnia złość, zniechęcenie, apatia. A wszystko to w sytuacji zatrzymania reform w pół drogi. Najlepiej widzą to tu, z dołu osoby, chcące coś zrobić dla społeczności (wyświechtane?), a także dla siebie (napiętnowane!?). Borykają się z morzem bzdurnych, nieżyciowych przepisów. A w "państwie prawa" to właśnie one wyznaczają granice ruchu dla każdej ze stron - obywatela, urzędnika, podmiotu gospodarczego.
Brakuje nam tu na dole kompleksowego i kompetentnego prawa, pozwalającego szerzej korzystać z uprawnień samorządowych, ułatwiającego stabilizację ekonomiczną gmin.
Malkontentom, naszym współparafianom, narzekającym na wszystko dookoła przypomnę znane powiedzenie, że łatwo być młodym, pięknym i bogatym. Gorzej, gdy jest odwrotnie i widzimy siebie, miasto, gminę taką jaka jest.
Stosunkowo wąska grupa ludzi wzięła na siebie odpowiedzialność za dzisiaj. Nie może jednak odpowiadać za wczoraj - za brak oczyszczalni ścieków, sieci gazowniczej w mieście i gminie, odpowiedniej rezerwy cieplnej, kilkunastoletnie zapuszczenie budownictwa mieszkaniowego, itd. itp. Wbrew zamieszczonemu w "Gazecie Krakowskiej" artykułowi, który, moim zdaniem był ewidentnym przykładem nierzetelnej roboty dziennikarskiej, w tym jakże trudnym okresie w Proszowicach coś się robi. Mającym odmienne zdanie proponuję spacer po mieście a następnie odpowiedzenie sobie na pytanie: Co zrobiono w tym miasteczku przez okres ostatnich dwóch lat, a co w przeciągu - powiedzmy - ubiegłych lat dziesięciu. Poprzestając na tym, wydaje się zbędne, porównanie tych okresów pod względem warunków działania, zwłaszcza w sferze możliwości ekonomicznych.
/E.W./
|
|
|