"Przygody Franka karierowicza tom II" odc. 1 - wprowadzenie do tomu II

(fot. ikp)

Donosy, 11-03-2019

odcinek 1 - przypomnienie zakończenia tomu I i wprowadzenie do tomu II

     W pewnym czasie za zgodą Franka Kasia wyjechała do Opola do wujka, który prowadził własny Zakład Krawiecki. O tym wyjeździe to ona marzyła od dawna. Chciała trochę zażyć życia miejskiego, a i zarobić trochę pieniędzy w zakładzie krawieckim też by się zdało. Pieniędzy jej oraz rodzicom zawsze brakowało, bo jakie zyski można było osiągnąć z małego gospodarstwa rolnego? Ona ze swojego krawiectwa coś tam zarobiła, ale nie na tyle żeby mogła się dobrze ubrać i jeszcze rodzicom trochę pieniędzy przekazać. Każda młoda panienka w tym wieku chciała by ładnie wyglądać, założyć jakieś modne ciuchy, żeby koleżankom zaimponować, a i chłopakom też. Także trochę pachnideł, kremów i pudrów upiększających też chciała mieć, a na to wszystko potrzeba pieniędzy.

     Przekonała więc Franka o słuszności tego wyjazdu, jednakże nie na zbyt długo, może na około miesiąc i powróci zaspokoiwszy swoją ciekawość jak wygląda życie w mieście. Ale czas mijał, a Kasia nie wracała i każdy dzień jaj nieobecności sprawiał Frankowi cierpienie. I tak myśląc o niej niemal całymi dniami i nocami postanowił do niej w pewnym dniu pojechać. A żeby był bardziej pewny, że nie wyrzucą go na bruk dobrze by było gdyby z nim pojechała Władzia młodsza siostra Kasi, nie był tylko pewien czy Władzia wyrazi na to zgodę. W pewnym dniu spotkał się z nią, przedstawiając jej jego propozycje. Ona była bardzo ochocza na taki wyjazd, ale nie wiedziała, czy zgodzą się rodzice. Musi to z nimi omówić i niezwłocznie go powiadomi. I tak też było.

     W dniu umówionym Władzia i Franek pojechali autobusem do Krakowa, a stamtąd pociągiem do Opola. Szybko odnaleźli dom i zakład krawiecki wujka, ale po wejściu czekała na nich nie miła niespodzianka. W domu nie zastali Kasi, a po zapytaniu o nią otrzymali bardzo złą wiadomość. Kasia jest w szpitalu dotarło do ich uszu, a gdy zapytali co jej jest, dowiedzieli się, że się przeziębiła i żeby zapobiec rozwinięciu się jakiegoś zapalenia na wszelki wypadek umieszczono ją w szpitalu na kilka dni. Po otrzymaniu takiej odpowiedzi Franek i Władzia nieco się uspokoili, ale chcieli jak najszybciej znaleźć się u niej w szpitalu. Marek trochę to spotkanie odwlekał, ale wreszcie ich zawiózł, bo co innego miał zrobić.

     Po zajeździe do szpitala nie wchodzili na salę na której leżała Kasia, żeby nie robić zamieszania tylko zatrzymali się na małym holu w pobliżu tej sali i tam przyszła Kasia, aby móc swobodnie porozmawiać. Trudno jest przewidzieć co działo się w jej sercu, kiedy ujrzała ukochanego Franka, ale na zewnątrz widać było u niej wielkie zaskoczenie, a jeszcze dziwniejsze jej zachowanie. Nawet nie można się było z nią porządnie przywitać taka była wzruszona, a gdy zobaczyła kwiaty, które trzymał Franek, wybuchła wielkim płaczem zanim jej wręczył. Szlochała tak długo, że jakakolwiek rozmowa nie była z nią możliwa. Dopiero po długim czasie, kiedy ciotka wyszła i Marek pojechał ją odwieźć do domu, trochę przemówiła. Franek trzymał ją cały czas za rękę i dopytywał się kiedy powróci w rodzinne strony. Kiedy tylko o to zapytywał zaczynała płakać i przez łzy mówiła: już nie długo Franuś, jak tylko wyzdrowieję.

     W pewnym momencie poprosiła, aby na chwilę pozostały tylko obie z Władzią, więc poszły na krótką przechadzkę korytarzem. W trakcie tej przechadzki powiedziała siostrze, że jest w ciąży i dlatego przebywa w szpitalu. Pewnego dnia poczuła się źle i pojechali do lekarza. Po przeprowadzonych badaniach lekarz stwierdził, że tak dla niej, jak i dla dziecka byłoby dobrze, gdyby poleżała kilka dni w szpitalu. Tu jej zrobią wszystkie badania, założą kartę i w razie potrzeby będzie stałym pacjentem, aż do rozwiązania. I z tej oto przyczyny tu się znalazła. Jak dotąd nic złego nie wykryli z jej zdrowiem jest wszystko w porządku, a te niedomagania, które wystąpiły to z powodu ciąży.

     Co teraz będzie pytała Władzi? Co rodzice na to powiedzą, co Franek na to powie, jak on to przeżyje, on mnie przecież tak bardzo kocha. A Władzia już jej miała powiedzieć, że trzeba było o tym wcześniej pomyśleć, ale nie chciała robić jej przykrości. Powiedziała tylko, że dobrze będzie. Najważniejsze w tym wszystkim jest zdrowie. Jak to dobrze, że przyjechaliśmy, bo pewno, aż do urodzenia dziecka nic byśmy nie wiedzieli. Oj Kasiu co się z ciebie zrobiło. Nie podoba mi się to wszystko. A Kasia na to, że musisz jakoś umiejętnie i w odpowiedniej chwili powiedzieć rodzicom, żeby jakiego szoku nie dostali, a Frankowi nie mów wcale, bo jeszcze sobie coś zrobi. Może byś dała radę mu jakoś wytłumaczyć, żeby nie było tragedii. A co powiedzą jego rodzice, którzy mieli mnie już jak synową? A zresztą co powie cała wieś jak się ludzie dowiedzą? Ja już w rodzinne strony nie wrócę.

     I znów wybuchła takim płaczem, że trudno ją było powstrzymać i tylko Franek, który słysząc straszny płacz podszedł do niej i próbował ją utulić, ale na jego widok było jej jeszcze bardziej przykro. Scena nie do pozazdroszczenia. Może jednak powiedzieć Frankowi, rozważała, ale zaraz wycofywała się z tego pomysłu. Wprawdzie kiedyś musi się dowiedzieć, ale jeszcze nie teraz i nie tu. Powie mu Władzia jak zajadą do domu. Kasi nie było przykro, że jest w ciąży, nawet cieszyła się w głębi serca, że będzie mieć dziecko, tylko było jej żal Franka, którego zdradziła i kochających rodziców, których zawiodła. Modliła się tylko, żeby się to wszystko dobrze skończyło.

     Franek nie wiedząc o niczym, tulił się do Kasi, obejmował za szyję i ciągle wypytywał, kiedy powróci. Jak wyzdrowieję Franuś, jak wyzdrowieję odpowiadała. Chociaż domyślał się, że coś niedobrego dzieje się z Kasią, bo dlaczego ten wielki płacz, ale nigdy nie domyślił się tego co było. Przypuszczał, że z Kasi zdrowiem jest źle, albo bardzo źle i dlatego płacze. Wtem zjawił się Marek gotowy do odwiezienia ich do swojego domu, a na wieś mają zamiar wracać dopiero następnego dnia. Marek za długo z Kasią w tej chwili nie rozmawiał, bo przyjeżdżał do niej dwa razy dnia, a ponadto kontaktował się z lekarzem, to był z wiadomościami na bieżąco. Pozwolił za to, aby dla gości pozostało jak najwięcej czasu.

     Nazajutrz Władzia i Franek ruszyli w drogę powrotną do domu. Rozmawiając, często wracali do tematu Kasi choroby, Franek wypytywał Władzię, czy nie wie coś więcej o jej chorobie, ale ona zaprzeczała i mówiła, że wie tyle co on. Długa droga była męcząca, ale wreszcie przyjechali do Krakowa. Jechali pociągiem, tak jak w tamtą stronę, a w Krakowie zdążyli na ostatni autobus i późnym wieczorem wrócili do swojej miejscowości. Kiedy wysiedli z autobusu i szli w kierunku domu Władzi, podczas rozmowy, kiedy tylko rozmawiali na temat Kasi, Franek zauważył, że Władzia coś mu chce powiedzieć. Czekał tylko na ten moment, że może mu powie coś czego on nie wie. I tak też było. Kiedy już byli blisko jej domu, Władzia pomyślała, że to jest ten moment, kiedy musi mu powiedzieć prawdę, bo jak nie teraz, to kiedy? I zaczęła: Franek, nie wiem jak ci to powiedzieć, ale postanowiłam powiedzieć ci, że Kasia przebywa w szpitalu nie z powodu przeziębienia, tylko z powodu ciąży. Co? Krzyknął Franek. Kasia jest w ciąży? Coś ty Władziu wymyśliła. Czyli, że ja zostanę ojcem? Pytał dalej Franek i jakaś chwilowa radość przemknęła przez jego umysł.

     Tego to już nie wiem, powiedziała Władzia i zwiesiła głowę w dół. A Franek wypytywał: a ile już, kiedy byłoby rozwiązanie i takie tam jeszcze różne pytania. Władzia wszystko wiedziała, ale nie chciała mu opowiadać szczegółów i odpowiedziała, że sama nie wie. Jeszcze trochę porozmawiali i rozeszli się każde do swojego domu. Franek znów miał nie przespaną noc, bo cały czas myślał kiedy to się mogło stać, liczył na różne sposoby, przypominał sobie spotkania z Kasią i nic mu nie pasowało. No ale jak nie ja, to kto: Myślał sobie i tak prawie do rana. Nazajutrz spał dłużej, bo był tym wszystkim zmęczony, a gdy wstał, zjadł śniadanie i poszedł jak zwykle do pracy w obejściach gospodarczych. Rodzicom wszystkiego nie powiedział, nawet o tym, że Kasia jest w szpitalu też nie powiedział.

     Po południu pojechał do Nowej Huty, bo na nocną zmianę miał iść do roboty. A w pracy normalny dzień jak zawsze. Nie wiadomo skąd zjawiła się Halinka w barze przyzakładowym do którego codziennie przychodzili, aby zjeść posiłek. Wypytywała Franka jak minęła podróż i co tam u jego narzeczonej słychać, a on kręcił jak tylko potrafił, a jego opowiadania były bardzo dalekie od prawdy. Wreszcie co ją to obchodzi pomyślał i o ciąży opowiadał jej nie będę, przynajmniej teraz.

     Po upływie kilku dni poszedł odwiedzić Justynkę, aby porozmawiać, bo lubił słuchać jej ciepłego głosu i sensu jej opowiadań. Trochę posiedzieli w mieszkaniu i poszli sobie na spacer, gdyż lubili chodzić oboje ulicami miasta. Ale cóż z tego, jak Franek ciągle myślał o Kasi i jej ciąży i coraz bardziej upewniał się, że on nie ma z tym nic wspólnego. Ale tak naprawdę pewności nie miał. Żył normalnym trybem życia, pracował ile tylko mógł i miał nadzieję, że jakoś się ułoży. W jego głowie rodziły się różne myśli, a nawet taka, że gdyby czasem nie wyszło z Kasią, a dziecko było nie jego, to ślubu z nią nie weźmie i w ostateczności jest Justynka, która może by go pokochała, ale takich myśli nawet nie dopuszczał do siebie i nigdy by nie chciał by stały się realne. Od wszelkiego wypadku trzeba jednak z Justynką utrzymywać kontakt, nawet nie dlatego, żeby była ona jego zapasową narzeczoną, ale dlatego, żeby mogli wspólnie spędzać wolne chwile.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek2/20190311info01/art.php