"Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 3 - powrót od Justyny
    Dzisiaj jest piątek, 19 kwietnia 2024 r.   (110 dzień roku) ; imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   M.Fatyga   |   zrzęda p.   |   A.Powidzki   |   H.Pomykalski   |   Z.Grzyb   |   W.Nowiński - wrześniowe...   |   Magda K.-G. - prawo dla...   | 

serwis IKP / działy autorskie / przygody franka karierowicza II (Z.Kuliś) / "Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 3 - powrót od Justyny
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl


"Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 3 - powrót od Justyny

(fot. ikp)

Donosy, 28-03-2019

odcinek 3 - powrót od Justyny

     Robiła się noc, gdy tak będzie chodził ulicami, to znów może go zwinąć milicja, a gdy poczują z jego ust alkohol, to mogą zawieźć do izby wytrzeźwień. On to już kiedyś przeżył. Postanowił więc wrócić do Justynki i przynajmniej wysłuchać jej, co ona powie na ten temat. A kiedy zapukał do jej drzwi, przyjęła go z otwartymi ramionami i nadal płacząc powiedziała: Franuś wysłuchaj mnie. No dobra powiedział Franek i poprosił o szklankę herbaty. Pijąc tą herbatę słuchał zaciekawiającej, a równocześnie zatrważającej opowieści Justynki. Otóż zawarłam tylko ślub cywilny, kiedy byłam bardzo młoda i głupia. Miałam wtedy niespełna dwadzieścia lat i pod namową moich rodziców i rodziców przyszłego męża uległam i wzięłam ślub z młodym chłopakiem z którym nigdy nie byliśmy parą.

     Franek słuchał tych opowieści, bo nie miał co z czasem zrobić, ale jakie by one nie były nic Justynę nie usprawiedliwia przed tym, że go okłamała. Znali się w sumie od pierwszego spotkania nad zalewem już około od trzech lat i nawet wtedy, kiedy zbliżyli się do siebie, a ostatnio byli bardzo bliscy sobie, zataiła tak ważną i istotną wiadomość o sobie. Ona jednak płacząc opowiadała dalej: pamiętasz jak byłam u twoich rodziców i mówiłam ci o zagryzionej małej owieczce przez psa sąsiada i o złym sąsiedzie? Pamiętam, odburknął Franek. To ja z jego synem Witoldem wzięłam ślub. Co? Znów burknął Franek. A było to tak, mówiła dalej Justynka: z Witkiem znaliśmy się od dzieciństwa, bo był z tego roku co ja.

Razem chodziliśmy do Szkoły Podstawowej i razem bawiliśmy się, bo jak ci powiedziałam, był sąsiadem. Ojcowie jego mieli dość dużo pola, które graniczyło z naszym polem, ale zabudowania nie stały blisko naszych. Dzieliło je około sto pięćdziesiąt metrów. Na ogół żyliśmy z sąsiadami dobrze, ale on, czyli ojciec Witka chodził z głową w chmurach, bo miał dużo pola, dlatego uważał siebie za ważniejszego. Kłótni pomiędzy nimi i moimi rodzicami raczej nie bywało, ale i za bardzo się też nie kochaliśmy. Kiedy Witek skończył Technikum Budowlane w Krakowie, a ja Technikum Ekonomiczne oboje powróciliśmy przejściowo do rodzinnych domów.

Przez te cztery lata nie widywaliśmy się wcale, bo i po co? Dopiero kiedy powróciliśmy po ukończeniu szkół i staliśmy się dorosłymi spotkaliśmy się z Witkiem przypadkowo na wiejskiej drodze. Ja szłam ze sklepu, a on szedł w stronę przeciwną i wtedy nawet przez dłuższy czas rozmawialiśmy i tyle. Ja poszłam w swoim kierunku, on w swoim, ale od tego czasu zauważyłam, że jego drogi częściej niż dotychczas krzyżują się z moimi wszystkie spotkania kończą się krótszą lub dłuższą pogawędką. Zauważyli to nasi rodzice i szczególnie jego, zaczęli po cichu gdzieś do kogoś podszeptywać, że była by z nich śliczna para, co dotarło też do moich rodziców.


     Rzeczywiście Witek był przystojnym mężczyzną, a jaki miał charakter, to tak naprawdę nikt nie wiedział. Znali go tylko z dzieciństwa, ale rodzice Justynki nawet nie dopuszczali myśli do siebie o małżeństwie Justynki z Witkiem, bo jego rodzice nigdy by do tego nie dopuścili, bo według nich ona była dla nich za uboga. Ale jakże się mylili, bo jego rodzice, a szczególnie ojciec namawiał Witka, żeby się ożenił i właśnie z Justynką. Jak zaczęli krakać, tak wykrakali i doprowadzili do tego, że za pół roku wzięliśmy oboje ślub cywilny, a kościelny mieliśmy wziąć w późniejszym terminie, kiedy wszyscy będą do tego gotowi. Nie kryję, że Witek mi się podobał, podobał się a jakże, ale jakoś nie widziałam z nim wspólnego życia.

     Justynce oraz jej rodzicom od samego początku tego swatania nie podobało się to i podejrzewali, czy aby nie kryje się w tym jakiś podstęp i jaki Nowakowie mają w tym interes? I w tym wypadku mieli rację. Prawda dopiero wyszła na jaw, kiedy Witkowi przyszła karta powołania do wojska i stawienia się w oznaczonym dniu i godzinie w Jednostce Wojskowej we Wrocławiu. Wszystkie plany Nowaków dały w łeb. Otóż zaraz po wzięciu ślubu Justynki i Witka wiedząc, że przed Witkiem jest odbycie zasadniczej służby wojskowej, bo już wcześniej stawał na komisję poborową i przeznaczony był do jej odbycia, złożyli podanie o odroczenie służby wojskowej ze względu na utrzymanie rodziny.

     Ktoś im błędnie podpowiedział, że jeśli się ożeni, to do wojska nie pójdzie i dlatego tak namawiali, żeby się Witek ożenił. Ale dlaczego z Justyną? Dlatego, że Witek żadnej dziewczyny nie miał, a tak szybko też by jej nie znalazł, więc postanowili: po co szukać daleko, kiedy ładna dziewczyna jest za miedzą. Ale nie wiedzieli jednego, że chcąc dostać odroczenie od odbycia zasadniczej służby wojskowej trzeba być jedynym żywicielem rodziny, czyli trzeba było mieć oprócz żony jedno lub dwoje dzieci, mieszkać oddzielnie i rzeczywiście tą rodzinę utrzymywać, co musi stwierdzić komisja poborowa. W tym przypadku takie warunki nie były spełnione i Witek poszedł w kamasze na dwa lata.

I tyle miałam z Witkiem do czynienia zakończyła Justynka. Będąc w wojsku napisał do mnie trzy listy, ale na żaden nie odpisałam, wyjechałam ze wsi, przyjechałam tutaj, dostałam pracę i mieszkanie o czym już wiesz i do tej pory nie miałam z nim żadnego kontaktu. Franek spojrzał na zegarek, dochodziła godzina czwarta oczywiście w nocy. Jak tylko skończy natychmiast idę do autobusu na godzinę piątą i jadę do domu jak najprędzej, pomyślał i słuchał dalej: złożyłam w sądzie pozew o rozwód i dlatego nie powiedziałam ci o moim zamążpójściu, bo chciałam ci to powiedzieć, kiedy dostanę rozwód i będę czysta. Jednakże ta sprawa w sądzie tak długo się wlecze, że pokrzyżowało mi to wszystkie plany.

     Dopiero teraz odezwał się Franek. Nigdy nie będziesz czysta. Tobie pokrzyżowało plany, czyli miałaś to wszystko zaplanowane, czy nie pomyślałaś jak ja to przeżyję gdy dowiem się prawdy? Nie pomyślałaś? Justyna, to już koniec między nami. Nie pisz do mnie, nie przyjeżdżaj i nie płacz. Płacz nic tu nie pomoże. Powinnaś była przewidzieć jaki będzie koniec gdy dowiem się prawdy. Chciała coś powiedzieć, ale Franek był już za drzwiami, wybiegła za nim na ulicę, wołając Franuś poczekaj, zapomniałeś... Przystanął i obejrzał się, trzymała coś maleńkiego w ręce, kiedy doszła do niego oddała mu zaręczynowy pierścionek i bez słowa odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku drzwi wejściowych do bloku.

I w tym momencie przypomniał się Frankowi cytat z Baśni Tysiąca i Jednej Nocy: "Hej przyjacielu, nie ufaj kobietom, ich zapewnieniom wierności nie wierz".

KONIEC TOMU I

TOM II
ROZDZIAŁ I

koniec miłości (fot. kultura.onet.pl)

     I stało się to czego Franek by się nie spodziewał nawet w najbardziej koszmarnych snach. Poszedł do autobusu i pojechał do rodzinnego domu, a smutek rozrywał mu serce. Jak on to wszystko przeżyje. Najprzód jedna go zdradziła, a teraz druga wykręciła mu takiego kawała. Co on powie rodzicom, gdy zapytają jak tam Justynka? Co on powie znajomym we wsi, którzy widzieli go z narzeczoną kiedy spacerował po wsi, gdy byli oboje u rodziców. Ale to wszystko, to jeszcze nic. Jak on powie samemu sobie, jak się przed sobą usprawiedliwi, dlaczego już druga dziewczyna z niego zrezygnowała, nie licząc Basi z którą rozszedł się już dawno. To można tłumaczyć zwykłym nieporozumieniem i mieszanie się ich rodziców w sprawy, które okazały się nie prawdziwe.

     Ale teraz? Czym on zawinił i komu że taki pech go spotyka z tymi panienkami. Jakim on ma jeszcze być żeby kochające dziewczyny zatrzymać przy sobie. Może po krótkiej znajomości nie zwlekać, tylko brać ślub. Jednakże w przypadku Justyny nie było by to możliwe, bo w świetle prawa jest mężatką. Natomiast z Kasią mógł wziąć ślub, nie zwlekać. A gdyby to stało się po ślubie? Zadawał sam sobie pytanie. Tak źle i tak nie dobrze zakończył rozmyślania Franek.

     W tym czasie dojechał do przystanku na którym musiał wysiadać i postanowił, że tym razem nie popełni błędu jak poprzednio, kiedy to poszedł do sklepu i tam się upił do nieprzytomności. Jest bardzo pouczające przysłowie, że człowiek uczy się na błędach i Franek wyciągnął z niego należyty wniosek. Nie będzie sobie marnował zdrowia i tracił pieniędzy dlatego, że mu z narzeczonymi nie wyszło. O nie. Tym razem nie. Musi się wziąć w garść i przemyśleć dlaczego tak się dzieje.

     W tym czasie doszedł do rodzinnego domu. W obejściach krzątali się rodzice, a widząc go byli zdziwieni, że wrócił tak wcześnie. Zazwyczaj przyjeżdżał po południu, albo nawet wieczorem. Jednego jednak był pewien, że o tym co zaszło między nim, a Justynką nigdy nie powie rodzicom. Po pierwsze byliby bardzo rozżaleni, a po drugie znając ich charakter, myśląc o tym niepowodzeniu mogli by się jeszcze bardziej rozchorować. Jedno, co najpierw musi zrobić, to schować gdzieś głęboko pierścionek, który wręczył Justynce, żeby przez nieostrożność nie wpadł w ręce rodziców, a w szczególności Krystyny, bo ona jak to młoda dziewczyna, może czegoś szukać albo po prosu sprzątać i gdyby nie był dobrze ukryty, to mogła by go nieumyślnie znaleźć. Wtedy było by wiele znaków zapytania na które odpowiedzi mógłby udzielić tylko Franek.

smutek po rozstaniu (fot. dreamstrime)

     Tak jak się spodziewał najprzód matka zapytała o Justynkę, a potem ogólnie jak się jechało i na kiedy się umówili następny raz. Więc kręcił Franek jak tylko mógł dbając przy tym, żeby nieprzemyślaną odpowiedzią sam się nie wsypał. Zjadł późne śniadanie, włożył robocze ubranie i zabrał się do roboty, której nie brakowało. Najprzód poszedł do owczarni, aby tam w pierwszej kolejności zrobić porządki i zapewnić owieczkom należytą czystość. Stanął w drzwiach wejściowych i ogarnął wzrokiem całe pomieszczenie aby ocenić co tam musi wykonać, żeby to pomieszczenie wyglądało przyzwoicie i by nie mógł się powstydzić chociażby nawet wtedy, gdyby jakaś niespodziewana inspekcja przyjechała, albo redaktor chcący napisać reportaż na temat hodowli owiec chcąc na przykładzie Franka propagować ich hodowlę. Wszystko jest możliwe pomyślał, ale czy ktoś przyjedzie oglądać ich farmę, czy nie, to owce muszą mieć czysto dla ich zdrowia.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Powrót do domu

Wracając autobusem od Justyny
Rozmyślał o niej całą drogę.
Już porzuciły go dwie dziewczyny
Na więcej sobie pozwolić nie mogę.

Dwie dziewczyny, a nawet trzy,
Bo wcześniej jeszcze Basia była.
Był na siebie jeszcze bardziej zły,
Gdy wspomniał, że i ona go opuściła.

Kiedy dojechał do swojej wioski
Z przystanku poszedł prosto do domu.
Chociaż głowę miał pełną troski
Ze zmartwień nie zwierzał się nikomu.

Nawet rodzicom nic nie powiedział,
Kiedy zapytali o przyszłą synową.
Smutny ze spuszczonym wzrokiem siedział,
A gdy pytali tylko kiwał głową.

Potem założył robocze ubranie
I poszedł do pomieszczenia z owcami.
Stanął w drzwiach i długo patrzył na nie
Zakres remontu owczarni oceniając oczami.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 21 marca 2019



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Nie da się zobaczyć mózgu człowieka, ale widać kiedy go brakuje.
(internet)
kwiecień  19  piątek
[9.00]   (Proszowice)
konkurs "Oczarowani bajką" - etap powiatu proszowickiego
kwiecień  20  sobota
[12.00]   (Proszowice)
GET READY Proszowice 2024
kwiecień  21  niedziela
[5.00]   (Proszowice)
Giełda kwiatowa, Niedzielna giełda w Proszowicach i Wyprzedaż garażowa
[17.00]   (Nowe Brzesko)
przedstawienie dla dzieci, Królewna o złotym sercu
kwiecień  22  poniedziałek
[10.00]   (Proszowice)
Talenty Małopolski 2024 - eliminacje powiatu proszowickiego
DŁUGOTERMINOWE:
PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ