"Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 29 - ustalenie terminu ślubu kościelnego
    Dzisiaj jest środa, 24 kwietnia 2024 r.   (115 dzień roku) ; imieniny: Bony, Horacji, Jerzego    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   M.Fatyga   |   zrzęda p.   |   A.Powidzki   |   H.Pomykalski   |   Z.Grzyb   |   W.Nowiński - wrześniowe...   |   Magda K.-G. - prawo dla...   | 

serwis IKP / działy autorskie / przygody franka karierowicza II (Z.Kuliś) / "Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 29 - ustalenie terminu ślubu kościelnego
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl


"Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 29 - ustalenie terminu ślubu kościelnego

(fot. ikp)

Donosy, 19-12-2019

odcinek 29 - ustalenie terminu ślubu kościelnego

     Siedząc tak w czwórkę komentowali przebieg ceremonii ślubnej i nie spodziewali się, że to tak szybko bez specjalnych emocji przejdzie. Bo to jest urząd, a nie kościół mówił Franek, który też na ślubie cywilnym nigdy wcześniej nie był, ale wiedział, że to tylko formalność, bo wiele słyszał od tych, którzy go brali. Justynka natomiast nic nie mówiła, tylko się znacząco uśmiechała, co nawet nie uszło uwadze Franka. Wszyscy wspominali rodziców, którzy zostali w domu i zapewne ich ciekawość zżera jak udał się ślub i czy które z nich się nie rozmyśliło, bo i takie zdarzenia bywają. Nie tylko od cywilnego, ale nawet sprzed ołtarza odchodzą, więc w życiu wszystko jest możliwe.

     Trochę za dużo zamówili tego jedzenia jak na cztery osoby, ale kelner im powiedział, że nie ma problemu, to co zostanie, a da się zabrać, to może zapakować i sobie wezmą. Im jednak nie bardzo taka propozycja odpowiadała, bo jakże to będą resztki z restauracji wynosić, to nie honorowo. W pobliżu była szafa grająca więc kelner włączył im znane ładne melodie do słuchu, ale nawet jak chcieli by zatańczyć, to nie było przeszkód. Mogą tańczyć do woli, ale z tym tańcem, to nie była taka prosta sprawa, toż to mieli tylko jednego mężczyznę. Więc jedli i pili do woli, a kiedy uważali, że już dość, zakończyli imprezę. Franek poprosił kelnera o rachunek, a po zapłaceniu podziękowali i wyszli.

     Zaszli do mieszkania Justynki, tam jeszcze trochę posiedzieli i Franek z Krystyną poszli do autobusu. Nie łatwo było opuścić Frankowi żonę, tym bardziej, że obrączki lśniące na ich palcach przypominały, że coś między nimi zaszło, coś się zmieniło i, że z Justynką jest już związany węzłem małżeńskim i od tej pory nie będą sobie obojętni. Wprawdzie, to tylko ślub cywilny, ale to też ślub zawarty na mocy prawa. Ciekawe jest to, co zasługuje na szczególne podkreślenie, że przez cały dzień Frankowi ani jeden raz nie błysnęła myśl przypominająca mu Kasię. Justynka jest tak odpowiednią dla niego dziewczyną i zapewne będzie też taką żoną, że z powodzeniem zastąpiła mu Kasię, co pozwoliło mu szybko o niej zapomnieć. Czyli Justynka jest dla Franka lekiem na całe zło.

     Na następny dzień wcześnie rano Krysia pojechała do swojej pracy, Franek też i tak zaczął się kolejny dzień powszedni. Jednakże kolejne dnie będą nie tylko wypełnione pracą w gospodarstwie, ale przygotowaniami do ślubu kościelnego, a także wesela. Ślub kościelny nie jest jeszcze zamówiony, nie ma ustalonego terminu i od tego trzeba zacząć, a równocześnie zamówić zapowiedzi co najmniej na trzy tygodnie przed ślubem. W związku z tym pojadą z Justynką do księdza proboszcza w jej parafii do której należała w czasach młodości, bo tam będzie ich ślub. U księdza jest o tyle sprawa ułatwiona, że można iść nie tylko w dni robocze, ale także w niedzielę w przerwie pomiędzy nabożeństwami, lub przed albo po nabożeństwie. A zapowiedzi to jest ogłoszenie przez księdza, że panna taka, a taka i kawaler taki a taki mają zamiar wstąpić w związek małżeński zapowiedź np. pierwsza, a takich zapowiedzi ma być trzy, każda w inną niedzielę. Nazywają się zapowiedziami, bo ksiądz ogłasza zapowiadając, że dwoje młodych mają zamiar wstąpić w związek małżeński. Dalsza część tej formuły brzmi, że: gdyby ktoś wiedział o jakiejś przeszkodzie w zawarciu związku małżeńskiego pomiędzy tymi osobami niechaj zgłosi do kancelarii tutejszej parafii.

     Więc umówili się już młodzi małżonkowie po ślubie cywilnym tym razem telefonicznie na odpowiednią niedzielę, że pojadą w góry i te formalności załatwią. Pojechał Franek w piątek do Justynki, żeby mógł u niej przenocować i dalej pojadą w sobotę przed południem z Krakowa pociągiem, bo autobusy rzadko kursowały, a w dodatku były tak przepełnione, że mogliby nawet przez całą sobotę się nie zabrać. I tak też było. Justynka oczekiwała męża z radością, a i on też nie mógł się już doczekać spotkania z nią. Będą mieli okazję porozmawiać i spędzić noc razem, teraz już jak mąż z żoną, bo po cywilnym nawet nocy poślubnej nie mieli. Wszystko to, co zaplanowali odnośnie dojazdu do rodzinnej wioski Justynki ułożyło się po ich woli i w sobotę około południa byli już na miejscu.

     Planowali, że w niedzielę pójdą na sumę do kościoła, a po nabożeństwie pójdą do księdza i załatwią wszystkie formalności ze ślubem związane. Ale gdy jedli obiad i tak o tym rozmawiali, słysząc to ojciec Justynki powiedział: a dlaczego nie pójdziecie dzisiaj, tylko będziecie odkładać na jutro? Właśnie w soboty takie sprawy ksiądz proboszcz załatwia, a jak jutro pójdziecie do kościoła na sumę, to już pierwszą swoją zapowiedź usłyszycie, a tak to się to odwlecze o tydzień. Wysłuchali co ojciec powiedział, matka potwierdziła i młodzi zgodnie przystali na tę propozycję. Ustalcie sobie o której godzinie chcecie jechać, to ja zaprzęgnę konie i pojedziemy bryczką.

przejazd bryczką (fot. owjszalas.eu)

     Ojciec miał do dyspozycji taką już wysłużoną bryczkę, która nie była zbyt reprezentacyjna i na wesela jej nie używał, ale na dojazdy do miasta lub do sąsiednich wiosek w jakichkolwiek sprawach owszem. Zamiast iść pieszo, to zaprzęgał konie i jechał sobie, czy jechali tam gdzie mieli coś do załatwienia.

     Przyjaźnie przywitał ich ksiądz proboszcz, który jakby ich wyczekiwał, bo spacerował z brewiarzem w rękach wokół plebanii wdychając świeże ciepłe powietrze. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus powiedzieli niemal zgodnym chórem przybysze, na co proboszcz odpowiedział: pochwalony. Cóż was tak Władysławie przygnało do mnie z całą rodziną? Zapytał i dodał: czyżby się jakieś weselisko znaczyło? Tylko nie mówcie, że przymusowe. Nie, nie przymusowe niech ksiądz będzie spokojny, ale, że weselisko to ksiądz zgadł, a właściwie to zapowiedzi chcieliśmy zamówić, a i ślub też. To chodźcie na plebanię, bo musimy papiery zobaczyć i spisać co potrzeba. Weszli na plebanię, ksiądz bardzo szybko załatwił formalności, ustalili datę ślubu i cenę za tą przysługę.

     Właściwie za ślub płaciło się co łaska, ale to tylko tak się mówiło, a cena była z góry ustalona. No i powiedział ksiądz cenę taką, że Franek, gdyby nie było przyszłego teścia, to złapałby się za głowę z wrażenia, ale zanim ktoś z nich zdążył cokolwiek powiedzieć Władysław wypalił: to ksiądz chyba po uważaniu taką cenę powiedział, bo ja myślałem, że będzie dużo wyższa. Na to wszyscy wybuchnęli śmiechem, tylko ksiądz był poważny aż za bardzo i mówi: bo ja wam rzeczywiście po znajomości taką cenę powiedziałem, ale przecież wiem, że na pewno sypniecie więcej. Przecież to i tak na kościół pójdzie, a wy będziecie mieć robotę, bo z was fachowiec nie byle jaki. Dobrze księże nie będziemy się targować, toż to przecież moja córka jest, ani nie pomyślał, że ktokolwiek inny miałby za ten ślub płacić. Córka jego, to i za ślub zapłacić też należy do niego. Porozmawiali jeszcze chwilę z wesołym księdzem, zapraszając go już przed czasem na wesele i wyruszyli w drogę powrotną.

na plebanii (fot. se.pl/wiadomosc)

     Na drugi dzień Justyna i Franek specjalnie poszli do kościoła na sumę, aby usłyszeć ich zapowiedzi, jak to wtedy się mówiło: spaść z ambony. No i usłyszeli. Ksiądz przeczytał wszystko bezbłędnie, nic nie pomylił, nie przekręcił, a kiedy narzeczeni, a właściwie to już małżonkowie wyszli z kościoła po nabożeństwie niektórzy spoglądali za nimi, chcąc zobaczyć nie tak Justynkę Adamczykównę jak jej narzeczonego Franka.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Zamówienie ślubu kościelnego

Nowożeńcy i świadkowie udali się do restauracji
Po uroczystości jaka się niedawno odbyła.
Wcześniej myśleli o zjedzeniu wspólnej kolacji,
Ale wczesna pora dnia nieznacznie ich plany zmieniła.

Teraz już jako młodzi małżonkowie po cywilnym
Pewnego dnia pojechali w góry do parafii Justyny.
Zamowić ślub kościelny, aby tam w domu rodzinnym
Wyprawić wesele dla tej góralskiej dziewczyny.

Na plebanię od Jystyny było kawał drogi.
W tym celu jej ojciec zadbał o wszystko.
Aby uniknąć długiego marszu i oszczędzić nogi
Zaprzągnął konie i pojechali na plebanię bryczką.

Proboszcz przyjął ich z otwartymi rękami,
Spodziewając się, że jakiś grosz świeży wpadnie.
Przywitał się ze swoimi parafianami,
A szczególnie z ojcem, którego znał dokładnie.

Szybko załatwili formalności i termin ślubu.
Ksiądz był przyjaźnie do młodych nastawiony.
Na kilka pytań księdza odpowiedzieli bez trudu
I każdy z tego spotkania był zadowolony.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 28 listopada 2019



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Nie da się zobaczyć mózgu człowieka, ale widać kiedy go brakuje.
(internet)
kwiecień  24  środa
[18.00]   (Kraków)
Operacja >>Burza<< na obszarze Inspektoratu Miechów Armii Krajowejwykład Cezarego Brożka (transmisja online)
kwiecień  25  czwartek
kwiecień  26  piątek
[9.30-13.30]   (Skalbmierz)
8. Akcja Honorowego Krwiodawstwa "Krew darem życia 2024"
[12.00]   (Piotrkowice Małe)
Dzień Integracji Pokoleń w Zesple Szkół im. E. Godlewskiego
kwiecień  27  sobota
DŁUGOTERMINOWE:
PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ