"Przygody Franka Karierowicza" odc. 41 - w gościnie u Franka

(fot. ikp)

Donosy, 13-08-2018

odcinek 41 - odwiedziny Kasi i Franka u Kowalskich

     Początkowo myśleli, że będą spać oddzielnie, ale Halinka powiedziała, że tu będziecie spać wskazując na niewielki tapczanik. Jesteście narzeczonymi, to się musicie przyzwyczajać do spania razem. Franek i Kasia popatrzyli po sobie, uśmiechnęli się i zaczęli się pomału rozbierać. Kasia przywiozła sobie koszulę nocną, bo przewidywała, że będzie nocować, a Frankowi wystarczyły same spodenki. No to miłych snów powiedziała Halinka i poszli z mężem do pokoiku Ali teraz już trzechletniej ich córeczki. Młodzi zostali sami, nawet nie zastanawiając się czy dobrze robią czy źle. Po raz pierwszy spali oboje w spokoju i ciszy nie bojąc się, że ktoś im może przeszkodzić.

     Nazajutrz wszyscy powstawali, Halinka przygotowała śniadanie, które wspólnie zjedli, jeszcze trochę posiedzieli i poszli. Tak naprawdę, to nie wiedzieli gdzie mają iść, bo gdyby to był wieczór, to poszli by może do kina, albo do teatru, bo w Nowej Hucie działał wspaniały Teatr, ale o tej porze nie było gdzie pójść. Więc pochodzili trochę po sklepach w zasadzie nic nie kupili, bo na zakupy nie byli przygotowani finansowo, pooglądali wystawy i poszli do Franka do mieszkania. Franek nawet zastanawiał się czy nie pojechać z Kasią do Krakowa i kupić jej wreszcie ten pierścionek, który by sobie sama wybrała, przymierzyła na palec i byłby pewny, że jest dobry. Ale szybko zrezygnował z tego zamiaru, bo przecież on chce jej zrobić niespodziankę, wielką niespodziankę już niedługo we Święta Bożego Narodzenia. A jak ona sama go sobie wybierze, nałoży na palec, to jak jej go odbierać? Powiedzieć Kasiu daj ten pierścionek, ja go schowam i przywiozę ci go we święta do domu, kiedy to się oświadczę. Przecież to paranoja.

para w łóżku (fot. homebook.pl)

     W żadnym wypadku wcześniej nie powie jej nic, ani słówka o żadnych zaręczynach. To ma być niespodzianka. Posiedzieli trochę w mieszkaniu, do którego zajrzała nawet wścibska hotelowa, która chciała dokładnie zobaczyć Kasię, a nawet z nią porozmawiać. Nadeszła wreszcie pora obiadowa, Franek z Kasią poszli na stołówkę w której Franek jadał obiady i tam oboje zjedli pyszny obiad. Kasia nie miała uprawnień do korzystania ze stołówki, ale był taki przepis, że jeśli się zdarzy, że przyjdzie bliska osoba pracującego, to w wyjątkowych przypadkach można obiad sprzedać ale bez zniżki przysługującej pracownikom. Po obiedzie z powrotem wrócili do mieszkania Franka, Kasia zabrała rzeczy, które tam zostawiła i poszli powoli do autobusu, którym pojechała do domu. Nie obeszło się oczywiście bez uścisków i czułych pocałunków. Wcześniej umówili się, że spotkają się we święta u niej w domu, a jak Franek przyjedzie, będzie szedł koło jej domu i zamelduje, że już jest.

     Kasia przyjechała szczęśliwie i szczęśliwa do domu w skrócie opowiedziała rodzicom jak było w Nowej Hucie i zabrała się do domowych robótek, których się trochę nagromadziło. Miała trochę zaległego szycia, więc wybrała co najpilniejsze i zaczęła szyć. Przy tym cały czas krok po kroku prześledziła w myślach wszystko to, co się działo po zajeździe do Franka, a najdłużej zatrzymała się przy tej dziewczynie imieniem Kazia. Bo z rozmowy, którą tam prowadzili, dowiedziała się, chociaż nie była pewna, że oni z Frankiem spotykają się nie pierwszy raz. A o tym, że Halinka nagrywa połączenie jej z Frankiem, to nie miała zielonego pojęcia. Zresztą jak mogła wiedzieć, kiedy nawet Franek tego nie wiedział.

     Postanowiła, że przy pierwszym spotkaniu postara się coś z Franka wyciągnąć na ten temat. Najpiękniejsze jednak myśli wracały do niej jak bumerang, była to pierwsza noc spędzona z ukochanym w łóżku. Nie miała wcale wyrzutów sumienia, w końcu przecież to tylko Franek jej narzeczony, a oboje są dorośli. Ocknęła się dopiero ze słodkich myśli, kiedy przyszywając guzika do jakiejś uszytej bluzki ukłuła się w palec. Ach! wydała tylko mimowolne westchnienie i dopiero wtedy zeszła ze swoimi myślami na ziemię.

     Pewnego dnia po pracy Franek pomyślał, że już najwyższy czas, aby kupić pierścionek. Jeśli chce zrealizować swój plan we święta, to musi to zrobić niezwłocznie, toż to tylko tydzień pozostał do świąt. Położył się spać, a kiedy się wyspał zjadł obiad i pojechał do Krakowa. Tym razem gotówkę zabezpieczył lepiej, bo schował ją do spodniej kieszeni kurtki, którą zapiął, będąc pewnym, że stamtąd nikt mu ich nie ukradnie. Poszedł do tego samego sklepu w którym był poprzednio z myślą, że może jest jeszcze taki sam pierścionek jak tamten, który oglądał ponad dwa miesiące temu. Gdy wszedł spojrzał na sprzedawczyni, którą od razu poznał, grzecznie powiedział dzień dobry i poprosił ten pierścionek, który mu się podobał.

     Pani sprzedawczyni miała bardzo dobrą pamięć i bez błędnie podała pierścionek o który Franek prosił. Gdy tylko spojrzał na niego, wiedział, że jest taki sam jak tamten lub ten sam. Cena też była taka sama, więc poprosił o zapakowanie, zapłacił, cenny zakup schował do kieszeni i wyszedł rozglądając się podejrzliwie, czy nie jest obserwowany. Nie chodził już nigdzie po Krakowie, tylko wsiadł do tramwaju i pojechał do mieszkania. Trochę miał problem ze schowaniem pierścionka, bo przecież nie będzie go nosił ze sobą. Nie podejrzewał też współlokatorów, że mogą mu go ukraść, ale mając nauczkę z poprzedniego nieudanego zakupu, wolał dmuchać na zimne.

     Każdy mieszkający tam miał swoją szafkę zamykaną na klucz, ale z tego zamknięcia nikt nie korzystał. Więc jak zamknę tą szafkę, to koledzy pomyślą, co on tam ma co zamyka na klucz? A niech pomyślą co zechcą, owinął pudełeczko z pierścionkiem w kawałek papieru i schował w szafce na samo dno. Nie był to jakiś super drogi przedmiot, który trzeba przechowywać w sejfie, ale biorąc pod uwagę dochody Franka, to taki tani to on nie był.

szycie ręczne (fot. szkola7cm.pl)

     Na tydzień przed świętami Kasia otrzymała list z Opola od Marka syna wujka, a jej brata stryjecznego. W liście tym Marek zwraca się do niej i do wujków, czy może do nich przyjechać na Święta Bożego Narodzenia. Ma zamiar zostać na parę dni, a może nawet do Nowego Roku. Do świąt dokończą wszystką robotę na którą mieli zamówienia i zaraz po świętach będą mieli jak co roku trochę luzu, to mógłby parę dni poświęcić dla siebie. Ponadto ojciec dobrze się czuje i może z powodzeniem przez pewien czas obejść się bez Marka. Na końcu pisze, że jeżeli nie otrzyma telegramu odmownego, to będzie uważał, że może przyjechać.

     Kasia bardzo się ucieszyła i zaraz o zamiarze Marka powiadomiła rodziców, na co z radością wyrazili zgodę. Marek u nich rzadko bywał, ostatnio jak był małym dzieckiem, dlatego chciałby poznać rodzinne okolice ojca. Zgodnie z tym co napisał Marek skoro wyrazili zgodę na przyjazd, nie musieli go powiadamiać, ale Kasia stwierdziła, że jak go powiadomi, że go zapraszają, to Marek będzie czuł się pewniej. Zaraz na drugi dzień po otrzymaniu listu poszła na pocztę, która znajdowała się w miasteczku powiatowym, około trzy kilometry od ich miejscowości i nadała telegram, bardzo krótki: przyjeżdżaj, czekamy. Była taka zadowolona z jego przyjazdu, że przedświąteczna robota w domu wprost paliła się jej w rękach.

     Tylko, żeby to nie wyszło na złe, bo Franek jest bardzo o nią zazdrosny. Kuzyn nie kuzyn ten Marek, ale to chłopak w jego wieku i może nie być z jego przyjazdu zadowolony. Ale póki co Franek jeszcze nie ma prawa decydować kogo Kalisiakowie zaproszą sobie na święta.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

W gościnie u Franka

Franek i Kasia u Kowalskich przenocowali.
Pierwszy raz ze sobą spali w łóżku.
Na drugi dzień niczego nie żałowali,
Tylko jej brakowało pierścionka na paluszku.

Cały następny dzień dla siebie mieli,
Więc poznawali ulice budującego się miasta.
Potem trochę w mieszkaniu posiedzieli
I poszli na obiad, gdy nadeszła dwunasta.

W południe pyszny obiad zjedli
Na stołówce do której Franek chodził.
Wracając do mieszkania na ławce usiedli
Tylko na chwilę, by im chłód nie zaszkodził.

Po południu Kasia do domu wróciła
W bardzo wesołym nastroju.
Jeszcze w tym dniu do późna szyła
W swoim przytulnym pokoju.

Nazajutrz przyszedł list od Marka z Opola.
Pisze w nim, że dni z Kasią spędzone pamięta.
I gdyby była wujostwa i jej wola,
To mógłby przyjechać na nadchodzące Święta.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 14 lipca 2018

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek/20180813ufranka41/art.php