"Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 23 - wzmożone przygotowania do budowy

(fot. ikp)

Donosy, 21-10-2019

odcinek 23 - wzmożone przygotowania do budowy

     Murarz, który budował mury znał też roboty ciesielskie, więc dogadał się z Frankiem, że może też dach wybudować, nie musi szukać innego fachowca. Frankowi było to bardzo na rękę, bo będzie miał do czynienia z jednym człowiekiem. Jednakże wybudowane mury muszą wyschnąć przez co najmniej dwa tygodnie, jak będzie słoneczna pogoda, dopiero po tym czasie można wejść z robotami ciesielskimi. Franek w tym czasie zakupi odpowiednie drewno, które pójdą wybrać do składu z majstrem i przywiezie na miejsce budowy. Bardzo pomocny był przy budowie traktor, bo jednym koniem, którego posiadali niewiele by można zrobić.

     Co do drzewa, to miał propozycję od ojca Justynki, przyszłego teścia, że może mu dać odpowiednie drzewo, bo posiada własny las, ale nie wiadomo czym go przywieść. Należało by najprzód dowieść go do stacji kolejowej w Mszanie w górach, tam załadować na wagon i przywieść do Kocmyrzowa gdzie kończy się kolej szerokotorowa. Tu trzeba przeładować na wagon kolei wąskotorowej i dowieść do Kazimierzy Wielkiej najbliższej stacji od miejsca zamieszkania Franka. I ostatni etap, z Kazimierzy Wielkiej przywieść na Frankową budowę.

     Jak Franek prowizorycznie obliczył, to ten transport kosztowałby dwa razy tyle co drzewo, nie licząc kosztów jego wycinki i jego obróbka. Więc absolutnie się to nie opłacało i zakupił drzewo w składzie w Gminnej Spółdzielni tam gdzie pracował. Bardzo był Franek zadowolony, że budowa już ruszyła i chodził tam codziennie bez względu na to czy miał potrzebę, czy też nie. Chodził wokoło, oglądał i planował gdzie, która maszyna stanie i chciałby, aby jego marzenie jak najbardziej stało się rzeczywistością.

żniwa (fot. youtube.com)

     W przerwie pomiędzy jednym etapem budowy, a drugim pracował z rodzicami w polu chcąc wszystko wykonać w terminie. Żniwa dobiegały końca i zaczęła się robota przy zbiorze tytoniu, która jest bardzo pracochłonna i wymaga długiego czasu. Obrywanie liści z krzaków, nabijanie na druty, suszenie na wolnym powietrzu, a potem w suszarni, dopiero na samym końcu jego sortowanie na poszczególne klasy, wiązanie w odpowiednie papusze, a one w odpowiednie bale i dopiero dowóz do punktu skupu. Po szczęśliwym sprzedaniu produktu pozostaje już tylko czekać na pieniądze. Więc roboty przy tytoniu nie należy zaniedbywać, bo jest to cykl bardzo długi i wszystko musi być wykonane w odpowiednim czasie.

     Podorywki po zbiorach zbóż już zostały zakończone i za niedługo trzeba wykonywać orkę pod zasiew zboża. Frankowa noga już była na tyle sprawna, że wykonywał niemal wszystkie roboty w gospodarstwie, jednakże zważając żeby jej nie nadwyrężyć, chodził też do pracy w Gminnej Spółdzielni i myślał o skończeniu budowy rozpoczętego budynku.

     W tym celu zakupił potrzebne materiały i zawiózł na miejsce budowy. Korzystnie udało mu się zakupić blachę na pokrycie dachu. Otóż w Gminnej Spółdzielni gdzie pracował rozbierano dość duży budynek - magazyn, a na to miejsce planowano wybudować nowy, dużo większy od istniejącego. Budynek ten był pokryty blachą, która była w dobrym stanie, gdyż była wymieniana dwa lata temu, kiedy jeszcze budowy nowego budynku nie planowano. Zarząd Spółdzielni zadecydował, że nie będą kryć nowego budynku starą blachą i gdyby trafił się kupiec, to można by ją sprzedać, a jak nie to przekazać na złom. Znajomi Franka zaraz skojarzyli, że mógłby ją zakupić Franek i podpowiedzieli jemu, że ma korzystną okazję do zakupu i zaoszczędzeniu trochę pieniędzy.

     Franek poszedł z kolegą do tego magazynu, a właściwie, to na ten magazyn, aby ocenić jej przydatność do wykorzystania do dalszej budowy. Po obejrzeniu stwierdzili, że jest ona w dobrym stanie, tylko wszystko będzie zależeć od rozbierających budynek i stopniu zniszczenie przy rozbiórce. Dlatego uzgodnił z prezesem, że jest chętny zakupić tą blachę, ale dopiero wtedy, kiedy będzie leżała na ziemi i zobaczy w jakim stopniu jest uszkodzona. Zależy też jaka będzie cena tej blachy, bo jak będzie droga, to woli kupić nową.

     W trakcie rozmowy doszli do wniosku, że najlepiej było by, żeby Franek zdemontował ją we własnym zakresie. Cenę demontażu odliczy mu się od ceny sprzedaży i obie strony będą zadowolone. A co do ceny za tą blachę, to powiem ci chłopie, że ustaliliśmy na posiedzeniu zarządu, że pójdzie po cenie złomu. Franek aż zatarł ręce z radości, tylko stanął przed nim jeden problem. Czas. Kiedy ja to zrobię, kiedy pracuję do piętnastej, a po południu w domu roboty po uszy? Tym się nie martw. Masz jeszcze dużo urlopu, to dam ci jeden dzień chociażby od jutra i bierz się chłopie do roboty. Jak was będzie trzech, to za jeden dzień dacie radę. To bardzo dziękuję panie prezesie powiedział Franek i poszedł z tą dobrą wiadomością do domu, bo akurat dobiegł koniec jego pracy.

     Wynajął dwóch sprytnych chłopaków i na drugi dzień rano pojechali traktorem z przyczepą, a narzędzia do odrywania blach, to znajdzie w swoim warsztacie w Spółdzielni. Jak się okazało, to blacha ta była przybijana gwoździami do niezbyt zdrowych belek i po podważeniu takiego gwoździa specjalnym łomem wychodziły jak z marchwi. Jeszcze na gwoździach zaoszczędzisz, mówili chłopaki, bo niektóre nawet się nie krzywią. To wrzucajcie do jakiegoś pojemnika, to je zabierzemy. I tak jak prezes powiedział, do godziny szesnastej było po robocie. Jeszcze zanim wagowy poszedł do domu zdążyli ją załadować na przyczepę i zważyć.

rozbiórka magazynu (fot. eswinoujscie.pl)

     Nie pojadą do domu pusto, tylko przy jednym kursie zawiozą blachę. Trzeba przyznać, że przyczepa była załadowana ponad stan i nie będzie łatwo z tym ładunkiem po wyboistej drodze ponad dwukilometrowy odcinek pokonać. Ale myślał on zawsze z optymizmem i ruszył z ładunkiem i chłopakami w traktorze w drogę. Jechał bardzo wolno, omijając możliwie wszystkie doły i zanim się ściemniło byli na miejscu. Jeżdżąc tak z materiałami budowlanymi koło domu rodziców Kasi, wielokrotnie kiedy byli na dworze patrzyli z podziwem jaki ten Franuś pracowity i żal im było, że takiego zięcia utracili.

     Wszystkie materiały do ukończenia rozpoczętej budowy były już na miejscu, więc teraz Franek trochę odetchnie zajmując się na spokojnie pracą zawodową i w polu, aby jak przyjdzie majster budowlany ze swoją ekipą, było w polu w miarę odrobione. Pewnego dnia, a był to piątek o zmierzchu zawitał do ich domu niespodziewany gość. Była to Justynka. Wszyscy domownicy widząc ją byli przerażeni myśląc, że się coś złego wydarzyło.

     Tymczasem zobaczyli Justynkę uśmiechniętą, więc wyraz twarzy mówił, że nic złego stać się nie mogło. Skąd się ty tu wzięłaś zapytał Franek, nie mogąc ukryć zdziwienia. Przyjechałam autobusem, bo przecież innej możliwości dostania się do was nie było. Ale tak niespodziewanie i w dodatku w piątek wieczorem? Dopytywał Franek. Siadaj Franek, nie panikuj i słuchaj. Przyjechałam do ciebie bo tęskniłam i teraz będę tak częściej przyjeżdżać. Skoro się ze mną zaręczyłeś i w krótkim czasie będziemy małżeństwem, to myślę, że mogę przyjeżdżać kiedy zechcę. A co źle zrobiłam, że przyjechałam? Zapytała.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Wzmożone przygotowania do budowy

Franek ze wzmożoną siłą
Przystąpił do realizacji budowy.
I w krótkim czasie, aż miło było
Popatrzeć na budynek nowy.

Mury szybko w górę strzeliły
I wreszcie coś konkretnego się działo.
Wesoły się zrobił po odwiedzinach Justyny
Gdy wiele osób tę budowę podziwiało.

Trzeba jeszcze zakupić drzewo
Z którego wykona więźbę dachową.
Miał dostęp do nabycia drzewa takowego,
Jednakże nie korzystnie cenowo.

W Gminnej Spółdzielni zakupił blachę
Z rozbiórki starego magazynu.
Będzie położona nad wykonanym z niej dachem,
Aby było taniej, bo Franek to człowiek czynu.

Dach, ten sam majster wykona,
Który niedawno mury wznosił.
Chwalili, że cegła pięknie położona,
To i dachu zapewne nie sknoci.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 4 października 2019

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek2/20191021wzmozone23/art.php