"Przygody Franka Karierowicza" odc. 44 - próba zaręczyn

(fot. ikp)

Donosy, 12-09-2018

odcinek 44 - próba zaręczyn

     Więc tu rodziców nie potrzeba, a kiedy niebawem dojdzie do tego, to przyjdzie ze swoimi rodzicami i uroczyście poprosi Kasię o rękę. Więc niespodziewanie wyjął Franek pierścionek, który pieczołowicie przechowywał w kieszeni, wstał, wziął Kasię za rękę i szukając odpowiedniego palca, aby go nałożyć powiedział: przyjmij Kasiu ode mnie ten zaręczynowy pierścionek, niech on będzie zadatkiem do naszego małżeństwa, które mam nadzieję w przyszłym roku zawrzemy. A od tej chwili chciałbym, abyśmy byli oficjalnymi narzeczonymi. Kasia, która do tej pory stała, usiadła i nagle poczuła jak pulsują jej skronie, bo tego to się nie spodziewała. Była tak zaszokowana, że chociaż wiedziała jaka będzie jej odpowiedź, to nie była w stanie wydobyć głosu. Franek też usiadł, a ona mówiła: Franuś ja cię bardzo kocham, ale tak mnie zaskoczyłeś, że nie wiem co odpowiedzieć. Cały czas mówiłeś, że jak wybudujesz dom, to się pobierzemy, ale miłość nie może czekać, ale jednak uszanujmy twoją wolę i poczekajmy. Chociaż zaręczyny, to jeszcze nie małżeństwo, ale przełóżmy tą ważna chwilę na później.

     Mówiąc to wzięła pierścionek do ręki, włożyła do Frankowej dłoni i ją zamknęła. Tego się Franek nie spodziewał. Zbladł i poczuł, że zaraz spadnie z krzesła na którym siedział, bo zrozumiał, że Kasia dała mu kosza. Wypił dwa łyki herbaty, a gdy trochę doszedł do siebie, poprosił Kasię, aby przyniosła mu kurtkę. Kasia objęła go za szyję i zaczęła tłumaczyć mu swoje zachowanie, że nie zrywają z sobą, że nie ma zamiaru porzucić go, tylko niech będzie między nimi tak jak do tej pory. Franek nie mógł tego zrozumieć, bo jedno drugiemu przeczy. Weź ten pierścionek, niech on nie będzie zaręczynowy, niech będzie zwykłym prezentem świątecznym pod choinkę. Ale Kasia nie dała się przekonać i tłumaczyła, że takiego kosztownego prezentu przyjąć nie może.

zaręczyny (fot. jablon-resort.pl)

     Niebawem wrócili z gościny u koleżanki Marek i Władzia i weszli do pokoiku Kasi. Zaraz poznali, że jak na święta, to ich miny nie są za wesołe i zaczęli nadrabiać żarcikami, aby towarzystwo rozweselić.

     Franek z Kasią udawali, że nic się nie stało i zaczęli włączać się w rozmowę, a po chwili wszyscy razem śpiewali najpiękniejsze kolędy. Franek wreszcie wyjął wino, które przyniósł, otworzył i rozlał do lampek, które w mgnieniu oka przyniosła Kasia. Zrobiło się wesoło i gwarno, aż Frankowi było żal odejść takiego wspaniałego towarzystwa i z pójścia do domu w tym czasie zrezygnował. Bawili się, a czas upływał i nie wiadomo kiedy zegar pokazał godzinę trzecią. Może sobie pójdę pomyślał Franek i po jakimś czasie włożył kurtkę i wyszedł z mieszkania, a za nim Kasia.

     Umówili się na następne spotkanie wtedy, kiedy przyjedzie, nie wyznaczając dokładnej daty. Jeszcze na drogę całusy i poszedł Franek znaną drogą do swojego domu uważając, by znów się nie przewrócić. Szedł i myślał, co dalej z nimi będzie i za żadne skarby nie dopuszczał myśli, że się rozstaną. Zaszedł do domu, nie tracąc czasu poszedł spać i spał do południa, aż rodzice dziwili się, czy aby nie jest chory. Po południu wstał, zjadł obiad, który matka ugotowała, pierścionek schował na dno w swojej szafie i nawet nie zaglądając do owczarni pojechał do Nowej Huty.

ROZDZIAŁ XII

     A tam jak zwykle praca i nuda po pracy. W tym dniu poszedł na nockę i tak pracował cały tydzień. Pewnego dnia, kiedy po południu przechadzał się ulicami Nowej Huty spotkał Justynkę, tę piękną panienkę z którą grywał w siatkówkę nad zalewem i z którą wywalili się z łódki do wody. Cześć Justynka, cześć Franuś, wymienili ze sobą powitania i po krótkiej rozmowie zaproponowała: mieszkam tu nie daleko, jak zresztą wiesz, może byś wszedł do mnie na kawę jak masz trochę czasu, bo ja dziś już mam wolne. Z chęcią odpowiedział Franek i poszli w kierunku bloku w którym zamieszkiwała.

     Po chwili byli już w jej przytulnym mieszkaniu w którym zamieszkiwała sama. Posiedź tu trochę sam, a ja pójdę zaparzę kawę to się napijemy. Po chwili w pięknej filiżance na stole stała pachnąca kawa, którą Franek pił po raz pierwszy. Trzeba powiedzieć, że posmakował mu ten złocisty napój, a co najważniejsze poczuł się po nim lepiej, orzeźwił go na tyle, że zapomniał o świątecznym niepowodzeniu i mówił Justynce komplementy pełne humoru takie jak to on potrafi, gdy mu nic nie dolega.

     Justynka, to ładna miła dziewczyna w wieku dwudziestu trzech lat, ukończyła Technikum Ekonomiczne i pracowała w Banku w księgowości. Było to pierwsze ich tak bliskie spotkanie, nie licząc przygody z kajakiem. Nadszedł czas, kiedy Franek musiał iść do domu, bo przecież ma iść do pracy na nocną zmianę. Spotkają się następnym razem, to poznają się lepiej. Tak naprawdę to Justynka zaimponowała Frankowi, co wcześniej kiedy jeszcze Kasia nie zrobiła mu figla odmawiając pierścionka, byłoby nie możliwe. Daty spotkania nie ustalili, ale możesz przyjść w każdej chwili, kiedy będziesz miał czas i ochotę, ja przeważnie jestem w domu, chyba, że wyjdę po zakupy, powiedziała Justynka. Z tym rozeszli się, a na drogę żegnając się Franek lekko pocałował ją w policzek. Był już styczeń i Franek taki dystans nabrał do Kasi, że coraz mniej o niej myślał i nawet nie chciało mu się do niej jechać.

     Chociaż zżerała go tęsknota za nią, to cały czas kiedykolwiek tylko o niej pomyślał miał przed oczami tą pogardę, jaką mu wyszykowała. A w dodatku ten kuzyn popsuł to wszystko, co mieliby będąc tylko we dwoje. Marek miał być do Nowego Roku, dlatego Franek o wyjeździe do Kasi na sylwestra wcale nie myślał, ale myśl, że może poszli gdzieś na zabawę, chociażby nawet we troje zabierając ze sobą Władzię nie dawała mu spokoju. Tak czy inaczej nie pojechał i sam nie wiedział kiedy pojedzie. Po wyjeździe kuzyna do swojego Opola u Kasi wszystko wróciło do normy i myśli wróciły do ukochanego Franka. Przecież ona ciągle go kochała i tęskniła za nim nie mniej niż Franek za nią. Około połowy stycznia, gdy Franek nadal nie przyjeżdżał wysłała mu długi list w którym opisała wszystkie wątpliwości, które mógłby mieć Franek, równocześnie przepraszając go, a na końcu odbiła na nim całusy wymalowanymi ustami, które w zamian za prawdziwe pocałunki przesłała mu.

pierścionek zaręczynowy (fot. demotywatory.pl)

     Kiedy Franek list otrzymał, był zdumiony. Początkowo myślał, że jest to list pożegnalny i nastąpił koniec ich znajomości i miłości. Ale nic podobnego. List był tak miły, że po przeczytaniu był w stanie wszystko jej wybaczyć i wszystko, co w przeszłości uważał, że go rani postanowił puścić w niepamięć. Po przeczytaniu listu, założył kurtkę i czapkę i poszedł do sklepu papierniczego zakupić papier listowy i koperty, których już w domu nie miał. Przeczytał list jeszcze raz i już miał się zabrać do odpisywania, ale się rozmyślił.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Próba zaręczyn

Pierwszy dzień Świąt każdy w domu świętował.
Po południu nawet trochę nudą powiało.
Franek niespodziankę dla Kasi szykował
I ciągle myślał aby mu się udało.

Nie chciał dawać pierścionka przy innych
I pragnął aby byli tylko we dwoje.
Bo lubił aby przy uroczystościach rodzinnych
Wspólnie przeżywali szczęście swoje.

A gdy zaszedł do Kasi i zostali sami
Postanowił sprawić jej radość niespodziewaną.
Wyjął z kieszeni pierścionek i drżącymi rękami
Wkładał jej na palec klęcząc przed ukochaną.

Pragnę abyśmy byli zaręczeni.
Resztę omówimy w innym terminie.
Będziemy się spotykać jako narzeczeni,
A o rękę poproszę Cię przy całej rodzinie.

Dla Kasi była to rzeczywiście niespodzianka,
Bo tego to się nie spodziewała.
Zdjęła z palca pierścionek i włożyła w dłoń Franka.
Ja tego pierścionka nie chcę - powiedziała.

Franek był dosłownie zdruzgotany
Zdecydowaną odmową pierścionka.
Po raz pierwszy poczuł się nie kochany,
A jej miłość do niego, to tylko mrzonka.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 18 sierpnia 2018

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek/20180912proba44/art.php