"Przygody Franka Karierowicza" odc. 48 - niespodziewany wyjazd Kasi

(fot. ikp)

Donosy, 24-10-2018

odcinek 48 - niespodziewany wyjazd Kasi

     No nie wiem, powiedziała Kasia, rób jak uważasz, że będzie lepiej. W każdym razie posunięcie to wymaga dużego zastanowienia się, ale już na pewno decyzję podjąłeś rozmawiając na ten temat z rodzicami. No jestem skłonny powrócić i robić to, co zaplanowałem. W dalszym ciągu jednakże nie mówił nic, co on takiego zaplanował do roboty. Ale nie wypytywała go o szczegóły, bo wiedziała, że w swoim czasie i tak się dowie co Franek znowu wymyślił.

     Rozmawiając cały czas myślała o wyjeździe do Opola i chciała to jak najszybciej powiedzieć, ale nie chciała zmieniać tematu. Wreszcie przyszła na nią kolej i mówi: słuchaj Franuś otrzymałam w minionym tygodniu list od wujka z Opola w którym pisze, że jakbym zechciała, to bardzo mocno prosi, żebym przyjechała do niego. Mają, tak dużo zamówień w zakładzie, że nie dają rady, a zatrudnić też nie bardzo jest kogo, bo przecież ten ktoś musi coś umieć w zawodzie krawieckim. Nie mogą wziąć pierwszą lepszą osobę z ulicy i powiedzieć siadaj i szyj. Oj nie. Przy tym trzeba też mieć jakieś świadectwo ukończenia szkoły krawieckiej.

     Kasia naprawdę do tego zawodu była stworzona, jak pisał wujek, bo gdy była poprzednio specjalnie zwrócił na nią uwagę i na jej pracę. W związku z tym mam zamiar pojechać do nich na około trzy tygodnie. Terminu wyjazdu jeszcze nie ustaliłam, ale myślę, że będzie to wkrótce. Muszę tam pojechać, bo wujek dobrze płaci, a ja chciałam zarobić sobie trochę grosza nie czekać, aż coś z tego naszego gospodarstwa rodzice mi dadzą. Wprawdzie tu też trochę szyję i mogłabym jeszcze dużo więcej, ale nie mam zamówień. Ludzie na wsi nie mają dużo pieniędzy, a już na pewno nie tyle żeby się ładnie ubrać. Kupią jakiś ciuch w sklepie i w nim chodzą dokąd się nie zedrze, sam o tym dobrze wiesz. No niby to prawda pomyślał Franek, ale wiadomość, że wyjeżdża była dla niego zaskoczeniem i zadowolony z niej nie był. Nie dlatego, że przez trzy tygodnie nie zobaczą się, bo bywało, że i z Huty przez trzy tygodnie nie przyjeżdżał, ale dlatego, że jedzie tam w obce strony i nie wiadomo w jakim środowisku będzie się obracać, podczas kiedy on będzie tu gdzie jest i ciągle będzie o niej myślał.

     Był to jego lęk przed niewiadomą, bo gdy była na wsi, to w zasadzie wiedział co robi, bo znał to środowisko, a tam? I znowu Kasia sprawiła mu przykrość tą wiadomością. Na zdrowy rozsądek wyjazd Kasi to przecież nic strasznego, bo dlatego, że ma chłopaka, to ma siedzieć w domu i czekać tylko na niego, nie mieć innego życia poza nim. Ale Franek był tak w niej zakochany, że każdy jej ruch bez niego był czymś nie do przetrawienia. Wiedział jednak, że nie może Kasi wyjazdu zabronić i jeśli zechce pojechać, to musi się z tym pogodzić. Powiedziała mu, że przed wyjazdem chciałaby się z nim zobaczyć, więc kiedy ustali dokładną datę wyjazdu, to napisze do niego wcześniej list i jak będzie mógł przyjechać, to byłaby zadowolona. Tak ustalili przed rozejściem się.

     Oczywiście tak jak zawsze, tak i jeszcze jutro spotkają się po sumie pod kościołem i przyjdą razem do domu. Po południu w niedzielę Franek pojechał do pracy i codziennie oczekiwał od Kasi listu, chociaż wiedział ,że nie nastąpi, to zaraz po jego przyjeździe. Przez całe dwa tygodnie listu nie było, więc pojechał Franek na wieś i wstąpił po drodze do Kasi, ale jej nie zastał w domu. Jej rodzice powiedzieli, że dwa dni temu właśnie pojechała do Opola.

podróż pociągiem, dawniej (fot. kolejegalicyjskie.pl)

     Zdenerwowany z wielkim żalem powiedział tylko, że mieliśmy się jeszcze spotkać przed wyjazdem, miała list napisać, a ona wyjechała tak po prostu, bez słowa i poszedł nie czekając na odpowiedź jej rodziców. Idąc do domu cały czas myślał, że oni coś knują, coś ukrywają. I miał rację, bo oni wiedzieli, że Marek z Opola smoli cholewki do Kasi i chciałby ją mieć przy sobie. Jej rodzice nie byli z tego zadowoleni, bo Kasia miała ładnego chłopaka, umiał wiele rzeczy, nie był pijakiem, nawet papierosów nie palił i spodziewali się, że on będzie ich zięciem. Ale wiedzieli też, chociaż nie byli pewni, że Kasia od Franka zaczyna odstawać i nie jest już tak za nim jak kiedyś. Dowodem może być nie przyjęcie od niego pierścionka i nie zaręczenie się.

     Oni widzieliby i bardzo byliby zadowoleni, gdyby Marek zakochał się w ich drugiej córce Władzi i żeby to ona wyjechała do miasta i tam się osiedliła. Ale miłości nikomu nie można narzucić, a po drugie wujkowi też zależało na tym, żeby mieli synową z zawodem krawieckim i razem z Markiem poprowadzili zakład. Tak naprawdę nie ma żadnej przeszkody, żeby Władzia przyuczyła się do zawodu krawieckiego, gdyby Marek ją pokochał i zechciał ją poślubić, ale jemu nie Władzia była w głowie. W jego sercu już była Kasia i gdy go nie zechce, nie skończy się to za dobrze. Wszystko to było tajemnicą, aby nie daj Boże nie dowiedział się Franek albo ktoś we wsi. Jednakże Franek przypuszczał, sądząc po ostatnim zachowaniu Kasi, że między nimi zaczyna się dziać coś niedobrego.

     Zamiast do domu udał się prosto do sklepu, gdzie obok niego spotkał kilku amatorów ognistego trunku, którym już dobrze kurzyło się z głów. Gdy go ujrzeli zaraz podeszli do niego, a jeden nalał pół szklanki jabcoka i wciska mu do ręki żeby wypił, licząc na to, że Franek się zrewanżuje, bo w butelce pokazało się dno. Franek nawet się nie opierał, wziął szklankę do ręki i wypił, oddając szklankę temu, który mu ją dał. Sięgnął ręką do kieszeni, wyjął banknot i dając go najbliżej stojącemu znanemu, bo z tej samej wsi chłopakowi mówiąc: idź przynieś trzy jabole. Chłopak, aż podskoczył z radości i już biegnie z powrotem z winami na naręczu, aż sprzedawczyni wyjrzała ze sklepu ciekawa, kto też te wina sfinansował, bo wiedziała, że żaden z tych pijusów groszem nie śmierdzi, a widząc Franka tylko się uśmiechnęła i weszła z powrotem do sklepu. Wypili te trzy wina, potem jeszcze amatorzy darmowego wypitku doszli i wypili następne trzy wina i więcej Franek już nie pamięta, bo obudziło go dopiero pragnienie w nocy na łóżku u rodziców.

dawny zakład krawiecki (fot. kurierlubelski.pl)

     Już po raz drugi w krótkim czasie spił się do nieprzytomności pod tym samym sklepem, dobrze, że chociaż pieniędzy mu nie ukradli, albo ich nie zgubił. I znów jak poprzednio znaleźli się dobrzy koledzy, którzy zaprowadzili Franka do domu, a rodzice kiedy go ujrzeli o mało zawału nie dostali. Przespał się do rana następnego dnia, a kiedy się obudził nie wszystko, co się wczoraj działo mógł sobie przypomnieć. Pamięta tylko i to dobrze, że był u rodziców Kasi, którzy powiedzieli, że jej nie ma, bo wyjechała do Opola. I to go najbardziej zabolało. Stopniowo przychodził do siebie w miarę upływu dnia i cały czas myślał, co teraz będzie, nawet najgłupsze myśli przychodziły mu do głowy.

     Franek miał bardzo dobrych rodziców, a i on był bardzo dobrym synem dlatego więź między nimi była bardzo silna. Zwierzał się Franek ze wszystkich niepowodzeń rodzicom, którzy zawsze umieli podejść do rozwiązania nawet trudnej sprawy rozsądnie. Tak też i w tym wypadku było. W sobotę nie wiedzieli, że przyjedzie, dlatego też nie martwili się, że go nie ma w domu. Dopiero jak go zobaczyli pijanego pomyśleli, że coś się musiało stać, bo to nie możliwe żeby od Kasi, gdyby się nic szczególnego nie wydarzyło przyszedł do domu pijany. Kiedy przyszli z kościoła, toż to była niedziela, Franek już wytrzeźwiał i najpierw ostro go napiętnowali za to wczorajsze pijaństwo, a potem wzięli go na spytki, co to się stało, że się tak urżnął?

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Kasia w Opolu

Tymczasem do Kasi nadszedł list z Opola
W którym wujek prosi żeby przyjechała.
I gdyby z jej strony była dobra wola,
To by w jego zakładzie od zaraz pracowała.

Kasi już się znudziła ta wiejska monotonia.
Dlatego z listu była uradowana.
Chciała poznać jak wygląda miejskiego życia harmonia
I przygotowania do drogi zaczęła nazajutrz od rana.

Nie powiadomiła o tym Franka listownie,
Który nie byłby z wyjazdu zadowolony.
A kiedy przyjechał w odwiedziny ponownie,
Jej nieobecnością był bardzo zaskoczony.

Ze łzami w oczach wyszedł z jej domu,
Kierując się w stronę sklepu wiejskiego.
Nie zwierzając się ze swych zmartwień nikomu
Upił się Franek do nieprzytomnego.

A Kasia była w swoim żywiole
Kiedy zajechała do rodziny.
Po raz kolejny odwiedziła Opole,
Gdzie Świat wydawał się jej jakiś inny.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 12 września 2018

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek/20181024niespodziewany48/art.php