Czy by weszli, czy by nie weszli? - mniejsze zło i otwarte pytania o cenę za aspiracje do wolności

Sytuacja w Polsce była przedmiotem zainteresowania nawet w radzieckich uczelniach wojskowych (...) Oficerów Wojska Polskiego studiujących w Akademii Wojsk Pancernych im. Malinowskiego przed polskim kryzysem traktowano bardzo poprawnie. Lecz w okresach napięć pojawiły się pytania sondażowe na temat stosunku oficerów polskich do wydarzeń w kraju. (...) Pod koniec 1980 r., a także w marcu, czerwcu oraz w okresie od września do listopada 1981 roku w jednostkach garnizonu moskiewskiego gromadziły się kolumny samochodów wojskowych, a także dowódczo - sztabowych wozów dowodzenia. Na pytania (polskich oficerów) z jakiego powodu tak się dzieje, radzieccy wykładowcy i studenci odpowiadali, że oczekują rozkazu aby udzielić pomocy Polsce w przypadku agresji imperialistów. Pytali też jak mają zachować się w Polsce. Polscy oficerowie - studenci odpowiadali zawadiacko i z przekorą "za potrzebą od kolumny nie odchodź".

zamieszczone w "Kulisy Stanu Wojennego 1981-1983"; gen. Franciszek Puchała

Gdy historia oddzieli ziarno od plew, bohaterów od antybohaterów, to okaże się, że wielkim szczęściem dla Polski było pojawienie się takiego patrioty jak Jaruzelski. Historia pokaże prawdziwą jego rolę. Widziałem go wtedy jak się miotał. Przekonywał u siebie. Przekonywał w Moskwie. Przecież na początku lat 1980 w ZSRR były "jastrzębie". Byli to zwolennicy wojskowego rozwiązania kryzysu...

Aleksander Jakowlew współpracownik Michaiła Gorbaczowa; zamieszczone w "Kulisy stanu wojennego 1981-1983" Wiem że szykowano się do udzielenia bratniej pomocy Polsce w celu ustabilizowania sytuacji. Jeżeli by Jaruzelski tego nie zrobił to 14 grudnia nasze dywizje wkroczyłyby na terytorium Polski. Wszystko było gotowe. Wojsko Polskie byłoby zneutralizowane. Nie miałoby szans na aktywny opór. W ciągu jednego dnia, no najwyżej dwóch dni, wszędzie, w każdym mieście, w każdej miejscowości byłyby nasze wojska.

Wiktor Dubynin - Pełnomocnik Rządu ZSRR ds. pobytu Wojsk ZSRR w Polsce


13-12-2017

     Czy wprowadzając stan wojenny w Polsce w 1981 roku przekroczono kompetencje polityczne niszcząc rodzące się narodowe aspiracje wolnościowe? Czy gdyby nie wprowadzono stanu wojennego w Polsce to popełniono by polityczny grzech zaniechania, za który pokolenie Polaków urodzonych w PRL zapłaciłoby cenę krwi? Wtenczas miałem 16 lat, w sam raz na dobrego miotacza butelek na czołgi. Trzy lata później mogłem zobaczyć możliwości czołgów, za którymi chciałem gonić i rzucać w nie butelkami. Osiągały prędkości ponad 80 km na godzinę i trudno było je niszczyć butelkami. Ani bym ich nie dogonił ani zniszczył. Od tamtego czasu trwają dyskusje o cenę wolności, którą zapłacili ludzie - ofiary stanu wojennego w Polsce.

     Od czasu zakończenia stanu wojennego w 1983 roku, corocznie zwłaszcza w grudniu pojawia się publiczne pytanie o cenę za aspiracje do wolności. Czy była wysoka lub czy nie zapłaciliśmy za wolność jak na Polaków przystało, czyli krwią, zniszczeniem i wieloletnią traumą po walce o wolność. Zapewne byłyby także pomniki i mogiły - jak po każdym zrywie wolnościowym.

     W każdą kolejną rocznicę wprowadzenia stanu wojennego wśród przeciwników jak i zwolenników jego wprowadzenia pojawia się pytanie: Dlaczego nie uruchomiono interwencji wojsk Układu Warszawskiego aby zażegnać Polską kontrrewolucję???. Autor książki p.t. "Kulisy Stanu Wojennego 1981-1983" generał Franciszek Puchała daje prostą odpowiedź Dlatego, że nie musiała być uruchomiona i dalej pisze Skoro wprowadzono stan wojenny i powstrzymano kontrrewolucję to przesłanka polityczna interwencji wojskowej przestała istnieć.

     Od autora "Kulisów stanu wojennego..." dowiadujemy się o możliwościach militarnych ówczesnego Wojska Polskiego i ewentualnych interwentów, których autor lokalizuje wśród byłych państw Układu Warszawskiego, a szczególnie ZSRR, NRD, Socjalistycznej Republiki Czechosłowacji. Generał Franciszek Puchała jako wysoki oficer Sztabu Generalnego podaje także racje polityczne jakimi prawdopodobnie kierowały się państwa NATO ze Stanami Zjednoczonymi na czele w tle ich ówczesnej polityki zwalczania komunizmu i nie rozprzestrzeniania się konfliktu zbrojnego na skalę światową. "Kulisy stanu wojennego..." popiera analizą i oceną polityczną oraz porównaniem sił militarnych potencjalnych przeciwników czyli ówczesnego Ludowego Wojska Polskiego i państw - ewentualnych interwentów z Układu Warszawskiego.

PORÓWNANIE SIŁ:

Wojsko Polskie - armie innych państw Układu Warszawskiego - 1980 r.

tabelę wykonano na podstawie danych z książki F. Puchały "Kulisy stanu wojennego...", dane dotyczące Armii ZSRR obejmują siły Zachodnich Okręgów Wojskowych (Nadbałtyckiego, Białoruskiego, Zakarpackiego) oraz Centralnej Grupy Wojsk w Czechosłowacji, Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej i Floty Bałtyckiej ZSRR

     Franciszek Puchała dużo miejsca poświęca na doszukiwanie się motywów działań autorów stanu wojennego a w szczególności jego głównego reżysera generała Wojciecha Jaruzelskiego, późniejszego pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

     Były Szef Sztabu Zjednoczonych SZ UW gen. Gribkow w "Wojenno - Istoriczeskim Żurnale" z 1992 roku stwierdził, że istniały plany wprowadzenia wojsk Układu Warszawskiego do Polski. Podobnie wypowiedział się Przewodniczący Rady Najwyższej Federacji Rosyjskiej do spraw przekazania archiwów byłej Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Dmitrij Wołkogonow, który w 1994 roku stwierdził Komisja ujawniła specjalne teczki, z których w sposób wiarygodny dowiedzieliśmy się o naszej zbrojnej interwencji na Węgrzech i w Czechosłowacji oraz o podobnych przygotowaniach do interwencji w Polsce.

wykonanie Piotr Staniszewski na podstawie zał. nr III/4 aut. gen. F.Puchały - zamieszczonego w "Kulisy Stanu..."

     Z kolei gen. Wasilij Dudnik uczestniczył w planowaniu operacji pod kryptonimem "Bratnia Pomoc" od wiosny 1981 roku. Według Dudnika plany tej operacji przygotowywano także w okręgach wojskowych ZSRR - Nadbałtyckim i Białoruskim. Niemcom i Czechosłowakom wyznaczono przygotowanie podobnych operacji - ale o mniejszej skali. Niemcom w zachodniej Polsce a Czechosłowakom w Polsce południowo - zachodniej. Dywizje pancerne i zmechanizowane Armii Czechosłowackiej jako pierwsze miały wkraczać do Polski od strony południowo - zachodniej. Dniem wkroczenia do Polski wojsk czechosłowackich wyznaczono godziny nocne 6 grudnia. Armia czeska miała prowadzić inwazję na dwóch kierunkach: Nachod - Wrocław i Opawa - Opole. Dowódcą czeskiej armii inwazyjnej był gen. Frantiśek Vesely. Rozkaz zatrzymania operacji nadszedł w ostatniej chwili z dowództwa Zjednoczonych Sił Zbrojnych UW w Moskwie.

     Autor "Kulisów stanu wojennego..." utrzymuje, że proces przygotowania ewentualnej inwazji był wielotorowy i szeroko prowadzony. Rozpoznanie rejonów przyszłych działań prowadziły specjalne grupy zorganizowane w tym celu. Rozpoznawane były obiekty centralnej administracji rządowej i wojskowych instytucji w takich aglomeracjach miejskich jak: Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk. Wspomina o tym dowódca 7 Gwardyjskiej Dywizji Powietrzno Desantowej SZ ZSRR gen. Władysław Aczałow, który jesienią 1980 roku dowiedział się od swego przełożonego gen. Dmitrija Suchorukowa o możliwości użycia jego dywizji powietrzno - desantowej do inwazji w Polsce. Dodatkowo w pierwszym rzucie inwazyjnym miała działać 106 Dywizja Powietrzno - Desantowa SZ ZSRR. Niebawem dowódcy obydwóch dywizji powietrzno desantowych otrzymali od gen. Ogarkowa i gen. Suchorukowa odpowiednie wytyczne zgodnie, z którymi prowadzili rozpoznanie rejonów przyszłych działań swoich jednostek. W tym celu wraz z dowódcami podległych sobie pułków i batalionów wylądowali na radzieckim lotnisku wojskowym w Polsce (w Krzywej). Rozpoznanie przeprowadzali w ubraniach cywilnych pod kierunkiem gen. Suchorukowa. Szczególnej uwadze były poddane obiekty, w których mieściły się KC PZPR, Sejm PRL, Narodowy Bank Polski, Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, lotnisko Okęcie oraz lotnisko zapasowe Lublinek koło Łodzi.

     W razie inwazji obie dywizje działając w pierwszej kolejności miały opanować rozpoznane obiekty i internować generałów W.Jaruzelskiego i F.Siwickiego i innych członków rządu i kierownictwa PRL. Linią rozgraniczenia obu dywizji powietrzno - desantowych podczas ich działań w Warszawie miała być ulica Marszałkowska.

     Generał Wiktor Dubynin, który od lipca 1989 r. był pełnomocnikiem rządu ZSRR ds. pobytu wojsk radzieckich w Polsce mówił: Wiem że szykowano się do udzielenia bratniej pomocy Polsce w celu ustabilizowania sytuacji. Jeżeli by Jaruzelski tego nie zrobił to 14 grudnia nasze dywizje wkroczyłyby na terytorium Polski. Wszystko było gotowe. Wojsko Polskie byłoby zneutralizowane. Nie miałoby szans na aktywny opór. W ciągu jednego dnia, no najwyżej dwóch dni, wszędzie, w każdym mieście, w każdej miejscowości byłyby nasze wojska.

     Politycy i wojskowi radzieccy wysokiej rangi oceniali że Generał Jaruzelski prowadził przez cały czas zagrożenia złożoną grę polityczną. Z jednej strony wsłuchiwał się w głos Moskwy, z drugiej strony zajmował pozycję wyczekującą licząc że naciski ZSRR wywołają odpowiednią reakcję Zachodu. W rezultacie manewrowania miedzy Wschodem a Zachodem Polska mogła zyskać czas na rozwiązanie kryzysu i zyskiwać na pomocy ekonomicznej z dwóch stron. Oceniano jednocześnie że "Solidarność" chce sprowokować ZSRR do akcji interwencyjnej w Polsce, uruchomić krytykę i pomoc społeczności międzynarodowej i przejąć władzę w kraju. Generał Jaruzelski powtarzał, że obca interwencja byłaby możliwa w razie zaistnienia w kraju jakiejś awantury społeczno - politycznej, konfliktu o charakterze wojny domowej.

     Na tym tle ważnym jest pytanie o postawę Zachodu wobec możliwej obcej interwencji podjętej w celu ustabilizowania sytuacji w Polsce. Dobrze oddaje nastawienie Zachodu do interwencji wojsk UW w PRL rysunkowy żart, który ukazał się we francuskiej prasie. Dwóch kapitalistów z cylindrami i cygarami dyskutuje o sytuacji i o tym, że muszą coś zrobić dla biednej Polski. Jeden proponuje wypowiedzieć wojnę Układowi Warszawskiemu lecz drugi pyta: "Kto będzie walczył - Ty". Po chwili obaj zgodnie stwierdzają że jednak muszą coś zrobić dla cierpiącej Polski. Więc może zbojkotujemy handel z Sowietami i nie będziemy robić z nimi interesów - proponuje jeden z kapitalistów. Na to odpowiada drugi: Jest to znakomita propozycja, ale właśnie zawarłem z Rosją korzystny kontrakt na wieloletnie dostawy gazu na Zachód. W końcu jeden z rozmówców wykrzykuje wiem jak pomożemy Puścimy w radiu Chopina.

     W prasie całego świata ukazywały się ponure wizje dotyczące Polski. Poniżej mapka z tygodnika Der Spiegel do artykułu, "Polska z kleszczach" pokazującego zagrożenie Polski ze strony socjalistycznych sąsiadów.

mapka z tygodnika "Der Spiegel" - ze zbiorów autora

     W dwa - trzy tygodnie po dezercji płk Kuklińskiego generał Jaruzelski spotkał się z Amerykańskim ambasadorem w Polsce. Do spotkania doszło na prośbę ambasadora. Ambasador utrzymywał wówczas, że ponieważ Jaruzelski wiedział już, że USA dysponują planami wprowadzenia stanu wojennego unikałby tego spotkania w obawie przed konfrontacyjnym niewygodnymi pytaniami jakie ambasador mógłby mu zadawać zgodnie z instrukcjami z Waszyngtonu. Ambasador przypuszczał, że gen. Jaruzelski zgodził się na spotkanie dla zmylenia przeciwnika.

     Jednak - utrzymuje Puchała, wytłumaczeniem spotkania Jaruzelskiego z ambasadorem USA mogła być chęć wysondowania jak zachowają się Stany Zjednoczone po zapoznaniu się z planami wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, które dostarczył do Ameryki płk Kukliński. Najprawdopodobniej Generał założył, że ambasador posiada najświeższe informacje o stanie wojennym, oraz posiada instrukcje z Waszyngtonu w tej sprawie i zechce przedstawić wstępną reakcję Stanów Zjednoczonych. Nie było jednak żadnej reakcji oficjalnej. Po spotkaniu, które odbywało się późnym wieczorem gen. Jaruzelski mógł wysnuć wniosek, że w odpowiedzi na wprowadzenie stanu wojennego Stany Zjednoczone Ameryki Północnej nie zrobią nic w sferze militarnej. Według niektórych zachodnich badaczy brak reakcji Stanów Zjednoczonych wskazuje, że Waszyngton prezentował pogląd, że stan wojenny jest, mniejszym złem.

     Wszyscy wybierali mniejsze zło, za jakie uznawano stan wojenny, tyle że kierując się własnym interesem. Dywizje radzieckie czekały u granic Polski na rozkaz rozpoczęcia inwazji. Amerykanie nie lekceważyli tego zagrożenia. Z powodów strategicznych nie chcieli by pod pretekstem konfliktu w Polsce doszło do przesunięcia głównych sił ZSRR z linii Bugu, aż po Odrę i połączenia ich z 400 tysięczną grupą armii w Niemczech - byłym NRD a także połączenia z Północną Grupą Wojsk ZSRR w Polsce i dywizjami ZSRR w Zachodniej Czechosłowacji - będącymi tam od stłumienia "Praskiej Wiosny". W takiej sytuacji dopuszczali konfrontację zbrojną wojsk NATO i Układu Warszawskiego z użyciem taktycznej broni jądrowej, to znaczy ograniczone ataki jądrowe pociskami o niewielkiej mocy by równoważyć przewagę liczebną wojsk Układu Warszawskiego. Nie używali by jednak broni nuklearnej na terenie Europy Zachodniej. W tym sensie milcząco godzili się na wprowadzenie stanu wojennego przez samych Polaków pomimo wcześniejszej znajomości planów wprowadzenia stanu wojennego, których to informacji dostarczył im płk Ryszard Kukliński. W obronie Solidarności zareagowali dopiero gdy mieli pewność że anarchia została opanowana, spokój przywrócony a konflikt nie rozleje się poza granice Polski.

     Od 6 do 9 grudnia 1981 w Waszyngtonie przebywał wicepremier Zbigniew Madej. Podczas tej wizyty USA ani słowem nie wspomniały że znają plan wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Dla gen. Jaruzelskiego było to zielone światło. Jednocześnie jak tylko mógł wstrzymywał sojuszników przed bratnią pomocą i mamił ich zapewnieniami oraz groził Solidarności. Dzięki nieustannym zapewnieniom, że sami sobie poradzimy, dążył do udobruchania doktrynerów i zimnowojennych marszałków Związku Radzieckiego. Dla wszelkiej pewności przeprowadził odpowiednią dyslokację własnych dywizji. Nie wykluczone, że uprzedził swym działaniem potencjalną interwencję sojuszników o 24 godziny. Reakcji nie było - ani ze strony NATO ani ze strony sił sojuszniczych UW. Aleksander Haig - ówczesny sekretarz stanu USA - napisał: Na początku akcji Jaruzelskiego uznaliśmy, że przynajmniej przez jakiś czas będzie lepiej jeżeli w Polsce będzie stan wojenny niż coś gorszego.

     Wiele światła na reakcję USA w sprawie sojuszniczej interwencji w Polsce wnosi zamieszczona niżej notatka będąca podsumowaniem wniosków z Posiedzenia Specjalnego Komitetu Koordynacyjnego, któremu przewodniczył Zbigniew Brzeziński i Narodowej Rady Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych Ameryki, które odbyło się 7 grudnia 1981 r. pod przewodnictwem Prezydenta USA w celu omówienia reakcji na prawdopodobną interwencję militarną w Polsce. We wnioskach jasno stwierdza się, że należy się liczyć z rozlewem krwi w razie podjęcia decyzji o interwencji militarnej w Polsce.
notatkę przekopiowano z książki F.Puchały "Kulisy stanu wojennego 1981-1983"



Piotr Staniszewski   


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Franciszek Puchała; Kulisy stanu wojennego 1981-83
  2. Plan internowania Jaruzelskiego; tygodnik "Przegląd" nr 50 z grudnia 2016 r.
  3. Wojciech Jaruzelski; Stan wojenny - dlaczego

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/piotr/20171213czy/art.php