"Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 22 - przyjazd Justynki i rozpoczęcie budowy

(fot. ikp)

Donosy, 16-10-2019

odcinek 22 - przyjazd Justynki i rozpoczęcie budowy

     Kiedy tak sobie szlifierką tą rdzę usuwał, że aż iskry leciały i kiedy zbliżał się wieczór, miał zamiar już skończyć pracę w tym dniu, usłyszał wśród jej szumu szczekanie psa. Odwrócił głowę w stronę furtki i zobaczył zbliżającą się jakąś postać, chyba kobiety. Przyjrzał się lepiej i własnym oczom nie wierzy, toż to Justyna już minęła furtkę i chyba go ujrzała bo kieruje się w jego stronę. Wyłączył szlifierkę i zanim wziął w rękę kulę, była już przy nim.

Justynka przyjechałaś? Jak widzisz, przyjechałam. Uściskom nie było końca. Jak mogłam nie przyjechać i jak mogłabym siedzieć w domu spokojnie kiedy mój Franuś leży ze złamaną nogą. Ale jak widzę, to nie jest tak źle. No nie jest tak źle przerwał jej Franek. Mam tylko pękniętą jedną kość w stopie bez żadnego przemieszczenia, to bardzo szybko powinno się zrosnąć. Lekarz nie kazał mi chodzić, bo pomimo że noga jest w gipsie, to pod wpływem chodzenia kości się przemieszczają i może to mieć zły wpływ na prawidłowe zrośnięcie się złamanej kości. A ty nie posłuchałeś, tylko wziąłeś się za robotę, zwróciła uwagę Justynka. To nie jest zbyt ciężka robota, siedzę na stołeczku i odrdzewiam szlifierką, starając się nie przeciążać chorej nogi.

     Zaprosił Justynkę do domu bardzo zadowolony z jej przyjazdu. Rodziców jeszcze nie było, nie wrócili z pola. Zaraz zrobię herbatę, tylko się trochę omyję i poszedł wchodząc w drzwi, których jak była wcześniej nie zauważyła. Co tam może być rozmyślała, a z ciekawości podeszła pod drzwi, nasłuchując szumu wody z kranu, bo może tam jest ta wspominana wcześniej łazienka? I rzeczywiście zgadła, bo woda szumiała kiedy leciała z kranu, co było słychać dość wyraźnie. Udając, że nic ją to nie interesuje zajęła się przygotowaniem herbaty, a z wędliny, którą ze sobą przywiozła zrobiła kilka kanapek dla siebie i dla Franka, bo o tej porze jest już chyba głodny.

spotkanie powitalne (fot. manway.interia.pl)

     Kiedy Franek wyszedł umyty na stole już stała kolacja, a szklanki na stole dymiły zapachem świeżej gorącej herbaty. Nie ma jak żona w domu z uśmiechem powiedział Franek ściskając ukochaną z całych sił. Ona odwzajemniła to uśmiechem i usiedli do kolacji. Ale jeszcze chciałam umyć ręce. Gdzie jest jakaś miska, żebym je mogła umyć, zapytała Justynka udając, że nic o łazience nie wie. A wejdź w te drzwi tam na pewno coś znajdziesz, bo w tej co ja się myłem jest brudna woda, której jeszcze nie wylałem.

     Weszła i zobaczyła piękną łazienkę z wanną i zlewem, a w rogu był sedes. Ściany wyłożone pięknymi płytkami, wszystko lśniące od nowości, a obok lustra była półeczka na której stało kilka damskich kosmetyków w mirę możliwości takich jak lubi Justynka. Umyła ręce, wytarła czyściutkim ręcznikiem i wróciła do Franka jak gdyby nigdy nic, tak jakby tej łazienki w ogóle nie zauważyła. Franek patrzył na nią z niedowierzeniem i smutkiem na twarzy, że on tyle trudu włożył w wybudowanie tej łazienki, a ona nawet jej nie zauważyła, tak jakby już była od dawna.

     Jedli kolację we dwoje rozmawiając na różne tematy, a o łazience ani słowa. Kiedy już kończyli przyszli rodzice Franka, zagadali kilka słów i matka poszła do łazienki umyć na razie chociaż ręce. Kiedy wyszła od razy zwróciła się do przybyłego gościa. Podobała ci się Justynko łazienka? Proszę? Udała, że nie słyszy. Pytam czy podoba ci się łazienka? A łazienka. Tak podoba mi się bardzo. Jest bardzo piękna i dość obszerna, jeszcze większa jak u mnie. Mamo nawet nie pytaj, włączył się w rozmowę Franek. Ona była w tej łazience i nawet na nią nie zwróciła uwagi. Ani słowa na ten temat nie rzekła. Wtedy Justyna roześmiała się w głos mówiąc: tak mnie zagadałeś, że nie mogłam dojść do słowa. Jak tylko wyszłam z łazienki chciałam cię pochwalić, bo jestem zachwycona, tym bardziej, że ty to wszystko sam zrobiłeś, ale nie mogłam. Musiałabym krzyczeć żeby cię przekrzyczeć, tak się rozgadałeś. Mówiąc to cały czas się śmiała i dopiero teraz powiedziała, że zrobiła to celowo, chcąc zobaczyć jego minę. Jakbym mogła nie zauważyć tak pięknej łazienki, która w każdym domu spełnia bardzo ważną funkcję.

     Zarzuciła mu ręce na szyję i obsypywała całusami, aż speszona matka wyszła z pokoju. Dopiero kiedy matka wyszła powiedziała: Franuś, przecież ja tą łazienkę już widziałam i podziwiałam wtedy, kiedy byłam u ciebie pokazać ci, że dostałam rozwód, ale ty byłeś taki roztargniony tym moim przyjazdem, że nawet tego nie pamiętasz. Ja natomiast teraz nic na temat łazienki nie mówiłam, bo nie chciałam się powtarzać. Rodzice mogli nie widzieć, że w niej byłam, ale ty mi ją pokazywałeś. Masz rację powiedział Franek, ale rzeczywiście byłem roztargniony z radości, że nawet tego nie zapamiętałem, ale teraz już mi się wszystko przypomniało.

     Noc spędziła u Franka, a na drugi dzień po południu wróciła do swego mieszkania. Zapewne jeszcze przez kilka sobót i niedziel będzie jeździć na wieś, dokąd się Frankowa noga całkowicie nie wyleczy. I jeździła jeszcze przez trzy niedziele, a w ostatnią kiedy zajechała miał już zdjęty gips i nawet poszli do kościoła. Opowiedział jej Franek co będzie robił w najbliższym czasie, a przede wszystkim musi przywieźć potrzebne jeszcze materiały na budowę budynku cegielni, bo do zimy musi go wybudować, bo tak jak zaplanował będzie zimą montował maszyny.

     Cieszyła się Justynka, że Franek ma zapał do pracy i chce coś dobrego zrobić, a nie wystawać przed sklepem jak inne chłopaki.

     Więc nie próżnował, tylko w zwiększonym tempie ściągał niezbędne materiały, a na październik umówił murarza, który będzie majstrem na jego budowie. Majster dotrzymał terminu i w umówionym czasie stawił się na budowie z całą ekipą, czyli oprócz niego jeszcze dwoma murarzami. Franek miał zgromadzone potrzebne materiały, wynajął jeszcze dwóch pomocników do murarzy i robota ruszyła pełną parą. Budynek ten nie był zbyt wielki, bo jedna linia produkcyjna nie zajmowała zbył dużo miejsca.

zalane fundamenty (fot. mowimyjak.se.pl)

     Będzie w nim zamontowana tzw. szneka. Jest to urządzenie do produkcji cegły w stanie surowym. Stamtąd ta mokra cegła będzie przewożona specjalnymi wózkami do odpowiednich wiat zadaszonych, jednakże nie mających bocznych ścian, żeby był przewiew i cegła mogła szybko schnąć. I te szopy muszą być dość obszerne, żeby pomieściły kilka tysięcy sztuk cegły luźno ułożonej.

     Praca przy głównym budynku też zajmie trochę czasu, bo trzeba zacząć od wykopów pod fundamenty. Wszystko trzeba robić ręcznie, a to kosztuje dużo wysiłku i wymaga też dużo czasu. Czas mijał, pogoda sprzyjała, dlatego roboty przebiegały w stosunkowo szybkim tempie. Majster murarski szacował, że w przeciągu dwóch tygodni budynek będzie gotowy, czyli zakończone powinny być wszystkie prace murarskie. Pozostanie jeszcze dach do zrobienia, którego konstrukcja będzie wykonana z drewna, przykryta blachą.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Odwiedziny Justynki

Kiedy kolejny dzień dobiegał końca
Franek ujrzał przy furtce młodą dziewczynę.
W blasku resztek zachodzącego słońca
Rozpoznał swoją ukochaną Justynę.

Przyjechała zaniepokojona o Franka zdrowie
I spodziewała się zastać w łóżku chorego.
Tymczasem dopiero teraz się dowie,
Że nie stało się jednak nic bardzo złego.

Nie mógł bezczynnie siedzieć w domu
Więc stare urządzenia przywracał do łask.
Zmieniał maszyny o wyglądzie złomu
I przywracał im dawny blask.

Cieszył się z przyjazdu ukochanej,
Jak dziecko, które lizaka dostanie
I wszystko zrobiłby dla niej,
Bo kochał jej oczy roześmiane.

Na następny dzień musiała do domu wracać,
Zostawiając Franka zasmuconego.
Tam czekała na nią codzienna praca,
A tutaj wiele obowiązków na niego.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 18 września 2019

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek2/20191016rozpoczecie22/art.php